^25^

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

_Isaac_

- Cholera jasna, tato! Nie przyjechaliśmy tutaj z Ruth specjalnie tylko po to, żeby po kilku dniach pobytu na wyspie, okazało się, że mamy wracać! - krzyknąłem zdenerwowany. Tato jedynie westchnął.

- Wiem synu i zdaję sobie z tego sprawę, ale jesteście tutaj potrzebni. - przerwał na chwilę, po czym kontynuował: - Mama miała skurcze w nocy i boję się o nią.

- Jak to?! Ale co z nią teraz... Jak się czuje? Nie odeszły jej wody?  Rodzi?! - zadawałem masę pytań, na co tata się zaśmiał.

- Jeżeli tak zamartwiasz się o matkę, to ciekawi mnie, jak zareagujesz, gdy Ruth zaciąży, a później będzie rodzić. - zaśmiał się znowu. Wyobraziłem sobie Ruth z takim brzuszkiem. Jak klęczę przed nią i obsypuję pocałunkami brzuch, jak czuję ruchy naszego dziecka...

- To jak będzie synu? - wyrwał mnie z myśli mężczyzna. Westchnąłem głośno.

- Dobrze, tato... Przylecimy najszybciej jak to możliwe.

- Dziękuję Isaac. Wyślę po was helikopter, powinien być jutro rano. - powiedział, na co pokiwałem głową.

- Trzymajcie się tam. Przepraszam za to...

- Spokojnie tato. Nie musisz za nic przepraszać. Powinienem ci podziękować, że zadzwoniłeś, aby powiedzieć mi o stanie mamy. Ja biegnę do Ruth... - przerwałem mu.

- Zostawiłeś ją samą? - zapytał, na co zaśmiałem się.

- No raczej nie powinna mi się utopić w wannie. - odpowiedziałem. Tym razem tata zaśmiał się, pożegnał i rozłączył. Rzuciłem komórkę na łóżko, podszedłem do szafy i wziąłem czyste bokserki. Skierowałem kroki do łazienki. Otworzyłem cicho drzwi i spojrzałem na ukochaną. Wydawać by się mogło, że śpi, jednak wiedziałem, że po prostu zamknęła oczy i się relaksuje. Matt mi opowiedział o tym, że kiedyś zastał ją w tej pozie i się przeraził. Położyłem bokserki na szafce obok jej ubrań i szybko zdjąłem swoje. Podszedłem do niej, wsunąłem się na przeciwko niej i uśmiechnąłem się, widząc jak powoli otwiera swoje oczy.

- Możesz chodzić ciut głośniej? - zapytała mnie, ziewając. Zaśmiałem się cicho i pochyliłem nad nią.

- Wygodniej byłoby, gdybyś siedziała przede mną. - powiedziałem z uśmiechem.

- Zamknij oczy, na chwilę.

- Po co, skarbie?

- Oj no! Po prostu zamknij. - uniosłem ręce do góry i spełniłem jej prośbę. Usłyszałem i poczułem jak woda się rusza a po chwili ciało ukochanej przy moim. Otworzyłem szybko oczy i objąłem ukochaną w talii, przytulając jej plecy do mojego torsu.

- Od razu lepiej, złotko. - w odpowiedzi otrzymałem piękny śmiech czerwonowłosej. Oparłem się o wannę i westchnąłem. Wszystko czego mi trzeba, mam przy sobie.

~ Jeszcze dzieci brakuje... ~ wtrącił się Ivo. I miał rację.

~ Nic na siłę.

~ Ale, żeby przebić błonę dzie...

~ Nawet nie kończ, bo cię wypatroszę. ~ przerwałem mu szybko. Mruknął niezadowolony..

- Trzeba cię umyć, skarbie. - powiedziałem, sięgając po gąbkę. Nalałem na nią trochę żelu o zapachu brzoskwini, namoczyłem w wodzie, aby pojawiła się piana. Zacząłem powoli i delikatnie jeździć gąbką po ciele ukochanej, najdłużej poświęcając czasu jej pięknym piersiom. 

~ Faceci jednak mają i najlepsze widoki i najmocniej przejebane... ~ powiedział nagle Ivo, na co parsknąłem śmiechem i zacząłem "kaszleć". 

~ Masz rację.

~ Jak zawsze!

- Kochanie, jutro musimy wracać do domu. Przepraszam, że byliśmy tutaj tak krótko...

- Co się stało? Coś z Mattem?! - przerwała mi przerażona dziewczyna, siadając na przeciwko mnie. Westchnąłem i przyciągnąłem ją na swoje kolana. Siedziała na mnie okrakiem. 

- Nie, skarbie. Z Mattem wszystko w porządku. Tata dzwonił do mnie przerażony, bo mama miała skurcze. Jakby nigdy nie rodziła... Au! Za co to?! - oberwałem od ukochanej w głowę. Spojrzałem na nią zdezorientowany.

- Każdy poród jest ważny. - powiedziała, krzyżując ręce na piersiach. Spojrzałem na nie i przygryzłem lekko wargę.

- Słuchasz ty mnie?! - zapytała. Zamrugałem kilka razy i spojrzałem na nią. Złapałem ją za biodra i przycisnąłem do swojej erekcji.

- Och... - mruknęła cicho. Złączyłem nasze usta w czułym pocałunku, warcząc cicho, gdy kobieta pociągnęła mnie za włosy. Nie tu, nie w wannie... Wstałem szybko na równe nogi. Nie wypuszczając kobiety z ramion. Położyłem ją na łóżku i złożyłem pocałunki na jej pięknej twarzy. Stworzyłem ścieżkę, która szła przez jej brodę, szyję a przystanek miała na piersiach. Pobudzały mnie bardziej ciche jęki i westchnienia ukochanej. Mokry szlaczek pocałunków z piersi zszedł na brzuch i skończył się na jej łechtaczce. Złożyłem na niej lekki pocałunek, przejechałem językiem i zamruczałem głośno. 

- Isaac... - jęknęła Ruth. Spojrzałem na nią i z uśmiechem podniosłem się. Obaj byliśmy nadzy, przez co ułatwiało nam to sprawę. Złączyłem nasze usta w czułym pocałunku, splotłem dłonie i położyłem je obok głowy ukochanej. Nie spuszczając wzroku z jej pięknych oczu, wszedłem w nią powoli. Czułem zaciskające się ścianki na moim fiucie.

- Jaka ciasna... - mruknąłem. Ruth jęknęła cicho. Zacząłem kołysać naszymi ciałami powoli. Słysząc jęki ukochanej, złączyłem nasze usta, przyspieszając ruchy. Ruth wyplątała swoje dłonie z moich i położyła ręce na moich plecach a nogi zaplotła na moich biodrach. Przyspieszyłem bardziej i warknąłem, czując jej paznokcie na plecach. Przejechała nimi po skórze, wygięła się w łuk i krzyknęła moje imię, dochodząc. Kły wysunęły mi się, gotowe do oznaczenia, ale schowałem głowę w ramieniu ukochanej i doszedłem, nie oznaczając jej. Mimo silnego uczucia, nie zrobiłem tego. Wiem, że nie jest na to gotowa. Wyszedłem z niej i położyłem się na boku, obserwując ją. Ruth oblizała usta i spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

- Maleńka... - wziąłem ją w ramiona, siadając.

- Dziękuję... Dziękuję, że mnie nie ugryzłeś... Przepraszam, ale... Ale nie jestem na to jeszcze gotowa... Przepraszam... 

- Ci, nie przepraszaj kochanie. Kiedyś, kiedy będziesz a to gotowa, powiesz mi. Ale nie przepraszaj mnie za to. Nigdy, kochanie. - Ruth spojrzała na mnie, jakby zobaczyła anioła.

- Kocham cię. - powiedziała pełnym miłości głosem.

- Też cię kocham najdroższa. A teraz chodźmy w kime, jutro wracamy a nie wiem, o której mamy helikopter... - powiedziałem szczerze. Położyłem się na plecach a kiedy chciałem objąć ukochaną, ta wdrapała się na mnie. Uśmiechnąłem się zadowolony, mając swoją mate przy sobie, objąłem ją w talii i całując w czoło, życzyłem dobrych snów. Moja malutka... Gdybym wiedział, jakie konsekwencje będą miały nasz powrót i ta noc... Gdybym tylko wiedział...

~*~*~*~*~*~
Zawsze zapominam... :D 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro