^4^

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

_Ruth_

- Macie kurwa dwie godziny i wypierdalać. Kasę dostaniecie przy wyjściu. - spojrzałam zszokowana na panią McPuppy.

- Ale Matt ma dopiero siedem lat, nie skończyłam szkoły! Jak pani sobie to wyobraża?! Niech mój brat tutaj zostanie, znajdę dobrą pracę i go...

- Nie ma takiej opcji. Nie skończysz szkoły dziewucho, bo zostałaś wylana! Sprawiasz same problemy! Kto to widział, żeby dosypywać dyrektorowi proszki na przeczyszczenie do kawy?! - podniosłam rękę do góry. Opiekunka gdyby mogła, zabiłaby mnie teraz wzrokiem. Pani McPuppy ma długie białe włosy, oczy ukrywa za okularami z białymi oprawkami. Westchnęłam.

- On ma siedem lat do cholery! A ja dopiero co skończyłam osiemnaście lat! Gdzie my się niby podziejemy?! - zaczęłam krzyczeć. Białowłosa zacisnęła usta w cienką kreskę, po czym wyjęła ze swojej tuniki mały kluczyk na sznurku.

- Trzymaj to i spierdalajcie mi stąd. Ciesz się, że każę zabierać twojego brata ze sobą, inaczej nigdy byś już go nie zobaczyła. Domek stoi bardzo blisko lasu, musicie iść na północ....

- Ulica. - przerwałam jej przez zaciśnięte pięści. Za białowłosą zobaczyłam blondwłosego mężczyznę, jednak nie miałam głowy zastanawiać się, kim on jest.

- Musicie iść cały czas ulicą Dorynka, później skręcić w lewo i iść w las. - spojrzałam na nią zdenerwowana.

- Mamy mieszkać w jakimś domku zaraz przy lesie?! Oszalała pani?! - McPuppy zmrużyła oczy.

- Zabieraj gówniarza i wynocha. Macie godzinę. - powiedziała, po czym odeszła. Kurwa!! Pobiegłam po brata, spakowaliśmy się szybko i odebraliśmy pięćset złotych i wyszliśmy z tego budynku.

- Co teraz będzie Ruth? - złapałam za rękę braciszka i pocałowałam go w czoło, cały czas idąc.

- Teraz pójdziemy zobaczyć nasze nowy domek, później pójdziemy na trochę do lasu a na koniec zobaczymy... - odpowiedziałam.

- Piękna, odważna i odpowiedzialna... - usłyszałam za sobą męski i przyjazny dla ucha głos. Spojrzałam za siebie. Znowu ten blondyn. Podszedł do mnie i złapał za rękę. Matt zniknął, byliśmy sami w jakiejś czarnej dziurze. Zielonooki przytulił mnie mocno.

- Moja piękna... Czas wstawać. - powiedział. Spojrzałam na niego jak na debila. Przecież ja nie... Aaa okey. Dobra. Już rozumiem. Kiedy zamknęłam oczy i je ponownie otworzyłam, zobaczyłam nad sobą twarz blondyna ze snu. Zamrugałam kilka razy. Pani McPuppy, wycieczka do lasu, Matt, Isaac... Isaac. Wilkołaki i Isaac.

- Dzień dobry kochanie. - zniżył się i delikatnie musnął moje usta swoimi.

- Hej... Co ty robiłeś w moim śnie? - zapytałam przecierając oczy dłonią. Isaac uśmiechnął się.

- Wierciłaś się i przeklinałaś, więc ciekaw byłem co ci się śni. I nie żałuję, że zobaczyłem. Kiedy was stamtąd wyrzucili? - zmarszczyłam brwi. To chyba oczywiste, że w moje osiemnaste urodziny.

- Em... To było dwudziestego ósmego października. Wtedy, kiedy skończyłam osiemnaście lat. - odpowiedziałam. Który dzisiaj mamy?

- Dzisiaj mamy chyba dwudziestego dziewiątego albo trzydziestego. Nie wiem... - powiedział, przez co zaczęłam chichotać. Spojrzałam na niego rozbawiona.

- Nie wiesz, który dziś jest? Czekaj... Moje klucze do domku... - powiedziałam. Wstałam z łóżka, co okazało się błędem. Byłam w majtkach i koszulce. A gdzie moje ciuchy?

- Spokojnie, przebrałem cię, żeby wygodnie ci się spało...

- Jak to mnie kurwa przebrałeś?! Gdzie moje ubrania? Gdzie dałeś mój kluczyk, który dostałam od opiekunki. - Isaac podszedł do mnie i przytulił do swojej klatki piersiowej. Za pomocą jakiejś siły wtuliłam się w jego ciało.

- Kluczyki są na biurku. Żadnego telefonu nie było i nie musisz się denerwować dziecinko. - na jego zwrot w moją stronę, zaczęłam się śmiać.

- Isaac, proszę cię o jedno... Nazywaj mnie jak chcesz, słonko, skarbie czy jakoś tak ale nie używaj na mnie zwrotu 'dziecinka'. Proszę cię... - powiedziałam i śmiałam się dalej. Mężczyzna spojrzał na mnie zdezorientowany, jednak w jego oczach czaiło się rozbawienie.

- Dlaczego najdroższa? - Ruth zacisnęła usta w cienką kreskę i po chwili odpowiedziała. Już uspokojona.

- Czytałeś może "Sny Morfeusza"? Nie... Z pewnością nie czytałeś... Otóż główny bohater opowieści mówił tak na główną bohaterkę, gdy się seksili albo gdy po prostu miał na to ochotę i właśnie mówiąc na nią dziecinka, tak to właśnie ukazywał. Rozumiesz? - zapytałam powoli. Widziałam, jak mimika twarzy Isaaca zmienia się w rozbawionej do pełnej zrozumienia aż po wściekłość. Jęknęłam, zdając sobie sprawę, że za chwilę zacznie się kolejna kłótnia.

- Co ty kurwa czytasz?!

- Romanse. - wzruszyłam ramionami. Blondyn wziął głęboki wdech, przytulił się do mnie mocno i zaczął wdychać mój zapach. Była to trochę niezręczna sytuacja. Po dłuższej chwili, zielonooki wziął mnie na ręce i usiadł na łóżku. Ja musiałam usiąść mu na kolanach. Mogłabym się wiercić i wyrywać, ale wiem, że to nic by nie dało. Nawet by pogorszyło sytuację, ponieważ by się podniecił i wzmocnił swój ucisk. Zresztą nie mogłam narzekać, że było mi nie wygodnie.

- Powiedzmy, że ci odpuszczam... Mam teraz pytanie... Jak to się stało, że razem z Mattem wylądowaliście w domu dziecka? - przełknęłam głośno ślinę. Każdy z osób osób obecnych w bidulu znał przypadłość moją i brata. Wzięłam głęboki wdech, wtuliłam się w klatkę piersiową mężczyzny i odpowiedziałam.

- Kiedy Matt miał dwa latka a ja trzynaście mama... Mama się powiesiła w moim pokoju. Znalazłam ją, gdy wracałam ze szkoły... Tata... - wzięłam głęboki wdech, odgoniłam łzy i mówiłam dalej, czując jak Isaac całuje mnie raz w czoło a raz w czubek głowy. - Tata kazał mi iść wtedy do pokoiku Matta... Kiedy braciszek zasnął wróciłam do mojego pokoju, gdzie... Gdzie... - nie wytrzymałam i wybuchnęłam płaczem.

- Cii kochanie... Nie musisz mówić. Już wystarczająco dużo powiedziałaś...

- Nie... Kiedy zaczęłam muszę dokończyć a jak nie zrobię tego teraz... to nigdy tego nie zrobię. - westchnęłam i zaczęłam głęboko oddychać. Chciałam uspokoić choć na chwilę swój oddech, by powiedzieć co się stało z moim tatą. Później mogę przeżywać ten ból na nowo. Co z tego, że wydarzyło się to pięć lat temu? Strata jest i zawsze będziemy ją odczuwać. Kto będzie mnie odprowadzał do przyszłego męża, skoro rola ta należy do ojca? Kto będzie nas wspierać i mówić, jacy to mężczyźni są głupi bądź, że takich to będzie jeszcze chyba ze piętnaście, gdy powinna mówić nam to matka? Matt pyta mnie o rodziców co kilka miesięcy a ja nadal nie potrafię odpowiedzieć mu, że rodzice nie żyją...

- Nasz ojciec klęczał przy ciele mamy i na moich oczach... Na moich oczach wbił sobie nóż w serce. Nie... Nie potrafił żyć bez mamy.

- Moje maleństwo. Spokojnie, skarbie. Teraz masz mnie. Masz Matta. A twoi rodzice patrzą na ciebie dumni z tego, jaką silną osobą się stałaś. Wierz mi, nikt słaby nie potrafi przeżyć kilka lat w sierocińcu i tak załatwić nauczycieli w szkole. Jesteś silną kobietą, która przez te kilka lat opiekowała się swoim młodszym bratem. - spojrzałam na Isaaca. Dostałam czkawki, jednak mężczyzna pocałował mnie w czoło i kciukiem starł łzy z policzków. Jednak one cały czas wydostawały się z oczu i leciały po policzkach jak krople deszczu po oknie. Jedna za drugą.

- Jesteś silną, piękną i mądrą kobietą, kochanie. Dziękuję, że powiedziałaś mi o tym, na prawdę ci dziękuję. - pomimo tego, że głos mi drżał, odpowiedziałam patrząc prosto w te piękne zielone oczy:

- Dziękuję Isaac... Nie znamy się wcale ale jesteś ze mną. Dziękuję. - nie zorientowałam się, kiedy przestałam płakać. Isaac pocałował oba moje policzki, czoło, nos a na koniec delikatnie musnął moje usta.

- Znamy się jak nikt Ruth, tylko o tym nie wiesz. Zawsze będę z tobą. Tam, gdzie ty tam i ja. A teraz połóżmy się dobrze? Zdrzemniesz się dobrze? Będę cały czas z tobą, nie opuszczę cię. Obiecuję. - pokiwałam powoli głową, zgadzając się na ten układ. Blondyn uśmiechnął się, wstał cały czas trzymając mnie na rękach i położył mnie na łóżku, kładąc się za mną. Odwróciłam się do niego przodem i wtuliłam się w jego tors. Po chwili usłyszałam cichą piosenkę. Spojrzałam zdziwiona na Isaaca, jednak ten uśmiechnął się do mnie i nucił dalej:

So open your eyes and see
The way our horizons meet
And all of the lights will lead
Into the night with me
And I know these scars will bleed
But both of our hearts believe
All of these stars will guide us home...

Zamknęłam oczy i przy pomocy wilkołaka, zasnęłam. Tylko tym razem nie śniły mi się żadne koszmary. Śnił mi się sam Isaac.

~*~*~*~
tłumaczenie polskie piosenki:

"Więc otwórz oczy i zobacz
To jak nasze horyzonty spotkają się ze sobą
A wszystkie te światła poprowadzą
Do nocy ze mną
I wiem że te blizny będą krwawić
Ale oba nasze serca wierzą
Że te wszystkie gwiazdy pokierują nas do domu"

Piosenka Eda Sheerana - All of the stars (w mediach)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro