^7^

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

_Isaac_

Z uśmiechem na twarzy otworzyłem oczy.  Na moim torsie spoczywała głowa czerwonowłosej, jej noga była przerzucona przez moje biodra oraz jedną ręką obejmowała mnie w pasie. Pocałowałem jej czoło i wzmocniłem swój uścisk, tuląc ją bardziej do siebie. Zaciągnąłem się zapachem jej włosów wiedząc, że bez niej nie byłbym sobą. Stałbym się człowiekiem bez uczuć. Gdyby teraz odeszła... Nawet nie chcę myśleć, co bym wtedy zrobił. Nie dam jej odejść. Po prostu nie dam, jest moją kobietą. Moją mate, która rozświetla mój świat.

- Dzień dobry... - spojrzałem w dół. Prosto w piękne, hipnotyzujące szare oczy. Zbliżyłem się ustami do jej ust i złączyłem je w wolnej pieszczocie. Dzięki niej jestem szczęśliwy.

- Dzień dobry, kochanie. Mam nadzieję, że nic cię nie boli. Dobrze spałaś? - zapytałem z troską. Dziwnie to zabrzmiało, ale dobra...

- Wszystko jest już w porządku. Odkąd śpię w tym pokoju, noce są cudowne... - powiedziała, po czym zarumieniła się i ukryła swoje rumieńce. Uśmiechnąłem się szeroko.

- Nie wstydź się piękna. Chcę widzieć twoje rumiane policzki. Nie zakrywaj się przede mną, skarbie. - powiedziałem, podnosząc jej delikatnie głowę. Ruth uśmiechnęła się nieśmiało. Pomasowałem jej policzek, na którym złożyłem długi pocałunek.

- Wczoraj był remis. Myślę, że dzisiaj to ja będę dostępna, że tak powiem, dla ciebie cały dzień a ty... Następnym razem. - powiedziała nagle. Uśmiechnąłem się szeroko na ten pomysł. Przewróciłem ją na plecy, znalazłem się nad nią i złączyłem nasze usta w czułym pocałunku. Kiedy pieszczota została odwzajemniona, nasze usta zaczęły przyjmować wspólny, szybszy i bardziej namiętny rytm. Kobieta wplotła dłonie w moje włosy i pociągnęła za nie. Warknąłem w jej usta, odsunąłem się od niej, aby złapać dech. Słyszałem szalone bicie serca ukochanej. Chcąc poczuć jej skórę na szyi, zbliżyłem się tam ustami i zacząłem całować jej szyję. Zaciągnąłem się zapachem Ruth, zassałem i przygryzałem skórę, tworząc malinki. Złączyłem nasze usta na końcu i spojrzałem na swoje dzieło. Uśmiechnąłem się szeroko, gdy usłyszałem cichy jęk kobiety. 

- Spokojnie skarbie. Jeszcze będzie na to czas. - powiedziałem. Ruth przewróciła mnie na plecy, wykorzystując moje zapatrzenie się na jej malinki i usiadła na moich biodrach. 

- Jakie ma pan życzenie? - zapytała słodkim acz seksownym głosem, na co przełknąłem ślinę. Jeszcze trochę a mi stanie. Chociaż podnosi mi się na sam jej widok, ale cii... Nikt chyba o tym nie wie. Mruknąłem i odpowiedziałem, patrząc w jej szare oczy:

- Mógłbym prosić o śniadanie, złotko. - Ruth uśmiechnęła się, pocałowała mnie w policzek i wyszła z pokoju. Położyłem głowę na poduszce i spojrzałem w sufit. Mój pokój nie zmienił się dużo. Jedynie pomalowałem jedną ścianę na szaro, nad biurkiem zawiesiłem tablicę korkową i oddałem młodszym wszystkie moje zabawki. Patrząc w sufit postanowiłem, że muszę zdobyć kilkanaście zdjęć mojej malutkiej. A później zrobię jej niespodziankę. Uśmiechnąłem się na ten pomysł.

- Przepraszam, że czekałeś tak długo, ale nie wiedziałam gdzie tutaj jest kuchnia...

- Nic się nie stało, księżniczko. Chodź do... Co ci się stało?! - spojrzałem na moją ukochaną i krzyknąłem, wyskakując z łóżka widząc jej lekki, czerwony ślad na policzku. Pobiegłem do niej, zabrałem tacę z śniadaniem, którą położyłem na biurku i dotknąłem jej policzek. Czułem narastającą złość. Ktoś dotknął moją kobietę, ktoś ją kurwa uderzył.

- Kochanie, spokojnie. Nic takiego się nie stało...

- Jak to się kurwa nic się stało?! Kto cie uderzył?! - przerwałem jej zdenerwowany. Ruth westchnęła.

- Twoja młodsza siostra Ariel, uderzyła mnie, bo ją przestraszyłam. Nie zauważyłam, że ktoś jest w kuchni i kiedy otworzyłam lodówkę, weszła twoja siostra i... Jakoś tak wyszło. - powiedziała. Nie wierzę, że moja spokojna siostrzyczka urządziła tak moją mate. No nie mogę uwierzyć!

- Ale kurwa... - przerwały mi usta mojej ukochanej, która wspinając się na palcach, złączyła nasze usta. Złapałem ją w talii i przyciągnąłem do siebie. Poprosiłem o dostęp do środka, który otrzymałem po krótkiej chwili.

- Nic mi nie jest.. Skarbie, to był przypadek, naprawdę. Nic mi się nie stało. - oddychaliśmy szybko. Kiedy uspokoiły się nasze oddechy, Ruth pocałowała mnie jeszcze w polik i powiedziała:

- Może to nie jest wykwintne śniadanie, ale kanapki z szynką, serem, pomidorem i rzodkiewką też się zaliczają do porannego jedzenia. - zaśmiałem się krótko.

- Oczywiście kochanie, że się zaliczają. Z twoich rąk wszystko będzie wykwintne i cholernie dobre. - powiedziałem, po czym wziąłem ją na ręce i posadziłem na łóżku. Poszedłem po tacę, na której oprócz pełnego talerza kanapek były też dwa kubki, jeden z herbatą a jeden z kawą. Z uśmiechem na ustach położyłem tacę na pościeli i usiadłem obok ukochanej. Wziąłem kanapkę do ręki, ugryzłem kawałek i podsunąłem ją pod nos Ruth, jednak ta spojrzała na mnie dziwnie.

- Dawaj gryza. - powiedziałem. Kobieta zaśmiała się cicho.

- Wiesz... Nie jadam śniadań. W domu dziecka było to tylko marnowanie czasu... - zaczęła. Mam rozumieć, że moja mate nie jada śniadań? Opuszcza sobie najważniejszy posiłek dnia? No kurwa. Zmrużyłem oczy.

- Teraz będziesz je jadała codziennie, kotku. Wcinaj i nie chcę słyszeć żadnego "ale". - Ruth westchnęła jednak po chwili ugryzła kanapkę. Uśmiechnięty podałem jej kubek z herbatą a ja wziąłem kawę i upiłem łyk. Idealna czarna z cukrem. Uśmiechnąłem się w stronę mate i pocałowałem jej policzek. Ta jedynie zarumieniła się i upiła ostrożnie kolejny łyk herbaty. Przez następne minuty karmiłem się i moją ukochaną. Kiedy talerz był pusty a kubki w połowie opustoszałe, wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki. Biało-szare kafelki, białe szafki, prysznic, sedes i pisuar... Nie zabrakło też szarej umywalki i lustra. Wziąłem z szafki, która stała pod oknem maść chłodzącą, po czym wróciłem do naszej sypialni. Przez usta nie może mi przejść, że to jest "moja sypialnia". Odkąd znalazłem Ruth pokój jest nasz. Kucnąłem przed kobietą, nałożyłem maść na dwa palce i zbliżyłem je do jej policzka.

- Co ty robisz? Co to jest? - zapytała jednocześnie odsuwając się.

- Spokojnie skarbie.  To maść chłodząca...

- Ale mówiłam, że to nic takiego... - mruknęła przerywając mi. Nic sobie z tego nie robiąc, zacząłem smarować jej czerwony policzek. Czerwonowłosa westchnęła, jednak nie ruszyła się. Kiedy już skończyłem, zakręciłem pudełko, które położyłem na stoliczku i usiadłem na łóżku, biorąc Ruth na kolana. Dziewczyna wtuliła się we mnie mocno, jakbym miał zniknąć. 

- Co się dzieje, malutka? Boli cię coś? Kotku powiedz coś, błagam... - powiedziałem a raczej błagałem, gdy się w ogóle nie odzywała. Spojrzałem na nią, jednak dziewczyna głowę miała ukrytą pod włosami.

- Kochanie...

- Nic się nie stało Isaac. Naprawdę, tylko... Czuję się strasznie, zamiast zajmować się bratem, ja odpoczywam i gówno robię... Jestem gównianą siostrą. - zmarszczyłem brwi na jej wyznanie.

- Co ty mówisz kotek? Nie jesteś gównianą siostrą, jesteś wspaniałą siostrą i nie waż się myśleć inaczej, jasne? Dzięki tobie Matt czuje się kochany. Dzięki tobie wie, że ma siostrę, na którą zawsze może liczyć i która go nigdy nie zostawi. A to jest prawda...

- Skąd to wiesz? Skąd wiesz, że to jest prawda, Isaac? - uśmiechnąłem się, gdy podniosła na mnie swój wzrok i dotknąłem wewnętrzną stroną dłoni jej policzka.

- Widzę to wszystko w twoich oczach. Teraz, kiedy o nim rozmawiamy, widać w nich bezgraniczną miłość. Mam nadzieję, że zobaczę w twoich pięknych, szarych oczach to samo uczucie, gdy będziesz patrzyła na mnie.

- Może kiedyś... - wyszeptała, po chwili skradając mi buziaka. Uśmiechnąłem się. Po kilku minutach cichy, dodała:

- Dzień jeszcze młody, a ja dzisiaj jestem na każde twoje życzenie...

- Hmm... Myślę, że mogę to jakoś wykorzystać. - powiedziałem, przewracając kobietę na łóżko. Pojawiłem się nad nią, opierając cały swój ciężar ciała na łokciach, aby jej nie przygnieść. Chcę mieć żywą mate. Ruth przygryzła wargę, którą puściła wolno po niecałej minucie.

- Tak? A jak?

- A tak. - odpowiedziałem, napierając ustami na jej usta. Przez kolejne kilka minut całowaliśmy się powoli, nie patrząc ile nam liczy czas.

~*~*~
Dzisiaj kolejny ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro