15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Więc powiedzcie jakie są wasze relacje ? Ale tak na prawdę. - powiedziała Stephanie, pozwoliła nam mowić do siebie na ty to dziwne przynajmniej jak dla mnie
- Co tutaj opowiadać ? Jesteśmy rodzeństwem, ale nie wiedzieliśmy o tym będąc w związku. Koniec. - tak jestem opryskliwa i wredna

Stephanie gadała coś o tym, że nie możemy być razem. Pieprzyła z resztą o tym samym co rodzice.

Aktualnie leżę w łóżku pod kołdrą i próbuje zasnąć. Nagle usłyszałam piorun. Przestraszyłam się, dlatego postanowiłam spać u Garett'a. Zawsze to robię bo cholernie boję się burzy.

- Garett śpisz ? - spytałam szturchając go w ramie
- Nie, coś się stało ? - odpowiedział
- Jest burza. - to mu wystarczyło jako wytłumaczenie

Chwilę pózniej leżałam już w jego łóżku wtulona w jego tors. Zdaję sobie sprawę z tego, że jeżeli któryś z naszych rodziców się o tym dowie to będziemy mieć mocno przejebane, ale dla Garett jestem wstanie zaryzykować.

Kolejnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie, chyba około siódmej. Ale mojego chłopaka nie było w pokoju. Na stoliku nocnym leżała tylko mała karteczka z napisem :

Kochana Megan

Wyszłem o szóstej pobiegać. Mam nadzieję, że nie odczytasz tego zanim przyjdę, ale jeżeli to czytasz to poczekaj na mnie i nigdzie się nie ruszaj :)

Garett

Czekałam na niego, ponieważ po pierwsze nie chciało mi się jeszcze wstać. A po drugie to ... Nie, nie ma drugiego powodu. Po prostu jestem leniem i tyle.

- Megan kochanie zejdź na
dół ! - usłyszałam głos mojej matki, która darła się tak, że potrafiłaby zmarłego obudzić

Zeszłam w końcu na dół. Widok jaki zobaczyłam wprawił mnie w osłupienie. W przedpokoju naszego domu stał mój były chłopak - Tyler. Wysoki, umięśniony, brunet o piwnych oczach podszedł do mnie i powiedział :

- Tęskniłem.
- Niby za czym ? - spytałam
- Za tobą. Za nami. - pewnie moja matka kazała ci mnie podrywać, żebym zapomniała o Garett'cie, ale nic z tego
- Nie ma żadnych nas. Jedynie co to możemy zostać przyjaciółmi. - odpowiedziałam mu
- Dobrze, więc przyjaciółko czy możesz pójść ze mną na spacer ? - spytał Taylor
- Teraz nie, ale jak coś to napisz. Nie zmieniałam numeru.

* godzinę pózniej *

- Nie wierzę, że ten dupek ma czelność jeszcze do ciebie przychodzić po tym co zrobił ! - wydarł się James
- Kogo obgadujecie ? I kto jest dupkiem ? - spytał Garett wchodząc do mojego pokoju
- Jej były przyszedł tutaj godzinę temu i spytał jak jakiś idiota czy mogą być razem. - mój przyjaciel wytłumaczył zanim zdarzyłam otworzyć usta
- No to go olejmy. Przecież jeżeli nic do niego nie czujesz to nie ma problemu kochanie. - Garett zwrócił się do mnie i pocałował

Pózniej, że u odreagować całą trójką poszliśmy na pizzę. Było bardzo zabawnie i wesoło. Nie mogę uwierzyć w to, że znalazłam tak idealnego i czułego chłopaka. To wspaniałe uczucie mieć kogoś na kim ci zależy i kogoś komu zależy na tobie.

Przyszliśmy już do domu, ale bez James'a. Niestety mój przyjaciel miał coś do załatwienia. Ja i Garett siedzimy aktualnie u niego w pokoju i oglądamy film. Wieczorem znowu musimy iść na "sesję" jak ja to mowię z Stephanie. Niekiedy uważam, że ona przynudza, ale czasami taka rozmowa jest mi potrzebna.

Wow ! Rozdział jest o wiele dłuższy niż poprzednie. Równe 500 słów. Jestem z siebie dumna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro