3. Gdzie Bill?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

/Per.Bill/

Podbiegłem do krawędzi jezdni. Był tu stromy spadek w dół do lasu. Na ziemi wśród liści leżał Dipper.

-Dip!-krzyknąłem i niczym strzała zbiegłem w dół.

Chłopak był nieprzytomy i ranny, a obok niego stał jeden z tych potworów. Naszczęście to nie był potwór atakujący więc musiała to być, albo klasa D, albo C. Szybko podniosłem chłopaka w stylu panny młodej.
Spojrzałem się za siebie na stromy spadek, na którym szczycie znajduje się ulica.

-Nie ma mowy, żebym go tam zaniósł... nie dam rady-powiedziałem sam do siebie.

Zresztą na ulicach i w miastach jest duże prawdopodobieństwo, że natknę się na wariatów. Spojrzałem w drugą stronę. Las rozciągał się w głąb bez końca. Nagle na drodze stanął mi ten demon klasy C lub D. Wyglądał on jak taki zwęglony człowiek, a czaszka nie była pokryta skórą i mięśniami. W duchu cieszę się, że Dipper nie widzi tym potworów, bo by zwariował.
Demon spojrzał na chłopaka śpiącego na moich rękach i zaczął do niego szeptać. Ja natychmiast cofnąłem się krok w tył. Potwór spojrzał na mnie nienawistnie, a następnie obrócił się w proch, który pofrunął razem z wiatrem.

Oby tylko nie zawołał swoich przyjaciół, albo gorzej... przemówił do wariatów.

Zacząłem iść z chłopakiem przez las bardzo cicho i ostrożnie. Napewno nie jest tu bezpiecznie. Zresztą teraz nigdzie nie jest bezpiecznie.

***

Po dziesięciu minut byłem kompletnie wycięczony i zrezygnowany znalezieniem schronienia. Do tego wszystkiego demony klasy D i C, których to było najwięcej zaczęły zbierać się wokół mnie i szeptać do Dippera. Naszczęście ten spał i nic nie wskazywało by w najbliższym czasie się obudził.

Dlaczego go chronisz?

Demony zaczęły też do mnie przemawiać, ale nic nie mogły mi zrobić.

-Bo chcę-odparłem.

Tylko spójrz na siebie. Wycięczony, cały w ranach. Po co jeszcze męczysz się z tym nędznym stworzeniem? I tak zginie.

-Niedoczekanie wasze-powiedziałem stanowczo, a demony zaczęły się śmiać-Śmiejcie się na zdrowie potwory. Jeszcze przyjdzie czas, że to dziecko będzie górą-dodałem i brnąłem dalej przez las.

Nie rozśmieszaj nas. Co jest w nim takiego wyjątkowego?

Spojrzałem na śpiącego Dippera i odgarnąłem jego opadające włosy z czoła. Zauwarzyłem znamię na czole.

-Wszystko-powiedziałem z uśmiechem, a demony umilkły.

Wpewnym momencie wszystkie obruciły się w pył i uciekły z wiatrem. Mam nadzieję, że ich ucieczka nie oznacza kłopotów.
W pewnym momencie zauwarzyłem domek z drewna.

Co robi dom z drewna w środku lasu?

Podszedłem trochę bliżej i zauwarzyłem, że za domem jest ścieżka co oznacza, że prowadzi ona do wyjścia z lasu.

I wszystko jasne. Domek leśniczego.

Gdy byłem już przy tej chacie z drewna najnormalniej w świecie zapukałem, ale nogą, bo na rękach trzymałem Dippera.

-Czego?!-usłyszałem oschły głos zza drzwi.

-Nazywam się Bill Cipher. Nie posiadam broni, ale mam rannego. Proszę tylko o pomoc dla niego-powiedziałem.

Wiedziałem, że nie mogę przebywać z ludźmi, bo tak jak inne demony zabijam wzrokiem, ale raczej na pytanie "czemu nie patrzę im w oczy" też nie znajdę dobrej wymówki. Pozostaje tylko nadzieja, że chodź jego wpuszczą.

-Nie wiem czy mogę ci ufać-odparł.

-Teraz nikt nikomu nie może ufać-westchnąłem zrezygnowany.

Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi więc zamknąłem oczy, aby ten człowiek nie oszalał i popełnił samobójstwa przez patrzenie mi prosto w oczy.

-On może wejść. Ciebie nie wpuszczę. No chyba, że otworzysz oczy i nie będą one brązowo-zielone jak u wariatów-powiedział.

Ostrożnie podałem mu chłopaka, a zaraz potem usłyszałem trzask zamykanych drzwi. Ogarnęło mnie zmęczenie więc usiadłem na ziemi i oparłem głowę o drzwi.
Dipper był naprawdę mocno poturbowany i potrzebował natychmiastowej pomocy, której mam nadzieję, że dostanie w tym domu.

-Ciekawe czy mi go odda-zaśmiałem się-Jak nie odda to wezmę go siłą-dodałem i zasnąłem.

***

/Per.Dipper/

Obudziłem się cały obolały. Nic dziwnego wkońcu nie każdy robi sobie sprint z zamkniętymi oczami.
Na mojej głowie czułem coś w rodzaju opatrunków. Nadal miałem oczy zasłonięte opaską. Już chciałem wstać, ale zorientowałem się, że mam przywiązane ręce do czegoś... chyba do łóżka, bo podemną było miękko. Zacząłem się szarpać.

-Spokojnie mały. Jesteś bezpieczny-usłyszałem czyjś głos.

-Kim jesteś?!-krzyknąłem wystraszony.

-Jestem Robbie, a ty chyba Dipper. Kojarzę cię... przed tym całym piekłem na ziemi widziałem cię pare razy-powiedział, a ja poczułem jak siada obok mnie na łóżku.

Usłyszałem dźwięk materiału zamaczanego w wodzie. Nagle poczułem jak ktoś przykłada mi zimy i mokry materiał do kolana na co się wzdrygnąłem.

-Spokojnie mały ja tylko przemywam te rany-powiedział Robbie i poklepał mnie po udzie.

-Proszę rozwiąż mnie-poprosiłem, bo naprawdę się bałem.

-Okey, ale najpierw pokaż oczka-powiedział, a ja poczułem jak ktoś ściąga mi opaskę.

Niepewnie, ale otworzyłem oczy. Nademną był chłopak w wieku dwudziestu lat. Miał czarne włosy i grzywkę opadającą na jedno oko. Na sobie miał czarną bluzę. Czarne rękawiczki bez palców, a w dłoni trzymał latarkę. Włączył ją, a ja natychmiastowo przymrużyłem oczy. Ten rozchylił lekko moje powieki. Patrzył się tak chwilę, a następnie wyłączył latarkę i zaczął odwiązywać moje ręce od, jak się okazało, ramy łóżka. Zacząłem rozmasowywać swoje nadgarstki, a w efekcie je tylko pobrudziłem, bo dłonie miałem brudne od ziemi i lekko zdarte przez upadek na cement.
Czarnowłosy zaczął się śmiać, a następnie chwycił za moją rękę i zaczął ją przemywać. To samo zrobił z drugą.
Nagle mój mózg dał mi kopniaka w dupe uświadamiając mi, że coś jest nie tak.

Gdzie jest Bill?!

-Przepraszam...-zacząłem, a chłopak spojrzał na mnie-Gdzie Bill?-spytałem.

-Kto?-zapytał Robbie.

-Bill... Bill Cipher-tłumaczyłem.

-A mówisz o tym, który cię tu przyniósł? Nie chciał otworzyć oczu więc go nie wpuściłem. Prawdopodobnie sobie poszedł-powiedział.

Ogarnął mnie strach. Natychmiastowo zerwałem się na równe nogi i lekko kulejąc szukałem wyjścia, gdy mi się to udało otworzyłem drzwi. Zobaczyłem Billa, który na szczęście miał zamknięte oczy i spał. Szybko go wciągnąlem do środka i przytuliłem.

-Co ty robisz?!-krzyknął Robbie i szybko zamknął drzwi frontowe.

Chwycił mnie za kaptur od bluzy i szarpnięciem odciągnął od Billa do tyłu.

-Co się...-Bill złapał się za głowę i podniósł, ale nie na długo, bo Robbie walnął go z pięściu w brzuch przez co Bill upadł na kolana.

-Bill proszę nie otwieraj oczu! To cywil!-powiedziałem.

-Jak mam kurwa nie otwierać jak mnie atakują?!-wycharczał blondyn.

Czarnowłosy kopnął Billa pod ścianę, usiadł na nim okrakiem, szarpnął za włosy w swoją stronę i przystawił nóż do szyji.

-Albo otworzysz oczy i udowodnisz, że nie jesteś wariatem, albo poderżnę ci gardło-zagroził i docisnął nóż do szyji blondyna, aż poleciała krew.

Bill zaczął się śmiać.

-Mam otworzyć? W porządku... zaraz sam sobie wbijesz nóż w gardło-powiedział i już miał otworzyć oczy.

-Bill nie!-wydarłem się-Nie otwieraj oczu... proszę-dodałem ciszej, a oczy mi się zaszkliły.

Chciałem do nich podejść, ale gdy tylko wykonałem ruch Robbie wycelował drugim nożem we mnie.

-Albo zaraz powiesz mi o co chodzi, albo go zabiję Dipper-powiedział, a ja myślałem, że zaraz ze stresu zemndleję.

-Dipper nic nie mów i zamknij oczy-powiedział Bill.

Blondyn oddychał powoli i nie stawiał oporu Robbiemu. Za to mi serce waliło jak szalone, a ręce drżały.

-Bill nie pozwalam ci otworzyć oczu-powiedziałem.

-A widzisz inne wyjście? Zabije go i będzie po sprawie, dlatego proszę zamknij oczy-powiedział z nieludzkim spokojem.

-Przecież mogę mu powiedzieć!-krzyknąłem.

-Nie możesz, bo ci nie pozwalam cholera zamykaj te oczy!-odkrzyknął.

-Cisza!-wrzasnął czarnowłosy i mocniej przycisnął nóż do gardła blondyna przez co ten syknął z bólu.

Patrzyłem na to z przerażeniem.

-Daję ci ostatnią szansę Dipper. Ufam tobie, ale jemu nie. Co z nim jest nie tak?-spytał spokojnym tonem by bardziej mnie nie stresować.

Szarpnął Billa za włosy jeszcze raz.

-Nic nie mów. Zamknij oczy, a ja to załatwię-powiedział demon równie spokojnym tonem co jego napastnik.

-Powiedz, albo on zginie-rozkazał Robbie.

A ja milczałem. Nie wiedziałem co powiedzieć. Prawdę? Ale czy wtedy go zabije? A może pozwolić Billowi zabić Robbiego? Nie wybaczyłbym sobie.

-Okey już znam twoją odpowiedź Dipper. W obec tego jestem zmuszony do zabicia tego człowieka-powiedział.

Oderwał nóż od szyji Billa, uniósł rękę w górę i szybkim ruchem prawie wbił w serce blondyna, gdy...



POLSAT :D

Moje Ludki

Jak narazie się podoba?

Zostaw gwiazdkę, albo Robbie zabije Billa.

Bye! ^^


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro