6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Riliana

Szykowałam się właśnie na spotkanie z Jussy. Wczorajsza rozmowa z Patrycją o Keily dała mi sporo do myślenia. Moja przyjaciółka zdecydowanie otworzyła mi oczy i pozwoliła spojrzeć na tę sytuację z innej perspektywy. Byłam ciekawa czy dowiem się czegoś więcej od Jussy, w końcu ona i Keily były jak bratnie dusze. Nie zdziwiłoby mnie również, gdyby Juss nie chciała mi nic powiedzieć. Dochodziła piętnasta, miałam jeszcze kilka minut, aby dotrzeć na miejsce. Ponieważ mój hotel znajdował się kilka minut drogi marszem od Ocen Drive, nie musiałam się zbytnio spieszyć. Przed wyjściem poprawiłam szybko makijaż i włożyłam wygodne sportowe buty. Gdy dotarłam na miejsce i zajęłam stolik na zewnątrz, chwilę później ujrzałam nadchodzącą Jussy. Szybko się przywitałyśmy, piszcząc jak fani na koncercie, gdy mogą dotknąć swojego idola.

- Cieszę się, że jesteś. - powiedziała radośnie Jussy, zajmując miejsce przy stoliku.

- Dziękuję za zaproszenie. - odpowiedziałam skromnie.

- No coś ty nie wygłupiaj się. Jesteś dla mnie równie ważna, jak...- jej głos zniżył ton - ...Keily.

Uśmiechnęłam się radośnie, czując jednocześnie lekkie ukucie w sercu na dźwięk tego imienia.

- Jak przygotowania przed ślubem?- spytałam, kierując temat w inną stronę.

- Wszystko już gotowe. Przedwczoraj byłam z Keily po szpilki. Chociaż szczerze przyznam, że zabrakło mi twojej profesjonalnej opinii.

- Masz może zdjęcie? Zaraz ocenię.

Jussy sięgnęła po telefon, szybko wchodząc w galerie i pokazując zdjęcie swojej sukienki i tak długo poszukiwanych butów.

- Kochana, wszystko jest idealne. Nie masz się o co martwić. Będziesz wyglądać ślicznie. - zapewniłam przyjaciółkę.

- Nawet nie wiesz, jak się stresuję. - odpowiedziała, wiercąc się w siedzeniu.

- Nie denerwuj się tak. Będzie dobrze.

- A co u ciebie? Mówisz, że masz faceta? - spytała zaciekawiona

- No tak jakoś wyszło. - zaczerwieniłam się. Nie chcąc za bardzo rozwijać z nią tego tematu.

- Witamy w świecie hetero. - dodała, wesoło się uśmiechając.

- Nie dziękuję? - spytałam, lekko się krzywiąc i jednocześnie delikatnie uśmiechając.

- Kiedy mi go przedstawisz? - Jussy, drążyła temat.

- Przyleci w następny piątek. Miał jeszcze kilka spraw do załatwienia.

- Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa? - spytała, widząc moją niechęć do rozmowy na ten temat.

Dlaczego wszyscy się pytają, czy jestem szczęśliwa?

- Tak. - odpowiedziałam krótko, szybko zadając następne pytanie, które od dłuższego czasu mnie męczyło.

- Co u Keily?

Jussy spojrzała na mnie z zaciekawieniem, chwilę nie udzielając odpowiedzi.

- Wiesz jak z nią wild and free.

- No tak. - przytaknęłam, mogąc spodziewać się takiej odpowiedzi.

- Jest na ciebie zła.- Jussy dodała po chwili, zupełnie mnie zaskakując.

- Bardzo?

- Do tego stopnia, że nie spieszy jej się do spotkania z tobą. Przykro mi. - posmutniała.

- Ale wie, że spotkamy się na panieńskim?

- Wie, ale ciągle jej się nie spieszy.

- Jussy. Muszę z nią pogadać. Patrycja powiedziała mi wszystko.

- Wszystko? - spytała, marszcząc brwi.

- Tak o zaręczynach i powodzie, dla którego nie próbowała się ze mną skontaktować.

-  Czyli w sumie wiesz prawie wszystko.

- Prawie? - spytałam przerażona.

- Keily mnie zabije, ale... Ona twierdzi, że nie związała się z nikim, bo jej playerska natura znów wyszła na światło dzienne, ale ja jej nie wierzę. Według mnie ona wciąż cię kocha.

Poczułam jak grunt pod moimi nogami, zaczyna się obsuwać, a słowo „kocha" ,jak echo odbija się w mojej głowie.

- Chociaż nigdy mi tego osobiście nie potwierdziła. - Jussy dodała pospiesznie, widząc moją reakcję.

- Hmmy. - odpowiedziałam, nie mogąc zdobyć się na inne słowa.

- O Keily mówiąc, chyba właśnie tam  idzie.

- Gdzie? - spytałam, czując jakiś dziwny ucisk w klatce piersiowej i napięcie w każdym mięśniu.

- Tam z jakąś dziewczyną. - wskazała na drugą stronę ulicy.

Odchyliłam się na krześle, spoglądając przez ramię w kierunku, który wskazała Jussy. W oddali zauważyłam dwie postacie, ciemną blondynkę w skórzanej, czarnej kartce i szczupłą brunetkę. Niestety były za daleko, abym mogła im się dokładnie przyjrzeć. Modliłam się, żeby moja przyjaciółka nie wpadła na genialny pomysł i nie zaczęła je wołać. Jussy spojrzała w moją stronę, a na jej twarzy pojawiły się dziesiątki pytań. Stan, w którym się w tej chwili znajdowałam, było dość ciężko opisać. Czułam, że zbladłam w jednej chwili i zrobiło mi się słabo.

- Wszystko ok?

- Mhm. Tak mi się wydaję. - odpowiedziałam, sama nie będąc pewna tego, co mówię i co się ze mną w tej chwili dzieje.

Jussy przygryzłam wewnętrzną cześć wargi, wypuszczając głośno powietrze.

- To będzie ciekawie. - powiedziała cicho pod nosem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro