2.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

💎💎💎

– Postępuje jak osoba bez serca. Nie przejmuj się nim Selene. W końcu mu przejdzie. A co do Arthura, uważam, że nie powinnaś się tym zadręczać. Rozumiem, że wiadomość o jego tragicznej śmierci może być dla ciebie przytłaczająca, zważywszy na fakt, że znaliście się. Mimo wszystko to, co się wydarzyło nie może wiecznie determinować twojego życia. Nie jesteś odpowiedzialna za to co ci zrobił, tym bardziej za jego śmierć. Nie płacz proszę – Blondynka czule, z matczyną miłością pogładziła zrozpaczoną brunetkę po ramieniu. Sięgnęła do kieszeni, aby wyciągnąć z niej paczuszkę chusteczek higienicznych. Następnie podała je młodej wampirzycy, która bez wahania ujęła je w dłonie i skorzystała z jednej z nich, pozbywając się grubej warstwy makijażu, okalającej jej oczy.

Ledwo wytrzymywała. Jadąc metrem myślała już tylko o tym, by nie popłakać się przed obcymi ludźmi, w biały dzień – ludzkie jednostki bywały podejrzliwe. Nie wiadomo, co mogłoby przyjść im do głowy w takiej sytuacji – lecz, gdy dotarła wreszcie do celu i ujrzała w progu znajomą twarz, całe to napięcie, które więziło wszystkie uczucia w zmęczonej głowie, pękło, rozpryskując się na wszystkie strony, dając upust emocjom i łzom, rzęsiście wypływającym spod czarnych powiek. Tusz do rzęs, cień do powiek, podkład, wszystko to diabli wzięli w niewolę, ale Selene wcale ich nie żałowała. Specjalnie wyciągnęła jeszcze jedną chusteczkę, którą nawilżyła łzami, a następnie zaczęła zmywać resztkę podkładu i pudru, który pozostał na jej twarzy.

Olivia zaproponowała jej pójście do łazienki, lecz brunetka odmówiła. Wolała pozostać z nią w tym miejscu, w którym właśnie się znajdowały – czyli w biurze blondynki. Jeszcze nie przyznała tego przed samą sobą, ale lubiła ten pokój, ogólnie darzyła sympatią to miejsce, gdyż wywoływało w niej falę pozytywnych odczuć, a nawet przywodziło na myśl same dobre wspomnienia, niekoniecznie związane ze schroniskiem, gdyż z nim powinna mieć raczej same negatywne. Pochylała się nieznacznie, a dziewczyna cały czas głaskała ją po plecach dodając otuchy.

– Dziękuję ci za rozmowę i pokrzepiające słowa. Chyba masz rację. Powinnam dać sobie z tym spokój, ale wciąż nie potrafię zapomnieć. Nawet gdybym chciała nie umiem...

– Kochałaś go naprawdę. Nie wiem, jakim był człowiekiem, lecz oni odebrali mu wolę i zastąpili ją wolą kogoś innego. To bardzo smutne. Zakończyć życie w taki sposób. Lecz z drugiej strony dowiedział się, jaką cenę płacimy, gdy sprzymierzamy się z ciemnością - szepnęła tak cicho, iż Selene ledwo zdołała ją usłyszeć. Zamknęła usta, uciekając wzrokiem gdzieś w bok – lokując go na pewnym przedmiocie, który budził zainteresowanie, a także szereg innych uczuć w zasmuconej brunetce.

– Jest taka mała i niepozorna. Śliczna i delikatna. Jak zło całego świata może ukrywać się za czymś tak kruchym?

Olivia oderwała wzrok od przedmiotu, przenosząc go na młodą wampirzycę. Jej policzki lekko spąsowiały, co mogło oznaczać, iż powracała do niej dawna energia. Olivia uśmiechnęła się delikatnie, odchodząc od dziewczyny. Selene zauważyła, że kieruje się w stronę szafki, na której ułożono alfabetycznie, kolorowe segregatory, z wypisanymi oznaczeniami. Lecz Selene nie dała się zwieźć. Podskórnie czuła, że dziewczyna nie zaszczyci wzrokiem żadnego z nich, nie ujmie w swe delikatne, wypielęgnowane dłonie, nie popieści skromnym dotykiem, poświęci chwilę czemuś innemu – czemuś, co równie dumnie (a może najdumniej z tego wszystkiego), spoczywało na jednej z przetartych półeczek.

Maleńka pozytywka znajdowała się na wysokości oczu obu dziewcząt, przyciągając swym magnetyzującym blaskiem, obecnością. Jawiła się, jak najjaśniejsza gwiazda w całym gwiezdnym układzie, może nawet we wszechświecie, dając poblask najodleglejszym galaktykom.

Selene nie mogła oderwać od niej oczu, czując zachwyt wymieszany z cierpkim smakiem przerażenia, paraliżującego wszystkie myśli i mięśnie, mimo wszystko patrzyła, nie zdając sobie sprawy, że otwierała usta. Olivia żywiła podobne odczucia, lecz nauczyła się z nimi walczyć, kontrolować je, nie dopuszczając do siebie niemych żądań wystosowywanych przez ten przeklęty przedmiot.

Po chwili zadumy sięgnęła po niego, prowokując zdziwione spojrzenie młodej wampirzycy.

– Czasem zło chowa się za maską niewinności, wiedząc, że przez to trudniej je zdemaskować. Pamiętam dzień, w którym babcia opowiedziała mi o niej. Tak samo, jak ty nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Ale potem doświadczyłam tego zła na własnej skórze i uwierz mi Selene, nie jest to coś, co twój brat chciałby osiągnąć. Miejmy nadzieję, że ono jednak nigdy nie zostanie uwolnione i spocznie na wieki w pięknie ozdobionym grobowcu – zakończyła poważnie, gładząc delikatnie ścianki pozytywki.

– Te napisy. Zauważyłam je wcześniej, ale nie ośmieliłam się zapytać...

– Pytaj śmiało – rzekła swobodnie Olivka.

Selene pokiwała głową.

– Animam non vendam znaczy nie sprzedam swojej duszy. Co natomiast oznacza to zdanie wyryte na przedniej ściance? – Selene wskazała dyskretnie palcem w stronę obracanego przez Olivię przedmiotu. Dziewczyna obawiała się, iż pozytywka zaraz uchyli swe wieko i wyda na świat najpodlejsze monstra i emanacje zła tego oraz tamtego świata. Cofnęła się delikatnie, zwiększając dystans między sobą, a złotowłosą koleżanką.

Olivka zauważyła jej skonsternowanie, więc pospieszyła z wyjaśnieniami.

– Vendere animam tuam w naszym tłumaczeniu oznacza sprzedam swoją duszę. Ułożenie tych zdań na szkatule jest bardzo kluczowe dla rytuału otwarcia. Klucz musiałby wypowiedzieć to pierwsze zdanie, które zawsze ulokowane jest poniżej wieka. Wówczas świat i nas wszystkich czeka zagłada.

– A nie sprzedam swojej duszy oznacza, że portal nie zostaje otwarty? – zapytała Selene, choć w gruncie rzeczy znała już odpowiedź na to pytanie.

– Tak. Lecz każde z tych zdań zawiera w sobie niezwykłą moc, a zarazem przymus złożenia ofiary i to nie byle jakiej. Zazwyczaj jest nią dusza tego, który zstępuje do wnętrza szkatuły, aby wskrzesić do życia śpiące demony.

– Nieciekawa sprawa. Dlaczego ktoś stworzył coś tak okropnego?

– Puszka miała być darem od Bogów, lecz nieumiejętnie użyta stała się przekleństwem. Ileż to przedmiotów w naszych rękach zamienia się w śmiercionośną broń. Na przykład nóż, za pomocą którego można zdziałać tyle dobrego, ale równocześnie i złego. Staje się przedmiotem, który odbiera ludzkie życia, narzędziem potwornej zbrodni. Ale bez obaw, szkatuła jest w stanie uśpienia. Wyczuwa jego moc, lecz póki on nie wyrazi nią większego zainteresowania, jest słaba, podatna na nasze czary. Nie pozwolimy, żeby wyszło z niej coś niedobrego – Olivia rzekła powoli, dawkując każde pojedyncze słowo, odkładając niewielkich rozmiarów przedmiot na jedną z drewnianych półeczek.

Selene wciąż na niego patrzyła, nie mogąc nacieszyć oczu. W słowach blondwłosej dziewczyny ukrywało się tyle prawdy. Szkoda, że wcześniej nie doznała olśnienia i nie odważyła się porozmawiać z nią na ten temat.

– Nadal nie mogę w to uwierzyć. No wiesz... w to kim jesteś. To takie niezwykłe. Przepraszam jeśli powiedziałam coś nie tak.

– Nie przejmuj się. Życie nie jest normalne Selene, zwłaszcza nasze – Olivia uśmiechnęła się szeroko, ukazując rząd białych i równych zębów. Odeszła już od regału, kierując się w stronę biurka, na którym zostawiła dwa kubki z herbatą, cukierniczkę, a także maleńkie, kruche ciasteczka.

Selene czuła się trochę głupio. Nie zamierzała przeszkadzać dziewczynie w pracy. Domyślała się, że ta może mieć wiele obowiązków na głowie, lecz Olivia przyjęła ją bez zbędnych wymówek. Dodatkowo przygotowała szybko herbatę, w małym, elektrycznym czajniczku, który znajdował się w tym pokoju, a także wydobyła z jednej z szafek opakowanie ciasteczek, kładąc je na stoliku. Uprzednio przeprosiła młodą wampirzycę, iż będzie zmuszona częstować się bezpośrednio z plastikowej podkładki, ale Selene zdawało się to w ogóle nie przeszkadzać. Nie oczekiwała zbyt wiele. Nawet, gdyby Olivia nie zdecydowała się na ugoszczenie jej w ten sposób, nie miałaby jej tego za złe. Zrozumiałaby, gdyż znajdowały się w miejscu, do którego mogłyby zawitać jeszcze inne osobistości.

Olivia tryskała niesamowicie ożywczym i jaśniejącym wigorem oraz energią. Chętnie opowiadała Selene o swojej pracy, o szkatułce, rozpalając jeszcze większą ciekawość w młodej wampirzycy. Czas w towarzystwie Brytyjki mijał jej niezwykle przyjemnie i płynnie.

– Przeczytałam tę książkę, którą mi dałaś i myślę, że dzięki niej trochę bardziej cię rozumiem. Miałam też dziwne sny, w których widziałam cię z pewnym emblematem na czole...

– Smocze skrzydła? – Olivia nie dała jej dokończyć.

– Tak. Dragan Airgid. Srebrzyste Smoki.

– Pamiętasz – wzruszyła się jasnowłosa.

Selene również poczuła, jak jej oczy wilgotnieją.

– Każde słowo, nawet te stopnie wtajemniczenia. Powiedz proszę, bo bardzo mnie to ciekawi, chyba że jest to jakaś tajemnica i nie możesz powiedzieć. Jaki stopień mocy już osiągnęłaś? – Selene zaśmiała się serdecznie, widząc rozpogodzoną twarz przyjaciółki.

Blondynka nie była zła, nawet najmniejsza zmarszczka na jej pięknej, młodzieńczej twarzy nie została wykrzywiona przez paroksyzm złości, czy frustracji. Selene mogła pytać spokojnie i czytać z oblicza dziewczyny, niczym z pradawnej, magicznej księgi (którą metaforycznie była, gdyż w tej z pozoru małej, słabej ludzkiej głowie, mieściły się najróżniejsze dziwy, o których świat, ani żadne z was, drodzy czytelnicy, nigdy nie słyszeli).

Olivka założyła nogę na nogą, poprawiając luźny, pleciony sweterek, który delikatnie układał się na jej szczupłych, ale już nie wychudzonych ramionach, po czym kontynuowała napoczęty przez brunetkę temat.

– Spokojnie. To żadna tajemnica. Cieszę się, że pytasz. W gruncie rzeczy mało kto już o nas pamięta i interesuje się historią naszego rodu, ponieważ wywodzimy się bezpośrednio od Wielkiej Matki Czarodziejki Nyarahi. Ona była pierwszą, tą która zapoczątkowała linię srebrzystych, potężnych smoków, dlatego po części, my jako jej potomkowie, także możemy sprawować pieczę nad szkatułą.

– To dlatego Wiktor wam ją powierzył – Selene zmrużyła oczy, aby przyjrzeć się dziewczynie, stwierdzając niepowtarzalny fakt.

– Pan Wiktor wiedział, że będzie u nas bezpieczna. W końcu strzegą ją trzy najpotężniejsze kapłanki tego rodu, będące posiadaczkami wielkiej mocy i mające przyjemność posmakować ostatniego stopnia wtajemniczenia – Złotowłosa zaśmiała się na te słowa, dokładnie tak, jakby sama nie wierzyła w ich sens.

To co mówiła, zdawało się zahaczać i osiadać na niezbadanych przez ludzkość lądach, mimo wszystko ciemnowłosa wampirzyca chłonęła wszystko, co przekazywała jej Olivia, dając wiarę w każde, nawet to najbardziej absurdalne słowo. Nabyła do tej kruchej – albo może i nie – istoty takiego zaufania, iż była w stanie powierzyć jej nawet największą, skrywaną przez siebie tajemnicę. Chociaż po pewnej chwili opamiętała się. Dlaczego ciągle o niej myślała, zwłaszcza w takich momentach? Kiedyś obiecała sobie, że już nigdy nie powróci do tego tematu, zwłaszcza gdy w pobliżu będzie znajdował się ktoś jeszcze, ale nie potrafiła od tak odepchnąć tych przemyśleń. W głębi siebie wierzyła, że jasnowłosa ją zrozumie.

Dziewczyna żywo gestykulowała rękoma. Śmiała się donośnie, a jej głos zapewne niósł się echem po całym korytarzu. Wpadające przez okno – które znajdowało się naprzeciwko nich – promienie słońca delikatnie zatapiały się w jej pięknych, długich i zadbanych włosach, przydając im blasku i aury świetności. Błękitne tęczówki podsycane przez niebiański płomień zdawały się jaśnieć tajemniczym blaskiem, który z pewnością był oznaką wielkiej mocy drzemiącej w dziewczynie.

Selene słuchała w najwyższym stopniu skupienia, przytakując, uśmiechając się, lub odpowiadając jeśli wymagała tego sytuacja. W całym schronisku było tak spokojnie, iż Selene czasem odnosiła takie dziwne wrażenie, że przebywały same w tym budynku.

– Może wydawać się to trochę niezwykłe, ale ja także dostąpiłam tego zaszczytu. Jestem już w czwartym stopniu wtajemniczenia. Babcia twierdzi, że to niezwykłe i musi świadczyć o jakimś celu i zadaniu, które być może będę musiała wypełnić. Zazwyczaj na ten stopień pracuje się przez całe życie. Jedni dostępują go szybciej, inni wolniej, nigdy jednak w takim wieku i z taką łatwością. Babcia twierdzi, że jedyną czarodziejką, która osiągnęła czwarty stopień wtajemniczenia przed dwudziestymi urodzinami była Wielka Czarodziejka. Obie z mamą wierzą, że mogłam odziedziczyć jej moc, dlatego się urodziłam.

– Rzeczywiście to niezwykłe. Ale muszę przyznać im rację. Myślę, że jeszcze nie raz i nie dwa zaskoczysz świat – Selene skonstatowała. Chciała dopowiedzieć coś jeszcze, lecz Olivka odezwała się, jakby czytała jej w myślach.

Przecież jest czarodziejką. Na pewno to potrafi.

Selene uformowała usta w wąską kreskę, słuchając dalej tego, co miała jej do powiedzenia rozgadana Olivia – dziewczyna będąca we własnym żywiole.

– Symbol rozłożonych skrzydeł zawsze okala czoła tych wybranych, posiadających jedność ducha i ciała, moc czwartego stopnia. Ja też potrafię go przywołać, chociaż zazwyczaj ukazuje się wtedy, gdy chce nas zawiadomić o czymś bardzo ważnym, lub po postu ostrzec...

Sen, w którym blondynka stoi dostojnie w długim, jasnym płaszczu z tym dziwnym symbolem na jej czole, pulsującym enigmatycznym blaskiem, jeszcze długo potem prześladował ją na jawie. Selene czuła to podskórnie, że ten symbol posiadał ogromną moc. Chciała, żeby Olivka zademonstrowała go. Teraz, właśnie w tej chwili. Pragnęła, by wypalił wieczne piętno na tafli słabych oczu, na kruchej krzywiźnie psychiki, lecz dziwne uczucie powściągliwości i wstydu nie pozwoliło jej podjąć ostatecznej decyzji.

– Wtedy czujemy się tak, jakby ktoś przykładał nam rozżarzone żelazo do czoła. Na samym początku bardzo boli, ponieważ skumulowana w naszych ciałach energia wędruje do głowy, osadzając się w mózgu, a stamtąd rozchodząc się po wszystkich kościach, narządach i mięśniach. Potem czujesz już tylko gorąco, wrzątek wylewany na skórę, po czym uczucie to słabnie i czujesz już tylko słaby, tępy ból, aż wreszcie całkowicie znika.

– Nieprzyjemnie to brzmi – Selene się skrzywiła, ciesząc się w myślach, że nie poprosiła o demonstrację.

Olivka zapewne nie odmówiłaby, nie chcąc sprawić Selene przykrości, a jej głupie wymagania sprowadziłyby na nią potworny ból. Pacnęła się w myślach w głowę, aby nie nawiedzały ją tak głupie pomysły, po czym ponownie skupiła uwagę na różanych ustach przyjaciółki.

– W rzeczywistości nie jest tak źle. Da się przeżyć. Tak jest na początku. Później jest już coraz lepiej, chociaż nawet doświadczone czarodziejki czasem mają problem z utrzymaniem własnej mocy.

– Naprawdę nie brzmi to optymistycznie i zachęcająco. Raczej nie życzyłabym sobie kąpieli we wrzątku – Ciemnowłosa rzekła smętnie, na co Olivka wybuchnęła perlistym śmiechem, głaszcząc się po włosach.

– Oh moja droga Selene. Każdy jest kowalem własnego losu, albo przewodnikiem po nieznanych ziemiach skomplikowanego umysłu. Do wszystkiego można przywyknąć. To część mojego życia, uwierz mi te umiejętności czasem naprawdę się przydają. Spójrz – Dziewczyna uniosła dłoń. Cieniuteńki promyczek słońca dotknął ją, a następnie powędrował na biały kamień, zatopiony w złotej obrączce, błyszczącej jak oczy smoka w ciemnej pieczarze. Lecz po chwili mały pierścionek nie był jedynym, który wydawał porażający oczy blask.

Smukłe palce dziewczyny zaiskrzyły, a następnie między nimi wytworzyła się jakaś ledwo dostrzegalna sieć, jakby świecąca, różowa mgła, która z każdą sekundą stawała się wyrazistsza, aż wreszcie dotarła do takiego punktu, w którym ukazała całą swą porażającą istotę i majestat.

Selene zmrużyła oczy z obawy, iż mogłaby oślepnąć, chociaż jej strach był irracjonalny. Olivka w spokoju przyglądała się własnej dłoni odwracając ją na różne strony. Gdy Selene spoczęła wzrokiem na jej twarzy, zorientowała się, że jej tęczówki przybrały taką samą barwę, jak ta dziwna, falująca poświata okalająca jej dłoń. Odbijało się tam tyle kolorów, świateł. Wampirzyca nie znajdowała odpowiednich słów, aby to opisać. Podejrzewała, iż takowe nie istnieją. Może w tym pradawnym języku, którego trochę posmakowała, mimo wszystko nie poznała do końca jego smaku. Wpatrywała się, jak zahipnotyzowana, gdy Olivka poruszyła powoli palcami – najpierw wyprostowała je, a następnie zgięła, nie zakłócając wewnętrznego skupienia niepotrzebnymi słowami – po czym przeniosła tę dziwną mgłę na przedmiot znajdujący się na biurku – dokładnie jej celem stał się ładny notes w różowe, uśmiechnięte lody.

Selene spostrzegła, że promień okalający jej dłoń nie zmniejszył się, ale jakby zwiększył swoje rozmiary, gdy notes zderzył się z jej palcami i osiadł spokojnie w dłoni. Selene musiała się bardzo powstrzymywać, żeby nie otworzyć ust z szoku i ogólnego zdziwienia.

– Przydatne umiejętności dla leniwych – Olivia puściła oczko, a Selene wreszcie się ocknęła, czując grunt pod nogami.

Jeszcze sprawdziła, czy aby na pewno siedziała na krzesełku, w gabinecie przyjaciółki i trzymała stopy na podłodze. Całe szczęście nie odleciała do innej rzeczywistości, co za ulga. Odetchnęła w myślach, a na zewnątrz wydawała się być bardzo podekscytowana tym, co przed chwilą ujrzała.

– A więc tak to zrobiłaś z tym banknotem? Najpierw go zmięłaś i potem magiczną mocą przeteleportowałaś go do ust tego gościa?

– Mniej więcej tak – Olivia pokiwała głową.

– Myślałam, że to mi się wydawało, ale spostrzegłam, że kolor twoich oczu zmienił się na kilka sekund, ale dłonie. Nie zauważyłam, żeby płonęły tą dziwną poświatą, czy jak to się nazywa...  – Selene rozłożyła ręce przed sobą próbując pokazać koleżance o co dokładnie jej chodziło. Ale jak pokazać coś, czego do końca się nie rozumiało. Selene po chwili porzuciła te głupie próby i wymachiwania.

Pewnie ma mnie teraz za jakąś wariatkę. Ale się wczułam.

Pomyślała z przekąsem. Lecz Olivia nie uważała jej za wariatkę. Wręcz przeciwnie, w duchu cieszyła się, że Selene tak się nią interesuje – głównie jej mocami, ale to już zawsze coś.

– Sztuczka z banknotem nie wymagała ode mnie użycia dużej ilości energii, to znaczy, że nie musiałam jej uzewnętrzniać. Pozostawała pod skórą, ale dała taki sam efekt jak przy tej sztuczce, którą przed chwilą zaprezentowałam. Z tym, że w tamtej sytuacji czułam lekki ból. Energia pragnie uwolnić się na zewnątrz, tłumiona zaczyna wierzgać i staje się bardzo niebezpieczna. Czasem nieobliczalna, ale w ciągu tych dwudziestu jeden lat nauki opanowałam już pewne techniki, więc całkiem nieźle nad nią panuję – Olivia zauważyła to skonsternowanie na twarzy wampirzycy, po czym dodała. – Tak, już jako niemowlę ćwiczyłam, choć nie zdawałam sobie z tego sprawy. Głównie babcia i mama uczyły mnie, jak panować nad płaczem i podstawowymi uczuciami, jakie odczuwają dzieci. Mogły być bardzo niebezpieczne, zarówno dla mnie, jak i rodziców.

– Mogę to sobie wyobrazić... współczuję ci... – Selene pogłaskała koleżankę po dłoni, w której trzymała notes. Była przyjemnie ciepła.

– Nie ma czego Selene. Miałam i nadal mam dobre życie. Rodzice zawsze mnie wspierali, nawet ojciec, który nie zawsze rozumie co się dzieje...

Selene przypomniała sobie tę scenę w szpitalu, jak pan Stephen spoliczkował jej brata, na sali operacyjnej, gdy ten próbował ratować jego córkę. Traktował go, jak zagrożenie. Wampirzyca wiedziała, że zrobiłby dla niej wszystko, nie to co jej własny ojciec, kat i morderca.

– Mama nauczyła mnie tylu rzeczy, nie tylko tych magicznych, ale także ludzkich, chociaż na tym polu prym wiedzie tatuś – Dziewczyna zaśmiała się na wspomnienie ojca.

Selene również, chociaż po ich ostatnim pożegnaniu, chyba nie mogła liczyć na przyjacielskie relacje. Ojciec dziewczyny zdawał się dużo wiedzieć, może nawet znał jej tajemnicę, dlatego traktował ją w ten, a nie inny sposób.

– Babcia szkoliła mnie głównie pod względem magicznym. Dzięki niej dowiedziałam się o przepowiedni, o tej historii, o szkatułce. Długo przygotowywałam się do tej roli, a gdy ten dzień wreszcie nadszedł nie czułam się najlepiej. Odprawiane przez nas rytuały zawsze są bolesne, ponieważ wymagają od nas mnóstwa siły i poświęcenia, na które czasem możemy nie być gotowe. Na całe szczęście, żadna z nas nie uległa jeszcze ciemności, skrywanej przez szkatułę.

– Nie żartuj sobie, że ten cholerny przedmiot może was opętać? – Selene łypnęła przestraszona w stronę nieruchomego przedmiotu.

Olivia ponownie wybuchnęła śmiechem. Miała dziś niezwykle dobry humor.

– Selenko, uwielbiam z tobą rozmawiać. Nie masz się czego obawiać. Jesteśmy bezpieczne. Tydzień temu odprawiałam z babcią i mamą pewien pradawny rytuał nad tą szkatułką, który wiąże w niej złe mocy, a także odgradza je od zewnętrznego świata, dlatego ciężej ją namierzyć. Uwierz mi, jest tutaj bardzo dobrze strzeżona, nie tylko przeze mnie, ale także przez moją maleńką dziewczynkę – Dziewczyna uśmiechnęła się wesoło, popijając herbatę z kubka.

Niebieskooka wampirzyca nie zrozumiała jej słów. Jaka dziewczynka? Czyżby Olivia jeszcze coś przed nią ukrywała? Chciała jeszcze o coś zapytać, lecz w tym momencie posłyszała cichuteńkie skrobanie, dochodzące zza przymkniętych drzwi. Jakby jakaś mała istotka używała w tym celu nie większego od niej gwoździa, albo własnych pazurków.

Wampirzyca uprzytomniła sobie, że przecież znajdowały się w schronisku, miejscu wypełnionym zwierzętami, w szczególności pieskami. Wodziła wzrokiem za koleżanką, która podeszła do drzwi, uchylając je lekko, pozwalając wtoczyć się do wnętrza puchatej, śnieżnej kulce. Selene od razu skupiła wzrok na piesku, ciesząc się jego widokiem.

Suczka – o dumnym imieniu Perełka – zdecydowanie była jedną z bardziej niezwykłych lokatorek tego miejsca. Szlachetna i spokojna, w jej ruchach dało się wyczuć i dostrzec swego rodzaju majestat. Czarne oczy, przypominające okrągłe, błyszczące kamyczki, spoglądały inteligentnie z taką jakby świadomością i wyobrażeniem. Dokładnie tak, jak człowiek. Selene nie uważała, że psy to niemądre istoty, lecz nie podejrzewała, że mogą myśleć tak, jak ludzie.

Olivia uważała inaczej. Pochyliła się nad sunią, głaszcząc ją po główce i wypowiadając w jej obecności czułe słówka. Perełka odwzajemniła jej się cichym szczeknięciem i przytuleniem główki do jej kolana.

– Jest śliczna. Jak prawdziwa perełka – Selene rzekła powoli, nie chcąc przerywać tej chwili czułości pomiędzy jasnowłosą dziewczyną, a jej pupilką.

Jednakże obie uniosły oczy w tym samym czasie i spojrzały na nią, kierując w jej stronę szczególne zainteresowanie. Olivia uniosła się z podłogi, ponownie zasiadając na krześle, umiejscowionym blisko wampirzycy. Perełka podążyła za Olivką, lecz pod koniec drogi zboczyła z kursu przystając przed postacią innej pani, która pachniała trochę strasznie i odstręczająco, ale nie uczyniła jeszcze żadnej krzywdy żadnej z jej sióstr, czy braci. Jasna, dobra pani, emanująca niesamowicie słodkim i kuszącym zapachem zapewniała o braku zagrożenia ze strony ciemnej pani, a Perełka nauczyła się, że w stu procentach należało jej ufać, gdyż jasna pani nigdy się nie myliła.

Selene bez zawahania wystawiła dłoń w stronę białej suni, najpierw pozwalając jej obwąchać ją (co bardzo spodobało się Perełce. Przekonała się, że ta oto pani nie jest gwałtowna i impulsywna), a dopiero później lokując ją na jej małej, puszystej główce, delikatnie głaszcząc i drapiąc za uszkiem.

Piesek zdawał się być bardzo zadowolony, gdyż stał i nie ruszał się z miejsca, nadstawiając łebek i zbliżając się do dziewczyny.

– Psy potrafią wiele wyczuć, nawet to czy ktoś ma wobec nich dobre, albo złe zamiary. A perełka jest wyjątkowa. Nie jest, jak inne, zwyczajne domowe pupile. Jest taka, jak my Selene, wyjątkowa pośród zwyczajnych jednostek. Dlatego jest tutaj. Strzeże szkatułki, jak najlepiej potrafi, a ona jest bezpieczna pod jej czujnym wzrokiem i nosem – Olivia zaśmiała się głośno, przyłączając się do rytuału rozpieszczań i głaskania potulnej suni.

Selene nie podzielała jej optymizmu.

– Przepraszam, że to mówię, nie zrozum mnie źle, ale Perełka jest stworzeniem należącym do tego świata. Rozumiem, że ją kochasz, ale czy nie narażasz ją na zbyt duże niebezpieczeństwo? Czuję tę upiorną falę i aurę otaczającą tę szkatułkę. Wątpię, żeby Perełka mogła poradzić sobie z mocą, którą ona skrywa – Selene speszyła się widząc brak przejęcia i to przenikliwe spojrzenie Olivki.

Jakby znowu grzebała w mojej głowie. Przestań proszę! To ani trochę nie jest przyjemne. Nawet nie wiem, czy to robisz, ale...

Nie dokończyła wewnętrznej tyrady, gdyż pewna sytuacja skradła jej uwagę. Olivka pochyliła się nad zwierzątkiem, szepcząc jakieś niezrozumiałe słowa do jego uszka. Wtem oczy małej suni rozbłysły taką samą barwą i porażającym blaskiem, jak u jej właścicielki.

Dobrze, że Selene nie trzymała w dłoni kubka z herbatą (a właśnie miała po niego sięgać), bo na pewno wylałaby całą jego zwartość na swoją fioletową bluzkę, którą bardzo lubiła. Była jedną z tych rzeczy, z którą wiedziała, że nigdy się nie rozstanie, nawet jeśli wyrosłaby z niej (chociaż miała pewność, że ten fakt raczej nigdy nie będzie miał miejsca).

– Jak to... nie... nie mów, że... – Selene wystawiła palec w kierunku psa nie wiedząc, czy go dotknąć, czy może raczej wstrzymać się od tej czynności.

Lecz to Perełka tym razem przejęła inicjatywę. Ponownie podeszła do brunetki, stając na dwóch tylnych łapach, usadawiając pozostałe dwie na jej kolanach. Wpatrując się w jej twarz różowymi ślepkami, merdając przy tym ogonkiem i szczerząc się w psim uśmiechu. Szczeknęła dwa razy na Selene, której serce wykonało kilka nadprogramowych uderzeń. Nie odtrąciła suni, lecz wewnętrznie poczuła coś na kształt strachu. Perełka znała ludzkie uczucia. Nie potrzebowała magicznej mocy, aby je rozpoznać.

Pojrzała smutnie na dziewczynę, nie odrywając od niej wzroku, jakby chciała jej przekazać....

Lubię, jak drapiesz mnie za uszkiem...

Selene usłyszała w swej głowie to jedno zdanie, bardzo głośno i wyraźnie, jakby wypowiedziane przez megafon. Podskoczyła na krzesełku, odsuwając się nogami w przeciwną stronę od patrzącej na nią suni.

– Spokojnie Selene. Tak się porozumiewamy. Perełka naprawdę mówi, czasem pokazuje mi różne obrazy. Widzisz to miałam na myśli mówiąc, że nie jest zwyczajnym psem, ponieważ tak naprawdę jest nim tylko w połowie – Młoda Brytyjka znowu się zaśmiała, a Selene czuła się, jak idiotka biorąca udział w jakimś głupim reality show, w którym wszyscy się śmieją z opowiedzianego przez prowadzącego żartu, tylko nie ona, ponieważ nie zrozumiała puenty.

Spojrzała na Olivię cielęcym wzrokiem, która podała Perełce jedno ciasteczko. Psinka zjadła je bez wahania.

– To czym jest? Chyba nawet wolę nie zgadywać.

– Perełka nie jest żadnym potworem. Co to, to nie. Nie masz się czego obawiać. Nie okłamałam cię mówiąc, ze jest moją przyjaciółką. Tak jest w rzeczywistości. To ja ją stworzyłam i dałam jej taką formę, wypełniając jej ciało. Powstała z mojej energii. Żywimy te same emocje, te same myśli, nawet przekonania. To taka jakby więź.

– Jest jak dziecko?

– Może nie do końca, ale coś w tym rodzaju.

– Pies z tej różowej energii. Czym jeszcze mnie zaskoczysz? Nie mów, że wszystkie psy wypełnione są tym czymś... – Selene narysowała kółka w powietrzu.

– Reszta piesków jest normalna – Olivia uśmiechnęła się serdecznie.

– Wierzę ci na słowo – Selene przyłożyła dłoń do miejsca, w którym znajdowało się serce.

Blondynka pokiwała głową, lecz po chwili posmutniała. Jej suczka wpatrywała się w nią intensywnie, a Selene wiedziała, że w tym momencie prowadzą ze sobą niemą rozmowę, do której ona nie miała dostępu. Czekała cierpliwie, aż skończą, popijając już zimną herbatę. Ah! Dobra herbatka! Już zdążyła przyzwyczaić się do tego trunku.

Po kilkuminutowej ciszy Olivia wreszcie się odezwała, mówiąc bardzo cicho, używając przy tym odległego tonu, którego młoda wampirzyca jeszcze u niej nie słyszała.

– Miałaś rację mówiąc, że nikt się we mnie nie zakocha, że nikt nigdy mnie nie polubi. Jestem dziwadłem, oderwanym od tego świata. Próbuję zaprzyjaźnić się z ludźmi, z rówieśnikami, ale oni mnie odpychają. Czuję taki dystans Selene. Chyba wiesz o co mi chodzi?

Selene wiedziała, ale nie wyrzekła ani jednego słowa. Pozwoliła jej dalej mówić i zwierzać się. Powinna to dla niej zrobić. Ona obarczała ją swoimi żalami, dlaczego nie miałaby zrobić tego dla niej?

– Boję się wielu spraw. Tego, że nie podołam. Że nie uda mi się w tym normalnym życiu, ani w tym, które mi przeznaczono. Wszyscy potajemnie liczą na mnie, a ja nawet nie wiem, czy byłabym w stanie stanąć twarzą w twarz z tym złem. Doświadczyłam go kilkukrotnie i wiem, że nie chciałabym poczuć go jeszcze raz, ale muszę. Nie mam wyboru. Cieszę się, że cię mam. Jesteś dla mnie bardzo ważna. Chciałabym, żebyś zawsze o tym pamiętała. Wspominała mnie czasem, kiedy to wszystko się zakończy.

– Chyba nigdzie się nie wybierasz beze mnie? – Selene złapała ją za dłoń, prowokując jej spojrzenie.

W jej oczach tonął ból, a Sel czuła, że nie mogła go tak łatwo usunąć.

– Kiedyś umrę Selene. Chciałabym, żebyś o mnie pamiętała. O mojej babci, rodzicach, nawet siostrze...

– Co ty wygadujesz Live? Przecież jesteś młoda, nie powinnaś myśleć o śmierci. Jeszcze tyle pięknych chwil przed nami. Zawsze z tobą będę na dobre i na złe i nie pleć głupot, że nikt się w tobie nie zakocha. Mój braciszek gadał to samo, a teraz? Miłość dosłownie bije od niego i nieźle daje po oczach – Selene uśmiechnęła się, ale przez łzy, które zaczęły moczyć jej policzki.

– Jesteś cudowna Selene. Taka dobra i współczująca. Gdy tylko zobaczyłam cię w samolocie, wiedziałam, że będziesz moją najlepszą przyjaciółką, dlatego zanim zakończymy nasze spotkanie chciałabym ci coś dać – Nie czekając na reakcję ze strony młodej brunetki, dziewczyna wstała z zajmowanego przez siebie miejsca i podeszła do regału, na którym spoczywał złowrogi przedmiot.

Selene znów spojrzała w jego kierunku, lecz tylko na chwilę skupiła na nim wzrok. Zimny dreszcz przeszedł po jej kręgosłupie, powodując gęsią skórkę. Splotła palce czekając na to, co zaraz miało się wydarzyć.

Olivka odnalazła już to, czego szukała, po czym podeszła z powrotem do Selene. W dłoniach trzymała małą, szarą sakiewkę, ze złotymi wstążkami.

– Proszę. Przyjmij to ode mnie na dowód mojej wiecznej przyjaźni wobec ciebie i wdzięczności za to, że jesteś tutaj i spędzasz ze mną swój cenny czas.

Selene uniosła brwi w geście niemałego zdziwienia. Nie spodziewała się takiego wyznania. Oniemiała ujęła w dwa palce jedną ze złotych wstążeczek, unosząc ją ku górze i przenosząc na swoją otwartą dłoń. Zanim jednak otworzyła ją, najpierw zważyła ją w dłoni, czując jedynie ciężar materiału. Nie mogąc jednak powstrzymać wewnętrznej ciekawości, rozchyliła górną część, a następnie odwróciła sakiewkę i delikatnie nią potrząsnęła, aby wydobyć na świat drobny i delikatny przedmiot, który okazał się być złotym łańcuszkiem z maleńką zawieszką w kształcie znaku nieskończoności. Dziewczyna nie przyjrzała mu się dokładniej, gdyż usłyszała głos jasnowłosej.

– Mam taką samą. Widzisz. Dzisiaj ją założyłam, ale stwierdziłam, że już nigdy się z nią nie rozstanę.

Dopiero teraz Selene zwróciła uwagę na szczupły nadgarstek dziewczyny, który zdobiła prześliczna bransoletka z tym samym motywem. Niebieskooka wzruszyła się autentycznie, przecierając załzawione oczy.

– Dziękuję za ten cudowny prezent Olivio. Też będą ją nosić i nigdy się z nią nie rozstanę. Tak, jak z moim amuletem – Dotknęła dwoma palcami dyndający wisiorek w kształcie księżycowej tarczy z niebieskim kamieniem w środku. Dziewczyna wiedziała, że Olivka również posiadała taki amulet – którym był złoty krzyżyk, opleciony srebrnym smokiem (teraz Selene domyślała się, jakie mogło być jego znaczenie.)

– Zamówiłam ją ze specjalną dedykacją dla nas. Zawiera nasze inicjały. Pomyślałam, że fajnie będzie mieć coś takiego.

– Bardzo dobrze pomyślałaś – Selene zbliżyła się do dziewczyny, biorąc ją w ramiona i tuląc do siebie z ogromnym szacunkiem, uczuciem, a także oddaniem. Nie wierzyła, że zdoła jeszcze pokochać kogoś tak mocno, jak własną matkę, rodzeństwo, czy nawet Drake'a, który czasem doprowadzał ją do łez i rozpaczy, lecz w gruncie rzeczy wszystkie złe wydarzenia, które miały miejsce, działy się także z jej przyczyny.

Zaufała jej, pokochała jak siostrę, wszystko by dla niej zrobiła, oddałaby całą siebie, nawet duszę, bo wiedziała, że ta drobna dziewczyna odwdzięczyłaby się jej tym samym. Dobrze było wiedzieć, że jednak był tam ktoś, komu na nas zależało. Nawet w obliczu ostatecznego zła – owa świadomość dodawała im siły, bo obie wiedziały, że ciemność nie posiadała takiej mocy, aby zniszczyć ich przyjaźń.

💎💎💎💎💎💎💎💎💎💎💎💎💎💎

Two steps from hell - See me fight

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro