2.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Selene położyła się na miękkim materacu, a ciało otuliła świeżą pościelą. Próbowała zasnąć, lecz myśli na temat jej brata, ksiąg i nadchodzących studiów, nie dawały jej spokoju. Postanowiła, że musi jeszcze dziś rozwikłać zagadkę tajemniczej książki w bibliotece. Po cichu wymknęła się ze swego pokoju i udała w stronę dużego pomieszczeniu. Gdy już się tam dostała, zaczęła zastanawiać się jak dobrać się do tej księgi. Zaczęła rozglądać się wokół, za czymś co mogłoby jej pomóc, lecz niczego takiego nie wypatrzyła. Zaczęła już tracić nadzieję, gdy nagle posłyszała jakieś kroki. Czmychnęła czym prędzej i ukryła się za najbardziej oddalonymi od wejścia do biblioteki regałami. Kucnęła w mroku i zaczęła przysłuchiwać się uchylającym drzwiom. Nie wiedziała dlaczego, lecz nie chciała, by ktoś przyłapał ją w tym miejscu, o tej porze. Użyła mocy swego wisiorka, by omamić zmysły wchodzących do pokoju, tak by nie mogli spostrzec jej obecności. Gdyby tego nie zrobiła, przyłapaliby ją na myszkowaniu. Selene nie musiała ich widzieć, by wiedzieć, że przybyłymi osobami są Michael i Wiktor. Weszli do pomieszczenia jakby nigdy nic i usadowili się na kanapie. Na początku otworzyli jedną butelkę wina i rozlali je do kielichów. Zaczęli ze sobą rozmawiać. Naturalnym tonem, ani nie za głośno, ani nie za cicho. Selene uznała to za dobry znak. Prawdopodobnie nie wiedzieli o jej obecności tutaj. Na początku zaczęli rozmawiać o całkiem normalnych sprawach, typu praca Michael'a w londyńskim szpitalu, o poznanych przez niego niedawno współpracownikach, a na końcu delektowali się smakiem wina i wychwalali jego walory. Gadali tak ze sobą przez godzinę, aż Selene poczuła ogromne znużenie. Oparła swą głowę o jeden z zimnych, drewnianych regałów i przymknęła powieki. Wampiry jej pokroju potrzebowały snu. Może nie spały tak długo jak ludzie, ale odrobina takiego relaksu wyostrzała ich zmysły i ogólnie poprawiała samopoczucie. Dziewczyna postanowiła odpuścić sobie słuchanie brata i dziadka. Była przekonana, że przez cały wieczór będą gadać o tych bzdurach. Zdawało jej się, że zaczyna odpływać już w krainę Morfeusza, gdy nagle usłyszała swoje imię. Na jego dźwięk, jej wszystkie zmysły momentalnie się wyostrzyły. Selene uniosła głowę i uważniej zaczęła przysłuchiwać się rozmowie. Wiktor wstał z sofy i zaczął krążyć po pomieszczeniu. Nagle zatrzymał się w miejscu. Selene miała wrażenie, że zaciska palce na srebrnej rączce swej laski.

- Jest bezpieczna? - głos Michael'a nie był już tak głośny jak wcześniej, brzmiał mniej pewnie. Wiktor lekko się poruszył, prawdopodobnie obrócił się w stronę młodszego od siebie wampira.

- Wiem, że on jej nie znajdzie. - słowo on wypowiedział z nutą obrzydzenia w głosie. Selene pogratulowała swojemu dziadkowi w myślach i jeszcze uważniej zaczęła przysłuchiwać się tej rozmowie. Miała nadzieję, że wkrótce znajdzie odpowiedzi na nurtujące ją pytania.

- Rozmawiałeś z Drake'iem?

- Nie, unika mnie.

- Ale na pewno nie unika Selene. - to nie było pytanie a raczej stwierdzenie. Selene poczuła ogromny chłód, bijący ze słów wypowiedzianych przez Wiktor. Czyżby to było to drugie oblicze starszego pana, którego uważała za ideał?

- Nie wiem.

- Musisz się dowiedzieć. Być może ona jest naszą ostatnią szansą na przekonanie go do naszych racji.

- A co potem? - choć Selene nie widziała sylwetki swego starszego brata, miała wrażenie, iż właśnie lekko się napiął, pocierając przy tym podbródek.

- Później przyjmie nasze zasady i wraz z pozostałą czwórką będzie ją ochraniał. Klucz potrzebuje strażników.

Kim jest ta ona?? Jaki klucz?? Selene miała coraz więcej pytań. Myślała, że gdy podsłucha rozmowę tej dwójki dowie się czegoś więcej, ale oni wciąż mówili jakimś szyfrem.

- Ona musi pozostać w naszych rękach.

- Rozumiem. - Michael podniósł się z kanapy i powolnym krokiem opuścił bibliotekę. Selene miała ogromny mętlik w głowie. Chociaż członkowie jej rodziny rozmawiali ze sobą w dobrze znanym jej języku, nie potrafiła odgadnąć znaczenia ich słów. Wiktor pozostał na swoim miejscu. Dziewczyna zaczęła zastanawiać się, czy zamierza dziś opuścić to pomieszczenie. Równie dobrze uczyniła by to samo co jej starszy brat, ale Wiktor był uparty. Jego ciało nie poruszyło się ani o centymetr. Młoda wampirzyca bardzo dyskretnie uniosła się z ziemi i powolnym krokiem ruszyła w stronę zakończenia regału. Nieznacznie wychyliła się zza drewnianej powłoki tak, by jej dziadek nie mógł jej zauważyć i spojrzała na niego. Wiktor stał nieopodal sofy. Jego oczy wlepione były w postać anielicy, dumnie stojącej na jednym z witraży. Przypatrywał się jej tak, jakby oczekiwał od niej odpowiedzi na bardzo ważne i nurtujące go pytanie. Wampirzyca uniosła swe oczy i również spojrzała na sylwetkę kobiety z ogromnymi, srebrnobiałymi skrzydłami. Pomimo nieodgadnionych uczuć, jakie wywoływał w niej ten witraż, nie wyróżniał się niczym specjalnym. Dziewczyna nie rozumiała, dlaczego dziadek przewierca go swym wzrokiem. Wszystkiego domyśliła się dopiero po chwili. Tajemniczy anioł widniejący na okiennicy zdawał się poruszyć. Selene o mało co nie otworzyła ust ze zdumienia. Jej umysł nie potrafił ogarnąć tego dziwnego zjawiska. Nie wierzyła nawet w to, że może być to możliwe. Jeszcze uważniej zaczęła przypatrywać się tej scenie. Wiktor uśmiechnął się w stronę witraża i odszedł z pogodnym wyrazem twarzy. Anielica odprowadziła go wzrokiem uśmiechając się przy tym i ponownie zastygła w bezruchu. Selene musiała usiąść na chłodnym parkiecie. Widok poruszającego się witrażu wywołał w niej mieszane uczucia. Od początku wiedziała, że ten dom jest nawiedzony, lecz nie spodziewała się ujrzeć czegoś takiego. Podniosła się ostrożnie z ziemi i wychyliła swą głowę zza regałów. W pomieszczeniu było ciemno i cicho. Nikogo już w nim nie było. Na drżących nogach udała się w stronę wyjścia, uważając przy tym, aby przypadkiem czegoś nie strącić i nie narobić hałasu. Co jakiś czas rozglądała się naokoło, pilnując się, aby przypadkiem nie spojrzeć na magiczny witraż. Gdy była już przy drzwiach, nacisnęła ostrożnie klamkę. Poczuła jak drzwi ustępują. Lekko pociągnęła je w swoją stronę. Selene z natury była bardzo ciekawą, choć skrytą osobą. Jej mózg podpowiadał jej, iż nie może stąd wyjść, dopóki nie obdarzy swym zainteresowaniem tej istotki widniejącej na witrażu. Jeszcze raz mimowolnie uniosła swe oczy i skierowała je w stronę anielicy, która z podniesioną głową, stała wdzięcznie na swym miejscu. Młoda wampirzyca nie zauważyła już żadnych szczególnych znaków, dlatego czym prędzej wyszła z biblioteki. Idąc korytarzem rozmyślała o tym co się wydarzyło. Z jednej strony czuła się winna, że podsłuchiwała rozmowę pomiędzy Wiktorem, a Michael, z drugiej zaś było jej przykro, że jej własna rodzina coś przed nią ukrywa. Teraz już wiedziała, iż będzie musiała uzbroić się w cierpliwość, zanim odkryje wszystkie tajemnice.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro