ROZDZIAŁ 52

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Selene postanowiła, że dzisiejszy dzień zrobi sobie wolny od zajęć i chociaż była umówiona po zajęciach z Evelin, a później miała spotkać się z zespołem i obgadać szczegóły współpracy, wolała udać się do swej przyjaciółki i sprawdzić jej stan zdrowia. Wampirzyca nie była pewna, czy może określać Olivię, mianem najlepszej przyjaciółki. Wciąż pozostawało wiele ale, wiele pytań, na które Selene nie znała odpowiedzi. Dziewczyna wciąż była dla niej nieodgadniona, a jej życie jawiło się, jako jedna wielka zagadka. Mimo tych wszystkich wewnętrznych sprzeczności, które Selene żywiła wobec tej dziewczyny, chciała ją odwiedzić. Podgłośniła radio, które dotychczas milczało, po czym zanurzyła się w przyjemnych dla ucha dźwiękach. Na drodze znajdowało się mnóstwo samochodów, a to z powodu popołudniowej pory. Selene myślała o tym, by wybrać się wcześniej, lecz nie chciała zawadzać i przeszkadzać swoją obecnością. Poza tym, przeglądała jeszcze książkę, którą otrzymała kiedyś od blondynki, lecz niczego nowego z niej nie wyczytała. Nadal nie rozumiała, dlaczego dziewczyna dała jej tę książkę. Miała nadzieję, że wkrótce się tego dowie. Skręciła w odpowiednią ulicę, w której panował mniejszy ruch. Selene wiedziała, że jest coraz bliżej domu koleżanki i wreszcie do niego dotarła. Jeszcze nigdy tu nie była. Dostała adres od babci Anette. Młoda wampirzyca nazywała ją babcią, ponieważ starsza pani wyraziła na to zgodę, a co więcej nawet prosiła ją o ty, by tak do niej mówiła. Z początku, Selene miała opory co do tego, by mówić do Anette babciu, lecz z czasem przychodziło jej to coraz łatwiej. Wampirzyca zaparkowała swój samochód, na ogromny podjeździe, który prowadził do potężnej bramy, odgradzającej teren posesji. Dziewczyna wysiadła z czarnego kabrioletu, po czym skierowała się w stronę pięknie zdobionej, metalowej bramy. Była cudowna, jak portal do jakiegoś innego, magicznego, niezwykłego świata. Nieśmiało zbliżyła się do bramy, która połyskiwała w słońcu. Selene miała wrażenie, iż jest wykonana ze złota, posiadała taki piękny, jasny blask. Dziewczyna z zachwytem przyglądała się temu, co znajdowało się za bramą. Mnóstwo, pięknie przystrzyżonych krzewów, których kwiaty posiadały niezwykłą barwę, co więcej, nieopodal stała fontanna wykonana z marmuru, na której czubku stał wdzięcznie mały, pulchny kupidynek. Selene rozmarzyła się na widok tych piękności. Była typem wrażliwca, który uwielbiał kontemplować piękno zewnętrznego świata. Wampirzyca nieśmiało popchnęła bramę do przodu, lecz ta ani drgnęła. Selene zmarszczyła brwi. Jak teraz dostanę się do środka - pomyślała. Wtem zza drzwi frontowych wyszła jakaś kobieta, o pulchnych kształtach i krótkich, kręconych włosach w kolorze czerni. Najwidoczniej musiały być farbowane, ponieważ połyskiwały w słońcu, specyficznym blaskiem. Kobieta zauważyła stojąca za bramą, dziewczynę i podeszła do niej, miło się przy tym uśmiechając. 

- W czym mogę pomóc?

Pierwsza zagaiła czarnowłosa kobieta, której akcent daleko odbiegał od brytyjskiego. Starała się mówić po angielsku, lecz było wyczuwalne, iż nie jest to jej ojczysty język. Selene obdarzyła przybyłą nieznajomą ciepłym uśmiechem, po czym odrzekła: 

- Dzień dobry, mam na imię Selene. Jestem przyjaciółką Olivii, przyszłam sprawdzić jak się miewa. Czy mogłabym się z nią zobaczyć?

Dziewczyna posłała kobiecie niewinne spojrzenie i poprawiła pasek od torebki, na jej ramieniu. Kobieta, najprawdopodobniej jakaś sprzątaczka, bądź ktoś taki, jeszcze szerzej się uśmiechnęła, po czym wpuściła dziewczynę do środka. Selene mogła wreszcie z bliska przyjrzeć się temu, co znajdowało się po drugiej stronie bramy. Ta rodzina musiała mieć mnóstwo pieniędzy, w innym wypadku nie byłoby ich stać na taką willę, która połyskiwała bielą i mocno kontrastowała z innymi budynkami znajdującymi się w tej okolicy. Teraz miała porównanie. Posiadłość jej dziadunia prezentowała się jak twierdza wyjęta z mrocznej opowieści o pałających rządzą mordu i krwi, rodach. Dom, a raczej willa, którą zamieszkiwała, blond włosa piękność wyglądała na bardzo zadbaną, czystą i przede wszystkim taką jakąś jasną. Selene miała dziwne odczucia, gdy patrzyła na ten budynek. Miała wrażenie, że przepełnia go jakaś dziwna i tajemnicza moc. Musiała tak stać przez dziesięć minut i gapić się, nie wypowiadając przy tym ani jednego słowa, gdyż miła kobieta złapała ją lekko za ramię i podprowadziła do drzwi wejściowych. Gdy kobiety znalazły się wewnątrz, Selene jeszcze bardziej zatkało. Cóż za luksus! Że też niektórzy ludzie żyją w takim przepychu, a inni zmuszeni są do klepania biedy, życia w nędzy. Gdyby tak Ci, którzy mają więcej, zechcieliby podzielić się tym co mają, z innymi, nie staliby się biedni, a mogliby pomóc światu, by stał się bardziej kolorowy i szczęśliwszy. Jednakowoż, dziewczyna zdawała sobie sprawę, że to tylko złudne pragnienia. 

- Tędy proszę.

Kobieta ruszyła w górę ogromnych schodów, które prowadziły na wyższe piętro. Były tak czyste i lśniące, iż Selene obawiała się, że zaraz je pobrudzi, chociaż po wejściu do domostwa, zdjęła buty. Wszystko w tym domu jawiło się pięknie i wytwornie, Selene nie miała wątpliwości, iż tak będzie też na wyższym piętrze, do którego zmierzały. Różnorodność kwiatów, wazonów, obrazów, dywanów i innych bibelotów, które poustawiane były na wolno stojących pułkach, lekko przytłoczyły Selene, w związku z czym dziewczyna poczuła się trochę skrępowana. Nie wyobrażała sobie żyć w takim miejscu, może dlatego właśnie Olivia była taka, a nie inna. Przecież dziewczyna pochodziła z całkiem innego świata i środowiska, aniżeli Selene. 

- To tamte drzwi. Zaraz przyniosę wam coś do picia. Panienka Olivia odpoczywa teraz w swoim łóżku. Lekarz zaradził jej leżeć  – kobieta grzecznie wskazała ręką drzwi, które znajdowały się naprzeciwko wampirzycy, po czym z uśmiechem na ustach odeszła. Selene podeszła cichutko do drzwi. Były wykonane z jasnego drewna, idealnie wkomponowały się w ściany pokryte farbą, w odcieniu cynamonu. Dziewczyna zapukała, po czym lekko uchyliła drzwi. Wewnątrz ujrzała, całkiem skromnie urządzony pokoik, aż trochę zdziwiła się na ten widok. Oczekiwała czegoś innego, a tu proszę, taka niespodzianka. Dziewczyna słysząc przyzwolenie swej przyjaciółki weszła do pokoju, niepozornie się rozglądając. W jego wnętrzu nie znajdowało się tak dużo mebli jak w innych pomieszczeniach, było tam tylko łóżko, jakaś komoda, toaletka, szafki nocne, większa komódka, regał na książki, mały stoliczek, oraz dwa fotele i większa kanapa, na której mogło usiąść więcej osób. Wszystko utrzymane było w nienagannym porządku i ładzie, mebelki idealnie współgrały z kolorem ścian, który przypominał jasny odcień lawendy. Selene lubiła ten kolor, miała nawet wrażenie, iż przez jej nozdrza przedostał się właśnie taki zapach. Olivia leżała na łóżku, lecz po przybyciu Selene, podniosła się na łokciach i usiadła. 

- Nie wstawaj, ja tylko tak na chwilkę, przyjechałam zapytać jak się czujesz. Mogłam zadzwonić, ale wolałam zobaczyć się z tobą osobiście. Jak się czujesz?

Selene podeszła do dziewczyny i uściskała ją. Fala przyjemnego ciepła i radości rozeszła się po jej ciele. 

- Dziękuję za to, że przyjechałaś, czuję się całkiem dobrze, twój brat kazał mi odpoczywać, ale myślę, że wkrótce stanę na nogi. Zresztą to było tylko zasłabnięcie, nic wielkiego. A co słychać u ciebie? Jak tam zespół? Słyszałam, że cię przyjęli - blondynka posłała słaby uśmiech w stronę Selene. Wampirzyca odwzajemniła go i poczuła dziwne ukłucie żalu. Olivia nie wyglądała najlepiej. Miała podkrążone oczy i bladą cerę, w dodatku jej policzki, jakby bardziej się zapadły ukazując wystające kości. Włosy, które wcześniej były zdrowe i lśniące, teraz straciły swój blask, kołtuniąc się i stercząc na wszystkie strony, a koszula nocna wisiała na niej jak na manekinie. 

To nie mogło być zwykłe zasłabnięcie. Ale w takim razie, co jej dolega? 

Jasnowłosa dziewczyna musiała zauważyć rozterki siedzącej naprzeciwko niej dziewczyny, gdyż zabrała głos: 

- Wybacz za mój dzisiejszy wygląd, nie uczesałam się i nie umalowałam. Pewnie wyglądam jak strach na wróble, albo straszak na dzieci - dziewczyna zaśmiała się, lecz w jej śmiechu nie można było wychwycić radosnej dźwięczności. 

- Nie przejmuj się tym, nawet nie zwróciłam na to uwagi, tylko martwię się o twój stan zdrowia. To zasłabnięcie nie wyglądało najlepiej - Selene skrzywiła się. 

- Nie masz się o co martwić, jestem zdrowa, wszystko ze mną w porządku.

Rozmowę dwóch dziewczyn przerwała kobieta, która wniosła do pokoju tackę z małymi, okrągłymi ciasteczkami i filiżankami herbaty. Obdarzyła matczynym uśmiechem Olivkę, po czym odłożyła tacę na jeden z nocnych stoliczków. 

- Dobrze się czujesz kochanie? - pogładziła blond włosą dziewczynę po policzku, mówiąc do niej w obcym języku. 

- Tak, dziękuję Ludmiło.

Kobieta nie czekając na nic więcej opuściła pokój. 

- Wiedziałam, że nie jest Brytyjką - Selen wypaliła bez zastanowienia. Olivia sięgnęła po małe ciastko i zaczęła je chrupać, lecz wampirzyca dostrzegła, że przychodzi jej to z ogromnym trudem, jakby nie gryzła ciastka, tylko szkło. 

- Ludmiła jest Rosjanką. Mieszka z nami odkąd pamiętam. Była moją nianią. Moi rodzice często wyjeżdżali, nie było ich w domu. Wtedy zajmowała się mną, albo babcia, albo Ludmiła. Kocham ją, jak własną rodzinę, jest dla mnie drugą matką. Kiedyś mój ojciec poprosił Ludi, by nauczyła mnie rosyjskiego, twierdził, iż może mi się to kiedyś przydać. Teraz, gdy nadarza się okazja, rozmawiamy tylko po rosyjsku i nikt nie może nas zrozumieć – Olivia uśmiechnęła się na to wspomnienie. Selene przypomniała sobie Drake'a, kiedy go spotkała też mówił w dziwnym języku, całkiem podobnym do tego, który niedawno usłyszała. Na pewno jeszcze go pamięta, choć już prawie w ogóle się nim nie posługuje, chyba, że przeklina. Wtedy czyni to w swoim języku, gdyż uważa, że brzmi to bardziej złowieszczo. Selene roześmiała się na myśl o naburmuszonej twarzy brata. 

- To jak z tym zespołem, opowiesz mi? - Olivia uniosła w dłoniach filiżankę herbaty i zaczęła sączyć z niej brązowy płyn. Wampirzyca zaczęła opowiadać o tym jak przebiegało przesłuchanie, jak członkowie zespołu byli nią zachwyceni, mówiła też o studiach i o dziewczynie, która jej dokucza. Olivia co jakiś czas jej przerywała i zadawała inne pytania, bądź dopowiadała coś śmiesznego, po czym obie dziewczyny wybuchały gromkim śmiechem. Bardzo dobrze czuły się w swoim towarzystwie. Selene była zła na siebie, iż mogła sądzić, że dziewczyna chce ją oszukać. Może była naiwna, ale potrzebowała właśnie kogoś takiego, z kim może beztrosko porozmawiać, choć nie o wszystkim. 

- Sel, mam do ciebie pytanie.

Selene przeżuwała właśnie ciastko, które upiekła Ludmiła i musiała przyznać, że były wyśmienite. Mmmm... palce lizać. Obiecała sobie, że przed wyjściem weźmie od niej przepis, bądź poprosi o to Olivkę. 

- Tak...?

Kilka okruszków wypadło jej z buzi, a policzki były rozdęte jak u chomika. Olivia nabrała nowych sił witalnych na widok koleżanki. 

- Niedługo będę obchodzić urodziny i chciałam cię na nie zaprosić. Oczywiście, jeżeli twoi bracia będą mieli ochotę przyjść to ich również chętnie zapraszam.

Selene obserwowała uważnie dziewczynę, popijając herbatę z filiżanki. 

- Kiedy?

- Pod koniec listopada, to już niedługo, zapraszam tylko najbliższe mi osoby. Nie lubię organizować urodzin, ale rodzice się uparli, wiesz jacy są rodzice...

Selene nie wiedziała. Jej ojciec był katem, a matka umarła przedwcześnie. Olivia zauważyła zmieszanie na twarzy wampirzycy. 

- Wybacz.. ja chciałam powiedzieć, że...

- W porządku, nic się nie stało. Chętnie przyjdę, zapytam też braci - Selene próbowała zamaskować ból, który pojawił się na wspomnienie o rodzicach. 

- Wspaniale, zadzwonię jeszcze do ciebie i podam Ci dokładny termin, ok?

- Jasne nie ma sprawy.

- I nie musicie przynosić prezentu, zależy mi na tym, żebyście po prostu byli - Olivia zbliżyła się do Selene i pogładziła ją po dłoni. Ta dziewczyna była tak szczera i dobra. Selene uśmiechnęła się. 

- Daj spokój, nie proś mnie o to i tak kupię ci jakiś prezent. Kto to wdział, żeby iść do kogoś na urodziny z pustymi rękami.

Olivia zaśmiała się dźwięcznie. To było niesamowite, jak stan tej dziewczyny poprawił się od momentu jej przyjścia. 

Puk... puk.... Puk...! 

Po pokoju rozniósł się dźwięk pukania do drzwi. 

- Prosimy.

Do środka weszła Ludmiła. 

- Przyjechał pan Stephen, pyta jak się czujesz i czy może do ciebie zajrzeć. Mówiłam mu, że masz gościa - kobieta spojrzała nieodgadnionym wzrokiem w stronę Selene. Dziewczyna poczuła się niezręcznie, wiedziała kiedy powinna się wycofać. 

- Ja już pójdę, nie będę przeszkadzać.

Selene wstała i ruszyła w stronę drzwi. 

- Zaczekaj.

Olivia również podniosła się i podeszła do niej. Dopiero teraz dziewczyna mogła ujrzeć ją, w całej okazałości. Widok ten, zasmucił ją. 

- Jeszcze raz bardzo dziękuję Ci, za odwiedziny i nie zapomnij o urodzinach - dziewczyna wyszeptała ostatnie słowa, tuląc przy tym Selene do siebie. Wampirzyca odwzajemniła uścisk, po czym ruszyła w stronę Ludmiły, która miała odprowadzić ją do wyjścia. Gdy były już na schodach, Selene spostrzegła, że jakiś mężczyzna stoi przed drzwiami, trzymając w ręku telefon i z kimś rozmawiając. Stał odwrócony tyłem, lecz gdy usłyszał, że ktoś się do niego zbliża, odwrócił się. Od razu, wzrok utkwił w młodej wampirzycy, która rozpoznała go. Owy mężczyzna był ojcem Olivii, co więcej, podczas pobytu Olivki w szpitalu, mężczyzna walnął pięścią w nos, jej brata. Patrzył wyczekująco na obie kobiety. Wyglądał tak, jakby się gdzieś spieszył. 

- Jak się miewa moja córka? - odrzekł opanowanym tonem. 

- Dobrze, może napije się pan kawy?

- Później, teraz chcę spędzić czas z moim dzieckiem.

Przybyły mężczyzna swobodnie rozmawiał z Ludmiłą, ignorując przy tym Selene. Na koniec obdarzył ją niewyraźnym spojrzeniem. 

- Do widzenia - Selene skinęła lekko głową i pospiesznie udała się w stronę drzwi. 

- Do widzenia.

Były to ostatnie słowa, które usłyszała z jego ust.

*****

Selene siedziała sama, przygnębiona we własnym pokoju. Nawet ulubiona książka, czy muzyka nie dawały jej poczucia szczęścia. Dziewczyna cały czas, mantrowała, w swej głowie hasło ANIMAM NON VENDAM. Tak jak Selene podejrzewała, te słowa pochodziły z języka łacińskiego i w dosłownym tłumaczeniu oznaczały NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY. Niby takie proste zdanie, wszystko wyjaśniające, lecz Selene była święcie przekonana, że za tymi słowami kryje się coś więcej. Może było to jakieś zaklęcie, lub coś w tym rodzaju, ale skoro tak, to czy Olivia nie powinna być jaką wiedźmą?! Selene kompletnie się na tym nie znała. Nie potrafiła wyobrazić sobie, słodkiej, szczupłej Olivki w roli jakiejś wiedźmy, tym bardziej, że one bywały brzydkie, a dziewczyna, którą znała Selene, była niekwestionowaną pięknością. No może poza jej chudością, bo to trochę odstraszało. Selene podparła rękoma swój podbródek i dotknęła górną wargą, swego nosa. Trwała w tej pozycji tak przez piętnaście minut, gapiąc się w ekran laptopa i próbując wywnioskować, co to wszystko może oznaczać, gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi. Pospiesznie zamknęła laptopa i schowała książkę do szuflady. 

- Proszę!

Do pokoju, weszła Sofia. Jak zawsze poruszała się pełnym gracji i spokoju, krokiem. 

- Nie przeszkadzam? - cicho zapytała unosząc przy tym brwi. 

- Nieeee, nie robię w tej chwili nic godnego dłuższej uwagi. Coś się stało?

Sofia nigdy nie przychodziła do pokoju Selene, tym bardziej wampirzyca była zaskoczona, gdy ją ujrzała. Starsza wampirzyca obdarowała ją przyjaznym uśmiechem i weszła w głąb pomieszczenia. Stanęła przy łóżku i intensywnie wpatrywała się w dziewczynę, jakby próbowała odczytać jej zamiary. Selene nie lubiła tego badawczego spojrzenia. 

- Michael wspominał, że lubisz sztukę. Pomyślałam, że możesz mi się przydać.

Więc chce mnie wykorzystać, no świetnie! A już myślałam, że się zaprzyjaźnimy. 

- Do czego? - dziewczyna uniosła podejrzliwie jedną brew. Sofia roześmiała się. 

To było dziwne, bardzo dziwne, przecież ona rzadko kiedy się uśmiecha, a już na pewno nie z takiego powodu. Przecież nie powiedziałam jej nic śmiesznego. 

Selene powierciła się niespokojnie na krześle. 

- Twój brat zapewne nie mówił ci, czym się zajmuję.

- Niewiele o was mówił, tak naprawdę dowiedzieliśmy się o waszym istnieniu, dopiero przed przyjazdem tutaj - Selene wzruszyła ramionami. Sofia wyglądała tak, jakby nie przejęła się słowami młodej wampirzycy. 

- Na pewno miał swoje powody. Wracając do tematu, chciałabym cię o coś prosić. Rzecz jasna możesz odmówić, nie chcę cię do niczego zmuszać, ale myślę, że nam się to opłaci. Zapłacę ci po wszystkim.

Selene bała się jej propozycji, lecz cichym mruknięciem pozwoliła jej dalej mówić. 

- Projektuję ubrania dla jednej londyńskiej marki i potrzebuję kogoś, kto a) ma talent w dłoni i nie boi się eksperymentować z ołówkiem i b) posiada wewnętrzną charyzmę, mnóstwo świeżych pomysłów w głowie i ciekawą wyobraźnię. Co o tym myślisz? Mogłabym prosić cię o współpracę. Możemy pracować tu w domu. Mam swoją własną pracownię, która będzie dla ciebie otwarta, jeśli się zgodzisz.

Selene o mało co, nie otworzyła ust ze zdumienia, oczy zapewne wyszły jej z orbit, ale co tam, nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała. 

- Jesteś projektantką ubrań?!

- Tak, kiedyś zajmowałam się wizażem, całkiem nieźle mi to wychodzi, ale teraz przerzuciłam się na ubrania. Uwielbiam modę i wszystko, co jest związane z tym tematem - kobieta rozpromieniła się jeszcze bardziej i usiadła na łóżku. 

- Nie gadaj, to znaczy...

- Nie wyglądam na kogoś, kto mógłby zajmować się czymś takim?

Selene zlustrowała wzrokiem Sofię. Była bardzo ładną, zgrabną kobietą. Na oko, miała może z trzydzieści lat, krótkie, falowane, czarne włosy i błękitne oczy, takie jak u Michaela. Jej styl zawsze był elegancki, wyważony, nie jakiś przesadzony z domieszką kiczu, czy ekstrawagancji. 

- Wybacz, ale inaczej wyobrażałam sobie takie osoby.

- Ja też.

Obie kobiety wybuchnęły śmiechem. 

- To jak, zgadzasz się? Mam mnóstwo pracy, potrzebuję kogoś do pomocy, a nie chcę zatrudniać nikogo z zewnątrz - kobieta spojrzała na dziewczynę błagalnym wzrokiem. Selene podniosła się z krzesła i rzuciła na łóżko, obok Sofii. 

- Jasne, to kiedy możemy zacząć?

- Nawet teraz, jeśli ci to nie przeszkadza.

- Ani trochę.

Selene zapomniała o wcześniejszych rozmyślaniach i podążyła za Sofią do jej pokoju. Gabinet Sofii znajdował się obok jej pokoju i był z nim połączony, ale również można było dostać się do niego przez inne drzwi, które bezpośrednio wychodziły na korytarz. 

- Tutaj spędzam większość czasu.

Selene weszła do środka i zachwyconym wzrokiem wodziła od kąta do kąta. Ten pokój był K-O-Z-A-C-K-I! Dziewczyna pisnęła w myślach z podekscytowania. Wszystko jej się tam podobało, meble, półki i szafki, które wykonane były z ciemnego, wiśniowego drewna, obrazy, przedstawiające jakieś bohomazy, dawną i współczesną sztukę, a w szczególności ogromniaste okno, w kształcie rozety, które pełniło funkcję sufitu. W nocy można było podziwiać przez nie gwiazdy. 

- Czy będę mogła tu przychodzić kiedy zechcę..? - Selene odwróciła się w stronę Sofii, która przestawiała stelaże. 

- Tylko wtedy, jeśli będziesz tu pracować nad projektami.

- Ten sufit jest bajeczny, będę mogła przychodzić tu w nocy, by popatrzeć na gwiazdy? - Selene obdarzyła starszą wampirzyce wzrokiem, godnym samego kota ze shreka. Wampirzyca widząc te iskierki w jej oczach, zgodziła się. 

- Ale zastrzegam sobie tamto miejsce, ja też często tu przesiaduję i oglądam gwiazdy. Mam nadzieję, że moja obecność nie będzie ci przeszkadzać w kontemplowaniu nieba.

- Coś ty!! - Selene krzyknęła zbyt piskliwie z podekscytowania, lecz szybko się zrehabilitowała. -  To twój pokój, masz prawo tu być, ja jestem tylko gościem.

- Cieszę się, że jeszcze ktoś w tym domu lubi nocą wpatrywać się w niebo.

Sofia podeszła do Selene i spojrzała w szarawe niebo, słońce było już nisko, chyliło się ku zachodowi. 

- Drake kiedyś też to lubił...

Selene nadal wpatrywała się w niebo. Sofia spuściła oczy i spojrzała na młodą wampirzycę, nie wątpiła w to, że bardzo kocha tego chłopaka, który był sprawcą cierpienia i zamieszania w ich życiu. 

- Weźmy się do pracy...

Sofia podążyła w stronę rozłożonych szkicowników i przyborów, które wcześniej przygotowała. Selene podążyła za nią, lecz w pewnym momencie się zatrzymała. Na jednej z półek dostrzegła dużą księgę, przyobleczoną w ciemną skórę. Jej stronnice były pożółkłe, wyglądała na bardzo starą. Selene spojrzała na Sofię, kobieta nie patrzyła w jej stronę, mimo to Sel nie mogła ot tak podejść do tej księgi i zobaczyć, co w niej jest. Miała dziwne przeczucie, które mówiło jej, że znalazła to, czego szukała od czasu pamiętnej nocy w bibliotece. 

- Słuchaj Sofiu, może byśmy coś zjadły, no wiesz tak działać z pustym żołądkiem? Myślę, że lepiej, by się nam pracowało, gdybyśmy się posiliły. Ja mogę to rozłożyć i przyjrzeć się projektom, a ty w tym czasie zrobiłabyś jakieś kanapki. Co o tym sądzisz? - Selene słodko uśmiechała się do starszej wampirzycy, a w myślach błagała, by ta się zgodziła, wtedy mogłaby zajrzeć do książki. Sofia spojrzała dziwnie na Selene i przeszła obok niej, kierując się do półki, na której leżała książką. Przejrzała mnie - pomyślała Selene i zacisnęła mocniej zęby. Po chwili odetchnęła, gdy zorientowała się, że wampirzyca wzięła jakąś inną książkę i z powrotem wróciła na swoje miejsce. 

- Nie jestem głodna, ale jeśli chcesz coś zjeść, to idź. Ja zacznę bez ciebie, a ty pomożesz mi później dokończyć.

A niech to.....!! 

Selene już wiedziała, że nie wykurzy jej stąd, postanowiła wymyślić jeszcze coś innego. 

- Ok, w sumie to, też nie jestem, aż tak bardzo głodna. Myślałam, że ty możesz być bardziej... - dziewczyna zaczęła się śmiać nerwowo, lecz Sofia jakby pochłonięta swą pracą puściła to mimo uszu. 

- Widzisz tamten regał, na górnej półce jest reszta szkicowników, weź sobie jeden, zaczniemy coś tworzyć.

Sofia wstała z krzesła i odwróciła się tyłem, szukając czegoś w jednej z szuflad. Selene podeszła do regału, na którym znajdowały się szkicowniki i owa księga, która przyciągała ją coraz bardziej. 

Myśl Selene, myśl...!! 

Wampirzyca szybciutko zbliżyła się do regaliku i obejrzała za siebie. Sofia nadal szukała czegoś w szufladzie. Selene spięła wszystkie mięśnie, po czym sięgnęła po szkicownik. Jej dłoń natrafiła na coś twardego i zimnego. Dziewczyna ściągnęła tę rzecz, wraz ze szkicownikiem. 

Nożyk introligatorki, to jest to! 

Selene wpadła na pewien, może głupi pomysł, ale musiała coś zrobić. Miała tylko nadzieję, że Sofia nie karze jej wyjść z pracowni, bo wtedy jej plan spali na panewce. Selene ostrożnie wysunęła nożyk i przejechała nim, po bladej skórze. 

Bingo! 

Przeciął skórę. Selene rzuciła nożyk i szkicownik na podłogę, po czym głośno pisnęła. Sofia spojrzała na nią z opanowaniem w błękitnych oczach, jednakowoż kiedy spostrzegła, że po ręce dziewczyny spływa cienka strużka krwi, trochę się przestraszyła. Rzuciła to, co miała w rękach i najszybciej, jak tylko potrafiła, podbiegła do Selene. 

- Nic ci nie jest?

Sofia złapała za rękę dziewczyny i uważnie przyjrzała się rance. 

- Jest dobrze, tylko trochę się zadrapałam, gdy sięgałam po szkicownik, przepraszam... - Selene spuściła wzrok na znak skruchy. Sofia spojrzała na nią podejrzliwie. 

- Zaczekaj tu, pójdę po apteczkę.

- Jasne.

Sofia opuściła pomieszczenie, Selene była niezmiernie ucieszona z tego faktu. Oblizała rankę, z której sączyła się jeszcze krew, po czym nie ociągając się dłużej sięgnęła po tajemniczą książkę. Nie było na niej żadnego tytułu, w związku z czym Selene otworzyła ją na pierwszej lepszej stronie. Tak jak podejrzewała, księga zapełniona była dziwnymi znakami, takimi samymi jak w książce, którą otrzymała od Olivii. Zdążyła jeszcze przejrzeć kilka stron, zanim Sofia weszła do pokoju. W tym czasie Selene siedziała grzecznie, pod ścianą na jednym z krzesełek. 

- Może trochę zapiec...

 Wampirzyca wyciągnęła jakąś białą buteleczkę, w której znajdował się przezroczysty płyn, a następnie obmyła nim ranę dziewczyny, po czym założyła jej plaster. 

- Musisz bardziej na siebie uważać, Michael zabiłby mnie, gdyby coś ci się stało - Sofia uśmiechnęła się słabo i odłożyła apteczkę na najbliższą szafkę. Selene przypatrywała się ręce, którą zadrapała. 

- Nie wiem, czy aż tak mu zależy na nas...

Selene wypowiedziała te słowa z goryczą w głosie. Sofia to wyczuła, doskonale wiedziała, o czym mówi młoda wampirzyca. 

- Zależy, każdemu z nas zależy, na swój sposób... możesz już iść, jutro zajmiemy się projektem.

- Mówiłaś, że mamy mało czasu, nic mi nie jest, to tylko lekkie zadrapanie...

Selene próbowała się sprzeciwić. Swoim zachowaniem i słowami, chyba zdenerwowała, albo zasmuciła starszą wampirzycę. Selene nie bardzo wiedziała, co czuje Sofia, ponieważ dobrze maskowała swe uczucia. 

Podobnie jak Michael. 

Ta krótka myśl zaprzątnęła jej głowę na kilka sekund. Dziewczyna nie mogła dać wiary w to, że dwie całkiem niespokrewnione ze sobą osoby, mogą być do siebie tak podobne. Ona i Drake byli całkiem odmienni. Różnili się nie tylko wyglądem, ale i charakterem. Może, dlatego tak trudno było im się porozumieć, gdyż nie posiadali wspólnego mianownika. Prawda była taka, że Drake nie posiadał go z nikim, od samego początku był indywidualistą. 

- Dokończymy ten projekt jutro. Dziś odpocznij, zresztą przypomniałam sobie, że muszę zrobić jeszcze coś bardzo ważnego niezwiązanego z projektem.

Sofia odeszła gdzieś w bok i zaczęła grzebać w torebce, próbowała unikać wzroku i osoby wampirzycy. Selene nie zabierając jej i sobie więcej czasu wyszła z pokoju. Zdobyła nowy trop. Wiedziała, że te misterne znaki mają jakieś znaczenie, pewnie nawet bardzo ważne znaczenie! Dziewczyna weszła do swojego pokoju i położyła się na łóżku. 

Muszę wymyślić w jaki sposób odczytam te cholerne znaczki. Ale jaki? Czy istnieje w ogóle jakiś słownik objaśniający ten język, cokolwiek? Właśnie to jest myśl! 

Selene sięgnęła po telefon i wybrała numer koleżanki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro