ROZDZIAŁ 28

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Klub nocny, który Drake miał przyjemność ostatnim razem odwiedzić, również tej nocy cieszył się ogromną popularnością. Tłumy spragnionych mężczyzn ciągnęły do niego niczym ćmy do ognia. Nie wiedzieli tylko, że nie można zbyt długo zabawiać się ogniem, ponieważ można się poparzyć. Drake doskonale o tym wiedział, dlatego stał nieopodal klubu, oparty o jedną z latarni i rozglądał się naokoło. Wypatrywał jednej osoby, która miała towarzyszyć mu podczas dzisiejszej nocy. Niestety owy wampir najwidoczniej nie znał definicji słowa punktualność, dlatego też Drake skazany był na to, aby nudzić się na zewnątrz, gdy inni tak ochoczo wchodzili do wewnątrz. Młody chłopak wyciągnął telefon, który Ned podarował mu podczas ich ostatniego spotkania. Postanowił, że do niego zadzwoni. Prawdopodobnie straszy wampir miał poważniejsze sprawy na głowie, ponieważ nie odbierał. Chłopak wyciągnął drugi telefon i spojrzał na jego wyświetlacz. Dochodziła północ. No pięknie Ned spóźnia się już dwie godziny. Drake był mega sfrustrowany. Jak Ned może go tak zlewać? Przecież tutaj chodzi o ich przyszłość i ten głupi przedmiot, który Drake ma dla niego odnaleźć. To mega ważne sprawy, a Ned prawdopodobnie zabawia się z jakąś dziunią z taniego burdeliku. Drake schował telefony, po czym oparł się niedbale o latarnię i włożył ręce do kieszeni. Dzisiejsza noc była dosyć chłodna, chociaż ten fakt nie przeszkadzał chłopakowi. Od momentu gdy napił się krwi Neda, jego skóra stała się niewrażliwa na bodźce zewnętrzne. Wzburzenie wywołane brakiem elokwencji ze strony starszego wampira doprowadziło Drake'a do wygłoszenia wiązanki przekleństw i skierowania się w drogę powrotną. Nie zdążył jednakże zajść daleko, ponieważ ktoś go powstrzymał. Był to długo oczekiwany znajomy.

- Dokąd się wybierasz? - skierował swe pytanie do Drake'a z kpiącym uśmieszkiem.

- Tam gdzie nie ma Ciebie, spóźniłeś się dwie godziny... - chłopak starał się, aby wyraz jego twarzy wyrażał jak najmniej emocji. Chciał zatuszować złość, która buchała w nim niczym żywy ogień. Drake czuł jego rozgrzewające ciepło i obawiał się, iż zaraz wybuchnie.

- Nie mów, że Ci to przeszkadza? - Ned posłała mu kolejny uśmiech z serii jestem panem i władcą, i mogę wszystko. Młody wampir odpuścił sobie kolejną wymianę zdań.

- To co, będziemy tu tak stać, czy wejdziemy do środka? - Drake wskazał w kierunku domu publicznego i mężczyzn, którzy właśnie czaili się przed jego wejściem.

- Nie oczywiście, że nie. Czekałem tylko na twoją propozycję.

Jakby moje zdanie w ogóle cię obchodziło, pomyślał Drake. Ned ruszył w stronę klubu nie oglądając się na chłopaka. Nie musiał tego robić. Doskonale wiedział co młody wampir uczyni, przecież byli ze sobą połączeni. Weszli do środka i od razu owionął ich przyjemny zapach. Ned uniósł podbródek do góry a jego dziurki w nosie rozszerzyły się ukazując dwie czarne dziury. Wyglądało to tak jakby właśnie wietrzył swą nową ofiarę. Trwało to tylko chwilę, ponieważ Ned opuścił swą głowę i wskazał palcem w stronę jakichś kobiet.

- Tam. - rzucił to jedno krótkie słowo, po czym wsunął się w tłum klubowiczów. Drake nie zamierzał go zgubić, więc czym prędzej udał się za nim. Pomysł związany z obcowaniem wśród kobiet nie podobał mu się. Wciąż dręczyły go koszmary związane z tamtą dziewczyną z Los Anegeles. Nie chciał tutaj popełniać tego samego błędu. Ned podszedł do stolika, przy którym siedziały trzy młode kobiety. Na oko miały z ponad dwadzieścia lat i były bardzo atrakcyjne. Jedna z nich, która była najbardziej wysunięta, miała mocno opaloną skórę, prawdopodobnie była to sprawka solarium, i długie falowane, platynowe włosy. Kobieta siedząca w środku miała ogromny biust, który wyeksponowała poprzez założenie bardzo obcisłej bluzeczki z dużym dekoltem, bladą skórę, czarne, proste włosy i zielone oczy. Trzecia z nich była właścicielką blond włosów, ale już w bardziej naturalnym odcieniu. Jej strój, a może raczej brak stroju zaskoczył Drake'a. Była praktycznie naga. Prócz stringów, które miała założone na sobie, a jej biust okalał skąpy stanik, który nie spełniał swojej roli, jeśli chodzi o zakrycie tej części ciała. Chłopak jednakże domyślił się, że to chyba był zamierzony cel, więc postanowił, że przemilczy te zbędne uwagi. Czuł się bardzo niekomfortowo w tej sytuacji. Miał tylko nadzieję, że Ned nie usiądzie przy nich tylko pójdzie dalej. Ale nie! On jakby czytając myśli młodego wampira i chcąc zrobić mu na złość usadowił się w środku pomiędzy dwoma kobietami o platynowych i czarnych włosach. Posłała Drake'owi zapraszające spojrzenie. Chłopak uważnie obserwował reakcję nieznajomych kobiet. To co najbardziej go zdziwiło to był fakt, że żadna z nich nie była zła ani zaskoczona wizytą dwóch mężczyzn. Zachowywały się bardzo swobodnie i uśmiechały się uwodzicielsko w stronę Neda , co jakiś czas łapiąc go za koszulę.

- Usiądź proszę, porozmawiamy. - starszy wampir wypowiedział to zdanie tak naturalnym tonem, jakby mieli omawiać swój plan wśród najbardziej zaufanych i sprzysiężonych z ciemnością wampirów.

- Ale... - Drake trochę się zmieszał. Złapał za tył swojego karku i zaczął go lekko pocierać. Nie wiedział jak delikatnie zasugerować Nedowi, że to nieodpowiednie miejsce na takie rozmowy. Lecz mężczyzna wydawał się być zniecierpliwiony reakcją Drake'a.

- Usiądźże wreszcie! Są zahipnotyzowane. Jutro nawet nie będą nas pamiętać. - Ned uśmiechnął się słodko do jednej z kobiet i pogłaskał ją po udzie. Rzeczywiście panie wydawały się być lekko oszołomione, jakby były pod wpływem czegoś. Drake zauważył to wcześniej, lecz myślał, że jest to spowodowane alkoholem, lub inną używką. Przecież wyczuł go w ich organizmie. Niepewnie usiadł obok najbardziej roznegliżowanej kobiety i spojrzał gniewnym wzrokiem w stronę Neda. Nie cierpiał, gdy ktoś stawiał go w takich niekomfortowych sytuacjach. Nieznajoma przysunęła się bliżej do młodego chłopaka i zaczęła gładzić go po kolanie. Drake momentalnie się spiął, gdy jej ręka zaczęła wędrować coraz to wyżej. Chłopak odsunął się od kobiety, by zasugerować jej, że nie ma ochoty na żadne pieszczoty, ale ona była uparta. Ponownie przysunęła się do niego.

- Mów, jak idzie Ci poszukiwanie mojej cennej szkatułki. - Ned zaczął sączyć drinka, który należał do jednej z kobiet.

- Nie znalazłem jej jeszcze. - Drake splótł palce u dłoni i lekko pochylił się do przodu, opierając łokcie na nogach. Siedząca obok niego kobieta zaczęła bawić się jego grzywką, którą zawsze układał tak, by elegancko i z lekkim nieładem utrzymywała się ku górze. Domyślał się, że w tamtej chwili cała jego praca poszła na marne. Owa kobieta totalnie rozczochrała jego włosy. Nie to, żeby się tym przejmował czy coś, ale nie chciał wyglądać jak wariat. Znów odsunął się od kobiety, tym razem na większą odległość. Zauważył, że jeśli uczyni to jeszcze raz to spadnie z sofy. Posłał prostytutce niemiłe spojrzenie i zaczął mówić bardzo szybko.

- Przeszukałem prawie cały dom. Myślę, że jest tam mnóstwo ukrytych przejść. Jeżeli szkatułka ma być ukryta gdzieś w tym domostwie to musi być to jedno z takich miejsc. Jeszcze nie wiem jak się do nich dostać, ale coś wymyślę. - Drake spojrzał na Neda wyczekująco.

- Tak też myślałem. - Ned sięgnął do kieszeni swej kurtki i wyciągnął jakieś zawiniątko. Rozwinął papierek i z wnętrza wyciągnął jakiś medalion. Wyglądał na bardzo stary i potężny.

- Wiesz co to jest? - straszy wampir uniósł go wyżej, aby zaprezentować go Drake'owi. Chłopak spojrzał na siedzące obok nich kobiety, ale one najwidoczniej nie były zainteresowane błyskotką, którą Ned trzymał w swej dłoni.

- Nie mam pojęcia, wygląda jak jakiś medalion. - Drake przechylił głowę w prawo i zaczął intensywniej przyglądać się naszyjnikowi. Jednakże zaraz musiał zaprzestać tej czynności, ponieważ poczuł dziwne ukłucie strachu i paniki. Odwrócił swój wzrok i poczuł ulgę.

- To bardzo potężny amulet. Mogą go tylko nosić osoby o silnej osobowości i psychice, ponieważ moc tego medalionu jest w stanie zniszczyć tego, który go posiada. - Ned patrzył na przedmiot łapczywym wzrokiem zaciskając przy tym palce na łańcuszku. Drake nie mógł się powstrzymać, by spojrzeć jeszcze raz w stronę magicznego przedmiotu. Tym razem poczuł bezbrzeżne pragnienie posiadania tego dziwnego amuletu i trzymania go w swych dłoniach.

- To Dagon, jeden z demonów, który opuścił szkatułkę. Ojciec wszelakiego nieszczęścia. Najpotężniejszy strażnik tego przedmiotu. Pomoże Ci go odnaleźć. - straszy wampir wyciągną rękę z dyndającym wisiorkiem w stronę Drake'a. Chłopak nie zastanawiając się długo ują w swe dłonie niepowtarzalny medalion. Był niesamowity. Prezentował się naprawdę nieźle. Drake był przekonany, że nie był on dziełem ludzkich rąk. Sam medalion był w kształcie rogu, jednakże był cały czarny. Jego powłoka była dziwnie gładka. Chłopak pogładził jego strukturę i poczuł ciepło, które biło od tego przedmiotu. Nie było to jednakże przyjemne ciepełko, a raczej piekielny żar. Im dłużej przyglądał się magicznemu amuletowi, tym bardziej doświadczał wrażenia, że coś jest wewnątrz niego.

- Ten amulet, to zaprzeczenie rogu obfitości. Zanegowanie dobra i urodzaju, życia i płodności. Weź go, wskaże Ci odpowiednią drogę, lecz pamiętaj, nie jest to jakiś tam byle jaki naszyjnik z dziwną przywieszką. To prastary, magiczny artefakt. Jeżeli nie okażesz się godzien, moc tego przedmiotu Cię zniszczy. Od dzisiejszego dnia nie możesz się wahać. Twoje wątpliwości muszą pójść w niepamięć. Jesteś teraz po naszej stronie i nic ani nikt nie może już tego zmienić. Rozumiesz moje słowa? - Ned z żarem w oczach skierował swe pytanie w stronę młodego wampira. Tamten siedział w milczeniu i obracał w palcach przedmiot, który niedawno otrzymał. Jego wyraz twarzy był nieodgadniony.

- Wybór należy do Ciebie, ale wiedz, że zobowiązałeś się mi pomóc. Poza tym jesteśmy teraz dwoma połówkami jednej całości. Nie bez powodu dałem Ci ten amulet. Ufam Ci, a ty powinieneś zaufać mnie. Dopuść do głosu swe instynkty, bez nich nie uda Ci się okiełznać tego, co włada medalionem, a jeżeli tego nie zrobisz to on zniszczy Ciebie.

- Dobra już dobra, zrozumiałem. - Drake przerwał długą przemowę, którą zaserwował mu Ned. Chłopak był lekko zdziwiony, ponieważ jeszcze nigdy nie doświadczył takiej wylewności z jego strony. Młody wampir założył naszyjnik na szyję, aby go nie zgubić i schował pod bluzą i podkoszulkiem.

- Świetnie, w takim razie teraz możemy się zrelaksować. - Ned ponownie uniósł drinka, którego wcześniej zaczął pić i pstryknął palcami. Kobiety, które siedziały spokojnie podczas ich wymiany zdań, teraz zaczęły się wić niczym dzikie węże, czekające na swą ofiarę. Drake postanowił, że nie chce uczestniczyć w tym spektaklu, dlatego wstał z sofy i zamierzał skierować się ku wyjściu.

- Już wychodzisz? - Ned uniósł swą prawą brew do góry i zapytał z lekkim rozbawieniem w głosie.

- Tak, muszę jeszcze coś załatwić.

Z tym załatwieniem to była totalna bujda, ale Drake nie potrafił wymyślić nic lepszego na poczekaniu. Wiedział, że starszy wampir wyczuje kłamstwo, ale szczerze miał gdzieś to co Ned sobie o nim pomyśli.

- Rozumiem, nie podoba Ci się. Bez obaw mogę załatwić inną.

Drake spojrzał jeszcze raz na kobietę, która niedawno siedziała obok niego. Była niczego sobie. Ładna, zgrabna i powabna, nic tylko brać. Może gdyby nie miał tak traumatycznych przeżyć związanych z takimi miejscami skusił by się. W tej chwili, jednakże wolał nie prowokować swej wewnętrznej bestii i po prostu wyjść.

- Nie zawracaj sobie mną głowy, muszę już iść. - Drake odwrócił się od Neda i kobiet, i ruszył w stronę wyjścia.

- Zaczekaj. - Ned przytrzymał go za ramię. Młody wampir odwrócił się w nienaturalnie szybkim tempie i spojrzał na Neda oburzonym wzrokiem.

- Jeszcze jedno. Musisz karmić swojego nowego przyjaciela. Robi się drażliwy, gdy jest głodny a chyba nie chcesz tego doświadczyć na własnej skórze? - Ned uśmiechnął się do niego arogancko. Drake przewrócił oczami i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

- Czym mam go karmić??!! Mam mu gotować obiadki i co jeszcze? Może czytać bajeczki i układać do snu??

Ned roześmiał się na propozycję chłopaka, chociaż temu wcale nie było do śmiechu.

- Nie mój drogi przyjacielu. To demon a nie dziecko, potrzebuje energii. Może być ludzka, zwierzęca obojętnie, ale gdy pobiera ludzką energię staje się silniejszy i mniej wybredny. Mówię o tym, bo gdy będziesz zaspokajał swoje pragnienia nie zapomnij o nim. Od teraz jest częścią Ciebie. - Ned poklepał Drake'a po ramieniu i wrócił do trzech prostytutek.

- Karm go, albo zostaniesz zjedzony. - uśmiechnął się tajemniczo w stronę chłopaka i puścił mu oczko. Drake nie miał ochoty na dalsze dysputy, więc odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę wyjścia. Chwilę mu zajęło, by przedrzeć się przez tłum rozwydrzonych klubowiczów. Gdy wreszcie znalazł się na zewnątrz, odetchnął z ulgą. Tyle się dzisiaj wydarzyło. W głowie Drake'a piętrzyło się mnóstwo myśli i pytań, na które nie znalazł jeszcze odpowiedzi. Zaczął iść wzdłuż jednej z uliczek. To o czym mówił Ned trochę przeraziło młodego wampira. A co jeśli nie poradzi sobie z powierzonym zadaniem?? Co wtedy się z nim stanie? Nie może już liczyć na wsparcie rodziny, nie jest już ich członkiem. A jeżeli zawiedzie Neda, to kim wówczas będzie? Ze spuszczoną głową szedł przed siebie zastanawiając się nad swoją przyszłością. Z głębokiego zamyślenia wyrwał go przeszywający jego pierś ból. Machinalnie skierował swą rękę do miejsca, w którym odczuł pieczenie. Poczuł, że wisiorek, który otrzymał od Neda nagrzewa się. Chłopak był totalnie zdezorientowany. Nie miał pojęcia co mogło wywołać jego moc. Jego ciało wypełniło dziwne uczucie. Jakaś tajemnicza moc kazała mu spojrzeć w wyznaczonym przez nią kierunku. Młody wampir uniósł swe oczy i powędrował nimi wzdłuż rozpościerającego się chodnika. Nagle zauważył, że jakaś postać wyłania się zza rogu i zbliża w jego kierunku. Tajemniczy medalion robił się coraz bardziej gorący. Dosłownie zaczął parzyć skórę chłopaka. Drake pośpiesznie zdjął naszyjnik i schował go w kieszeni spodni. Czuł, że jeśli zaraz tego nie zrobi, prezent od Neda pozostawi mu niemiłą pamiątkę w postaci blizny. Kobieca sylwetka zbliżała się coraz szybciej. Młody wampir szybkim ruchem czmychnął i ukrył się w ciemnościach pobliskiej uliczki. Skupionym wzrokiem wypatrywał nieznajomej postaci. Gdy już wreszcie była na tyle blisko, by Drake mógł ją pochwycić, wytężył wszystkie swe zmysł. Wyczuł, iż owa postać jest młodą kobietą w dodatku już wcześniej spotkał się z tym zapachem. Minęła sekunda, a Drake już doskonale wiedział z kim ma do czynienia. Młoda dziewczyna weszła właśnie w ową uliczkę, w której czyhało zło i lekko przyspieszonym krokiem zmierzała w tylko jej znanym kierunku. Drake skulił się w cieniu jednego z ogromnych kontenerów na śmieci i obserwował dziewczynę. Wyglądała tak, jak Drake ją wcześniej zapamiętał. Długie, jasne blond włosy, ciekawy typ urody. Trochę zbyt idealny układ twarzy jak na zwyczajnego śmiertelnika i te przenikliwe, błękitne oczy. Zapach dziewczyny również nie uległ zmianie. Drake miał wrażenie, że jest on jeszcze bardziej intensywniejszy niż ostatnim razem. Być może było to spowodowane tym, iż odczuwał ogromny głód. Co więcej nie tylko on czekał na jej krew. Pomimo niepohamowanego pragnienia coś sprawiało, że młody wampir pozostawał w cieniu. To było bardzo dziwne. Wcześniej na pewno tak by nie postępował. Rzucił by się na dziewczynę w przypływie ogarniającego go szału i rozszarpał jej gardło na strzępy. Jednakże tej nocy postanowił wyciszyć się i pohamować instynkty. Młoda dziewczyna zatrzymała się na chwilkę i rozejrzała wokół, jakby kogoś wypatrywała. Drake mimowolnie wstrzymał oddech. Poczuł jak miejsce, w którym ukrył diabelski medalion nagrzewa się i zaczyna parzyć jego udo. Zacisnął mocniej zęby, aby nie wydać z siebie jęku spowodowanego przez palący przedmiot. Dziewczyna obojętnym wzrokiem omiotła każdy kąt wąskiej i pustej uliczki, po czym ruszyła dalej przed siebie. Wampir odetchnął z ulgą. Pospiesznie wyciągnął medalion ze swej kieszeni i rzucił go na ziemię. Jeszcze chwila a wypalił by mu dziurę w spodniach. Był bardzo nagrzany, jakby pochodził z samego wnętrza najgorętszego wulkanu na całym świecie, albo chociażby z samego słońca. W dodatku jaśniał dziwnym i nieprzeniknionym blaskiem. Drake obawiał się, że dziewczyna może coś zauważyć, jednakże zanim chłopak się zorientował młoda czarodziejka zniknęła już z horyzontu. Dopiero po tym, jak oddaliła się od skulonego w mroku wampira, blask bijący od tajemniczego naszyjnika zaczął dogorywać, by po chwili całkowicie zniknąć. Chłopak dotknął go małym palcem i poczuł, że jest całkowicie zimny. To było nie do pomyślenia. Jak to było możliwe? W jednej chwili był tak gorący, jakby pochodził z samego dna piekieł, a w drugiej stawał się chłodny. Wampir podniósł z ziemi amulet i ponownie założył go na szyję. Uniósł się z ziemi i popatrzył jeszcze w kierunku, w którym udała się młoda dziewczyna. Poczuł dziwne mrowienie w okolicach szyi i piersi. Teraz miał już niezbite dowody, iż z tą dziewczyną było coś nie tak.

😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈

Two steps from hell- A hole in the sun.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro