ROZDZIAŁ 49

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Selene nigdy nie lubiła szpitali. Kojarzyła je z cierpieniem i śmiercią. Tego wieczora miała ogromnego pecha. Od kilku godzin siedziała wyprostowana, na jednym z plastikowych krzesełek i oczekiwała najgorszego. Przeżywała prawdziwą gehennę. Gdy wreszcie drzwi od jednej z sal się uchyliły, dziewczyna pospiesznie wstała i sztywnym krokiem podążyła w stronę lekarza.

- Co z nią...? - ledwo wydukała te słowa. Czuła, jak coś ciężkiego zalega jej w gardle, nie była w stanie nic więcej powiedzieć. Lekarz, który był jej bratem złapał ją za ramię.

- Spokojnie, jej stan jest stabilny. Wyjdzie z tego.. - Mike próbował dodać otuchy swej młodszej siostrze.

-,, Mogę się z nią zobaczyć.? - Sel wyrzekła te słowa wręcz błagalnym tonem.

- Nie teraz. Na razie odpoczywa, dajmy jej na chwilę odetchnąć. Podejrzewam, że miała lekki zawał..

- Cooo!!??

Drake lekko się spiął i spojrzał na siostrę zaciekawionym wzrokiem. Dotychczas miał gdzieś tę całą sytuację. Selene doskonale to wyczuwała, ale on ani trochę się tym nie przejmował.

- Nie wiem jak inaczej to wytłumaczyć. Prawdopodobnie jej serce na chwilę się zatrzymało.... Mózg był niedotleniony... - Michael zaczął nerwowo pocierać kark. Młoda wampirzyca spuściła wzrok. Nie była w stanie uwierzyć w to, że Oliwia mogła mieć zawał! Przecież była taką młodą i pełną życia osobą. Selene nie wyobrażała sobie, by dziewczyna mogła mieć takie problemy ze zdrowiem. Może była lekko wychudzona, ale to chyba było normalne u baletnic.

- Panie doktorze!

Na korytarzu pojawiła się średniego wzrostu, szczupła kobieta o kobaltowych oczach i upiętych w wysokiego koka, jasnych włosach. Obok niej biegł mężczyzna o równie głębokim spojrzeniu i blond włosach. Oboje mieli po czterdziestce. Ich strój wskazywał na to, iż pochodzą z wyższych i zamożniejszych sfer. Selene od razu domyśliła się kim są owi ludzie.

- Panie doktorze! Co z naszą córeczką... Olivką..? - pierwsza odezwała się kobieta, co chwilę marszczyła czoło ze zgryzoty.

- Proszę się uspokoić...

- Ciągle to samo! Uspokójcie się i uspokójcie! - mężczyzna, prawdopodobnie ojciec Olivii, ryknął sfrustrowany.

- Stephen'ie, nie denerwuj się..

- Mam już dość tego ciągłego oczekiwania. Gdzie jest nasz promyczek..!!?? - rozwścieczony mężczyzna zbliżył się do bogu ducha winnego doktora.

- Rozumiem pana nerwy, ale nie są one potrzebne. Olivia czuje się dobrze, jest tylko zmęczona i musi odpoczywać.

- Chcemy się z nią widzieć. Natychmiast... - mężczyzna zmarszczył brwi. Selene nie wtrącała się w tą ostrą wymianę zdań. Ewidentnie ojciec Olivii nie był skory do pokojowych rozmów.

- To nie jest dobry pomysł, dziewczyna powinna odpocząć. Proszę przyjść jutro. - Mike próbował załagodzić sytuację, lecz mężczyzna usilnie stawiał na swoim.

- Nigdzie się stąd nie ruszymy, póki jej nie zobaczymy!

Michael westchnął ciężko i zlustrował twarze swych rozmówców. Dostrzegł ogromną determinację wymalowaną na ich twarzach, dlatego skinął głową na znak pozwolenia.

- Leży w tej sali. - Mike wskazał ręką białe drzwi znajdujące się po jego prawej stronie. Mężczyzna nie czekając na więcej instrukcji udał się w stronę drzwi. Matka Olivii posłała doktorowi blady uśmiech, po czym zniknęła we wnętrzu sali.

- Jedźcie do domu. Na pewno jesteście zmęczeni.. - Mike odwrócił się w stronę Selene, która mętnym wzrokiem przypatrywała się ścianie.

- Zostaję... Chcę tu przy niej być...

- Dopiero jutro będziesz mogła się z nią zobaczyć. Nie powinniśmy nękać jej odwiedzinami. Zabierz Drake'a i odpocznijcie. Jutro będziesz mogła tu przyjechać. Zostawię ją na obserwację, wykonam też kilka ważnych badań, będzie dobrze...

- Chcę zostać... - dziewczyna wyrzekła to z takim przekonaniem, jakby za nic w świecie nie zamierzała odstąpić od swojego przekonania. Mike pokiwał głową. Nie zamierzał już więcej przekonywać Selene do tego, by opuściła ten budynek. Spojrzał na Drake'a, który oderwał się od ściany i z lekko przygarbionymi plecami udał się w stronę schodów.

- Powinnaś z nim pomówić. - wampir wskazał głową na odchodzącego chłopaka. Selene skierowała swą głowę w stronę schodów i znikającego brata, po czym podążyła w ślad za nim. Drake wyszedł na zewnątrz i stanął na jednym ze schodów prowadzących do szpitala. Intensywnie wpatrywał się w samochody, które wjeżdżały i wyjeżdżały z ogromnego parkingu, mieszczącego się przed szpitalem. Był wściekły. Nawet nie wiedział na co, ale miał ogromną ochotę, żeby komuś przywalić.

- Drake...

Młoda wampirzyca stanęła obok niego uważnie mu się przyglądając. Drake nie znosił tego badawczego spojrzenia, dlatego również obdarzył swą siostrę przenikliwym wzrokiem.

- Dlaczego po prosu nie możesz odpuścić..? Aż tak ci zależy? - chłopak wypowiedział te słowa tak, jakby nie mógł tego wszystkiego ogarnąć swym umysłem.

- To moja przyjaciółka.. - Selene spuściła głowę. Już wiedziała, że szykuje się kolejna awantura, chłopak zbyt długo siedział cicho.

- Ja jestem twoim bratem.... Jedźmy do domu...

Drake wsunął ręce do kieszeni i zaczął schodzić po schodach, lecz po chwili zorientował się, że Selene nie podąża za nim.

- Nie idziesz..? - zapytał lekko zachrypniętym głosem. Było mu cholernie przykro z tego powodu, że Selene wybiera jakąś obcą dziewczynę, zamiast niego.

- Wybacz, zostanę. Rano wrócę z Michaelem z jego nocnego dyżuru. Śpij dobrze. - Selene uśmiechnęła się do brata. Drake odwrócił się od dziewczyny i bez słowa podążył w stronę samochodu. Selene długo patrzyła jak jej brat wsiada do auta i opuszcza teren szpitala. Mała, chłodna łza spłynęła po jej policzku. Wiedziała, że kolejny raz uraziła swego młodszego braciszka i podłożyła ogień pod kolejny most, który razem zbudowali, ale jak inaczej mogła postąpić? Nie wyobrażała sobie życia bez Drake'a, jednakowoż ta szczupła istotka, wyglądem przypominająca dobrą wróżkę, była jej najlepszą przyjaciółką. Selene nigdy w życiu nie czuła się tak swobodnie przy jakiejś obcej osobie. Otarła swe policzki z łez i z opuszczoną głową wróciła do szpitala. Wszędzie wokół siebie słyszała dźwięk podłączonej aparatury i świszczące oddechy pacjentów. Nagle w jej głowie pojawił się obraz, który ukazywał koleżankę leżącą na jakimś metalowym łożu i podpiętą do różnych dziwnych maszyn. Nie mogła pozbyć się tego dziwnego obrazu ze swej głowy. Zrezygnowanym krokiem podążyła wzdłuż korytarza. Na jego końcu zauważyła Michaela, który rozmawiał z jakąś starszą kobietą. Selene od razu ją rozpoznała. Na widok starszej pani, lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy. Kobieta, przeczuwając, że ktoś zbliża się w jej stronę, odwróciła swą twarz od rozmówcy i skierowała ją w kierunku, nadchodzącej osoby. Zaczęła zbliżać się ku Selene z rozwartymi ramionami. Wampirzyca pod wpływem impulsu rzuciła się w ramiona starszej kobiety i mocno ją przytuliła, po czym zaczęła płakać. Ta obca jej osoba była tak ciepła i współczująca. Sel wiedziała, iż jest jedyną osobą, która doskonale rozumie jej ból. Babcia Anette zaczęła gładzić wampirzycę po plecach i szeptać jej na ucho pocieszające słówka. Michel patrzył na tę scenę z zadowoleniem w oczach. Domyślił się, iż ta kobieta nie jest dla jego młodszej siostry obojętna.

- Moja wnuczka to silna, młoda kobieta. Wyjdzie z tego kochanie, wszystko się ułoży. - kobieta odsunęła od siebie młodą dziewczynę, po czym pogłaskała ją po głowie, jak to czynią dorośli względem małych dzieci. Selene pociągnęła nosem. Anette wyciągnęła ze swej małej torebeczki paczkę chusteczek i wręczyła ją dziewczynie. Ta odebrała tę paczuszkę i z podziękowaniem wymalowanym w jej błękitnych, aczkolwiek smutnych tęczówkach.

- Czuję się tak beznadziejnie, gdyby nie ja...

- Nie obwiniaj się moje dziecko, nie masz powodu do tego, by czuć się winną. Olivka po prostu przeżywała ostatnio ciężkie dni. Bardzo ucieszyła się kiedy ją zaprosiłaś. Może o tym nie wiesz, ale moja wnuczka traktuje cię jak siostrę, której nigdy nie miała... jesteś dla niej najlepszą przyjaciółką i powierniczką, zrobiłaby dla ciebie wszystko.

Słowa Anette wywołały w Selene kolejną falę bólu i rozpaczy. Patrząc w oczy babki Oliwvii nie dostrzegła w nich ani cienia fałszu, czy kłamstwa. Były tak szczere i czyste jak woda. Selene zacisnęła powieki, lecz nie potrafiła powstrzymać łez. Jej serce i każda komórka ciała płakały razem z nią.

- Ja...ja też traktuję ją jak siostrę...

- Wiem moje dziecko, wiem... jesteś dla nas jak rodzina, pamiętaj o tym. - starsza pani jeszcze raz wzięła w objęcia Selene. Tamta tylko odwzajemniła uśmiech.

- Skoro zamierzacie tu zostać na noc radziłbym napić się jakiejś kawy. Powiadomię was, gdy będę wiedział coś więcej. - Michael podszedł do kobiet i rzekł łagodnym głosem. Nie chciał przerywać tej wzruszającej sceny, ale pragnął, by kobiety zajęły się czymś innym niż wspominaniem smutnych anegdot.

- Świetny pomysł. Chodźmy się czegoś napić. - Anette złapała Selenkę za plecy i zaczęła prowadzić w stronę schodów. Nagle wampirzyca poczuła jak w jej oczach gromadzą się kolejne łzy, a żołądek ściska się i pomniejsza do rozmiarów nienadmuchanego balonika.

- Nie mogę... - dziewczyna zatrzymała się i jedną ręką oparła się o ścianę. Zanim odwróciła się w stronę drzwi, za którymi leżała jej przyjaciółka usłyszała przeciągły sygnał obwieszczający koniec. Ktoś krzyczał i to bardzo głośno, coś na wzór kakofonii przeszyło uszy dziewczyny i stojącej obok niej kobiety. Selene spostrzegła, że Mike wbiega do sali i krzyczy coś do przybyłych pielęgniarek. Rodzice z przerażeniem na twarzach wyszli z pomieszczenia. Żadne z nich nie chciało oglądać jak ich jedyny promyczek gaśnie.

- Bierzemy ją na dół.... Szybko....

Strach wypełnił ciało dziewczyny. Wszystko co znajdowało się wokół niej zniknęło. Była już tylko ona i dziewczyna, która w konwulsjach wiła się na łóżku. Czy tak wyglądał zawał? Czy tak wyglądała każda inna ludzka choroba? Selene czuła, że traci zdolność do racjonalnego myślenia. Nie potrafiła udzielić odpowiedzi na te pytania.

- Nie pozwolę, by to wydarzyło się drugi raz...! - ojciec Olivii ryknął gromkim głosem i pobiegł za szpitalnym personelem. Jego żona uczyniła to samo.

- To nie wróży nic dobrego... - starsza pani pobiegła zaraz za matką Olivii i jej mężem. Selene stała pod ścianą i ledwo łapała oddech od tych wszystkich emocji. Coś jednak kazało jej iść na przód. Ruszyła w stronę oddziału, na który miała zostać przewieziona Olivia. Za szklanymi drzwiami toczyła się walka między życiem a śmiercią. Dziewczyna przestała się rzucać, lecz była coraz bardziej sina. Jej serce się zatrzymało, mózg zaczął się dusić. Ciało z każdą kolejną sekundą stawało się coraz twardsze, jak plastelina, która po wyschnięciu twardnieje i kruszy się. Mike złapał za aparaturę do resuscytacji i zaczął wykonywać masaż serca. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że do sali wtargnął zdenerwowany Stephen i wymierzył Michaelowi potężne uderzenie w nos. Mężczyzna w białym kitlu zatoczył się do tyłu i upuścił urządzenie, które trzymał w dłoniach.

- Stephenie...! - matka Olivii krzyknęła przeraźliwym głosem i wbiegła za swym mężem do jasno oświetlonego pokoju. Młoda wampirzyca z zastygłym przerażeniem na twarzy, obserwowała jak jakaś pielęgniarka podbiega do Michaela i próbuje postawić go na nogi. Inna zaś podniosła z ziemi aparaturę i zaczęła wykonywać masaż serca. Ojciec Olivii, kipiący ze złości, został wyprowadzony ze szpitalnej sali, przez dwóch rosłych ochroniarzy. Jego żona również. Babka Anette z zamkniętymi oczami przez cały ten czas szeptała coś do siebie. Selene myślała, że to pewien rodzaj modlitwy, do momentu, w którym usłyszała jedno znajome jej słowo.

- Vendam..? - cichym głosem zwróciła się do stojącej obok niej kobiety.

- Tak moje dziecko, oby Bóg zachował jej duszę od złego.

😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈

Drowning pools - Bodies

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro