ROZDZIAŁ 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- .......nie żyje - w przytłaczającej swym ciężarem ciszy dało usłyszeć się dwa słowa. NIE ŻYJE, NIE ŻYJE, NIE ŻYJE, NIE ŻYJE. Jakiś upiornie cichy głos wygłaszał ten monolog bez końca. NIE ŻYJE, NIE ŻYJE, NIE ŻYJE. Ale kto nie żyje?? Ciemność, nieprzenikniona ciemność i dziwne uczucie odrętwienia. Nie tylko ciała, ale także i duszy. Słowa zdawały się już blednąć i odbijać echem, lecz nadal były słyszalne. NIE ŻYJE. Cóż za nieszczęście. Ktoś nie żyje i on nawet nie wie kto.Zaraz, kim ON jest? Zaczął intensywnie się zastanawiać, ale myśli coraz bardziej rozlewały się i tworzyły plątaninę dziwacznych obrazów i fantasmagorii. Nie mógł się skupić. Głos, który na początku wydawał się taki nieznośny i bełkotliwy przestał mu przeszkadzać. Prawie w ogóle już go nie słyszał. Za żadne skarby świata nie mógł przypomnieć sobie kim jest, skąd się wziął i co się z nim stało, działo, bądź jakkolwiek mógł nazwać ten dziwny stan, w którym się znalazł. Nagle z zamyślenia wyrwał go głośny krzyk kobiety: NIE POZWOLĘ CI SIĘ TERAZ PODDAĆ!!!!. Dziwne odrętwienie minęło i wraz z nim powróciły również wszystkie myśli i wspomnienia. Już wiedział kim jest i gdzie się znajduje. Drake ostrożnie otworzył oczy, lecz to, co ujrzał wprawiło go w osłupienie. Już od bardzo dawna nie widział tego przeklętego pomieszczenia, a teraz jakimś cudem się w nim znajdował. Ta mała błyskotka, która go zaatakowała nieźle namieszała mu w łepetynie. Najwidoczniej los chciał zafundować mu powtórkę z rozrywki. Surowe regały, a na nich umieszczone wszelakie narzędzia tortur jakimi mógłby pochwalić się nie jeden seryjny morderca i mnóstwo pojemników, które mieściły w sobie najprzeróżniejsze gałki oczne. Drake zawsze nie mógł się nadziwić ich kolorem. Nigdy w życiu nie widział żółtych oczu (nie licząc bestii, które było mu dane ujrzeć podczas jego nędznego żywota.). Chociaż w tym momencie, żadna bestia nie wywoływała w nim większej trwogi niż to miejsce, w którym był zamknięty. To, co wydawało się takie prawdziwe, w rzeczywistości było tylko marą senną, koszmarem. Przynajmniej Drake miał taką nadzieję, że nim było. Z przeciwległego końca sali usłyszał jakieś szepty i kroki. Nie, nie,nie. Drake obudź się! Przecież to nie może być prawda. Próbował wstać, gdyż zorientował się, że przez cały czas rozmyśla w pozycji leżącej. Zmobilizował wszystkie mięśnie, ale tym razem odniósł porażkę. Coś było nie tak. Czuł się jak sparaliżowany. Widział swoje ciało, lecz nie potrafił nim ruszyć. Czuł się tak jakby przygniatało go coś ciężkiego i rzeczywiście był opleciony łańcuchami. Ręce i nogi miał skute kajdanami, które były przypięte do łóżka,żeby nie mógł się wyrywać podczas eksperymentów. Do ciemnego pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna. Prowadził za sobą jeszcze kilka innych osób. W pokoju zapanował gwar.

- Co my tu mamy? - usłyszał zachrypnięty głos mężczyzny. Skierował ostre światło lampy wprost na oczy Drake'a, oślepiając go przy tym.

- To Żyd panie doktorze, przywieziony z Warszawy. Jego siostra bliźniaczka jest już na sali. - odezwał się jakiś drugi głos. Siostra bliźniaczka? Przecież ja nie mam... a może mam. Nie, czekaj, miałem kiedyś siostrę. Będąc człowiekiem miałem siostrę bliźniaczkę i rodzeństwo. Chciał coś powiedzieć. Zapytać o swą siostrę, nakrzyczeć na nich, ale nie mógł. Miał jakby zaszyte usta. Za każdym razem, gdy chciał wydać jakiś dźwięk kończyło się to niepowodzeniem. Co oni mu zrobili? Co zamierzali uczynić z jego siostrą?? Dlaczego znów wrócił do tego piekła?

-Jaki mamy plan na dzisiaj doktorze Mengele? - mężczyzna w eleganckim stroju i białym fartuchu uśmiechnął się szyderczo. Doktor Mengele. Drake idealnie go pamiętał. On i jego siostra Anna byli częstymi uczestnikami w jego chorych eksperymentach. Ten pseudonaukowiec myślał, że zrewolucjonizuje naukę. Grubo się mylił. Takie szuje jak on zasługiwały tylko na śmierć. Szkoda, że niedoświadczył sprawiedliwości wcześniej. No cóż, on wreszcie został wezwany przez diabła a Drake?? Wciąż czekał na ten wyrok. Może kiedyś ponownie się spotkają.Wtedy nie będzie już tak wesoło dla pana doktorka.

- Dzisiaj przeprowadzimy eksperyment dotyczący zmiany koloru tęczówki.

Anioł Śmierci podszedł do półki pełnej przeróżnych narzędzi. Drake zaczął się denerwować. Gorączkowo rozglądał się po pomieszczeniu, lecz wciąż nie mógł ruszyć swym ciałem. Tylko oczy pozostały jedyną częścią ciała, którą mógł poruszać.

- Spokojnie. Twoja siostra już została poddana zabiegowi i miewa się dobrze. - Drake spojrzał na kobietę, która wypowiedziała te słowa. Chciał spiorunować ją wzrokiem, lecz to ona sprawiła, iż poczuł się nieswojo. Miała na twarzy maskę z ogromnym trochę sztucznym, fałszywym uśmiechem, miejscami była popękana i ukazywała skrawki jej prawdziwej twarzy. Drake nie widział nigdy czegoś podobnego w tamtym czasie.Przynajmniej mam dowód, że to jakiś pojebany sen z moim udziałem w roli głównej. Jak mam się stąd wydostać do cholery? Krzyknął do siebie w myślach, lecz nikt mu nie odpowiedział.

- Możemy zaczynać. - doktor miał na sobie taką samą maskę jak fałszywa pielęgniarka. Co to miało być?? Chyba oszalałem!! Jakiś porąbany bal przebierańców?? Czuł się taki bezradny w tej sytuacji. Próbował zamykać oczy i ponownie je otwierał w celu wybudzenia się, lecz te zabiegi nieskutkowały niczym pozytywnym. Anioł Śmierci uniósł do góry ogromną strzykawę i zaprezentował ją zgromadzonym. O dziwo wszyscy, którzy się tam znajdowali mieli na twarzach maski. Nie wszystkie były takie same. Drake zauważył, że każda maska wyraża jakąś emocję. To wszystko było takie groteskowe, że chłopak ledwo wytrzymywał tę całą atmosferę. Zebrani pokiwali głowami z uznaniem i wlepili swoje puste oczy w postać chłopaka leżącego na łóżku.

- Nie ruszaj się.Poczujesz tylko lekkie ukłucie i wszystko będzie dobrze.

Co za bzdury!! Nic nie było w porządku! Chory doktorek zaczął śmiać się ironicznie. Jego sługusy w białych kitlach zawtórowały mu, obdarzając Drake'a takim samym śmiechem. Doktorek Mengele palcami u jednej ręki rozchylił powiekę chłopaka, a w drugiej trzymał strzykawkę z dziwną mazią. Fleee, wyglądała na nieprzyjemną i Drake na pewno nie chciał mieć jej na swoim oku ani nigdzie indziej. Jednakże nie mógł nic zrobić, żeby się przed tym uchronić więc zdał się na dalszy przebieg zdarzeń. Później pożałował tej decyzji. Doktor niemiłosiernie i bez żadnych oporów wbił igłę strzykwy w jego oko. Ból był niesamowity, nieopisany. Bolało jeszcze bardziej niż rany na ciele, które spowodowane były poparzeniem słonecznym a później wbijającymi się mackami Neda. Jak taka mała igiełka mogła mu sprawić tyle bólu? Nie pamiętał, żeby odczuwał coś podobnego wcześniej.

- Gotowe. - doktor wyjął igłę z oka Drake'a i umieścił ją na półeczce obok.

- Jeśli będziesz grzeczny to dam Ci cukierka. - wypowiedział te słowa z uśmiechem na ustach. Wiesz gdzie możesz sobie wsadzić te twoje cukierki?? W dupę!!!Pomyślał Drake. Co za bałwany!

- Spójrz na jej oczy są piękne.

Do łóżka, do którego był przykuty została podprowadzona młoda dziewczyna. Była mniej więcej w jego wieku. Miała śniadą, zmęczoną, posiniaczoną skórę. Ubrana była w więzienny pasiak, który prawie cały pokryty był krwią. Prawdopodobnie była to jej własna krew. Drake nie mógł tego określić, gdyż nie wyczuwał żadnych zapachów. Tylko niektóre z jego zmysłów zostały zachowane. Nadal nie mógł się poruszać. Coś mówiło mu, żeby nie spoglądać na twarz dziewczyny. Lecz nie mógł powstrzymać dziwnej ciekawości, która wzbierała w nim coraz bardziej. Skierował swoje oczy na młodą dziewczynę, która stała zaraz obok przerażającej pielęgniarki. Żydówka, która prawdopodobnie była jego siostrą, zdawała się być normalna, trochę wychudzona i przygarbiona, ale normalna. Jakież ogromne było zdziwienie Drake'a, gdy spojrzał na jej twarz. Była okropna wręcz przerażająca. Ogromne, podkrążone oczodoły świeciły pustką. Nie było w nich żadnych gałek ocznych. Mimo tego z pustych otworów nie wypływała żadna krew. Zaraz po tym, gdy Drake pomyślał o gorącej krwi, która wypływa z jej oczu, na jej twarzy pojawiła się dziwna, czarna maź. Na pewno nie była to krew. Miała nieciekawą barwę. Przypominała trochę to czym poczęstował go Ned. Odrażająca maź coraz bardziej zalewała wychudzoną i zapadniętą twarz dziewczyny. Nagle Drake zauważył, że substancja wydobywa się nie tylko z jej oczu, ale również z nosa i uszu.Potężne, gęste krople uderzały o ziemię, wydając przy tym ciężki, odbijający się echem odgłos. Dawało to wrażenie przebywania w jakiejś próżni. Atmosfera coraz bardziej przytłaczała chłopaka. Czuł jakby coś ciężkiego zaległo w jego myślach. Chciał jak najszybciej się tego pozbyć, lecz nie wiedział jak. Walczył z własnym ciałem. Próbował wprawić je w ruch, lecz i te próby spełzały na niczym. Wreszcie poczuł ogromną wściekłość. Nie pozwoli, by kolejnym razem stał się ofiarą i był zastraszany. Nie pokaże im, że się boi choć twarz dziewczyny wywoływała w nim nie tylko obrzydzenie, ale również strach.

- Nie pomogłeś mi a obiecałeś. - nagle usłyszał przerażająco cienki głos, jakby wydobywający się z jakiejś odległej otchłani, z innego wymiaru do którego nie należał. Zorientował się, że te słowa wypowiedziała stojąca nad nim dziewczyna. Jeszcze raz uniósł oczy i spojrzał w jej bladą, pobrudzoną twarz. To co zobaczył sprawiło, że na chwilę zabrakło mu powietrza w płucach. On nie wytrzyma już tego dłużej. Dlaczego musi to oglądać do cholery??!! Młoda żydówka już ani trochę nie przypominała człowieka. Jej skóra zaczęła schodzić z niej płatami ukazując sine mięso i kości. Z tego co mógł zaobserwować znajdowała się w zaawansowanym stanie rozkładu. Z każdego otworu jej ciała zaczęły wypełzać żółte i tłuste larwy. Wiły się wszędzie. Drake nie mógł znieść tego widoku, więc krzyknął. Po raz pierwszy udało mu się przełamać i wydobyć głos.

- Jest zachwycająca. - obleśny doktorek stanął za nią i złapał ją za ubranie. Szarpnął tak mocno, że młoda dziewczyna upadła na ziemię i uderzyła o nią głową. W jej czaszce, która w niewielkim stopniu była pokryta skórą i maleńkimi włoskami,wytworzyła się ogromna dziura, z której okropna maź wypływała strumieniami.

- Darku pomóż mi! - zaszlochała dziewczyna. Darku?? Dawno już nikt tak się doniego nie zwracał a przecież właśnie to imię było jego prawdziwym. Chłopak był w totalnej rozpaczy.

- Nie mogę Ci pomóc. - zaszlochał równie gorzko jak jego siostra.

- Obiecałeś. - to były jej ostatnie słowa. Drake wcześniej nie zauważył ogromnego, rzeźniczego noża, który trzymał w swych rękach doktor.

- Ja jej pomogę. - i z uśmiechem na twarzy wbił nóż w ciało dziewczyny. Czarna maź trysnęła na wszystkie strony. Jej ciało zrobiło się bezwładne. Drake wiedział, że nie żyje. Poczuł ogromne wyrzuty sumienia. Jego własna siostra zginęła przez niego, bo on nie potrafił jej pomóc. Znów przegrał, odniósł miażdżącą porażkę. Jest potworem, siostrobójcą. Nie zasługuje na wybaczenie i litość. Stał się ciemnością w najgorszej postaci.

- Teraz kolej na Ciebie. -anioł śmierci zbliżył się do chłopaka leżącego na łóżku. Rozciął górną część ubrania i przejechał ogromnym nożem po odsłoniętej klatce piersiowej. Drake zauważył, że z rany zaczęła wypływać taka sama maź jak u jego martwej siostry.Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł. Przełyk zablokowała mu jakaś gula. Zaczął się krztusić. Prowokował wymioty aż wreszcie mu się udało. Spluną ogromną ilością mazi. Czuł jak wydobywa się ona ze wszystkich zakamarków jego ciała. Miał takie wrażenie jakby w niej toną i się zapadał. Ujrzał larwy pełzającej po jego skórze. Wgryzające się w rany. Nagle poczuł ogromny ból w oczach. Nie wiedziałco się z nimi dzieje. To było okropne uczucie, jakby coś z wewnątrz próbowała wypchać je na zewnątrz.

- To działa!! - doktor był najwidoczniej zachwycony tym widokiem, ale Drake czuł się coraz gorzej. Chciał, by to się wreszcie skończyło. Gdy tylko o tym pomyślał, poczuł dziwne szarpnięcie do przodu.Całkowicie poddał się temu uczuciu. Nie zależało mu co się z nim stanie. Gorzej i tak już być nie mogło. Po chwili obraz katowani zniknął a przed jego oczami pojawiło się inne pomieszczenie. Czyżby kolejny psikus ze strony jego chorej imaginacji. Chyba nie. Uniósł się na łokciach i zobaczył, że jest cały ubabrany czarną mazią a nad nim stoi Michael i Jane. Selene klęczała zaraz obok niego i wpatrywała się smutnymi oczyma. W pokoju był ktoś jeszcze. Ktoś, kogo zapachu Drake jeszcze nie poznał.

- Nareszcie się obudziłeś. - powiedziała Selene.

**************************************************************************************************

Leader- This is why we bleed. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro