„Siódmego dnia Bóg opuścił Ziemię" | Vafelo

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Recenzent: Vafelo

Tytuł: Siódmego dnia Bóg opuścił Ziemię

Autor: _Karmazynowka_

Tytuł i okładka: Przyznam, że już sam tytuł opowiadania sprawił, że zdecydowałam się je przyjąć. Przede wszystkim dlatego, że wydaje się przemyślany; sugeruje, że autor ma nie tylko pomysł, ale i wiedzę potrzebną, by go zrealizować. Nawiązanie do siedemnastowiecznej idei deizmu od razu dało mi też nadzieję, że praca jest inna niż wszystkie, a okładka tylko to uczucie spotęgowała. Czarno-burgundowy obrazek kobiety w długiej sukni, optycznie „objętej" tytułem, sugeruje, że okładka nie powstała „na kolanie", lecz również była przemyślana. Pentagram kryjący się za napisem i sylwetką jest też swego rodzaju nawiązaniem do tytułu i sprytną sugestią, że w opowiadaniu Niebo zostało zastąpione Piekłem.

Opis: Opis podzielony jest na cztery części.

Pierwsza – opowiada o tym, co wydarzyło się na świecie po jego biblijnym stworzeniu, częściowo wyjaśnia również powód, dla którego Bóg miał przestać chronić ludzi, pozwalając piekielnym istotom wypełznąć z czeluści piekieł. Informuje, że życie na Ziemi stało się wieczną wojną, która nasiliła się wraz z pojawieniem się nowego frontu utworzonego przez martwe zło wcielone.

Druga część – przybliża, co w międzyczasie działo się w Piekle. Tam również miała toczyć się wojna. Powstanie piekielnych istot dowodzone przez Lilith (pierwszą żonę Adama lub nocnego demona), która po zwycięstwie zostaje mianowana królową. Ta jednak ma szybko okazać się gorszym tyranem niż Lucyfer.

Trzecia – jest to ostrzeżenie o możliwości wystąpienia brutalnych mordów oraz podtekstów seksualnych. Autor zapewnia jednak, że nie są to motywy przewodnie.

Czwarta – informuje, że okładka wykonana została przez szekspir_z_salem z WNTG. Gratulacje za okładkę ślę więc do grafika.

Fabuła: W prologu poznajemy dwie bohaterki. Ich imiona nie są nam znane, jednak nie trudno je od siebie odróżnić. Pierwsza jest blondynką, zaatakowaną przez diabelskie stwory i doprowadzoną na skraj fizycznej wytrzymałości; modli się o boską łaskę. Druga zaś może być przytaczaną już w opisie Lilith. Jej aparycja została przedstawiona jako mroczna, gnębiące blondynkę demony kłaniają się przed nią, a ona sama oznajmia, że Bóg już nie sprawuje władzy i to właśnie ona przewodzi światu wraz z potworami.

Później zostajemy rzuceni w wir walki w Piekle, który możemy obserwować z boku, z perspektywy siedzącego na tronie Lucyfera. Dowiadujemy się również o powiązaniach Lilith z Władcą Piekieł. Przedstawiona zostaje nam zupełnie inna perspektywa wygnania z Raju, którą można porównać do tej opisywanej w Biblii oraz uczestniczymy w okrutnym obaleniu Diabła. To wszystko okazuje się jednak tylko snem. Wtedy zostajemy przeniesieni do Nieba, w którym Aniołowie debatują nad sytuacją na Ziemi i przedstawiają różne argumenty, dotyczące tego, czy powinni podejmować się jakiejkolwiek pomocy.

Otrzymujemy również wgląd w sprawy ludzkie. Możemy przyjrzeć się chaosowi, który zapanował na świecie. Barwne opisy pomagają w skrupulatnym wyobrażeniu sobie sytuacji, przywodzą one na myśl przede wszystkim Apokalipsę. To właśnie na Ziemi poznajemy kolejne postaci powiązane z Lilith oraz częściowo dowiadujemy się o jej motywach, które jednak nie usprawiedliwiają jej działań.

Kolejne rozdziały nie są już aż tak spójne i ciągłe. Chwilami miałam wrażenie, że były to jedynie klatki, pojedyncze sceny, mające przedstawiać coś – jak w filmie. Nie dowiadujemy się jednak wiele na temat tego, co działo się pomiędzy wyraźnie odrębnymi wydarzeniami. Mogę więc jedynie przytoczyć ważniejsze z nich.

Niemałym szokiem może być opis Otchłani, który mi osobiście bardzo się podobał. Autor umiejętnie sprawił, że można się poczuć, jakby odkrywało się tajemnicę, niedostępną dla każdego.

Do sceny „dla dorosłych" dochodzi nagle i bez większego wstępu, co nieco mnie zawiodło. Jednak opis aktu pozwala zrozumieć, że wynikało to z tęsknoty kochanków, a nie niedopracowania autora.

Lucyfer zostaje przedstawiony jako ofiara, co może bardzo zaskakiwać. Niemal do końca nie jest świadomy, kto stał na czele rewolucji i dowiaduje się o tym krótko przed własną śmiercią.

Opowiadanie jest przede wszystkim prowadzone z punktu widzenia grupy antagonistów i obecnie przybliża czytelnikowi to, jak manipulują i tworzą swoją armię, dopuszczając się brutalnych mordów na ludziach. Miejsce akcji zmienia się, z Piekła trafiamy na Ziemię i po pierwszych rozdziałach już łatwo wyczuć, kiedy akcja przeniesie się między tymi światami. Paradoksalnie, protagonistą wydaje się Leliel – brat Lilith. Mimo że sam pozwalał sobie na niehumanitarność „dla zabawy" i ostatecznie stanął na czele armii buntowników.

Styl i błędy: Opowiadanie składa się z krótkiego prologu oraz sześciu rozdziałów. Każda część jest poprzedzona i zakończona tym samym obrazkiem siedmiu kół. Ciężko określić, czy zabieg ten był celowy. Mi od razu skojarzyło się to z faktem, że praca jest o tym, co wydarzyło się SIÓDMEGO dnia i po nim. Koła mogą więc symbolizować tych siedem dni, w których Bóg miał stworzyć świat.

Sam prolog niestety nie wydaje się tym, czym powinien być – czyli dosłownie wstępem, niezwiązanym bezpośrednio z akcją, która następuje tuż po nim. Przedstawiona sytuacja równie dobrze mogłaby być częścią rozdziału. Wydaje mi się, że sen Lilith lub dyskusja w Niebie zdecydowanie lepiej sprawdziłyby się w tej roli – równie dobrze mogłoby się też obejść bez niego.

Praca wydaje się napisana całkiem poprawnie, bez rzucających się błędów ortograficznych i interpunkcyjnych. Mimo to już w prologu możemy zaobserwować powtórzenia. Moją uwagę przykuło przede wszystkim słowo „istoty", które nie otrzymało praktycznie żadnego zamiennika. Na początku aż tak mi to nie przeszkadzało. Jednak w pewnym momencie zaczęło się pojawiać niemal obok siebie i niestety – nie wyglądało to jak celowy zabieg, a zwyczajny brak synonimu. Dodatkowym problemem stało się też zestawianie słowa „istota" (jako to, co jest w czymś zasadnicze – PWN), a „istota" (jako osoba, stworzenie – PWN), które pojawiało się równie często i mogło wprowadzać lekkie zamieszanie.

Kilkukrotnie pomieszane zostały czasy. O ile w języku polskim nie istnieje coś takiego jak następstwo czasów, to, kiedy mieszają się one w jednym zdaniu złożonym współrzędnie, ciężko mówić o poprawności gramatycznej. W niektórych momentach wątpliwa jest również odmiana (mowa tu np. o zdaniu „Większość z tych kobiet uderzała delikwenta w twarz i odeszła, prychając."), która zmuszała czasem do przeczytania konkretnego zdania kilka razy.

Przyznam, że dawno nie widziałam czystych dialogów, bez wstawek „– powiedział" i innych didaskaliów. Średnio je lubię, ponieważ często stosowane są w siejący zamęt sposób. W tym opowiadaniu, w którym tak wzbogacone dialogi pojawiały się często, nie miałam problemu z rozpoznaniem, czyje były to słowa, mimo że bohaterowie nie mieli charakterystycznych stylów wypowiedzi.

Opinia: Jestem mile zaskoczona tym opowiadaniem i bez wahania mogę je polecić osobom zainteresowanym niekonwencjonalnym podejściem. Nie jest ono jednak odpowiednie dla osób o słabych nerwach lub bardzo silnych uczuciach religijnych, ponieważ pojawia się tam wiele postaci kojarzonych ze Starym Testamentem i niektóre sytuacje mogą wydawać się kontrowersyjne. Autorowi mogę jednak życzyć powodzenia i sukcesów, ponieważ praca ma naprawdę duży potencjał.

Beta: AtriaAdara


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro