Pojedynek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ahsoka Tano Pov~

Kupowałam statek. Nagle, gdy już miałam się decydować, który model wybieram, poczułam ciemną stronę mocy... Zbliżała się do Tatooine, jakby kogoś poszukiwała. Zrozumiałam, że tą poszukiwaną osobą jestem ja. Ciemność nastała w moim umyśle. Zbliżali się po mnie. Nie mogę zapobiec temu, że umrę w pojedynku. I jest to niemal jasne. Przerażający oddech, czarna lśniąca zbroja, czerwony jak krew, miecz świetlny. To Darth Vader. Zrozumiałam, że muszę uciekać, jak najdalej mogę i jak najszybciej się da. Nie czekając, uciekłam z targów i pobiegłam w stronę piaszczystych wydm, by mnie nikt nie znalazł. Miałam ze sobą trochę picia i jedzenia. Tyle, żebym wytrzymała na pustyni tydzień. Aż zagrożenie minie. Biegłam ile miałam sił w nogach. Wybiegałam z portu Mos Eisley. Mijałam skraplacze wody. Mijałam piaskowe domy. Przepychałam się przez tłum ludzi, szłam pod prąd. Czułam, zbliżającego się Dartha Vadera. Z przerażeniem w oczach biegłam przez pustynię. Wybiegłam z Mos Eisley. Ściskałam miecze świetlne, wiedziałam, że mogę uciekać. On mnie znajdzie. Popatrzyłam z daleka na osadę. Zobaczyłam, jak powoli nasówa się na nią cień. Usłyszałam krzyki ludzi. On tu jest. Biegłam dalej. Minełam w pędzie pałac Jabby the Hutta, osadę Tuskenów (nie o było się bez walki z ludźmi pustyni!), farmę Larsów. Nie patrzyłam gdzie biegnę. Obojętne mi było, dokąd dotrę. Po drodze, prawie stałam się obiadem sarlacca. Miałam taki pęd. Nie warzyłam się zatrzymać, bez powodu. Byłam już daleko od ludzkich osad. Wszędzie panował kolor biały. Nawet niebo było jasne. Padłam na piasek i napiłam się niebieskiego mleka. Serce mi waliło, jakby zaraz miało uciec mi z klatki piersiowej.

  —Przynajmniej, udało mi się uciec— powiedziałam, sama do siebie. Ale, moja radość nie trwała długo. Gdy zaspokojałam, potrzeby organizmu, usłyszałam za plecami, znajomy, ciężki oddech. Nie... Nie... Jak on mnie tu znalazł.
— Jestem twoim cieniem, mój młody padawanie. Ode mnie nie ma ucieczki— słysząc te słowa, ze strachu, prawie zakrztusiłam się moim napojem. Bałam się obrucić. Powoli sięgałam po miecze świetlne. W ciągu ułamka sekundy, złapałam za jeden z mieczy świetlnych, i w porę odparłam atak mrocznego lorda. Odskoczyłam, i się obruciłam. Tak, za mną stał postrach Galaktyki.
— Wow, nie wiedziałam że zaszczycisz mnie tą wizytą... Vader!— powiedziałam z sarkazmem na ustach.
— Przyjemność po mojej stronie, padawanie Skywalkera— popatrzyliśmy na siebie. Wyciągneliśmy miecze, i ustawiliśmy się w pozycjach bojowych. Patrzyliśmy na siebie z nienawiścią. Ruszyłam do ataku. Miecz trzymałam moim ulubionym chwytem - Shien. Styl ten polegał, na obrócenie ataku, przeciwko przeciwnikowi. Zaatakowałam Vadera, chwytem bocznym, ale on się obronił. Zamachnął się na moje nogi, odskoczyłam, i wyciągnełam drugą broń. Trzymałam je po bokach, pobiegłam do Vadera, zamachmełam się na jego głowę. On się w porę obronił, i zaatakował mnie. Obroniłam się, wykonałam obrót. Walczyliśmy zawzięcie. Vadera, spowolniała jego ciężka, żelazna zbroja, ale i tak był zabójczą maszyną do zabijania. Ja, byłam nie doświadczona. Może i poradziłam sobie z Inkwizytorami, ale Vader to zupełnie coś innego! Walczyliśmy. Dwa światła - Białe i czerwone, błyszczały z daleka. Odgłosy, walki słychać było z daleka. Miecze świetlne, płynnie o siiebie uderzały. Nie pamiętam, w którym momencie, upadłam na ziemię, a Vader zabrał moje miecze świetlne. Swoją broń, podstawił pod moją szyję. Byłam przerażona. Całe życie przeleciało mi przed oczami.
— Imperium, zawsze górowało i będzie górować nad waszą nędzną rebelią. Ale, mam dla ciebie propozycję...
— Mów. Zamieniam się w słuch.
— Dołącz do mnie! Razem pokonamy Imperatora, jako mistrz i uczeń! — propozycja Vadera, była zachęcająca. Teraz, musiałam wybrać. Imperium jest przerażające. Czyni niesamowite okrucieństwa! Ale, mogłabym być wreszcie ponownie uczennicą Vadera - mojego byłego mistrza. Wszystko, byłoby tak, jak dawniej. Nie! Ahsoka! Nie możesz!
— Nigdy! Nie przyłącze się do ciebie!— krzyknełam.
— Nie pozostawiasz mi wyboru...— powiedział. Podniósł rękę. Poczułam, że kręci mi się w głowie. Nie pamiętam, co się dalej stało...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro