Poszukiwania rozpoczęte!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ezra Bridger Pov~

— Kaaaanan! Hera! Saaabine! Zeb! Chopper! Wtstawajcieeee!!!— krzyknąłem na całe gardło. Aż rozbolała mnie krtań. Z pokoi wyleźli moi przyjaciele.
— Ezra— zaczeła zaspana Sabine— czemu ty nas budzisz w środku nocy?
— Ahsoka znikneła.— na moje słowa wszyscy otworzyli oczy.
— Co?! Jak to?— Kanan.
— Myślę, że powinniście zobaczyć ten hologram— powiedziałem wzkazując na moje znalezisko. Podeszliśmy do czytnika i ponownie uruchomiliśmy nagranie. Załoga oglądała hologram z zapartym tchem.
— O nie— mrukneła Sabine.— musimy ją znaleźć. Jej też może grozić niebezpieczeństwo.

W tej właśnie chwili, usłyszeliśmy straszny huk, a baza się zachwiała.

— Co się dzieje?— Hera wybiegła na zewnątrz i za chwilę wróciła krzycząc.— Imperium atakuje!
— Co? Jak oni wykryli naszą bazę?— Zapytałem z lekkim strachem.
— Może Ahsoka nas sprzedała?!— ryknął ze wściekłością Zeb.
— Garazebie Oreliosie! Nie oskarżaj jej o przestępstwo!— skarciła go Hera.
— Nie ma teraz czasu na rozmyślania!— Kanan— musimy obronić naszą bazę! Do broni!

Wybiegliśmy z naszej kryjówki i spojrzeliśmy na gigantyczną armię szturmowców, kroczącą prosto na nas. Wśród nich były również maszyny kroczące. Szturmowcy staneli w równym rzędzie i ktoś krzyknął.

— Rebelianci z Lothal! Poddajcie się, i oddajcie w nasze ręce Ahsokę Tano, a darujemy wam życie— w pierwszej chwili, nic nie zrozumiałem.
— O co im chodzi?— zapytałem cicho Kanana.
— Oni myślą że Ahsoka nadal tu jest. Dlatego wykryli naszą bazę. Poszukują Fulcruma— powiedział.
— No to co? Co robimy?— zapytałem ponownie.
— To chyba proste, nie? Rozdzielić się!— wydała rozkaz Hera. Ja, Sabine i Zeb schroniliśmy się za skałą z prawej strony, a Hera i Kanan za skałą z lewej strony. Unikneliśmy rozstrzelania, a następnie weszliśmy na głazy, ze skoczyliśmy z nich prosto w grupę szturmowców. Strzelaliśmy, a Kanan wymachiwał swoim mieczem. Niebieska klinga szalała w powietrzu, tnąc szturmowców na plastry. Ale, przed nami było jeszcze jedno wyzwanie-maszyny kroczące. Zaczeły do nas strzelać. Ponownie się przegrupowaliśmy i celowaliśmy z ukrycia. Niestety nie było tak łatwo.
— Te maszyny są zbudowane z czegoś silniejszego niż stal! Nie zestrzelimy ich!— krzykneła Sabine, znowu popisując się swoją wiedzą o materiałach wybuchowych.
— Więc co robimy?!— krzyknąłem. Wtedy usłyszeliśmy głos.
— Ja wam powiem co zrobicie!— przed nami pojawił się mężczyzna w kombinezonie Inkwizytorów i z maską na twarzy.— Zginiecie!
— Kim jesteś?— Kanan
— Jestem szesnasty Inkwizytor!
— No nie! Kolejny?— marudziłem. Łaziki się zatrzymały, a 'szesnasty Inkwizytor' wyjął swój obrotowy i dwustronny miecz świetlny, i nas zaatakował. Zrozumieliśmy, że nie obronimy bazy. Więc, musimy dać im ją zniszczyć. Sabine, Hera, Zeb i Chopper pobiegli do Ducha, przygotować się do odlotu. Ja z Kanan'em walczyliśmy z Sithem.
— Gdzie jest Ahsoka Tano?— krzyknął.
— Nigdy ci nie powiemy!— Kanan skrzyżował miecz. Wtedy zobaczyłem, jak Inkwizytor popycha mocą mojego mistrza, przygwoździł go do ściany i zaczął go dusić. Jarrus wyrywał się. Zrozumiałem, że musz mu pomóc. Strzeliłem w Inkwizytora z mojego miecza świetlnego. Trafiłem go w ramię.
— Hej! Tutaj jestem!— starałem się go rozdrażnić, by puścił Jedi. A że w denerwowaniu jestem dobry, Inkwizytor za mną pogonił. Uciekałem co sił w nogach. Wtedy zobaczyłem nasz statek, wskoczyłem do niego i polecieliśmy po Kanana. Wsiadł do statku i odlecieliśmy. Patrzyliśmy z kosmosu, jak Imperialni rozwalają naszą bazę. Z naszej placówki, został już tylko popiół...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro