Osobne pokoje 35

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ellie

Od pamiętnego wieczoru minęło cztery dni, a za trzy odbędzie się nasz ślub. Colin chodzi zły jak osa, bo mu odmawiam seksu, w ramach kary za tamtą noc, kiedy mnie znalazł. Dosłownie przez następny dzień nie mogła chodzić i to nie było miłe. Oczywiście Michelle nie mogła sobie darować i mi co chwile przypominała, że to wszystko moja wina. Natomiast Ed stracił głowę dla Hope, zresztą ona też. Cieszę się ich szczęściem, bo on jak nikt inny zasługuje, na to by być szczęśliwym.

Siedzę właśnie w łazience z testem ciążowym, leżącym jakiś metr ode mnie i odliczam sekundy go do końca. To było do przewidzenia, że zajdę w ciążę, przecież żadne z nas nie pomyślało o zabezpieczeniu. A teraz zastanawiam się jak mam mu to powiedzieć i kiedy. Nie jestem pewna czy przed, czy po ślubie? Ale najpierw muszę sprawdzić wynik. Podchodzę do umywalki i spoglądam na patyczek, gdzie ukazują mi się dwie kreski.

 Kurwa mać- mamroczę pod nosem, bo jednak gdzieś w głębi duszy liczyłam, że może jednak nie. 

~ A czego innego mogłaś się spodziewać?- Odzywa się moja wilczyc.

~ To było łatwe do przewidzenia przy takiej ilości seksu- zrzędzę.

 ~ Cóż zapłodnił cię i teraz tylko czekamy, aż mały wilczek pojawi się na świecie.

~ Dla ciebie to wszystko takie proste- wzdycham.- Jeszcze muszę mu o tym powiedzieć.

~ Radzę ci tego nie ukrywać, bo aktualnie nasz mate nie ma humoru przez ciebie- 

~ Sam jest sobie winny- prycham i kończę rozmowę ze swoim wilkiem.

Chowam test w swoje rzeczy, tam gdzie go nie znajdzie Colin, odświeżam swoją twarz i wychodzę z łazienki, a ku mojej wielkiej uldze w pokoju nie ma nikogo. 

Chwała ci bogini. 

Postanawiam z kimś o tym porozmawiać, a do tego najlepiej nadaje się Tate- moja teściowa.

- Co jest słonko?- Pyta od razu, kiedy wchodzę do kuchni.

- Możemy porozmawiać, ale żeby nikt nie słyszał?- Rozglądam się po pomieszczeniu, czy jesteśmy same.

- Jasne, siadaj kochanie- klepie mnie po dłoni.

- Jestem w ciąży- wypalam, a oczy teściowej robią się okrągłe ze zdumienia, po czym śmieje się, a na końcu z całych sił przytula mnie do siebie.

- To fantastyczna wiadomość!-  Wykrzykuje, a ja szybko uciszam ją gestem ręki.- Przepraszam El, ale tak się cieszę.

- W sumie nie wiem jak zareaguje Colin na taką wiadomość- zaciskam usta.

- Będzie wniebowzięty, ale muszę cię ostrzec.

- Mam się bać?

- Będzie strasznie nadopiekuńczy w stosunku do ciebie. Najprawdopodobniej będziesz się czuć jak inwalidka przez najbliższe kilka miesięcy. Sed, też taki był w stosunku do mnie, tylko że jedyna różnica była taka, że chodziliśmy razem na studia, więc miałam trochę swobody.

- To może powiem mu po ślubie- szepczę- bo jeżeli teraz się dowie, to przez te trzy dni wyjdę z siebie.

- Na razie to on wychodzi ze skóry i wszystkich rozstawia po kątach, jeżeli wiesz o co mi chodzi- mruga do mnie i idzie zaparzyć herbatę.

Siedzimy razem i popijamy w spokoju ciepły napar, oraz omawiamy ostatnie szczegóły naszego przyjęcia. Sukienkę kupiłam jeszcze przed panieńskim i wisi ukryta w szafie Michelle, a resztą zajmuje się ekipa do tego wynajęta. Oczywiście na naszym ślubie oraz weselu będzie trochę więcej ludzi, ze względu na pozycję jaką teraz zajmuje rodzina Black. Zresztą ja też za lada moment będę się tak nazywać.

- Co to jest do cholery?!- Krzyczy wchodzący mój partner.- Długo miałaś zamiar to przede mną ukrywać?- Macha testem ciążowym, a mnie zamurowuje.

- A ładnie tak grzebać w moich rzeczach?!

- Jesteś moja, więc mam prawo!- Wciąż się wydziera i rzuca testem na blat, a ja zdaję sobie sprawę, że nie popuszczę mu.

- Jestem twoją partnerką, a nie jakąś jebaną rzeczą!- Krzyczę. - Dowiedziałam się dzisiaj, dosłownie przed godziną, cholerny dupku. Możesz spytać się swojej mamy- ciskam w niego testem i wychodzę.

Ruszam do mojego teścia z zamiarem poproszenia o pewną przysługę i mam nadzieję, że się zgodzi. Pukam do drzwi jego gabinetu, a kiedy słyszę "proszę", wchodzę.

- Dzień dobry.

- Witaj El, w czym mogę ci pomóc? Bo chyba po to przyszłaś, prawda?

- Aż tak bardzo było słychać?

- Nie zaprzeczę- uśmiech się do mnie.- Więc o co poszło?

- Jestem w ciąży- mówię spokojnie i widzę jak tym razem jego oczy powiększają się ze zdumienia.

- O rany, zostanę dziadkiem- śmieje się i gratuluje mi.

- Ale nie po to przyszłam. Colin wściekł się, bo myśli, że to przed nim ukryłam, a dowiedziałam się dzisiaj, po prostu chciałam mu powiedzieć po ślubie. Postanowiłam poprosić o osobny pokój.

- Osobny pokój?

- Jestem jego partnerką, a nie rzeczą, należy mi się szacunek i do ślubu będzie spał osobno- zakładam ręce na piersi.

- Colin jest frustrowany brakiem seksu, więc jest nadzwyczaj wybuchowy, ale... spełnię twoją prośbę. Trochę pokory mu się przyda.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro