Wściekłe wilki 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Eleonor

Od pięciu dni żyję ze świadomością, że jestem zmienną. Jestem wilkiem tak samo jak Ed. Oswajam się z moją wilczą postacią i nie powiem, ale całkiem się sobie podobam. Przyjaciel coś wspomniał o  tym, że kolor włosów oznacza jaki wilk ma kolor futra, jednak w moim przypadku ta zasada nie obowiązuje. Moje włosy mają kolory jasnego brązu, a futro mam czarne jak węgiel. No i weź tu bądź mądry.

W każdym razie, to Ed pokazuje mi różne rzeczy, które powinnam wiedzieć jako zmienna, a nie mam o nich zielonego pojęcia. Owszem działam instynktownie, ale walka jest dla mnie obca, a kiedyś nadejdzie czas i na to. 

Jestem córką Alfy i sama jestem Alfą, a  to ponoć daje dużą przewagę na osobnikami o niższej randze. 

-Gotowa na ćwiczenia? -Marszczę brwi - Będziemy walczyć skarbie. Zobaczymy co potrafisz- mruga do mnie Ed i szczerzy się jak głupek.

Wychodzimy z domu i kierujemy się na trawnik przed domem. Przybieram wilczą postać dosyć szybko, choć dalej mam z tym problem. Mój umysł i ciało nie do końca współgrają ze sobą, ale ciągle ćwiczę.

~Dobra maleńka, to atakuj mnie- słyszę w głowie głos Ed.

~ Ja ciebie? Ale nie potrafię- cofam się.

~Albo zrobisz to ty, albo ja ciebie zaatakuję, a wtedy może nie być tak wesoło.

~Jesteś dupkiem- warczę na niego.

~No dalej- podjudza mnie- rzuć się na mnie.

Z wielkim bólem serca robię to co mi każe, ale staram się nie używać kłów, ani pazurów. Rzucam się na niego i ku mojemu zaskoczeniu Ed odskakuje.

~Unik kochana- śmieje się.- Jeszcze raz.

Robię to znowu i znowu, aż po nastym razie mam dosyć i mimo iż każe zrobić mi to ponownie, to buntuje się. 

Niech samo sobie gania jak głupek. 

~Skoro tak, to teraz ja cie będę atakować. Zobaczymy czego się nauczyłaś- jak powiedział, tak zrobił.

Rzuca się na mnie i ledwo co udaje mi się odskoczyć, zanim zdążę ponownie przyjąć postawę, Ed robi to znowu. 

~ Jakoś ja ciebie nie atakowałam raz za razem.

~Maleńka, przeciwnik nie będzie robił sobie przerw na śniadanie- i znowu mnie atakuj, trafiając mnie jedną łapą, przez co ląduje pyskiem w trawie.

Tak chce się bawić, to nie ma sprawy. Zbieram się w sobie do kupy i tym razem pokaże na co mnie stać. Za każdym razem udaje mi się uniknąć spotkania z ziemią, co powoduje moje lepsze samopoczucie.

~Choć chojraku,pokaż na co cię stać- droczę się z przyjacielem.

~ Nie wiesz z kim zadarłaś słońce- śmieje się.

Robi wyskok, ale tym razem to ja jestem szybsza i powalam go na ziemie. Turlamy się kilka metrów dalej, a ku jego zaskoczeniu przyciskam jego futrzane cielsko do trawy. Ed mamrocze coś niezrozumiale, a kiedy wstaje, idzie obrażony w stronę domu.

Ach ci faceci i ich urażona męska duma- wzdycham.

Tuż przed domem wpadam na jego wilczą postać, która  chyba wącha powietrze, więc robię to samo, ale nic nie czuję.

~ Ktoś się zbliża, szybko do domu.

Wbiegamy do  środka i każde z nas idzie do innego pomieszczenia, żeby zmienić formę, oraz  założyć ubrania. Jakoś nie mam ochoty paradować przed nim nago.

- El uciekamy!-Krzyczy przyjaciel.

Wypadam z pokoju, zakładając mój wisiorek i widzę, że chłopak stoi już w drzwiach, czekając na mnie. Wychodzimy na zewnątrz, ale już jest za późno. Przełykam głośno ślinę, kiedy trzy wielkie brązowe wilki idą w naszą stronę, groźnie powarkując. Obnażają swoje ociekające śliną kły, a ich oczy mają iście krwisty kolor, co wywołuje w moim ciele nieprzyjemny dreszcz.

-Cofaj się powoli- przyjaciel szepcze.

-Ok.

Mamy jakieś dwa metry do drzwi, więc powinniśmy za chwile znaleźć się po drugiej stronie.  Ale kiedy tylko robimy krok w tył, jeden z nich rzuca się w naszym kierunku, więc robimy szybki zwrot i wręcz wbiegamy do środka.  Zamykam z trzaskiem drzwi i opieramy się o nie, żeby móc zamknąć wszystkie zamki. Przy ostatnim czuję potężne uderzenie w drewnianą powłokę, aż odskakuję przestraszona.

-Kurwa, oni chcą wyważyć drzwi- mówię spanikowana.

- Cholera, wiem. Nie wytrzymają długo. Chryste musimy się stąd ewakuować.

Kiedy tylko wypowiada te słowa, do pokoju przez okno wpada wściekły wilk. Szkło rozpryskuje się po całej podłodze, a mi miękną nogi ze strachu.

-Ja pierdole, El uciekaj!- Ed wrzeszczy, po czym przemienia się wilka i zasłania mnie sobą.

-A ty?- Wykrztuszam pytanie.

~Wypierdaja stąd! Postaram się ich zatrzymać. Ruszaj dupę!- Warczy na mnie.

Już o nic więcej nie pytam, tylko uciekam w popłochu do pokoju rodziców i  zamykam drzwi kuląc się przy ścianie. Powinnam pomóc przyjacielowi, ale nie mam żadnych szans z tymi wściekłymi wilkami.

Jestem bezużyteczna. 

Zza drzwi dochodzą mnie odgłosy walki oraz straszny ryk i ujadanie. To wszystko przerywa  hałas pękającego szkła z drzwi balkonowych. Automatycznie wstaje i opieram się o drzwi od pokoju, jednocześnie macając jedną ręką zamek, który przekręcam. 

To był błąd, bo drewniana powłoka zostaje pchnięta z taką siłą, że moje ciało zostaje wyrzucone na drugą stronę pokoju. Lekko oszołomiona podnoszę głowę do góry, oraz próbuję tak zrobić z resztą ciała, które jest obolałe od uderzenia. Moim oczom ukazuje się brązowy wilk, zapewne jedne z tamtych, który z ociekającym krwią psykiem, zmierza w moją stronę.

Kurwa już po mnie.

~ Dokładnie skarbie. Jesteś ostatnia- warczy.- Zginiesz szybko, ale niebezboleśnie- słyszę w głowie jego ociekające jadem słowa, które wywołują we mnie cholerną panikę.

 Wstając próbuję odpiąć naszyjnik z szyi, jednak spuszczenie oczu  z przeciwnika jest ogromnym  błędem. W  momencie odpinania go, zostaję przyszpilona do ściany przez potężne wilcze cielsko, a jego kły zatapiają się w moim ramieniu, które szarpią bezlitośnie. Wyję przeraźliwie z przeszywającego bólu i jednocześnie próbuje wyrwać się,  jednak on kąsa mnie niemiłosiernie, raz za razem. 

Przed oczami widzę ciemne plamki, które z każdym oddechem stają się coraz większe, w końcu przesłaniają cały widok.

Czyżby to był mój koniec?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro