Jak bardzo mamy przejebane? 32

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ellie

O naszych zaręczyn minął dokładnie tydzień i za tydzień ma odbić się nasz ślub. Trochę to wszystko lecie z zastraszającym tempie, ale widać takie coś jest normalne dla zmiennych. Od Tate, czyli mojej teściowe, uczę  wszystkiego odnośnie zmiennych, ich zachowań, jak również tego, że jak pojawią się dzieci na świecie, mój partner będzie jeszcze bardziej zaborczy i nadopiekuńczy. Co do tego ostatniego nie wiem, czy nie będę pokazywać swoich pazurków, bo wszystko ma swoje granice, ale jeżeli Colin będzie w stosunku do mnie jak Sed wobec Tate, to nie mam nic przeciwko. Tylko ona na pewno wszystko sobie wywalczyła, a przede mną długa droga.

Do tego sprawa posiadana dzieci.  Perspektywa potomstwa nawet teraz nie wprowadza mnie w stan niepokoju. Nie wiem, może dlatego, że lubię dzieci i nigdy też nie posiadałam rodzeństwa.

W każdym razie szykuję się właśnie na wyjście z Michelle oraz jej kuzynką, którą dzisiaj poznam. Ponoć jej wujek i mama, dowiedzieli się o swoim pokrewieństwie kiedy byli praktycznie w moim wieku. Tak czy inaczej idę dzisiaj zabawić się z dziewczynami. Oczywiście Colin zna wersje zwykłego wyjścia po prostu do klubu, a ja wiem, że to mój wieczór panieński. 

Wiem co się dzieje na takich tego typu imprezach i mam ochotę się porządnie zabawić. Teraz kiedy już mi nic nie grozi, mogę swobodnie oddychać i cieszyć się życiem.

- Gotowa?- Do sypialni wparowuje Michelle.

- Jasne, możemy już iść, za nim ten zazdrośnik zmieni zdanie.

- Mowa o mnie?- Mój partner zjawia się przy moim boku.- Sukienka może być- aprobuje mój wybór, tylko nie wie, wszystkiego...

- Wygląda jak zakonnica- mówi z niesmakiem moja przyszła szwagierka.

-Wygląda dobrze. Nie słuchaj jej kochanie- Colin pociesza mnie, a ja się na to godzę.

- Tak oczywiście braciszku, bo żaden facet nawet na nią nie spojrzy.

- I oto chodzi- mówi zadowolony i odprowadza nas do auta, gdzie czeka ich kuzynka Hope.

W trakcie jazdy autem znowu wysłuchuję, że wyglądam w tej kiecce jak w worze pokutnym. Więc kiedy ściągam z siebie sukienkę, ich oczom ukazuje się  całkiem inne ubiór i do tego bardzo niegrzeczny.

- Sprytna bestia- Michelle śmieje się z mojej przebiegłości.

- Inaczej nie dałby mi w niej wyjść, a tak cóż...- wzruszam ramionami.- Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.

- Biedny Colin, jeżeli wrócisz w niej do domu, to dostanie apopleksji- wszystkie śmiejemy się na słowa Hope.

Po kilkunastu minutach jesteśmy na miejscu, a moim oczom ukazuje się klub z masą ludzi czekających na zewnątrz w kolejce. Wchodzimy do środka bez kolejki, bo jak się okazuje, to lokal dla zmiennych więc, takie jak mamy mamy pierwszeństwo przed zwykłymi ludźmi.

Już na wstępnie, jakaś grupa mężczyzn przypatruje się nam i nie podobają mi się ich spojrzenia, ale ignoruje to i przeciskam się z dziewczynami do zarezerwowanej loży. 

Zanim siadam jakiś facet klepie mnie w poślad, a we mnie odzywa się moja wilczyc, którą muszę trzymać na wodzy, ale i tak muszę jakoś zareagować. Obracam się do tego typa i stoi całkiem przystojny chłopa z uśmieszkiem na ustach.

- Jeżeli jeszcze raz, to zrobisz, to moim ludzie utną ci jaja i wepcham do gardła- blef okazuje się strzałem w dziesiątkę, bo  jego mina jest bezcenne i szybkim krokiem oddala się od nas.

- Co ty powiedziałaś temu biedakowi?

- A takie tam, no wiesz... że ktoś utnie mu jaja i wsadzi mu do gardła- obie wytrzeszczają na mnie oczy i wybuchają głośnym śmiechem.

- Mój braciszek nie wie na co się piszę, ale przyda mu się trochę pomęczyć- Michelle posyła mi uśmiech.

- Będziesz musiała odpędzać się od facetów- Hope  wskazuje na następną grupkę śliniących się mord.

- Myślę, że patrzą się nie tylko na mnie- poruszam zabawnie brwiami- poza tym nie sądzę, żeby zmienny do mnie podszedł.

- To na pewno, ale zwykli faceci owszem.

Siadamy wygodnie na kanapie obitej przyjemnym materiałem i zamawiamy drinki u kelnerki, która będzie nas obsługiwać. Nie mam zamiaru się nawalić do nieprzytomności, ale trochę alkoholu nie zaszkodzi. Pierwszego drinka każda z nas wypije w tempie ekspresowym i wyruszamy na parkiet, tańcząc tylko w trójkę. Po upływie trzech piosenek, lekko zdyszane ruszamy na swoje miejsce i wypijamy czekający na nas tam alkohol. Płyn przyjemnie pali mój przełyk i rozlewa się ciepłem po moim ciele. Nie wiem co oni dodają do tego, ale po dwóch czuję lekkie kręcenie w głowie.

- Wszystko dobrze?- Pyta Hope.

- Tak, tylko te drinki są kurewsko mocne- skarżę się lekko.

- Inaczej zmienny się nie upije- obie chichoczą jak wariatki i ciągną mnie na parkiet. 

Tańczymy tylko i wyłącznie w swoim towarzystwie, kiedy jakaś trójka facetów podchodzi do nas i chce się przyłączyć na co wszystkie kręcimy głową i protestujemy. Jednak są wyjątkowo uparci i  nie rozumieją słowa "nie". Kiwam głową do dziewczyn, że lepiej wrócić do stolika, niż użerać się z nimi. Wymijamy kolesi i ruszamy na nasze miejsce, jednak jeden z nich kładzie swoje łapy na mojej tali i przyciąga do siebie. Jestem lekko spanikowana, bo pozostała dwójka też trzyma dziewczyny.

- Puszczaj mnie do cholery!- Staram się przekrzyczeć hałas i używam łokcia, który ląduje na jego żebrze. Momentalnie się odsuwa, a ja wykorzystuję moment i obracam się, strzelając go w twarz.- Spierdalaj!- Krzyczę. Kątem oka dostrzegam, że  Michelle i Hope również uwolniły się od nachalnej dwójki, więc ruszamy do naszego stolika. Ale jakie jest nasze zaskoczenie, kiedy przy naszym stoliku siedzi Coli, Ed i Micka- partner Michelle.

- Co oni tutaj robią?- Zszokowana Michelle aż piszczy pytanie, a mnie panika pali od środka. 

- Nie wiem, ale wyglądają na wkurwionych- zwracam się do moich towarzyszek, jednak Hope zastyga i tylko patrzy jak zahipnotyzowana przed siebie. Spostrzegam, że jej wzrok ląduje na moim przyjacielu, a i on patrzy centralnie na nią, jakby widział ósmy cud świata.  Wiem co to oznacza, że właśnie odnaleźli swoje przeznaczenie. Chociaż jeden jasny punkt tego wyjścia. 

Mój wzrok krzyżuje się ze spojrzeniem Colina i wygląda jakby miał zaraz coś rozpierdolić, po czym rusza w naszym kierunku tak samo jak pozostała dwójka.

- Jak bardzo mamy przejebane?- Rzucam pytanie.

- Bardzo- odpowiadają chórem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro