Wynoś się 17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Colin

Kiedy do moich uszu dociera przerażający krzyk dziewczyny, przytomnieje i zarazem odskakuję od niej.

Kurwa mać. Co ja zrobiłem? Ja pierdole. Ciężko oddycham przerażonym swoim czynem. Wcale nie chciałem jej ugryź, żeby oznaczyć. To ten mój jebnięty wilk przejął kontrole. 

El trzyma się dłonią za szyję i obraca się do mnie z przerażeniem i furią w oczach. 

-Co ty mi do kurwy zrobiłeś?!- Wykrzykuje pytanie.- To tak kurewsko boli- teraz już mówi płaczliwym szeptem i nogi się pod nią uginają. Łapię ją w ostatniej chwili w swoje ramiona i liczę, że nie dostane po pysku.

-Maleńka tak cie przepraszam. Skarbie ja nie chciałem- tłumaczę się jak ostatni kretyn. 

Chciałem tego a jakże, ale nie tak, nie w takich okolicznościach. Pierdolony sierściuch i jego mania posiadania.

-To tak boli- odrywa palce od obojczyka i widzę jak szkarłat zdobi jej skórę.

-Muszę... to polizać, żeby rana się zasklepiła. Obiecuję, że przestanie cię boleć.

-Nie wierzę ci.

-Proszę, kochanie zaufaj mi. Jeżeli tego nie zrobię, będziesz dalej krwawić i będzie boleć.

-Dobrze- szepcze.

- Stój spokojnie, a za chwile będzie po sprawie- kiwa głową.

Schylam głowę nad jej obojczyk i delikatnie przejeżdżam językiem, na co czuję jak się wzdryga. Ona się mnie boi, a to nie tak miało być. Nie tak. 

Liżę kilka razy swój znak i odsuwam swoją twarz od niej.

-Jeszcze boli?-Pytam dotykając jej policzka.

- Już nie, a teraz... wyjdź- cedzi przez zęby. Tego się nie spodziewałem.

- Ale...

- Wynoś się- warczy i odsuwa się ode mnie. Tak ze mną rozmawiać nie będzie.

- Wiesz chociaż co ci zrobiłem?

- Ugryzłeś- syczy.

- Wiem. Ale czy wiesz jakie to ma znaczenie, dla ciebie, dla mnie, dla nas?

- Oświeć mnie krwiopijco.

- Nie mieszaj mnie z tymi gnidami- mówię chyba za ostro, bo się cofa o krok. -Przepraszam, że podniosłem głos. Wracając do sprawy. Oznaczyłem cię w celu zostawienia na tobie mojego zapachu, tak żeby żaden skurwiel nie zbliżył się do ciebie. Rozumiesz?

-Chyba tak. Ale ja chyba też powinnam mieć coś do powiedzenia w tej sprawie?!- Podnosi głos.

-Tak, wiem. Ale mój wilk przejął kontrole i zmusił mnie do ugryzienia.

- Czyli, że co? Od teraz jestem twoja? - Wbija we mnie wzrok pełen wściekłości.

- I tak i nie. Wybrał cię mój wilk na naszą mate,a ja ciebie tylko oznaczyłem pozostawiając zapach. Dopiero jak się sparujemy będziemy połączeni na wieczność.

- Sparujemy? 

- No wiesz seks i te sprawy- El robi wielki oczy.- W trakcie jak będziemy się kochać, musimy się nawzajem oznaczyć, a ja muszę w tobie dojść.

-Nie ma takiej kurwa opcji- potrząsa głową.

- Odnośnie czego nie ma?- Pytam robiąc się powoli zły.

- Żebyś znowu mnie ugryzł.

- Ale seks ci nie przeszkadza?- Pytam z lekką kpiną.

- Nie, bo już to robiłam, więc wiem co jest pięć.

- Jak to do cholery robiłaś?- Krzyczę. 

Jak ona mogła pieprzyć się z innym? No jak do cholery?. Jakiś kutas miał moją El. Zajebie skurwysyna. Wypruję mu flaki i rozerwę na strzępy.

- A co ty myślałeś, że będę dziewicą czekającą na księcia?

- Kim on jest?

-  Kto?

- Ten kutas, który zabrał to co moje.

- Nie twoja sprawa dupku.

- Uważaj maleńka na słowa. Kim on jest? -Warczę.

- To nie ma znaczenia- mija mnie i wychodzi spod prysznica.

- Dla mnie ma. Pytam raz jeszcze. Kim jest ten skurwiel do cholery?- Ruszam goły za nią do naszego pokoju.

- Nic ci nie powiem!- Krzyczy.- Nie masz prawa wiedzieć. Ja ciebie nie pytam ile razy się kurwiłeś i z kim!-Wrzeszczy na mnie.

- Zrobiłem to raz, jeden jebany raz!- Z mojego gardła wydobywa się ryczenie.- Więc nie kurwiłem się, jak ty to nazwałaś.

- Raz czy z jedną, bo to różnica?

- Raz, tylko raz.

- I mam ci uwierzyć ?- Słysze kpinę w jej głosie.

- Tak, bo to jest prawda.

- Możliwe, ale mam to w dupie i ciebie też- okrąża łóżko i kieruje się do drzwi. Spostrzegam, że jest ubrana, kiedy ja wciąż stoję nagi jak święty turecki.

- A gdzie ty do cholery idziesz?!

- Na śniadanie- wychodzi i trzaska drzwiami,a ja stoję oniemiały.

Niezłe ma pazurki ta moja wilczyca, ale trzeba je trochę stępić. Mój mały kociak.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro