Znajdę cię 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Eleonor

Biegnę korytarzem do pokoju rodziców, ale jeszcze za nim tam wejdę czuję w powietrzu zapach krwi. Nogi mi miękną ze strachu.  Boję się tego co tam zastanę, ale muszę wiedzieć, po prostu muszę.

Przekraczam próg ich sypialni i zamieram, stoję jak wryta i zszokowana na to co widzę. Pokój przypomina pole po bitwie, jest jeszcze gorzej niż u mnie. Wszędzie krew, mnóstwo czerwonych śladów oraz pazurów . Wchodzę głębiej na drżących nogach i widzę ich. Leżą w nienaturalnej pozie, mają przeorane ciała od pazurów, oraz rozszarpane szyje. Zbiera mi się na mdłości, więc oddycham głęboko, żeby pozbyć się nieprzyjemnego uczucia.

-Chryste- słyszę głos przyjaciela tuż za sobą i zostaję przyciągnięta do jego torsu.-El musimy iść i to szybko, za nim zjawią się.

-Zjawi się kto?- Szepczę pytanie.

-Łowca z resztą.

-Że kto?

- Później, powiem ci później, ale teraz musimy uciekać.- Wręcz szarpie mnie i wyciąga z domu.

Rzucamy się biegiem w nieznanym mi kierunku, ale teraz to już mało ważne. Teraz musimy uciec przed tymi ludźmi lub czymkolwiek oni są.

Colin

Dostaliśmy zgłoszenie o popełnieniu przestępstwa. Najgorsze, że ta rodzina jest z naszej watahy, więc ojciec chce żebym osobiście tego dopilnował. 

Zbieram ludzi i ruszamy pod wskazany adres.  Zabieramy również czyścicieli, czyli osoby odpowiedzialne za posprzątanie każdego gówna i wyczyszczeniu śladów przestępstwa, tak żeby nikt nic nie wiedział. Wszystko musi zostać między zmiennymi, także wszystko jest w pełnej tajemnicy.

Robimy rozeznanie teremu i po chwili wchodzimy do środka, tak żeby nie wzbudzać podejrzeń, mimo iż dom leży lekko na uboczu. Pierwsze co czuję po wejściu do tego domu, to wszechobecny zapach krwi, który maskuje wszystko inne. Ruszam tam gdzie prowadzi mnie nos, czyli na piętro.

 Idę powoli, żeby nie przeoczyć jakiś dowodów. Mijam pierwszy pokój na piętrze, ale coś mi każe zawrócić. Pcham lekko już uchylone drzwi i ukazuje mi  się zamęt, a raczej totalny burdel panujący w pomieszczeniu, ale mimo to wchodzę głębiej. 

Zaciągam się powietrzem i wyczuwam zapach, który jest słodszy niż miód. 

Bogini! 

Serce mi przyspiesza, a mój umysł wypełnia zapach kwiatów i coś jeszcze, coś na co  mój wilk od razu zaczyna mruczeć i popiskiwać. Pierwszy raz słyszę, żeby się tak zachowywał, ale muszę robić swoje i nie przejmować się sierściuchem. Podchodzę do łóżka, nachylam się i wącham pościel, a ku mojemu zaskoczeniu, czuję jeszcze jeden zapach, zapach samca, który jest też zmiennym. Wilk zaczyna warczeć groźnie i ja też mam ochotę temu komuś przywalić, że spał tutaj z nią.

Pod butami słyszę chrzęst szkła, odsuwam wszystko z drogi i podnoszę z podłogi pękniętą ramkę. Wypada z niej zdjęcie, obracam i zamieram na widok dziewczyny, pięknej dziewczyny o oczach niczym wiosenna trawa. Jednak cały obrazek psuje mi obecność jakiegoś kutasa obejmującego ją swoim ramieniem. Nawet mi na ten widok wyrywa się warczenie z gardła, że nie wspomnę o moim wilku. 

Wyciągam zlecenie i widzę dane członków rodziny oraz ich zdjęcia. Przebiegam szybko wzrokiem po notatkach i widzę, że ich córka to Eleonor White z dopiskiem, że jest adoptowana i nie jest zmienną. Zdjęcia zgadza się z tym z ramki.

Opuszczam pokój, a zdjęcie chowam do tylnej kieszeni spodni i  ruszam tam gdzie już dawno powinienem być.  Zapach krwi jest coraz bardziej wyczuwalny, drażni mój nos, bo szukanie zbiegów, a patrzenie na ciała zamordowanych to dwie różne sprawy. Ale obiecałem ojcu, że osobiście zajmę tą sprawą i słowa mam zamiar dotrzymać. 

Widok w tym pokoju jest jeszcze gorszy niż w tamtym. Wszystko powywracane, wszędzie ślady krwi i pazurów, a kiedy idę głębiej widzę dwa zmasakrowane ciała. Czuję tylko ich zapach krwi i nic więcej, żadnych obcych zapachów, co jest bardzo dziwne, a widać, że się bronili. Muszę jeszcze trochę powęszyć i poszukać jakiś dowodów. 

Po półgodzinie wiem, że ktoś się do nich włamał i zaatakował śpiących. Znalazłem coś jeszcze, a mianowicie kawałek materiału należący do jednego ze sprawców. Dziewczyna uciekła i chyba jako jedyna wie co tu się stało, więc muszę ją szybko odnaleźć, bo może być w niebezpieczeństwie.

~ Rusz dupę i szukaj jej- warczy na mnie mój wilk.

~ A co ci tak zależy na niej, co?

~ Ty durniu, jej zapach to jest ten- rozmarzył się.-  Więc nie wkurwiał mnie, tylko znajdź naszą mate.

~ Jeszcze jej nie widziałeś, a już...

~ Do kurwy, znajdź ją, albo ja przejmę kontrolę, a wtedy wiesz jak to może się skończyć.

~ Chryste, wkurwiasz mnie- teraz ja niego warczę.- Ale masz rację jej zapach jest urzekający. 

Wyciągam zdjęcia dziewczyny i patrzę się w te hipnotyzujące zielone oczy.

Znajdę cię kochanie- mruczę sam do siebie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro