Humanista

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***Gaja***


Od godziny muszę znosić istną torturę.Seba przyjechał z Zuzą i robią wegańską pizzę.Wszystko byłoby dobrze,gdyby nie robili z siebie idiotów,śpiewając(czytaj: wykrzykując) piosenki Kazika,mając wywalone na moją nadwrażliwość słuchową.


-Błagam,zróbcie coś dla muzyki i skończcie się tak drzeć.


-Przepraszam,Gajenka-uśmiecha się mój ulubiony prokurator.


-Zdenerwowało cię to? Przepraszam-Zuza przepraszająco się uśmiecha.


-Myślałam,że jako prawnicy jesteście bardziej poważni-wyznaję.


-Bo my jesteśmy poważni! Ale tylko w pracy-żartuje mój brat.-Uwierz,że adwokaci,prokuratorzy, a nawet sędziowie, to nierzadko bardzo zabawne towarzystwo.Zresztą,ja sam chciałem być sędzią przez jakiś czas.


-I co poszło nie tak?


-Nic. Po prostu po zawieszeniu Tuleyi stwierdziłem, że to chyba jednak nie dla mnie. Za duża odpowiedzialność.


-Przecież został przywrócony do orzekania-przypominam. Mimo,że jestem w klasie politechnicznej,czasem w zainteresuję się prawem. Szczerze,chyba trochę po to,żeby czasem błysnąć tym przy bracie.


-Został,ale jak sobie wyobrażę, ile stresu musiał znieść, przestaje mnie to kręcić.


***


Styl życia Sebastiana nigdy nie podobał się babci.Nie dość,że stary kawaler,to jeszcze dzieci nie chce mieć. Kiedy w trzydzieste urodziny zafundował sobie wazektomię,była wściekła. Powtarzała,że zniszczy sobie tym życie,nie znajdzie żony i nie będzie mu kto miał przysłowiowej szklanki wody podać na starość.Ale on taki był,odkąd pamiętam. Nigdy nie słuchał nikogo poza sobą w imię zasady,że nikt nie zadba o niego tak dobrze,jak on sam. Tę regułę próbuje we mnie wyuczyć jak amen w pacierzu i, jako że jestem atypowa, idzie mu to słabo.


***


-Seba..-zaczynam, odwracając jego uwagę od pizzy.


-Tak,maluchu?


-Gdybyś miał okazję ściągać na sprawdzianie,robiłbyś to?


-Kochana,zdradzę ci coś. Jak jest okazja,to każdy zrzyna. A co,ściągałaś i  teraz zżera cię sumienie?


-No bo...pisaliśmy rozprawkę na polskim,pani wyszła na pół lekcji,a oni wszyscy ściągali...


-Ty też?


-Ja tylko sprawdziłam,czy się do dobrych lektur odwołałam...to legalne?


-W świetle prawa legalne,ale to po prostu oszukiwanie siebie.Ale spoko,mi też się zdarzyło.Na matmie,bo jestem totalną miernotą.


Ściągałeś, a teraz pracujesz w wymiarze sprawiedliwości. Lekki mezalians,nieprawdaż?


-Może trochę-drapie się po brodzie.-Ale młody byłem. 


-A teraz już nie jesteś?


-Wiesz, ponoć człowiek zaczyna się sypać po trzydziestce-śmieje się.To chyba był żart,prawda?


***


-Jak ci idzie w szkole,Gaja?-pyta mnie babcia.


-Generalnie nieźle-przyznaję znad parujących frytek.-Tylko z historii i polskiego będzie dopuszczający-informuję.


-No wiesz ty co?!


-Nie rozumiem...


-Twój brat to erudyta,miał same piątki,a ty co?! Jak ci nie wstyd? Ani koleżanek,ani dobrych ocen. Co z tobą?


Chce mi się płakać.Chociaż...nie, nie płakać. Chce mi się wyć,ale w porę przypominam sobie,że przecież w stosunku do starszych muszę być spokojna jak tybetański mnich i grzeczna jak arystokratka,więc po prostu się nie odzywam I wychodzę do drugiego pokoju. Przez otwarte drzwi słyszę brata. Jest chyba mocno podenerwowany. Chyba,bo przecież nawet o ludzkich emocjach gówno wiem.


-Po pierwsze,ja jestem humanistą. A Gaja to umysł ścisły.Po drugie,jej nie wolno tak dowalać,do cholery! Ona ma zespół Aspergera i potrzebuje wsparcia,a nie ciosów poniżej pasa!


-Choroba chorobą,ale niech się zacznie normalnie uczyć.


-Ona nie uczy się historii,bo jej nie obchodzi renesans czy średniowiecze. Nie czyta lektur,bo ich po prostu,kurwa,nie rozumie!


-A co tam niby jest do rozumienia?


-Chociażby,,Dziady" i elementy fantastyki,które tam są.


***


Od godziny siedzę w swoim pokoju,przetwarzając każde słowo,które od niej usłyszałam.Niby mi miło,że Sebastian stanął po mojej stronie,ale i tak nie umiem się pozbierać. Słyszę pukanie do drzwi.


-Możemy wejść?-pyta prokurator.


-Tak.


-Czemu płaczesz?


-Ponieważ zostałam poniżona przez jedną z bliższych mi osób.Ale nie mogę się odezwać. Muszę być grzeczna-tłumaczę.


-Bzdura. Wcale nie musisz. 


-A właśnie,że muszę.


-Nie. Masz być sobą,jakakolwiek byś nie była.


-Czy to jakaś kolejna święta prawda nie do końca świętego Sebastiana?


-Pewnie! Przenajświętsza. Zuzia tak robi i zobacz,wszyscy ją polubili.Nawet babcia.


-Dzięki.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro