Miejsce na strach

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***Sebastian***


Na początku pracy zacząłem się zastanawiać, czy będzie teraz w moim życiu miejsce na to, żebym się czegoś bał. Wydawało mi się to wtedy swego rodzaju dysonansem. No bo jak to wygląda? Prokurator, którego coś przeraża? Albo jeszcze lepiej: taki, który po zrzuceniu togi przez pół nocy albo i nawet więcej wypłakuje sobie oczy.  Aż dziwne, że taka pierdoła miałaby kogoś o coś oskarżyć, nie? 


Cóż, jakoś sobie radzę. Powiem więcej, po krakowskiej palestrze krąży ponoć opinia, że podczas rozpraw ,,jadę po oskarżonych i ich obrońcach".  Coś w tym jest, ale ja opisałbym to trochę innymi słowami. 


Po prostu lubię wygrywać i kiedy mam ku temu okazję, najnormalniej w świecie z niej korzystam. A że nie jestem wtedy zbyt miły? Wiem. Ale nie mogę chyba nawet zachowywać się w takim momencie inaczej. Ludzie takie zmiany wyczuwają i zaczynają wchodzić na głowę. A na to w kontakcie z oskarżonym nie mogę sobie pozwolić. 


Ale, wracając, czy teraz, po kilku latach przepracowanych w prokuraturze, czegoś się boję?


Jasne. Poza kwestiami tak fundamentalnymi jak zdrowie Julka i Zuzy, jest kilka takich rzeczy. Na przykład... od siódmego roku życia boję się...os. Po tym, jak taka jedna ugryzła mnie podczas wypadu nad jezioro z rodzicami.


A teraz już zupełnie poważnie; do niedawna bałem się o Gaję. Że nie wyjdzie jej z Adrianem, bo któreś z nich nie wytrzyma z tym drugim.  Ale...nigdy z nikim nie widziałem mojej siostry tak szczęśliwej.  Nie wiem, co on z nią robi, ale niech robi to dalej.


***


- Chciał mnie pan widzieć- Adrian zajmuje krzesło naprzeciwko mnie. 


- Tak.


- Stało się coś?


- Nic. Chcę ci tylko jeszcze raz podziękować za to, co robisz dla mojej siostry.


- A co robię?


- Proszę cię, wylecz tę chorobliwą skromność. Uszczęśliwiasz ją. O to mi chodzi.  Bardzo się przy tobie zmieniła. Uśmiecha się, zaczęła się więcej odzywać...


- Tak naprawdę nic takiego nie zrobiłem. Kochamy się. Lubię z nią rozmawiać, bawić się z nią na imprezach.


- Nie irytuje cię?


- Ani trochę. Wiem, co ona lubi. Zdążyłem się przyzwyczaić, że coś do picia zawsze musi stać po lewej stronie, że nie lubi ostrego światła- wymienia.- A pana irytuje?


- Czasem jej się uda. Kiedy mówi o sobie coś poniżającego. 


- Coś w stylu ,,Inteligencja mnie goni, a ja jej ciągle uciekam"?


- Czyli ty też to słyszałeś. 


- Ale... to metafora. Skąd ona wie, w jakim kontekście ją stosować.


- Pewnie ją gdzieś usłyszała i teraz powiela. 


- Tak czy inaczej, wolałbym tego nie słyszeć.


***


- Możemy szczerze porozmawiać? - słyszę od żony praktycznie od razu po przekroczeniu progu mieszkania.


- A co się dzieje?


- Popatrz mi w oczy i powiedz, że dobrze wyglądam.


- Co?


- No właśnie. To bzdura, nie? 


- Zuzia... - wzdycham. Tak to wygląda od grudnia. A zaczęło się parę dni po tym, jak urodził się Juliusz. Dokładnie w momencie, kiedy Zuza pierwszy raz zobaczyła nagą siebie w lustrze. - Wiesz, co Pierce Brosnan mówi o swojej żonie?


- Zależy, o której. Miał dwie.


- O tej obecnej. 


- Oświeć mnie, mądralo. 


 - Poza tym, że nazywa ją swoją Gwiazdą Północną, powtarza, że kocha każdy centymetr jej ciała. 

- I? Krzysztof Skiba też powtarzał, że brzydzi się facetami, którzy zdradzają żony. A co zrobił swojej? Pozwól, że ci przypomnę. Zostawił ją dla trzydziestolatki.  Więc, proszę cię, zachowaj sobie takie monumentalne porównania na jakąś mowę końcową, ok? 


-  Kochanie, chcę ci pomóc. Tylko musisz mi na to pozwolić, wiesz? Czy ci to pasuje, czy nie, dalej mi się podobasz. Ale chciałbym, żebyś porozmawiała z psychologiem.


- Co? No jeszcze czego, może jeszcze zaraz mi egzorcystę zaproponujesz? 


- Ja nie żartuję. Martwię się o ciebie, rozumiesz? 


- Proszę cię...


- Nie, Zuza, to ja cię proszę. Daj mi sobie, do cholery, pomóc!  Po to dla ciebie jestem.  


Chyba nadszedł ten moment, kiedy w rozmowie kończą mi się argumenty. Bo naprawdę chwilami nie wiem, co jeszcze dla niej robić. Dobijające uczucie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro