Nadzieja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***Zuza***


Kiedy byłam mała,wielu zarzucało mi za bardzo wybujałą wyobraźnię. Apogeum nadeszło w momencie,w którym oznajmiłam,że będę prawnikiem. Wszyscy pukali się w głowę,będąc święcie przekonanymi, że sobie na tych jakże trudnych studiach nie poradzę i wylecę po pierwszym semestrze albo nawet szybciej. Jak widać, nie wyleciałam i studia skończyłam,wydaje mi się,że całkiem przyzwoicie. Tylko...po skończeniu wymarzonych studiów powinnam być szczęśliwa, prawda? Nie byłam. Po obronie skończył się mój trwający prawie pięć lat związek. Dodajmy do tego jeszcze relację z Sarą,której tak naprawdę nigdy nie było i nie ma.  Z tego emocjonalnego dołka wyszłam tak naprawdę stosunkowo niedawno, bo w momencie,kiedy poznałam Sebastiana.Na początku wprost go nie znosiłam za tę jego ,,mendowatość". Po tej nieudanej studenckiej znajomości nie chciałam dać mu szansy,mimo że widziałam,że się o mnie stara. Tak naprawdę przekonała mnie do niego...Agata. Powiedziała mi kiedyś ,,Ja wiem, że bywa strasznie wredny, ale znam go też prywatnie już dobrych kilkanaście lat. Daj mu się poznać. To fajny,bardzo mądry i  dobry facet. Nie pokazał ci tego jeszcze,ale pozwól mu to zrobić". Dałam mu tę możliwość i już po chwili przyznałam przyjaciółce rację, a to,jak mówił( i mówi nadal) o Gai utwierdzało mnie  w tym,jak bardzo jest wartościowym człowiekiem.


***


- Napisałam apelację!-informuję Sebę zadowolona z siebie. - Chcesz zerknąć?


- Później. Nie pracuję w domu,pamiętasz?-przypomina.


- Nie każę ci pracować, tylko przejrzeć .


- Ale to jest związane z pracą. Nie jestem aż takim pracoholikiem 


-  Ty mój hedonisto- mierzwię mu włosy z uśmiechem.


- Nie jestem hedonistą-zakłada ręce na piersi.- Jestem liberałem-dodaje z udawaną wyniosłością.


- Możemy poważnie porozmawiać?-zmieniam temat.


- O co chodzi?


- Tak się zastanawiam, że skoro ty masz  z Gają tak dobrą relację,a ja z Sarą nie mam żadnej,to...może gdzieś popełniłyśmy  jakiś błąd?


- Ty nie zrobiłaś żadnego. Ona mogła tu zostać, spróbować się dogadać. Ale wybrała inaczej i może za to obwiniać tylko siebie. Na wesele nie musiała przyjeżdżać,jeśli wiedziała,że ją to upokorzy. Mi wystarczyłabyś tam tylko ty.  Dobra,może tylko jeszcze rodzice z Gają


- A Ivan?


- O, nie, z tym banderowskim gadem to się czasami boję przy ludziach pokazać- mówi poważnie.- Nie no,  świetny jest. Tylko śmieszy mnie jedno.  Jego żona jest  rok młodsza ode mnie i ma trójkę dzieci,w tym jedno nastoletnie,a ja jak nie miałem,tak dalej nie mam.


- Chciałbyś mieć,nie?- uśmiecham się ze wzruszeniem. -Syna pewnie najbardziej...


- A wiesz,że nie? Przez to,że Gaja jest dużo młodsza, wiem,jak postępować z dziewczynkami. Kiedyś jej nawet warkoczyki robiłem.


- Uroczy jesteś. 


Mało kto wie,że już jakiś czas temu zaczęliśmy się starać o dziecko. Wstępnie wybraliśmy sobie już imiona i w rozmowach córkę nazywamy Liwią, a synka Juliuszem, na co w pierwszym momencie Seba zareagował wybuchem śmiechu i zdaniem ,, Ave Cezar!"To jedna z dwóch rzeczy, na których realizację mam nadzieję w tym roku. Druga to jakiekolwiek porozumienie z siostrą...


***


Sytuacja z siostrą znowu daje mi psychicznie w kość. I wchodząca do sądu Agata chyba to widzi,bo od razu bierze mnie na bok.


- Hej,co jest?


- Księżna amsterdamska mnie dobija. Jaki,ś czas temu rozmawiałam z mamą o tych naszych staraniach i co robi mama? Mówi jej to! Zanim powiesz,że to nic,dodam,że moja siostra ma endometriozę i nie może mieć dzieci,więc dla niej takie wiadomości są dla niej jak gwóźdź do trumny.


- Czekaj,to ta,co na waszym weselu siedziała,jakby odliczała godziny?


- Tak, miała taką czarną sukienkę za kolano.Przyjechała,bo jej mama z babcią wierciły dziurę w brzuchu. Nagadały jej,że to wstyd,żeby nie było jej na  moim ślubie. Gdybym wiedziała,sama kazałabym jej nie przyjeżdżać.


***


- Potrzebuję o czymś pogadać - przytulam go.- Powiedz mi, co jest ogarnięte na urodziny Gai?


- Na razie ma sukienkę za pięć stów- zdradza,a ja krztuszę się herbatą.


- Ile?!


-  O to samo pytałem. Chrzestni poszaleli.  Myślałem,że to ja robię jej drogie prezenty,ale nie. Oni chyba od teraz są w tym lepsi. Rodzice ogarnęli jakąś salę gdzieś pod Poznaniem,ale nic więcej nie wiem.


- Co jej dajemy?


- Nie mam pojęcia,ale zasadę mam jedną. Gaja nie dostaje ode mnie kasy.  To byłoby za proste. 


- A ty lubisz sobie utrudniać życie.


- Nie o to chodzi. Dać kopertę to każdy może. A ja chcę,żeby dostała ode mnie coś, co będzie pamiętać.


- Kolczyki?


- Nawet sama nie wie,ile ich ma.


- Kolejny kalkulator?-rzucam pół żartem,pół serio.


-Niby ma to sens,ale...chciałabyś coś takiego na osiemnastkę?


- Nie wiem, dostałam szpilki, w  których następnego dnia skręciłam kostkę. 


- Biedna.



Hej!

Oto nowy rozdział!

Myślicie,że Zuza dojdzie do porozumienia z siostrą?

Macie jakiś pomysł na osiemnastkowy prezent dla Gai?

Mam nadzieję,że Wam się podoba<3

Do następnego!

P.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro