Podziw

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***Gaja***


Niektórym nie potrzeba dużo, żeby u innych wzbudzić podziw. Mój brat do perfekcji opanował tę umiejętność. Stojąc obok niego, mimo że mam na koncie dwie wygrane olimpiady, wydaje mi się, że tak naprawdę, to ja nic nie osiągnęłam. Teraz mi pewnie niektórzy powiedzą, że przecież mam dopiero osiemnaście lat i jeszcze dostatecznie dużo czasu na sukcesy, ale...kiedy ma się obok kogoś, kto przed trzydziestką dostał propozycję doktoratu z zakresu prawa karnego, ciężko tak nie myśleć. A że z niej nie skorzystał, bo stwierdził, że magistrat mu na razie w zupełności wystarczy, to już inna sprawa. Do tej pory Seba żartuje, że ,,jest tylko magistrem". Chwilami myślę, że jedynym, co mi do tej pory wyszło, to związek z Adrianem. Nie powiem, status dziewczyny przyszłego prokuratora pozytywnie wpływa na moją samoocenę.  I pomaga się zmieniać, bo dzięki niemu otwieram się na coraz to więcej rzeczy. Jeszcze nie tak dawno temu miałam odruch wymiotny na sam widok sernika. Teraz jestem w stanie trochę go zjeść i nic złego się ze mną nie dzieje.  Nie przepadałam za Jakubem Gierszałem, a po obejrzeniu z Adrianem ,,Sali samobójców", w której główną rolę  zagrał przed chwilą wspomniany aktor, doszłam do wniosku, że to naprawdę bardzo zdolny artysta.. Imponujące, jak bardzo jeden człowiek potrafi zmienić drugiego. 


***


Lubię Kraków. I wizja przeprowadzenia się tu na studia za nieco ponad rok, jest bardzo kuszącą opcją. Podjęłam już decyzję i będę studiować matematykę. Co prawda jest w Krakowie uczelnia mająca w ofercie nanotechnologię, ale stwierdziłam, że lepiej czuję się z królową nauk. Wracając,  czasem wydaje mi się, że to miasto znam lepiej, niż Poznań. I tam czuję się lepiej. W Krakowie żaden ze znajomych mojego brata nie powiedział mi nigdy nic przykrego.


- Gotowa na towarzyszenie mi w pracy?- słyszę od brata, kiedy poprawiam włosy.


- Już prawie. Gdzie jedziemy?


- Najpierw do prokuratury, potem do sądu. I do kancelarii Ivana, bo mam dla niego papiery. 


- Ivan ma kancelarię?- dziwię się. 


- Ma. I, sądząc po obłożeniu, na nudę tam nie narzeka. 


- Nie tylko on nie narzeka. Pracuję u niego. I  jest bardzo...intensywnie. Drzwi się nie zamykają- wtrąca się Zuza .- Cały czas ktoś czegoś chce. 


- Aż tylu ludzi popełnia przestępstwa?


- Nie tylko. Od prawa karnego jestem właściwie tylko ja i on. Jest paru konstytucjonalistów i adwokatów rozwodowych. 


- Ale...skoro ty teraz nie pracujesz, to co z twoimi klientami?


- Ivan obiecał się nimi zaopiekować. I udaje mu się to, bo wygrał dwie moje sprawy. 


- Też bym chciał, żeby ktoś za mnie pracował - śmieje się do niej mój brat.


-  Podpisz Adrianowi świstek i niech oskarża. Już przecież może w sprawach o przestępstwa, za które kara nie przekracza pięciu lat- podsuwam i zaczynam sobie wyobrażać ukochanego w todze. Pasowałaby mu.


- No faktycznie...już sobie wyobrażam, że zostawiam go ze sprawą i postępowaniem, a sam zwiewam nad morze. Byłoby pięknie. Dzięki, Gajenko, pomyślę nad tym. 


***


Krakowska Prokuratura Okręgowa to dla mnie nic innego, jak tylko korytarz z plątaniną gabinetów, z czego jeden zajmuje mój brat. 


- Zapraszam do mojego królestwa- otwiera przede mną drzwi.


- Boże, jaki tym masz rozpierdziel na tym biurku- unoszę brwi na widok krzywo poprzyklejanych do stron kodeksu karnego małych, kolorowych karteczek i pootwieranych równie intensywnych  zakreślaczy.  Od samego patrzenia zaczyna mi się kręcić w głowie.-  Jakim cudem potrafisz się skupiać w takich warunkach? Przecież tu po kwadransie można oszaleć. 


- Tak myślałem, że to powiesz.  Ale jakoś mi się udaje. 


Rozlega się pukanie do drzwi i do pomieszczenia wchodzi mężczyzna około sześćdziesiątki. Sebastian wstaje, podaje mu rękę i mówi dość chłodno:


- Dzień dobry. O co chodzi, panie prokuratorze?


- Akt oskarżenia gotowy?


- Prawie. 


- A panienka to kto? Nowa asystentka? Podziękowałeś panu Adrianowi po naszej rozmowie po kasacji? Nie dziwię się. 


- To moja siostra-  kładzie mi dłoń na ramieniu. Pan  Łazarkiewicz nadal pełni funkcje mojego asystenta i nie mogę na niego narzekać.


Prokurator ignoruje Sebastiana i znowu zwraca się do mnie.


- Ty też chcesz iść na prawo?


- Nie. 


- A czym się chcesz zajmować?


- Matematyką.


- Rozumiem, że pełnymi zdaniami dziewczynka nie mówi, tak?


- Ta ironia była nie na miejscu. Gaja ma autyzm, jeżeli już musi pan wiedzieć. Proszę nie wymagać od niej elaboratów. 


Przewraca oczami, rzuca bardzo oschłe ,,do widzenia" i wychodzi, zostawiając za sobą tylko podmuch wiatru wywołany ostentacyjnym trzaśnięciem drzwiami, chyba na znak swojej wyższości nad moim bratem.


- Co to było?


- Klasyczna kanalia prokuratorska.  Nazwałbym go inaczej, ale nie chcę  tu przy tobie przeklinać. 


***


- Naprawdę chcesz, żebym na studiach mieszkała u ciebie? -pytam brata w drodze do kancelarii jego przyjaciela. 


- Ta propozycja jest nadal  jak najbardziej aktualna. Ty nie chcesz? Wolisz się męczyć w akademiku, zamiast mieć spokój we  własnym pokoju?


- To nie tak. Po prostu nie wiem, czy w związku z twoim dzieckiem będzie to dobre rozwiązanie. Nie chciałabym być dla ciebie i Zuzy problemem.


- Czym ty nie chcesz być? Powtórz, bo się chyba przesłyszałem. Czy ty się sama nazwałaś problemem? -odkrywa z konsternacją, skręcając w kolejną ulicę. - Twój pokój zostaje bez zmian. Po prostu oddam dziecku swój gabinet. To znaczy...ten pokój, w którym trzymam książki. 


- I co ty zrobisz z nimi wszystkimi? Już widzę, jak się rozstajesz z Jo Nesbo, Chmielarzem i Rogozińskim.  


- O nie, tych to nikomu nie oddam!  Ale Mroza mógłbym ci  dać. 


- Dzięki.


***

Kancelaria Ivana jednym słowem? Nowoczesna, choć ilość osób siedzących przy otwartych laptopach może mylić i sprawiać wrażenie, że to jakaś bardzo prężnie działająca korporacja, a nie miejsce, w którym znajdziesz sobie obrońcę. Albo że to lobby jakiegoś luksusowego hotelu.


- Ładnie tu. 


- Mi też bardzo się podoba- słyszę od Ivana, wychodzącego właśnie zza szaro- złotego kontuaru. 


- Tak jakby luksusowo, co? - dorzuca mój brat.


- A nie można powiedzieć, że po prostu zajebiście?


- Nie dodawaj sobie. 


- No tak, przyjechał pan maruda z prokuratury i już nikt się nie może śmiać. ..Gaja, masz z nim przerąbane.


Raczej on ze mną, skoro ja nawet nie potrafię mówić pełnym zdaniem, myślę, kierując uwagę na logo przedstawiające powykręcaną na kształt paragrafu literę K.  Swoją drogą, czy to możliwe, aby dojrzały człowiek miał interes w tym, aby mi dopiekać?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro