Poważne plany

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***Gaja***


Nigdy tego nikomu nie mówiłam i pewnie nie powiem,ale przeraża mnie ten zapewne nieuchronny moment,w którym mój brat na poważnie się z kimś zwiąże. A w zasadzie,patrząc na to,jak Sebastian teraz żyje,to już się stało.Zuza się do niego wprowadziła.Przyznam,że obserwując ich relację,spodziewałam się takiego obrotu spraw Ale kiedy do tego doszło,przyznaję, spanikowałam.Sama nie spodziewałam się po sobie takiej reakcji. Ale zmiany u mnie,jako autystki, wywołują całkowite,jak to się chyba mówi, usuwanie się gruntu spod nóg.Jakoś nie wyobrażam sobie siebie szalejącej na parkiecie podczas ich ewentualnego wesela. Nie znoszę wesel. Wszyscy klaszczą,wrzeszczą,jest cholernie jasno i tłoczno. Czyli w wielkim skrócie, występuje na takich imprezach wszystko,czego nienawidzę najbardziej. Jestem tym typem gościa,który tylko siedzi przy stole,starając się udawać zadowolenie z sytuacji,żeby nie sprawić Parze Młodej przykrości.Dwa lata temu,na weselu kuzyna postanowiłam zjeść symboliczny kawałek tortu,coby nie było,że nie zjadłam. Pech chciał,że krem miał w sobie maliny,których nie znoszę i...resztę przyjęcia spędziłam z głową nad toaletą.Od tej pory jestem rzadko kiedy zapraszana na rodzinne uroczystości. Parę razy moi rodzice usłyszeli,że mogą przyjść,ale beze mnie,skoro nie potrafię się zachować.


***

Wracam do domu z wrotkarni. Obolała,bo zdarłam sobie kolana,ale mimo wszystko zadowolona ze spędzonego czasu. Słyszę z salonu,że mama z kimś rozmawia.  Po chwili słuchania orientuję się,że z moim bratem. Staję przy wejściu do pokoju, ale tak,żeby mama nie wiedziała,że już jestem.


-No to słucham,co jest takie ważne,że aż kazałeś mi usiąść?


-A jesteś sama? W sensie,Gai nie ma?


-Zaraz będzie. Jeździć poszła. Synek,o co chodzi? Stało się coś?


-Jeszcze nie. Ale za jakiś czas może się stać. 


-Do cholery,gadaj!


-Chodzi o to...-robi pauzę,chyba po to,żeby ułożyć sobie w głowie to,co ma do powiedzenia.-Że..chyba się oświadczę. I od jakiegoś czasu zaczynam się zastanawiać nad cofnięciem wazektomii.


-Dziecko,pół roku z nią jesteś. Zastanów się chwilę.Poczekaj rok,dwa.


-Kurde wiedziałem. Od trzech lat wysłuchuję waszego trucia o tym,że nikogo nie mam,a jak już znalazłem i się kochamy,to mam się nie wiadomo, ile zastanawiać,jakbym co najmniej miał spisywać testament. Zdecydujcie się wszyscy w końcu. 


Uciekam do siebie i rzucam się na łóżko. Dziewczyna,która nie wiem,kiedy i skąd znalazła się obok,strasznie krzyczy. Już mam ją prosić,żeby się uciszyła,kiedy dociera do mnie,że przecież nikogo tu ze mną nie ma i źródłem owego wrzasku jestem...ja. Instynktownie wbijam sobie paznokcie w skórę na udzie i przeciągam w okolice kolana. O dziwo,nic mnie nie boli. To się już chyba nazywa autodestrukcja,prawda?


-Jezu,dziecko,coś ty sobie zrobiła?!-pyta mama z przerażeniem.-Oszalałaś?


Początkowo nie rozumiem,o co chodzi.Dopiero po chwili widzę na pościeli sporych rozmiarów plamę krwi. Czy to możliwe,żebym aż tak się podrapała?Chyba.


-P-podziękuj synowi.


-Słyszałaś to?


-Tak,słyszałam. Przekaż panu prokuratorowi,że ja w tej  jego szopce o nazwie ,,Ślub" udziału nie wezmę. Niech na to nawet nie liczy.


-Nie mów tak. Na pewno bardzo by mu zależało,żebyś tam była,


-Ale mi nie.Powiedz mi,co ja bym tam miała robić?Sypać im kwiatki i mówić nieprawdę,że bardzo się cieszę?Wiesz,jak bardzo nienawidzę wesel.A to ich liczyłoby pewnie ponad sto osób. Bo ich przecież stać,to co się będą ograniczać!


-Gaja!


-No co? Nie jest chyba tajemnicą,że Sebastian ma pieniądze.


-Ale co się stało? Myślałam,że lubisz Zuzię.


-Do niej akurat nic nie mam. Tu chodzi raczej o jego porąbane pomysły. Po wy mu wiecznie dowalaliście?!


-Rozmawiałam z nim o tym. 


-I sam do tego doszedł? Nie wierzę. Jeszcze niedawno się zarzekał,że dzieci nie chce. Że jest młody, chce się rozwijać zawodowo, podróżować...a teraz chcesz powiedzieć,że mu się odwidziało i chce stanąć przy ołtarzu?


-Już od pewnego czasu nad tym myśli. Tylko przy tobie o tym nie wspominał. Chciał niedługo przyjechać i spokojnie z tobą o tym porozmawiać,ale...już przecież wiesz.


-Szkoda tylko,że w taki sposób...



Cześć!

Podziało się trochę,co?

Zaskoczeni?

Mam nadzieję,że rozdział przypadł Wam do gustu:)

Do następnego!

P.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro