Szczerość

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***Sebastian***


Komunikacja z moją siostrą jest trudna.  Ciężko jest przebić się przez mur,który wokół siebie wytwarza. A zasadzie nie tyle ona sama,co spektrum,które sporo rzeczy w życiu jej utrudnia. Zdarza nam się żartować,że kiedy rozmawia się z nią dłużej niż minutę,można czuć się jak zwycięzca. A wcale nie musiałoby tak być. Wystarczyło kilkanaście lat temu uważnej ją  obserwować.  Ale prawda jest taka,że wszyscy jakoś każde jej zachowanie tłumaczyliśmy. Nie ma koleżanek? Po prostu jest nieśmiała. Prawie nic nie je? Jest wybredna.  W wieku czterech lat potrafi liczyć do tysiąca w dwóch językach?  Po prostu jest mądra. Nikt ani razu nie pomyślał,że coś może być z nią nie tak. Albo nikt nie chciał o tym pomyśleć. Tak,ja też długo broniłem się przed tym,żeby to przyznać,ale...moja siostra ma autyzm. I nikt nigdy jej z tego nie wyleczy. Możemy tylko pracować nad tym,żeby było jej łatwiej w tym dla niej jeszcze bardziej skomplikowanym świecie.


***


Powrót do pracy po weselu.Zuza za chwilę będzie broniła przede mną swojego klienta oskarżonego o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu żony.Kłócili się,kobieta na moment się odwróciła,a on wtedy wypchnął ją z balkonu. Granice ustawowego zagrożenia rozciągają się od pięciu lat do dożywocia. Czy będę o nie wnioskował? Zobaczymy. Tymczasem drzwi się otwierają,a ona wchodzi na salę, lekko się uśmiecha i rzuca kulturalne :


- Dzień dobry,panie prokuratorze.


- Dzień dobry,pani mecenas- odwzajemniam uśmiech. 


Po chwili z ust sędziego padają słowa:


- Stawił się oskarżony doprowadzony z aresztu,wraz z obrońcą


- Z wyboru, adwokat Zuzanną Szostak- Olszewską- przedstawia się,wstając. Muszę nieskromnie powiedzieć,że bardzo jej ładnie z moim nazwiskiem.


***


W trakcie postępowania dowodowego okazuje się,że oskarżony przeze mnie człowiek jest  niewinny. W sprawę wrobiła go była kochanka. Zuzanka wyraźnie triumfuje.


- Akt oskarżenia się sypie,co,Seba?- posyła mi sztuczny uśmiech,a ja orientuję się,że to pierwszy raz,kiedy podczas rozprawy powiedziała do mnie po imieniu


- Pani mecenas...


- Bardzo przepraszam, Wysoki Sądzie-  reflektuje się niemal od razu.


W czasie rozpraw często bywa zadziorna,ale ogółem bardzo dobry z niej adwokat. Jeden z najlepszych,jakich znam. I nie ma to związku z naszą relacją. W pracy nie patrzę na nią jak na żonę,tylko jak na jednego z wielu oponentów procesowych.Jest dobra w tym,co robi. O każdego klienta zawsze walczy jak lwica,ale jest gotowa posypać głowę popiołem,kiedy zdarzy jej się przegrać sprawę.


***


Po wyjściu z sali rozpraw,spotykam Ivana. Uśmiecha się na mój widok:


- No witam pana prokuratora! Jak samopoczucie po imprezie życia?


- W porządku.


- Ty może w porządku. Zuza pewnie z hotelu zapamiętała tylko kolor sufitu i kafelków pod prysznicem- mruga znacząco.


- Ivan,dorośnij....


Na chwilę odwraca głowę, chyba nad czymś się zastanawiając.


- Olszewski!- woła.


- Czego?


- Twoja matka klaszcze u Rubika-dogryza mi,ewidentnie z siebie zadowolony.


-Twoja gwiżdże w ,,Kanikułach"- ripostuję,wzruszając ramionami. 


- Obrażasz mi matkę?!


- Ty moją też. 


- Masz szczęście,że moja ledwo ogarnia polski.


- Mogę cię o coś zapytać?


- Dawaj.


- Nie wydawało ci się,że Adrian podrywał Gaję?


- Ale jaki Adrian? Twoja prawa ręka?


Kiwam głową.


- Raczej nie. Nie wydaje mi się,żeby był zdolny do zrobienia ci takiego numeru.  Zresztą,to dorosły facet. Myślisz,że wszedłby w związek z nastolatką?


- Niektórych kusi wizja bzyknięcia małolaty. A Gaja jest podatna na sugestie. 


- Czyżby obudził się w tobie jakiś instynkt? Może mi powiesz,że zamontujesz młodej kratę w oknie,żeby jej nikt nie widział?


- Nie o to chodzi. Po prostu się o nią boję. Nie odróżnia kłamstwa od prawdy. Uwierzyłaby w każdą bajkę,którą on by jej sprzedał. Nie chcę,żeby cierpiała. Tyle.


- Jednak widzisz w niej dziecko?


- Nie tyle widzę w niej dziecko,co trochę przeraża mnie upływ czasu. Niedawno widziałem w Poznaniu maleństwo,któremu znane było tylko wyrażenie ,,Gaja chce", a teraz...mam przed sobą de facto młodą kobietę w obcasach i z hybrydą na paznokciach. Ona za parę miesięcy będzie dorosła. Szczerze mówiąc,nie widzę tego. Ja nawet nie wiem,kiedy to się stało.


-  Czas leci. Po prostu.



Hej!

Myślicie,że strach Seby jest uzasadniony?

Podoba Wam się taka szczera,przyjacielska rozmowa?

Mam nadzieję,że rozdział Wam się podoba<3

Do następnego!

P.

PS. Wiem,że po ślubie nie powinien  pracować z Zuzą przy jednej sprawie. To tylko na potrzeby książki:)




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro