Żałoba
***Sebastian***
Gaja ma Aspergera. Tego jestem pewny nawet bez diagnozy. Przeszukałem ostatnio chyba cały Internet w poszukiwaniu informacji o tym zaburzeniu i zgadzają się dosłownie wszystkie objawy.Wąskie nietypowe zainteresowania pochłaniające całą jej uwagę,nieumiejętność budowania relacji, trudność rozumienia ludzkich zachowań, nieadekwatnie reakcje na niektóre sytuacje i jeszcze wiele,wiele więcej. Niby o tym wiem, ale nadal próbuję sam siebie przekonać,że może moja siostra jest po prostu bardzo nieśmiałą introwertyczką i to ja po prostu coś wymyśliłem. Że może wcale nie ma wybiórczości pokarmowej, tylko jest tak po prostu wybredna.Swoją drogą,Gaja je naprawdę mało. Frytki bez soli,suchy chleb i makaron ze śladową ilością masła. To wszystko popite wodą. Nic mniej,nic więcej. Zero warzyw,owoców, mięsa,a nawet słodyczy. Jak tak dalej pójdzie,młoda się wykończy.
***
-Panie prokuratorze,przyniosłam nam kawę-uśmiecha się Zuza,stawiając mi na biurku kubek z kawą.
-Dzięki,Zuziu.Przyda mi się-całuję ją w policzek.
-Jak siostra?
-Bez zmian.Jak ciężko z nią było,tak ciężko z nią jest. Czasem sobie myślę,czy nie zrobić podyplomówki z psychologii,żeby móc z nią pracować.Ale wtedy przypominam sobie o ich cholernym kodeksie etycznym i o tym,że nie mógłbym prowadzić jej terapii.
-Zdiagnozowali ją już?
-Na razie byli u psychiatry zajmującego się konkretnie dziewczynkami w spektrum.Powiedział,że to albo Asperger,albo ADHD,albo nawet jedno i drugie.Będą ją badać i dobiorą leki, bo często jest agresywna i w stosunku do siebie, i do innych.Kurwa,przecież to jest taki fajny dzieciak....czemu to musi być ona?Czemu nie ja? Ona sobie nie...
-Cii-przerywa mi w połowie zdania- Teraz będzie wam wszystkim cholernie ciężko,ale chyba znam kogoś,kto mógłby pomóc Gai. Moja kuzynka jest psychiatrą dziecięcym i diagnostą właśnie w kierunku ASD. Przesympatyczna dziewczyna. Pomogłaby jej najlepiej,jak tylko potrafi.
-Teraz mi to mówisz?
-Miałam nadzieję,że nie będzie wam to potrzebne. Poza tym, nie pytałeś.
-Nie rozumiem tylko,czemu czuję się,jakby mi ktoś umarł. Gdyby nie fakt,że musimy tę sprawę doprowadzić do końca, zamknąłbym się w domu i wył do poduszki albo pił do lustra.
-To drugie raczej by ci zbytnio nie pomogło. Ale masz pełne,chociaż nigdzie niestety niezapisane, prawo do płaczu,przeklinania,rozwalenia czegoś czy darcia się do momentu,aż nie będziesz już w stanie mówić.
-Skoro tyle o tym wiesz, to czemu jesteśmy teraz w sądzie,a ty masz na sobie togę i obcasy?
-Tak mi się życie potoczyło. W liceum naoglądałam się za dużo,,Prawa Agaty" i stwierdziłam,że to całkiem niezłe zajęcie.
-Ze mną było praktycznie tak samo. Z tą różnicą,że mnie rodzice zabrali do Muzeum Adwokatury Polskiej w Warszawie.Od tamtego dnia zaczęło kręcić mnie prawo. Miałem dwanaście lat i do tej pory mi to nie przeszło.Raz pomyślałem nawet o doktoracie,ale na razie magistrat mi wystarczy.
-Którą dziedzinę lubisz najbardziej?
-Cywilne,konstytucyjne i karne.Handlowe to zmora nieczysta
-Tu się chyba nie dogadamy,bo ja handlowe uwielbiam. Za to karnego nie znoszę.
-Za to moja babcia męczy mnie swoim własnym prawem rodzinnym. Odkąd przekroczyłem trzydziestkę,nieustannie nazywa mnie starym kawalerem i za nic w świecie nie chce zrozumieć,że ja jestem teraz w najlepszym momencie,żeby się realizować zawodowo.
-Jezu,Seba,nie gadaj o mojej babci!Jestem starą panną z kotem i uzależnieniem od kofeiny. Zero samorozwoju. Powinnam w tym wieku siedzieć w domu z dziećmi,a nie pakować ludzi za kraty.
Przyznaję,udało jej się mnie rozśmieszyć.Ale nie na długo. Cały czas wracam myślami do Gai i co chwilę chce mi się przez to płakać.Myślałem,że dzięki swojej pracy potrafię sobie radzić ze stresem. Nieprawda.Nie umiem.A już byłem z siebie dumny,że jednak to ogarniam...
***
-Nawet nie wiesz,Zuza,ile ja bym dał,żeby móc ją z tego gówna wyleczyć. Żeby zaczęła normalnie jeść,uśmiechać się...-wymieniam,ocierając łzy.
-Aż tak mało je?
-Dla mnie mogłaby jeść nawet Nutellę łyżką. Żebym tylko widział,że coś połknęła i nie zwymiotowała.
-Ze spektrum, o ile je oczywiście ma, jej nie wyciągniesz za żadne pieniądze. Ale tą wybiórczość pokarmową da się ogarnąć. Kwestia terapii.
-Przepraszam.
-Za co niby?
-Że przy tobie płaczę...
-Spoko, chłopaki też płaczą. W każdej grupie zawodowej....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro