Wyrozumiałość

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***Adrian***


Czego uczy mnie związek z Gają? Bardzo wielu rzeczy. Jest wymagająca i do wielu aspektów jej zachowania musiałem się przyzwyczaić.  Na przykład do tego, że czasem jak coś powie, to nie wiem, czy mam się zaśmiać, czy rozpłakać. Długo nie wiedziałem, czy nam się uda. Gaja przez pierwsze miesiące naszej znajomości wprost uciekała przed jakąkolwiek formą czułości. Nawet złapanie za rękę było momentami znakiem zapytania. A wydaje mi się, że nie da się zbudować romantycznej relacji bez żadnej bliskości. Ale - jak wspomniałem wcześniej- serce zabiło mi szybciej, kiedy tylko po raz pierwszy pojawiła się z bratem w prokuraturze.


Momentalnie pomyślałem sobie wtedy: ,,Boże, jaką on ma piękną siostrę...fajnie byłoby ją kiedyś przedstawić komuś jako swoją partnerkę". Przez kilka następnych miesięcy próbowałem wyrzucić z głowy tę myśl, która stale wracała do mnie niczym ćma do światła. Wystarczyło, by patron użył w zdaniu jej imienia. A, jak nietrudno się domyśleć, robi to codziennie chyba po kilkanaście razy. Wpierałem sobie, że mi nie wolno, ze względu na to, czyją jest siostrą.


Potem zobaczyłem ją na jego weselu, zaprosiłem do tańca i...zginąłem. Jak Hanka Mostowiak w kartonach.  Tyle że przyczyną nie były kartony, a Gaja. A w zasadzie jej oczy. Niebieskie, przywodzące na myśl taflę jeziora w ciepły dzień, które aż prosi, by się w nim zanurzyć. (Albo, tak jak ja się utopić, i już nie chcieć wypływać na powierzchnię).


***


Porównując zachowanie pana Sebastiana podczas rozprawy z tym, które w tym samym czasie prezentuje jego żona, mam wrażenie, że jedno chce coś temu drugiemu udowodnić. I nie są to luki w dowodach czy linii obrony. Teraz też. On wytknął jej jakieś przejęzyczenie klienta, rzucając jej wyzywające spojrzenie i lekko bezczelny uśmieszek, w odpowiedzi na który pani Zuzanna ruszyła ustami, jakby chciała powiedzieć coś w stylu średnio sympatycznego: ,,Pieprz się". 


- Wysoki Sądzie, może już wystarczy tych konfabulacji ze strony pana prokuratora?- pyta kobieta, wstając.


- Konfabulacji? Pani mecenas, to za mocne słowo. Zdecydowanie wolałbym określenie ,,nieśmiała sugestia".


- Nie pytałam o pana preferencje. 


- Proszę państwa....- sędzia wydaje się mocno zirytowana, co oboje widzą, bo przepraszająco się uśmiechają. 


***


Tańczenie z Gają to, odkąd ją poznałem, jedno z moich ulubionych zajęć. A fakt, że robimy to w salonie mojej niespełna trzydziestometrowej kawalerki, dodaje temu jeszcze więcej uroku. 


Odchylam ją mocno do tyłu pod koniec bardzo nastrojowej(chyba) ballady ,,My girl" Oskara Cymsa, którą ten nagrał na potrzeby którejś części ,,365 dni", które z założenia powinno być nazywane filmem. 


Składam delikatny pocałunek na jej wargach , a Gaja próbuje to powtórzyć na moich, jakby nie wiedziała do końca jak. Nie wiem, czy powinienem to mówić, ale lekko mnie rozczulają te jej jeszcze trochę chaotyczne i nieśmiałe próby sprawienia mi przyjemności. Przypomina tym trochę małe dziecko, które dopiero co postawiło jakiś krok milowy w swoim rozwoju i odrobinę się boi tę nowo nabytą umiejętność stosować w praktyce. 


- N- nie chcę- szepcze, kiedy, przesuwam usta na jej szyję. - Przepraszam. 


- Co?


- Nie chcę- powtarza, już trochę pewniej. Nie teraz. Poczekaj z tym do piątku, wyjedziemy i...wtedy dam ci wszystko, czego będziesz chciał. 


Wbija mnie w podłogę i lekko się odsuwam. Ta bardzo śmiała i bezpośrednia deklaracja, która padła z jej ust, brzmi z lekka przerażająco. 


- Po pierwsze, nie przepraszaj mnie za to, że czegoś nie chcesz. Po drugie, jeżeli w Nałęczowie też nie będziesz chciała, będziemy robić coś innego. Chodzić na spacery, oglądać filmy. Nie zrobię ci niczego, na co ty mi nie pozwolisz. Jasne? Nie wolno mi. I prawnie, i moralnie.


Nie wspominając już o tym, że gdyby tak się stało, twój brat przemodelowałby mi  nie tylko zęby, ale i wszystko inne, co tylko by się dało, myślę. 


- Naprawdę myślisz, że wierzę w to, że jedziemy się tam kręcić po lasach, a nie po to, żeby skonsumować związek? Proszę, nie obrażaj mojej i tak znikomej inteligencji i zdolności łączenia faktów. 


- Skarbie, nie mam zamiaru cię obrażać. Ale jeśli tak to odebrałaś, bardzo cię przepraszam. Po prostu bardzo mi zależy, żebyś wspominała to jako przyjemność, a nie przykry obowiązek. Nie zamierzam cię do niczego zmusić. 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro