Niebieskie pomarańcze

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z daleka słychać było pojedyńcze wybuchy bomb i wystrzały karabinów. Dźwięki te unosiły się w powietrzu, mieszając się z głuchą ciszą, która następowała zaraz po nich. Tak było zawsze. Każdemu uderzeniu, każdemu wystrzałowi towarzyszyła głucha cisza, oznajmiająca śmierć kolejnych osób.

Już nie było komu umierać.

Niebo było szare od popiołu i dymu z obalonych w trakcie powstania budynków. Nieliczne budowle stały na swym dawnym miejscu, więc o tym, by były w dobrym stanie nie było mowy. Pociski Niemców zrównały Warszawę z ziemią.

Już nie było wystrzałów.
Już nie było wybuchów.
Już nie było krzyków matek i płaczących dzieci.
Już nie było powoli osuwających się z fundamentów budynków.
Już nie było Polski.

Całe miasto owiała ciemność i wszystko stało się czarno-białe, a jedynie na mokotowskiej, brukowanej ulicy, leżały rozsypane stare i pomarszczone, niebieskie pomarańcze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro