Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Uwaga! Przed przeczytaniem poniższego tekstu upewnij się, że posiadasz mocne nerwy, gdyż jego fragmenty mogą spowodować uszczerbki na twojej psychice i zdrowiu. Za wszelkie powikłania zdrowotne nie ponoszę odpowiedzialności. W razie jakichkolwiek problemów, zalecane jest przerwanie dalszego czytania.
Choć zapewne będziesz żałować...

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Piątek, 10 lipca

*Główna sala kościoła antykatolickiego, godzina 18:00. To tutaj odbywane są wszelkie szkolenia i zebrania.*

- Ekhem... Zebraliśmy się tutaj, abyśmy w tym szczególnym dla nas dniu omówili wszystkie nasze osiągnięcia i sukcesy zdobyte w czasie ostatniej dekady przez naszych wspólników. Teraz, najwyższy czas, abyśmy wspólnie zaczęli planować egzystencje na kolejne kilka lat - a co będzie potem, to się zobaczy w swoim czasie.
Tak czy inaczej - oto nadchodzi nowa era, która -miejmy nadzieję - przyniesie nam jeszcze więcej korzyści.
A teraz chodźcie synowie moi i razem ze mną napijcie się za stare, dobre czasy oraz za to, co już niebawem nadejdzie.

Po przemówieniu głowy kościoła, po sali rozlegają się głośne brawa i okrzyki z wiwatami. Wszyscy zasiadają na swoich stałych miejscach, które od niepamiętnych czasów są przypisane wszystkim członkom TONŚ - Tajnej Organizacji Nawracania Świata. Ale ććssiiii....Przecież nikt nie może o tym wiedzieć...

- No Papo... Nie mogę wyjść z podziwu, że taki staruszek jak Papa jeszcze się tak dobrze trzyma na nogach o własnych siłach. Inni w tym wieku tylko leżą na mało wygodnym łóżku narzekając na ich okrutny los, obolałe mięśnie i kości i jeszcze czekają na zmianę pampersów....

Te odważne słowa padły z ust nowego członka kościoła - młodego, odważnego i sprytnego bruneta, którego każde oko wygląda inaczej. Prawe oko (patrząc od strony czytelnika) jest przykryte białym szkłem kontaktowym, gdzie czarna jest tylko źrenica, zaś lewe oko czarnym, które stapia się z kolorem źrenicy. Obie powieki nowicjusza pomalowane są czarnym cieniem do powiek w kremowej konsystencji. Do tego jeszcze elegancki wąs nad pełnymi ustami w kształcie serca i kolorze dojrzałych malin, z czego jedna warga, podobnie jak te niesamowite oczęta, pomalowana jest na czarno. Efekt wygląda zjawiskowo.

Nasz śmiałek, który zaledwie kilka dni temu przyjął święcenia kapłańskie od samego Papy Nihila jest człowiekiem odealnym - radosny, pełen życia i energii, ale również odważny i odpowiedzialny, dzięki czemu umie zachować spokój w sytuacjach tego wymagających. Mimo wszystko nie da się ukryć, że czasami bywa kapryśny jak małe dziecko i nie boi się wyrażać swojego zdania, przez co zawsze mówi to, co mu ślina na język przyniesie, nie zważając na konsekwecje, które jakimś magicznym sposobem zawsze go omijają, a nasz kochany Cardinal uważa, że wszystko mu wolno.

Nim Cardinal Copia orientuje się o znaczeniu jego słów, podenerwowane spojrzenie Papy Nihila oraz kilku innych zebranych na sali spoczywa na jego osobie.

- Czy możesz choć raz zachować swoje zdanie dla siebie? Nie mam ochoty słuchać o tym, jakim to ja starcem jestem.

Papa Nihil jest bardzo cierpliwym człowiekiem. Potrafi zrozumieć wszystko i wszystkich, ale niektóre uwagi Cardinala Copii doprowadzają go do szału. Śmie nawet stwierdzić, że z tej ogromnej złości posiwieje, gdyby nie fakt, że już jest siwy, a co najgorsze, na głowie zostało mu kilka włosów na krzyż.

Tak czy siak, najważniejsze jest to, że młodszy po wysłuchaniu jego uwagi w końcu się zatkał, a on może kontynuować swoje przemówienie.
Tylko najpierw musi chwilę ochłonąć...

Papież w "kwiecie średniego wieku", wyciągna swoją maskę do oddychania, biorąc przy tym kilka głębokich wdechów i czeka pare minut, aż emocje opadną. Wszyscy siedzą przyglądając się w ciszy każdemu ruchowi najstarszego. Po chwili atmosfera w sali wraca do normy, a zaraz potem zostaje wziesiony do góry pierwszy kieliszek wódki trzymany w rękach Papy Nihila.

- È ora di iniziare la festa!*

I właśnie te słowa rozpoczynają odbywające się co miesiąc świętowanie, które za każdym razem trwa całą noc.

*****

Minęło już kilka godzin i wszyscy zebrani bawią się w najlepsze - śmieją się, wygłupiają, tańczą i śpiewają, i nawet samemu papierzowi udziela się imprezowy nastrój, dzięki któremu udziela wszystkim pokazu nieudolnej gry na saksofonie, która dla mocno wstawionego już towarzystwa staje się najpiękniejszą melodią dla uszu.
No bo kto pijany, dokładnie i równo zagra na instrumencie? Nikt.

Ehhh, i co ten alkohol robi z ludźmi...

Żeby tego było mało, wiecznie poważni Ghoule właśnie urządzają sobie konkurs na to, kto szybciej zjedzie tyłkiem po schodach, a każdy siniak czy pęknięcie spodni w kroku (bo przecież nie wolno niszczyć ich zacnych, unikalnych strojów) przprawiało ich o histeryczny atak śmiechu, a zwycięzcy wyścigu szczerzyli się klaszcząc w dłonie z wielkiej radości niczym małe dziecko na widok lizaka. Dlatego nikogo tutaj nie dziwi widok pięciu facetów w porwanych spodniach, samych - najczęściej kolorowych i w słodkie wzorki - gaciach, a czasami nawet paradujących nago - bo w męskim gronie facetom wolno wszystko.

A jak się bawi nasz cudowny Cardinal Copia? Cóż... Każdy kto chociażby spróbuje powstrzymać jego tańczenie na stole do tych jakże nastrojowych dźwięków saksofonu Papy i śpiewania do butelki Tequilli jest narażony na szybką śmierć. Przyczyną tego jest urwanie głowy gołymi rękoma.

Dlatego też, jak widzicie, nie trudno jest zadowolić facetów - wystarczy zaledwie kilka butelek "soczku z gumi jagód" i hulaj dusza, piekła rodem 😊

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

È ora di iniziare la festa! (wł.)
"Imprezę czas zacząć"

___________________________________________

Może prolog sam w sobie nie jest idealny, ale należy do niego, jak i do całego opowiadania podejść z przymrużeniem oka. Mam nadzieję, że opowiadanie mimo wszystko wam się spodoba.

Dedykacja dla:


PaulinaOlszewska163, ghostein_stereo, _HierKommt_DieSonne, darkrosetales,
wiecznedziecko0101,
-ANATOMY_of_silence,
odivea
Azi_Bonnefoy-Jones

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro