#5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Cholerny policzek. Boli jak cholera. Odpuszczę sobie dziś szkołę. Nie pokażę się z tym policzkiem. Jest siny i bardziej spuchnięty. Godzina 10.00 rano, a ktoś nawala w drzwi. Mruczę, ciche proszę i patrze znad kołdry, kto przylazł.

- Ash, a ty czemu nie w szkole ?- pyta wujek, wchodząc do pokoju.

- Bo nie...- burknęłam.

- Co się dzieje, Ashley ?- siada na rogu łóżka.

- Nic, źle się czuję i boli mnie policzek.- odkryłam kołdrę i pokazałam.

- Kto ci to zrobił ?- nie odpowiedziałam.- On prawda ?

- Rana jest odkażona, ale nadal wygląda paskudnie i brzydko.- mruczę i przykrywam się bardziej.

- Zimno ci ?- na co kiwam głową, a wujaszek dotyka dłonią mojego czoła.-Masz gorączkę, zawołam Ratchet'a.

- Dobrze...- mruczę.

Wujaszek wyszedł z pokoju. Po pięciu minutach do pokoju wszedł Sideswipe, ubrany w czarne spodnie, białą koszulkę, a na to czerwoną bluzę oraz miał czerwone trampki. Usiadł na brzegu łóżka i patrzył co mam w pokoju.

- Co to ?-wskazał na podkładkę ładującą telefon.

- Bezprzewodowa ładowarka do telefonu.- mruknęłam, pokazując głową na telefon.

- A okej.- popatrzył na mnie z uśmiechem.
- Ładnie śpiewasz.

- Powiedz mi Sides, co wczoraj robiliście na hali !- warknęłam do niego, na co moje oczy zrobiły się czerwone w połowie.

- To pomysł Sunny'ego...- broni się.

- Nazwij mnie jeszcze raz Sunny, a wyrwę ci przetwornik mowy.- znikąd w drzwiach pojawił się mój strażnik.

- Wynoś się z tąd !- powstrzymywałam się od płaczu.

- Muszę tu być, jestem twoim strażnikiem.
- zakpił.

Zerwałam się z łóżka, podeszłam do niego i dałam mu z liścia. Z moich oczu popłynęły łzy. Już nie miał kpiącej miny, tylko jakby zatroskaną, zmieszaną i smutną.

- Wyjdź stąd.- powiedziałam, odwróciłam się w stronę łóżka.

Pokazały mi się mroczki przed oczami. Osunęłam się na dywan. Przestałam dobrze słyszeć.

- Ash.....ie.......ykaj.....czu.- oczy same mi się zamknęły. Ciemność.  

* 2 tygodnie później *

  Pikanie aparatury jest wkurzające. Od dobrej godziny czekam na pozwolenie wyjścia stąd. Po chwili do mojego łóżka podszedł Ratchet. Patrzył to na mnie, a to na wyniki.

- Możesz wyjść, ale staraj się być ostrożna.- powiedział i odłączył mnie od tego cholerstwa.

- Nareszcie stąd wyszłam !- powiedziałam uradowana, a medyk pokręcił z politowania głową.

Z powodu, że jest wieczór, zjadłam kolację przyniesioną przez Bee, odrobiłam lekcje, które przysłał mi Marco. Pomimo 2 tygodniowej nie obecności, wciąż byłam do przodu z tematami (czyt. Na przyszłe dwa lata). Na szykowałam mundurek, który założę rano. Wzięłam prysznic, umyłam włosy, zęby, położyłam telefon na płytce ładującej, zgasiłam światło i poszłam w kimę. 

  Zegarek zadzwonił o 6.00. Dziś lekcje mam na 9.00, więc starczy mi czasu. Na piżamę założyłam szlafrok, a na nóżki puchate buciki i ruszyłam, nie zapominając o telefonie w stronę stołówki. Będąc w pomieszczeniu, przytuliły mnie na wstępie holoformy sióstr Arcee. Posadziły mnie przy swoim stoliku. Cee usiadła po mojej prawej, po lewej Chromia, a przede mną Flare Up, która przyniosła mi śniadanie. Od razu zjadłam całe jedzenie będące na tacy.

- Ej.... Ash, powiedz mi, co wtedy się stało u ciebie w pokoju ?- zapytała Chromia.

- Sunstreaker mnie zdenerwował, strzeliłam mu z liścia, a po chwili osunęłam się na dywan, tyle pamiętam.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Strzeliłaś mu z liścia ?!- niemal krzyknęły.

- Ciszej !- uciszyłam je.- Nie było tematu.

Odniosłam tacę. Czułam na sobie JEGO wzrok. Lekko się jeszcze chwiałam na nogach, ale to przez leki.

Szybko wróciłam do pokoju, ubrałam mundurek. Była godzina prawie 8.00. Siedziałam na stołówce godzinę. Złapałam za spakowany plecak, wzięłam telefon, portfel z drobną kasą. Wyszłam z pokoju, zamknęłam go na klucz. Kluczyk dopięłam do specjalnej zapinki w plecaku, dzięki czemu go nie zgubię. Poszłam do hangaru, gdzie czekał na mnie Bee. Wsiadłam do niego i wyjechaliśmy po chwili z bazy. Gdy dojechałam pod szkołę, pożegnałam się z autobotem. Wysiadłam z auta i od razu rzuciłam się w ramiona Marco i Dusty'ego. Dwóch nierozłącznych przyjaciół. Moich przyjaciół. Weszliśmy do szkoły i zmieniliśmy buty przy szafkach. Tak Dusty chodzi do szkoły. Jego wiek wynosi wiek 18-latka, więc co za różnica. 

* Kilka godzin później *

  Siedzę grzecznie na ostatniej godzinie lekcyjnej. Szkicuję coś w zeszycie, słuchając jednocześnie pani od francuskiego. Nie wiem, dlaczego nikt nie lubi tego przedmiotu.

- Ashley au conseil.- powiedwiała pani, a ja podeszłam do tablicy.

- S'il vous plaît ce qui vous intéresse.- powiedziała.

- Je suis intéressé par la peinture, le chant et le danse.- powiedziałam to, co napisałam, pani kazała mi usiąść.
Rysunek w szkicowniku, przedstawiał zarys holoformów Sideswipe'a i Sunstreater'a.
Czerwono włosy był uśmiechnięty i pełen energii, ale nie to co jego blond włosy bliźniak, jak zawsze ponury, obrażony na cały świat, wiecznie niezadowolony.

Po 5 minutach zadzwonił dzwonek. Schowałam do szafki niepotrzebne zeszyty i książki, a wzięłam te na poniedziałek i wtorek oraz szkicownik z kompletem ołówków od miękkich po twarde. Wyszłam ze szkoły z uśmiechem myśląc, że odbiera mnie dziś Jazz (jak w każdy piątek), ale nie. Los chciał co innego i ma, widząc ze zdziwieniem żółte Lamborghini pod szkołą, straciłam radość (sensu życia~ dodaję w myślach) na cały dzień. Kilkunastu uczniów okrążyło samochód, a pustaki (lalki Barbie) śliniły się na widok holoformy mojego strażnika w samochodzie. On wyglądał na znudzonego, zdenerwowanego i wiecznie niezadowolonego. Zawsze mnie odbierał Bumblebee, Jazz albo Ratchet, bądź Ironhide, ale nie ON. Musiało się coś stać, że po mnie przyjechał. Dobra niech zna litość Ashley White, tfu brzydzę się tym nazwiskiem. Ashley Moon.

- Poszli mnie stąd gapie, Lamborghini nigdy nie widzieli ?- zakpiłam, co jest dla mnie praktycznie nowością.- Jak nie to w internecie sobie zobaczcie, a teraz WON OD SAMOCHODU !

Rozeszli się w trybie natychmiastowym (potykając się o własne nogi, przy okazji) i pozwolili mi wsiąść do auta. Zapięłam pasy, a strażnik ruszył. Patrzyłam na drogę, bez uczuć i emocji. Wolałam z nim nie gadać.

- Ja tam w szkole, insekcie ?-zapytał (Wykrakałam, kurwa wykrakałam)

- Co cię to interesuje, Sunstreaker.- warknęłam (No to zwalczamy ogień, ogniem).

- Bo jestem twoim strażnikiem.- powiedział z obrzydzeniem (Tryb opiekuna mu się włączył, uroczo).

- Nie na długo.- mruczę (Po cholerę ja to mu mówię ? Jaka ja debilka, to miała być dyskrecja).

- Co masz na myśli, insekcie ?- zdziwił się (Zamknij paszcze i ani słowa więcej !).

- Prosiłam Optimusa o zmianę strażnika, bo ty masz mnie gdzieś.- mówię sucho (Chociaż prawda w optyki go zakole).

- Jestem ciekaw, kto cię wybierze.- zakpił (Nie umie być poważny, Sideswipe brata se na nowszy model wymień ! Bo ten trochę przestarzały !).

- Crosshairs albo Dino.- odpowiadam (Ciekawe co odpowie).

- Insekty.- warczy cicho, kiedy po raz kolejny zatrzymuje się na pasach.

- Idź kilka zdepcz może ci ulży, narwańcu.- sztuczny uśmiech (Ach ten mój czarny humor. Z Pontiac'em chociaż muzyki można głośno posłuchać).

- Nie przeginaj, insekcie.- warczy bardziej wściekle (Ocho, no to go trzeba wkurzać jeszcze bardziej).

- Kundel bury, kundel zły, jak się nie zamknę to zatopi we mnie swoje kły.
- powiedziałam starą wyliczanko rymowankę, którą wymyśliłam jak byłam dzieckiem i chowałm się przed pijanym ojcem.

- CO ?!- zahamował gwałtownie, że prawie głową zajebałam o deskę rozdzielczą, spojrzał na mnie rozwścieczony.- Sama zaczynasz !

- Biedny mały kundel, przez Anię został wrzucony w pranie.- mruknęłam kolejną rymowankę do niego.

Wysiadłam z auta i specjalnie trzasnęłm drzwiami.

- Insekt.- warknął.

- Nie ma hałasu, nie ma czasu, biedny i ranny kundel leży w środku lasu.- zakpiłam.- Nikt mu nie pomoże, złodziej zabierze łup, bo po co mu z psa trup ?

- Kpisz sobie ze mnie, prawda ?- warczy.
- Wiesz dobrze o tym, że jak trzaskasz drzwiami mojego alt-mode'u to sprawisz mi ból i robisz to specjalnie !

- Tak robię to specjalnie, byś ty poczuł jaki ja czuję ból, kiedy mnie tak traktujesz !
- krzyczę, a kilka botów i żołnierzy przygląda się naszej kłótni.

- Nie dziwię się, że biologiczni rodzice cię oddali, sam bym oddał taką pomyłkę jak ty !- przygiął.

- NIE MASZ PRAWA TAK O NICH MÓWIĆ !
- wrzasnęłam i pół hangaru pokrył szron.
- ZROBILI TO BY MNIE CHRONIĆ !

Po chwili, otrząsłam sięi spojrzałm co narobiłam. Przeraziłam się. Jeszcze nigdy tak nie zareagowałam. Pobiegłam szybko do swojego pokoju, nie zwracałam uwagi na krzyki ze strony wujka. Otworzyłam szybko drzwi z klucza, weszłam do pokoju i go zamknęłam spowrotem. Przebrałam się z mundurku, na normalne ciuchy. Zaczęłam płakać.

*  5 godzin później *

Siedzę na dachu jednego z hangarów i patrzę w ekran telefonu, gdzie mam na tapecie zdjęcie moje i holo Sideswipe'a. Płaczę nadal nad słowami Sunstreater'a. Jestem pomyłką. Niechcianą na dodatek.
Słyszę, że ktoś idzie i staję się niewidzialna.
Na dach wchodzi Sunstreaker w holo. Siada na krawędzi i spuszcza nogi w dół. Po chwili zaczyna szkicować w szkicowniku i cicho śpiewać Without (media).

You said that we would always be
Without you I feel lost at sea
Through the darkness you'd hide with me
Like the wind we'd be wild and free

You said you'd follow me anywhere
But your eyes tell me you won't be there

I gotta learn how to love without you
I gotta carry my cross without you
Stuck in the middle and I'm just about to
Figure it out without you
And I'm done sittin' home without you
Fuck, I'm goin' out without you
I'm going to tear this city down without you
I'm going Bonnie and Clyde without you

Now I'm running away, my dear
From myself and the truth I fear
My heart is beatin' I can't see clear
How I'm wishing that you were here

You said you'd follow me anywhere
But your eyes tell me you won't be there

I gotta learn how to love without you
I gotta carry my cross without you
Stuck in the middle and I'm just about to
Figure it out without you
And I'm done sittin' home without you
Fuck, I'm goin' out without you
I'm going to tear this city down without you
I'm going Bonnie and Clyde without you.

Zdziwiłam się tym, że on tak pięknie śpiewa i rysuje. Bałam się odezwać, by go nie zdenerwować, a co gorsza wystraszyć.

- Ładnie rysujesz.- odruchowo powiedziałam cicho do niego.- I śpiewasz.

- Gdzie jesteś insekcie ?- warczy niezadowolony.- Słyszę, ale nie widzę.

- Tutaj.- szepnęłam i stałam się widzialna, a ten się zdziwił się moją zdolnością.

- Jak ty to ?- był zdezorientowany.- Insekty tak nie potrafią.

-Moja zdolność bycia niewidzialnym.- mruczę.- Dlatego często mnie ciężko znaleźć, a moce mam od urodzenia.

-Dlaczego chcesz zmienić strażnika ?- zapytał, zmieniając temat.

- Bo jestem niechciana, odkąd zostałam adoptowana.- powiedziałm wstając z plandeki.- Bo jestem POMYŁKĄ !

- Nie chciałem tego powiedzieć.- powiedział, mówi szczerze.- Wymskło mi się.

- ALE TO POWIEDZIAŁEŚ !- podniosłam głos. - NAWET POTEM TEGO NIE ŻAŁOWAŁEŚ, WIEDZ, ŻE CIĘ NIENAWIDZĘ I ZMIENIAM STRAŻNIKA !

Zanim wróciłam do swojego pokoju, usłyszałam od niego ciche słowa.

- Ale ja niechcę, byś zmieniała strażnika.-łka.- Jest mi cholernie wstyd.

Powstrzymałam się od powiedzenia słów: Wybaczam ci. Może mi przejdzie, może nie.
Wróciłam do pokoju, wykonałam wieczorną toaletę. Mój już prawie rozładowany telefon położyłam na podkładce ładującej. Położyłam się pod kołdrę i zgasiłam światło.
Zanim zasnęłam, zobaczyłam jak ktoś patrzy czy śpię. Para elektryzująco niebieskich oczu, należą tylko do jednej osoby. Sunstreaker. Spod poduszki wyciągłam mojego ukochanego pluszaka.
Tak śpię z pluszakiem, ale tylko dlatego, że on jest inny. Mając go przy sobie, uspokajam wtedy moją moc. Zasnęłam myśląc o rodzicach. Gdzie są ? Co robią ? Czy żyją ?

~ShadowWolfLuna

T

łumaczenie piosenki:

Powiedziałaś, że zawsze będziemy "my"
Bez ciebie czuję się zaginiony na morzu
Poprzez mroki miałaś ukryć się ze mną
Jak wiatr mieliśmy być dzicy i wolni

Powiedziałaś, że poszłabyś za mną wszędzie
Ale twoje oczy mówią mi, że cię tam nie będzie

Muszę nauczyć się jak kochać bez ciebie
Muszę nieść mój krzyż bez ciebie
Utknąłem w środku i mam zamiar zaraz
Zrozumieć to bez ciebie
I mam dość siedzenia w domu bez ciebie
Kurwa! Wychodzę bez ciebie
Rozniosę to miasto bez ciebie
Staję się jak Bonnie i Clyde bez ciebie

Teraz uciekam, moja droga
Od samego siebie i od prawdy, której się boję
Moje serce bije, nie mogę zobaczyć wyraźnie
Jak ja chcę, żebyś tu była

Powiedziałaś, że poszłabyś za mną wszędzie
Ale twoje oczy mówią mi, że cię tam nie będzie

Muszę nauczyć się jak kochać bez ciebie
Muszę nieść mój krzyż bez ciebie
Utknąłem w środku i mam zamiar zaraz
Zrozumieć to bez ciebie
I mam dość siedzenia w domu bez ciebie
Kurwa! Wychodzę bez ciebie
Rozniosę to miasto bez ciebie
Staję się jak Bonnie i Clyde bez ciebie

Autor: Avicii- Without

Podkładka ładująca:

Pluszak Ashley:

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro