Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


10 lat później

Fabian oparł czoło o szybę. Obserwował w milczeniu spływające krople, nasłuchiwał tykania zegara i deszczu bębniącego w parapet. Okno jego pokoju wychodziło prosto na ulicę. Z trzeciego piętra bloku widział nielicznych przechodniów o smętnych twarzach, idących chodnikiem w szarą deszczową sobotę. Co jakiś czas przejeżdżały samochody, rozchlapując wodę. Ten widok był tak ponury, że Fabian odwrócił wzrok. Dmuchnął na szybę, a kiedy zaparowała, zaczął rysować na niej palcem. Westchnął ciężko. W swoim dawnym domu na przedmieściach nie nudziłby się. Ale musiał się wprowadzić do babci.

Wszystko zaczęło się od dnia, w którym dowiedział się, że jego mama zachorowała na Alzheimera. Nikt nic nie podejrzewał, mimo że od jakiegoś czasu była wyjątkowo roztargniona. Zapominała z domu kluczy, przestawiała rzeczy na niewłaściwe miejsce, miała też problem ze zrobieniem śniadania - albo o tym zapominała, albo wszystko wypadało jej z rąk. Wydawało się, że jest po prostu przemęczona, tak też twierdziła babcia. Jednak kiedy cztery miesiące temu Ola, starsza siostra Fabiana, chciała z nią obejrzeć film, mama spojrzała na nią tępym wzrokiem i zapytała:

- Kim ty jesteś?

Ola przekrzywiła głowę w bok. Zaśmiała się.

- Jestem księżniczką z Wawelu, więzioną przez smoka - podroczyła się. - Daj spokój, mamo, nie chce mi się w to bawić. Co oglądamy?

- Mamo? Jestem twoją mamą? Przecież ja cię nie znam.

Ola wywróciła oczami.

- Proszę cię, to nie jest śmieszne. Pomóż mi lepiej zdecydować.

- Film... dzisiaj... śmieszne - powtarzała bezmyślnie mama, skupiając wzrok na Oli. Powtórzyła pytanie: - Kim ty jesteś?

Wtedy Ola zdenerwowała się. Zmarszczyła gniewnie brwi i z hukiem odstawiła pusty kubek na blat.

- Aleksandra Wilk - wycedziła przez zęby. - Lat siedemnaście. Twoja córka. Czy teraz możemy skończyć tą grę i obejrzeć film?

Mama pokiwała powoli głową. Miała taki wyraz twarzy, jakby się głęboko nad czymś zastanawiała.

- A... kim ja jestem?

Ola załamała ręce.

- Mamo, proszę cię! Przestań żartować!

- Żartować...

- Mamo! - Ola potrząsnęła nią, patrząc w jej puste oczy. - Jak możesz tego nie wiedzieć?! Nazywasz się Iwona Zielska-Wilk. Masz męża Tomasza Wilka, a z nim dwójkę dzieci, mnie i Fabiana. Mieszkamy w domu jednorodzinnym we Wrocławiu. Błagam cię, powiedz, że tylko się droczysz!

Jednak ona nadal miała nieobecny wyraz twarzy. Kręciła głową, jakby chciała zaprzeczyć wszystkiemu. Ola z płaczem wybiegła z pokoju.

- Tato! Z mamą jest coś nie tak!

Ojciec natychmiast przybiegł do salonu. Zaniepokojony Fabian również wyjrzał ze swojego pokoju. Jeśli Ola płakała, działo się bardzo źle.

Wszyscy troje pytali mamę o podstawowe rzeczy. Z mizernym skutkiem. Postanowili zawieźć ją do szpitala. Im dłużej oczekiwali na wyniki badań, tym bardziej byli sfrustrowani. Z każdą sekundą wzmagały się niepewność i strach przed tym, co ma nadejść.

Kiedy lekarz w końcu do nich przyszedł, powiadomił ich, że mama zachorowała na Alzheimera. Stadium choroby - średnio zaawansowane. Nie to jednak było najgorsze. Wiadomość, która sprawiła, że serca wszystkich członków rodziny na moment przestały bić, to to, iż choroba Alzheimera jest nieuleczalna i nadal postępuje.

Zrozpaczony ojciec zaczął szukać pomocy wszędzie. Chodził z mamą na regularne konsultacje do przeróżnych neurologów i psychiatrów. Była już niezdolna do pracy, dlatego w obawie przed problemami finansowymi znalazł pracę w Norwegii. A ponieważ mama nie mogła pozostać bez opieki, razem z Olą i Fabianem zamieszkała u babci, na drugim końcu miasta. Fabian wolałby, żeby to babcia przeprowadziła się do ich domu, ale ona uwielbiała swoje małe mieszkanie. W nie swoim domu stawała się kompletnie nieporadna. Nie potrafiła nawet zaparzyć herbaty.

Jednak w jej mieszkaniu było cicho i smętnie. Fabian nie czuł się tu dobrze. Ola codziennie wychodziła z domu na prawie cały dzień, wracała wieczorem. Potrzebowała więcej przestrzeni niż sześć małych pokoi i krótki korytarz. Fabian również czuł się uwięziony, ale gardził zachowaniem siostry. Uważał to za akt egoizmu i tchórzostwa. Uciekała, żeby nie musieć oglądać chorej mamy.

Odsunął się od okna i opadł ciężko na łóżko. On akurat mógłby mieszkać u babci. Nie przeszkadzała mu mała przestrzeń. Było mu ciężko z powodu choroby mamy i utrudnionego kontaktu z ojcem. Nawet jego siostra nie chciała się do niego odzywać. Jednak to wszystko łatwiej byłoby mu znieść, gdyby w mieszkaniu babci były książki.

Te ciche towarzyszki Fabian zabierał je ze sobą wszędzie. Kusiły go cichym szelestem kartek. Za każdym razem, gdy zaglądał do nich w księgarni czy bibliotece, zdawały się krzyczeć: „Adoptuj mnie!". Choć nie miały ust, opowiadały mu tak niesamowite historie, że czasem nie mógł się powstrzymać i czytywał po nocach, byleby tylko jak najszybciej dowiedzieć się wszystkiego o losach bohatera. Owinięty w koc, światłem latarki śledził z zapartym tchem czarne litery.

Lecz czasem chciało mu się czytać wolno. Po jednym rozdziale na dzień. Jedną książkę czytał w ten sposób przez miesiąc. Jednak nie dlatego, że mu się nie podobała. Miała głęboki przekaz i cenne myśli, dlatego chciał się nią cieszyć jak najdłużej. Czytając szybko, nie miał czasu na rozmyślanie, a każdy rozdział niósł ze sobą coś nowego i pięknego.

To książki pokazały Fabianowi najważniejsze wartości. Gdyby to od niego zależało, lekcje w szkole polegałyby tylko i wyłącznie na czytaniu swoich ulubionych powieści i dyskutowania o nich. Niestety był jedyną osobą w klasie, która rzeczywiście lubi czytać. Rodzice martwili się, że Fabian nie ma przyjaciół, ale on nie miał z kolegami ze szkoły żadnych wspólnych zainteresowań, dlatego na każdej przerwie siadywał na ławce i uszami wyobraźni słuchał, jak jego jedyna najprawdziwsza przyjaciółka, książka, pociesza go wartką akcją, barwnymi epitetami, metaforami i dynamicznymi bohaterami. Niestety nigdy nie dowiedział się z nich, jak zrozumieć osoby, które nie doceniają czaru słów.

W tym trudnym okresie czytanie sprawiało, że na chwilę zapominał o smutku i bólu. A teraz jego jedyna pomoc została mu odebrana. Wszystkie książki, które wziął ze sobą, już dawno skończył czytać. Babcia zabrała mu kartę do biblioteki i nie dawała mu pieniędzy na nowe książki. A Fabian na razie wolał nie używać swojego Portfela Na Wszelki Wypadek.

- Poprawisz oceny, wtedy porozmawiamy - babcia postawiła sprawę jasno.

Fabian wstrzymał falę wspomnień, gdy usłyszał, jak babcia stuka naczyniami w kuchni. Podniósł się i wyszedł z pokoju. Miał dość gęstej jak zupa grochowa atmosfery, która panowała w jego pokoju.

W salonie przy stole siedziała mama. Uśmiechała się jak dziecko. Babcia właśnie postawiła jej przed nosem talerz z zupą. Jednak wskutek postępowania choroby mama utraciła sprawność manualną i musiała być karmiona.

Fabian podszedł do stołu.

- Babciu... - zaczął nieśmiało. - Może ja... mógłbym?

Starsza pani westchnęła ciężko, ale podała mu łyżkę. Sama położyła się na kanapie. Fabian widział w jej oczach, że jest zmęczona.

Mama spojrzała na niego zaskoczona.

- Czy ja cię znam?

Fabian z trudem stłumił łzy. Chociaż codziennie słyszał to pytanie, za każdym razem bolało jak cios nożem w serce. To było okropne - żyć ze świadomością, że mama prawie w ogóle go nie poznaje.

- Mamo - wysilił się na spokojny ton. - To ja, Fabian.

Mama zrobiła radosną minę, jakby sobie przypomniała. Zaraz jednak posmutniała. Czuła się okropnie, nie poznając własnego dziecka.

- Fabian... Przepraszam cię. Tak bardzo...

- Nic się nie stało - uciął z bladym uśmiechem. Nabrał łyżką zupy i ostrożnie zbliżył do ust mamy. To, co jej zostało na brodzie, wycierał serwetką. Czuł się dziwnie w zamienionych rolach. Nigdy by nie przypuszczał, że pewnego dnia będzie karmił swoją mamą, jakby to ona była jego dzieckiem.

- Więc jestem twoją mamą? - spytała, kiedy skończyła jeść.

- Tak. Moją i Oli.

- Jak wygląda Ola? Dlaczego jej nie znam?

Fabian westchnął smutno.

- Rzadko bywa w domu. A wygląda... tak jak ty. Ma jasne włosy, zielone oczy i piegi na nosie. Lubi żółty kolor. Ale nie musztardowy, tylko taki... jak płatki jaskrów. Pamiętasz? Gdy byliśmy mali, zabierałaś nas na łąkę. Rosło tam mnóstwo jaskrów. Ty i Ola uwielbiałyście je zbierać.

Mama pomyślała chwilę.

- Tak... jaskry są piękne - Odwróciła głowę do Fabiana. - A ty co lubisz?

Wzruszył ramionami.

- Nic szczególnego. Książki, kolor niebieski, filmy przygodowe...

- Więc lubisz czytać?

Fabian kiwnął głową.

- Ty też lubiłaś. Czasami. Jeśli miałaś wolną chwilę. Ciebie to też odprężało, tak jak mnie. Czasami nawet czytał ci tata.

- Tata? Mój tata?

- Nie... twój mąż.

Mama zmarszczyła czoło.

- Mąż? A... dlaczego go tu nie ma?

Fabian poczuł ścisk w sercu.

- To skomplikowane - mruknął wymijająco.

Wtedy babcia wstała z kanapy i podeszła do nich. Szybkim ruchem zabrała brudny talerz.

- Fabian, idź już odrobić lekcje - nakazała mu stanowczo.

Posłuchał tylko dlatego, że rozmowa z mamą sprawiała mu coraz większy ból. Kochał ją i chciał jej za wszelką cenę pomóc, ale ona już nie odzyska pamięci. Z każdym dniem będzie coraz więcej zapominała.

Przeleżał całe popołudnie na łóżku. Na chwilę tylko wyciągnął podręczniki. A wieczorem Ola wróciła do domu. Wcześniej niż zwykle. Fabian nie wyjrzał z pokoju, ale i tak poznał, że to jego siostra po nagłym huku zamykanych drzwi.

- Aleksandra! - usłyszał karcący głos babci. - Trzaskasz drzwiami jak wściekły szewc! Najpierw nie ma cię cały dzień, a potem robisz hałas na pół bloku!

Ola bez słowa weszła do pokoju, który dzieliła z Fabianem. Rzuciła swoją torbę pod drzwi i rozsiadła się na krześle.

Fabian wciąż się w nią wpatrywał. Nie mógł uwierzyć, że siedzi przed nim jego siostra. Jej wygląd się nie zmienił - nadal miała krótkie włosy sięgające brody, ubierała się tak, jak wcześniej, miała też ten sam, delikatny makijaż. To, co uległo zmianie, to jej usposobienie. Ola zawsze była grzeczna i miła, choć nieco zawadiacka, gdy poczuła zbytnią pewność siebie. Teraz zmieniła się w dziewczynę, która stała się obojętna wobec życia, która ucieka z domu i której nie obchodzi rodzina.

- Tata dzwonił? - spytała Fabiana, zakładając nogę na nogę.

- Dzisiaj nie.

Ola prychnęła ostentacyjnie.

- Widocznie nie trzeba Alzheimera, żeby o nas zapomnieć...

Fabian gwałtownie podniósł głowę, patrząc na siostrę z mieszaniną przerażenia i złości.

- Jak możesz tak mówić! Tata o nas nie zapomniał!

- Nie odezwał się od trzech dni.

- Dlaczego od razu wyciągasz pochopne wnioski? Wiesz dobrze, że on ciężko pracuje. Nie bierzesz pod uwagę, że może być każdego dnia wyczerpany? Jak myślisz, czy przeprowadził się do Norwegii dla siebie? Nie, on robi to dla nas, żebyśmy tylko nie żyli w biedzie.

Ola skrzyżowała ręce na piersi i wyprostowała się.

- Pieniądze nie są najważniejsze. Wolałabym już, żeby nadal miał swoją skromną pracę tutaj, jeśli to oznacza, że możemy widywać go codziennie. Nie w ekranie komputera. Dla rodziny nigdy nie powinno braknąć czasu. Kiedy przejrzysz na oczy, Fabian? Tata nas ignoruje.

Fabian zacisnął pięści.

- Ignoruje? - syknął jadowicie. - I kto to mówi? Przecież ty sama nie chcesz widywać mamy! Brzydzisz się jej? Obwiniasz ją za to, że jest chora? Uciekasz od problemów. Tata stara się nam pomóc, dwoi się i troi, a ty co robisz? Szlajasz się po mieście!

Ola odwróciła wzrok. Dolna warga zaczęła jej dygotać.

- Ty nie rozumiesz - wyszeptała zdławionym głosem.

Fabian milczał przez chwilę z zaciętym wyrazem twarzy. Oparł łokcie na kolanach.

- Ona cię jeszcze kojarzy - powiedział cicho. - Rozmawiałem z nią dzisiaj.

Podniósł wzrok, chcąc zobaczyć reakcję Oli. Chciała pokazać, że nic ją to nie obchodzi, ale Fabian znał ją zbyt dobrze. Cała zesztywniała, co oznaczało, że słucha uważnie.

- Pytała o ciebie - ciągnął. - Opowiedziałem jej, jak wyglądasz. Była smutna, że cię nie było. Przypomniała sobie, jak kiedyś chodziliśmy na łąkę pełną jaskrów...

Urwał na chwilę, widząc pojedynczą łzę na policzku siostry. Nieudolnie usiłowała ją stłumić. Fabian westchnął ciężko.

- Nie możesz oszukiwać rzeczywistości. Wydaje ci się, że jest lepiej, kiedy znikasz? Myślisz, że mama nic nie pamięta, ale to nieprawda. Musisz z nią rozmawiać, wykorzystać czas, jaki nam pozostał. Już nie potrafi nawet chwycić łyżki i sprawnie się nią posługiwać. Później przestanie rozmawiać...

Ola rozpłakała się na dobre. Przytuliła do siebie kolana, ukrywając w nich twarz.

- Przestań... Ty nie wiesz. Nic a nic. Ja tak nie mogę... Nie brzydzę się mamy, ale... to tak strasznie boli. Spójrz tylko na nas - Pociągnęła nosem. - Rodzice żyją, a my jesteśmy sierotami.

Fabian już otworzył usta, żeby zaprzeczyć, ale głos uwiązł mu w gardle. Ola miała rację. Ich szczęśliwa rodzina była rozbita. Chłopiec nie chciał przyjąć do wiadomości, że ojciec może naprawdę ich ignorować. Odruchowo wyciągnął swój telefon komórkowy z kieszeni. Nikt do niego nie dzwonił. Zwrócił głowę do okna. Niebo zdawało się płakać razem z nimi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro