37

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***Mila***

Zaginięcie kuzynki Filipa jest u nas obecnie tematem numer jeden. Wszystko dlatego, że dwa tygodnie temu minął kolejny rok, od kiedy zaginęła. Już wcześniej mi się przyznał, że zdarza mu się o niej pomyśleć. Ostatnio nawet nazwał Kingę Kasią, co wydaje mi się być dość śmieszne.


- Jaka ona była?- zapytałam, kiedy wychodził do pracy.


- Kto?


- Twoja siostra.


- Ja nie mam siostry- spojrzał na mnie jak na ostatnią kretynkę.


- A Kasia?


- Nie była moją siostrą. Chociaż przyznaję, za dzieciaka zdarzyło mi się ją tak nazwać.  Czasem była moją durną młodszą siostrą.


Była. Użył czasu przeszłego.  To było przykre, bo przecież mogła żyć.


- Była, Filip? Według Ciebie nie żyje?


- Raczej trudno wierzyć, że nadal żyje, skoro od tylu lat nie dała znaku życia. Ale ciotka dalej wierzy, że Kaśka gdzieś tam jest- powiedział, wbijając wzrok w ścianę


- A dziwisz jej się?- rzuciłam poirytowana.


- Trochę tak- mruknął, a mi opadły ręce.


- Człowieku, to jest jej córka. Kingę też byś uśmiercił?


- Po tylu latach? Chyba nie miałbym nadziei. Ewentualnie na znalezienie zwłok.


- Filip!- wrzasnęłam.


- No co? 


- Ty naprawdę uważasz, że nie powiedziałeś niczego złego?


- A powiedziałem? - uniósł brwi, a ja uderzyłam dłonią w czoło.


- Przesłuchujesz dzisiaj Lilię?- zrezygnowana zmieniłam temat. Miałam dosyć prowadzenia z nim rozmów, które i tak do niczego nie prowadziły.


- Masz na myśli tę małą ździrę z paznokciami długości łopaty?


- Tak- zaśmiałam się, jednocześnie mając nadzieję, że zaproponuje mi, żebym pojechała z nim.


- Wiesz, Miluś, czasem wydaje mi się, że to nie ja tu ją przesłuchuję, a ona mnie. Ja jej nie rozumiem. Pomóż mi...


- C- co? Chcesz, żebym to ja z nią rozmawiała?- uśmiechnęłam się, zakładając na siebie kurtkę.


- Jesteś kobietą, a kobiety są z natury empatyczne. Za wyłączeniem pewnej małej suki, której inicjały to LL. 


- Dlaczego ją tak nazywasz? Może to inteligentna, śliczna i miła dziewczyna?- westchnęłam.


- Śliczna i inteligentna ona jest, ale miła ani trochę- orzekł.


***

Siedziała na krześle w pokoju przesłuchań, ubrana w czarną bluzkę z odkrytymi ramionami, spódniczkę tego samego koloru i intensywnie zielone buty.


- Emilka!- wyszczerzyła się na mój widok.


- Cześć. 


- Ty mnie dziś przesłuchasz? Czyżby pan Filip sobie ze mną nie radził?- prychnęła, patrząc na Filipa stojącego w drzwiach. Wyglądało to tak, jakby próbowała wywiercić mu dziurę w głowie. Było mi go szkoda.


-Dzisiaj będziesz rozmawiać ze mną. 


- Więc po co jesteście tu razem? - zapytała z tym swoim brytyjskim akcentem. Miał w sobie coś, przez co chciało się jej słuchać.


- Żeby mnie poprawił, jeśli popełnię jakiś błąd - wyjaśniłam.


- Ludzie popełniają błędy. A największym błędem świata jest, rzecz jasna, moje życie. Ale spoko, life had just began.  Mam jeszcze czas, żeby spier*olić coś jeszcze bardziej niż moi starzy szesnaście lat temu-zadeklamowała, poprawiając zsuwające się z nosa fioletowe Ray - Bany. Odwróciłam wzrok. Filip złapał mnie za ramię, wykorzystując moment, kiedy straciła zainteresowanie nami i zajęła się ekranem swojego telefonu.


- Zadaj jej jakieś pytanie. Teraz, Mila!- wyszeptał na tyle szybko, by nie mogła nas zrozumieć.


- Dobra, spokojnie.  To nie jest takie proste- mruknęłam.


- Nie powiedziałem, że będzie łatwo.


- Co mówią o tobie znajomi?- zadałam jej wymyślone naprędce pytanie.


- Mówią o mnie raczej mądra, skromna, zdolna, a ja wątpię, czy tak jest- stwierdziła, a ja domyśliłam się, że te słowa są parafrazą jednej z piosenek sanah.


- To sanah, prawda? - upewniłam się, poprawiając włosy.


- Nie wiem. Słyszałam to gdzieś ostatnio. Nie jestem Polką, nie znam się na polskiej muzyce- wzruszyła swoimi kościstymi ramionami.


-Jak to nie jesteś Polką?- jej wypowiedź zbiła mnie z tropu.


- Nie jestem Polką, tylko Brytyjką mieszkającą prawdopodobnie na stałe w Polsce. Mam angielski paszport. Ja i mój brat nie mamy polskiego obywatelstwa. I oboje nie  będziemy mieć. Ja na pewno nie chcę. Nie wiem, czego chce David. 


***

- Ona naprawdę jest dziwna- stwierdziłam.


- Przecież Ci mówiłem, że jest poj*bana.


- No mówiłeś, mówiłeś. Punkt dla  Ciebie...



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro