12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Nie chcę cię puszczać.- powiedziałam Ericowi na ucho.
-Uwierz księżniczko, że ja też.- odszedpnął.- Ale jeżeli chcesz iść ma ten bal to będziesz musiała mnie puścić.
-To jest minus pójścia na bal.
-Co zrobisz? Nic nie zrobisz.- wyszczerzył swe piękne zęby.
-Wiem.- przytuliłam się bardziej do niego.- A wy chłopaki? Macie partnerki?- zwróciłam się głośniej do reszty.
-Oczywiście, że mam.- odparł David.-Jak mógłbym nie mieć? Każda leci na  to.- tu pokazał na swoją twarz.
-Ja też, ja też, ja też...- odpowiadała reszta. To dobrze. W końcu wyrosną na ludzi. Chyba... Na parkingu chwilę jeszcze rozmawialiśmy. Pocałowałam Erica na pożegnanie i odjechałam. Podczas drogi do domu miałam w głowie co zdarzyło się podczas tej  godziny. Już mam odrazę do tego miejsca przy szafkach. A ta świnia siedzi przede mną. Ughhh... W moich myślach zaczął się seans. A jaki? Zaczął się od tego, że wyszłam z sali później jestem przy szafkach a jeszcze dalej zjawił się Aleksander. A jeszcze, jeszcze później to już wiadomo. Ciarki mnie przeszły na samą myśl o tym. Dzięki Bogu Eric ma wyjątkowe poczucie czasu. Co ja bym bez niego zrobiła? Jest taki kochany... Zanim się obejrzałam już parkowałam swój motocykl. Usłyszałam szczekanie Terrorysty. Otworzyłam drzwi do domu, a on skoczył na mnie. W skutek tego przewróciłam się.
-Terrorysta!- śmiałam się.- Dzięki piesku za gorące powitanie.- na dodatek zaczął mnie lizać. Żeby w końcu iść przygotowywać się na bal musiałam go zepchnąć z siebie. A to nie było łatwe w przypadku Terrorysty. To kawał psiska.- Słońce moje złaź ze mnie! Muszę iść do domu!- jak na zawołanie zszedł ze mnie.- Dzięki psiaku!
        Pobiegłam na górę do mojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i odsapnęłam. Spojrzała na zegarek. 15:30. Ba ma się zacząć o 18:20. No to trochę czasu mam. Napisałam SMS- a do Carola. Z zapytaniem czy mógłby przypilnować domu pod moją nieobecność. Odpowiedź przyszła niemal od razu.

Jasne. Będę za 30 min.

Prawdę mówiąc bardzo się ucieszyłam. Nie będę musiała się martwić o Terrorystę, ani o całą chatę. Poszłam się umyć. Na samą myśl o tej kąpieli robię się zrelaksowana. Ta kąpiel była świetna! Po prostu... no świetna. Pozwoliłam sobie na taki relaks, bo szłam na bal. Mój pierwszy bal. Nie liczę imprez szkolnych. Zawsze były żałosne. Najgorzej było wtedy kiedy trzeba było się przebierać. I na początek  trzeba było płacić 1$. Nie dość, że muzyka była okropna to jeszcze te "zabawy" typu:
-Jedzie pociąg z daleka
-Kaczuszki
-Szukaj swojego partnera, a później z nim zatańcz.
To było okropne. Na takiej imprezie byłam tylko raz jako piątoklasistka. I do tej pory na samą myśl o tym robi mi się niedobrze. Jako głupiutka dziewczynka z dwoma kucykami po bokach głowy brałam udział w tym szajsie. I co głupia Charlotta zrobiła? Zabawiła się w "Znajdź swojego partnera i z nim zatańcz" miałam nadzieję, że wylosuję któregoś z chlopaków, którzy ówcześnie mi się podobali. Oczywiście jak to w życiu bywa nie wszystko poszło po mojej myśli. Zgodnie z moim "planem" wylosowałam chłopaka, który był bardzo popularny. A jak się okazało on miał dziewczynę. Super! A ja nawet nie znałam jego imienia. Miałam tańczyć z chłopakiem, który był zajęty.  Kiedy chciałam się wycofać zabrzmiał głos z głośników:
-Moi kochani! Mam nadzieję, że wszyscy znaleźli swoje pary. Żeby nie było nieporozumień nie wolno się rozmyślać! Wtedy twój partner zostanie sam i będzie mu smutno!
         Już wtedy nie miałam wyjścia. Poszłam do niego, a on powiedział:
-No cóż, jesteśmy na siebie skazani.- zaśmiał się, a ja z nerwów również.
-Tak.
     O taniec się nie bałam. Brałam lekcje tańca towarzyskiego. Więc wszystko miałam w małym paluszku. Poszliśmy na parkiet i zaczął grać... (Dlaczego akurat z nim?!) Walc. Ułożyliśmy dłonie do tańca i ruszyliśmy z innymi parami. Zastanawiałam się czy inni mieli obowiązkowe lekcje tańca. O
Możliwe, że tak, bo świetnie sobie radzili... Ale nie ten chłopak. Cały czas źle ruszał nogami. Jedna z rzeczy, która była wkurzająca to to, że cały czas patrzył na stopy. Miałam już dość. Powoli przestawał mi się podobać. Zastanawiałam się, czy podobał mi się jego wygląd, czy co? Na koniec tańca chciałam od niego uciec. Gdy skończyła się muzyka szybko podziękowałam za "cudowny" taniec i odwróciłam się żeby iść się czegoś napić. Chwycił mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
-Co ty robisz?- zapytałam zdziwiona i zdezorientowana.
-To.- przyciągnął mnie do siebie i pocałował w policzek. Oderwałam się od niego i przyłożyła mu w twarz.
-Nie dotykaj mnie!
-A taniec, to co to było?
-Musiałam zatańczyć z tobą. Na razie!- odwróciłam się i zamaszystym krokiem odeszłam.
         Taka była mini historyjka o mojej jedynej imprezie szkolnej. Zrobiłam się czerwona jak burak na samą myśl o tym. Jakie to żenujące. Ale ten bal nie będzie jak tamta impreza szkolna. Teraz idę tam z Ericiem i będzie cudownie. Na pewno. Szybko się uwinęłam się z kąpielą i poszłam do pokoju. Usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierają i zamykają. I jak ktoś woła:
-Już jestem!- po tym głosie poznałam, że to Carol.- Mogę zrobić sobie żarcie?
-Tak!- od krzyknęłam.
       Byłam taka szczęśliwa ubrałam sukienkę. Była przepiękna. Granatowa że złotymi wstawkami. Rękaw miała za łokieć i była po kostki. Pewnie rodzi się w głowie pytanie: Skąd ona ją ma? Od razu sprostuję, lubię chodzić po sklepach. Ale jej nie kupiłam. Poszłam na strych poszukać swoich rzeczy i znalazłam pakunek z karteczką. A na niej widniało:

Dla mojej kochanej Charlotty
Wiem, że Ci się spodoba
Mama

Zrobiły mi się mokre oczy. Zaczęłam płakać nie wiem sama dlaczego. Może z tęsknoty, smutku, szczęścia... Ale wiem jedno. Miałam kiedyś najpiękniejszą rodzinę na świecie. A naprawdę nie wiem gdzie oni są. Albo umarli albo coś innego. Ta moja niepewność ciągnie się tak gdzieś z rok. A naprawdę chciałabym mieć normalne życie z moją rodziną. Mam Carola, ale on jest moim kuzynem i zajmuje się swoją rodziną. Gdy znów ocknęłam się z tych swoich myśli poszłam do łazienki się skończyć robić. Makijaż miałam mocny. Nie tak jak na co dzień. Włosy zakręciłam i spięłam grzywkę z tyłu głowy robiąc tak jakby kopułkę. Popatrzyłam na zegarek. Eric będzie za pięć minut. Szybko poszłam po swoje buty. Na schodach usłyszałam gwizdy.
-Panie i panowie oto najpiękniejsza moja kuzynka! Proszę o owacje!- wykrzyczał przełykając kanapkę. Wczułam się w swoją rolę.
-Dobry wieczór państwu! Jakże niezmiernie mi miło nosić tytuł najpiękniejszej kuzynki! Bardzo dziękuję za głosy!- zeszłam na ostatni schodek i w końcu na podłogę.- Dobrze, Carol. Za niedługo będzie Eric.- o w tej sekundzie zadzwonił dzwonek do drzwi.- No już, już idź otwórz. Idę po buty, zostawiłam je na górze.
-Dobra, szybko leć.
          Dotarłam do pokoju, ubrałam granatowe buty na  obcasach i wzięłam portmonetkę. Gdy patrzyłam w lustro słyszałam jak chłopaki rozmawiają. Patrzyłam i patrzyłam na drugie ja w lustrze. Uśmiech miałam na całą twarz i z trudem powstrzymywałam łzy szczęścia.
-Dobra kobito, weź się w garść. Jesteś silna, tak?- mówiłam sama do siebie.- Mama pewnie teraz by powiedziała: O, kochankę jak ty cudownie wyglądasz. Wdałaś się we mnie. A tata by się wykłucał, że całkowicie w niego. A brat by powiedział: Siora, jest spoko. Tak mi ich brakuje...
        Na samą myśl, że tam na dole już czeka na mnie Eric od razu wyszczerzyłam zęby. Zgasiłam światło w pokoju i wyszłam na klatkę schodową. Napięcie zaczęło rosnąć kiedy postawiłam stopę na schodzie.

****Eric****
Usłyszałem jak ktoś schodzi po schodach. Moja księżniczka. Tak się cieszę, że idziemy razem na ten bal. Już nie mogę się doczekać... Całkiem powoli pojawiała się jej postać. Już chciałem do niej biec i ją pocałować. Nie lubię takich długich rozstań. Chociaż to było parę godzin. Napięcie rosło z każdą chwilą. No pokaż się wreszcie... Mowę mi odjęło kiedy zobaczyłem całą Charlottę. Wyglądała cudownie. A jescze bardziej mnie uszczęśliwiało, że jest radosna. Podeszła do nas i chwyciłam mnie za rękę.
-Wow, Charlotta wyglądasz cudownie!- powiedziałem całując ją w kącik ust.
-Dziękuję.- odpowiedziała.
-Idźcie już wy moje gołąbeczki.- chciał nas wygonić Carol.
-Już idziemy. Pamiętaj, że masz pod opieką Terrorystę.- przypomniała mu moja księżniczka.
-Dobra, spadajcie już.- odrzekł z uśmiechem.

_______________________________________

Elo moje Misiaczki!
Jak się Wam podoba?
Czadowo jeśli zostawicie gwiazdkę i koma!
Z góry thank You very much!
Macie jakieś pytanka? Jak coś to śmiało zadawać.
                   Wasza (ulubiona <3)           _GENOWEFA_

Dobrej nocy! Żegnam!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro