13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Eric wziął mnie za rękę i poprowadził do czarnego samochodu. W nawiasie mówiąc ładnego czarnego samochodu.
-To twoja fura?- zapytałam kipiąc z ciekawości.
-Tak... Ale w sumie nie do końca.
-Dlaczego?
-Bo jest moja i mojego brata.
-To ty masz brata? Nic o nim nie mówiłeś.
-Tak jakoś wyszło.
        W samochodzie zapięłam pasy i pogrążyłam  się w rozmowie z moim kochasiem. Po dwudziestu minutach byliśmy na parkingu pod moją szkołą. Eric wyszedł pierwszy i otworzył mi drzwi.
-O, jaki z pana dżentelmen.- powiedziałam biorąc jego dłoń w swoją.
-Zawsze nim byłem, jestem i będę, madam.- odpowiedział z starym udawanym głosem. Jeszcze odwrócił się i zamknął auto na klucz. Musieliśmy trochę przejść do drzwi wejściowych, ponieważ parking był ogromny. Zauważyłam jak  moi przyjaciele idą do drzwi razem z ich partnerkami.    Jak dobrze jest ich widzieć... Jakby to ująć? W takim stanie? Obserwowałam ich dopóki nie zniknęli za drzwiami.
W połowie drogi na salę Eric wykonał mną obrót o 180°. Teraz stałam twarzą w twarz przed Ericiem. Wpatrywałam mu się w oczy. Jeju!!! Jakie on ma cudowne oczy. Podniósł rękę i po jeździł kciukiem w górę i w dół po moim policzku. Wtuliłam się w jego dłoń.
-Mam dla ciebie coś księżniczko.- wyszeptał.
-Ach, tak??- już nie mogłam się doczekać. Wyjął jakieś pudełeczko zza pleców. Powoli je otwierał. Zobaczyłam cudowny złoty naszyjnik z kryształkami. Zaniemówiłam.- Twoja szyja będzie pięknie w nim wyglądać.- powiedział. Rzuciłam mu się na szyję, o mało nie wyrzucając naszyjnika z dłoni Erica.
-Jest cudowny.- wyszeptałam mu do ucha.
-Dobra misiaku, muszę ci go założyć.
-Dobrze.- cofnęłam się i obróciłam. Po chwili poczułam zimno naszyjnika. Znowu wykonałam obrót o 180°. Wyciągnęłam ręce do przodu i chwyciłam Erica za garnitur. Pociągnęłam go w swoją stronę. Stanęłam na palcach i dotknęłam swoimi wargami jego usta. Jego osoba zadziwia mnie pod każdym względem. Szczerze mówiąc miałam uczucie, że go duszę. Nikt nie był dla mnie taki, jaki on jest.
-Dziękuję.- szepnęłam mu prosto do ucha.

****Eric****
-Dziękuję - szepnęła mi do ucha. Była tak blisko, że powietrze, które wydychała połaskotało mnie.
-Dla mojej księżniczki wszystko.- odpowiedziałem.
-Jeszcze tylko jednego brakuje.- powiedziała. Domyśliłem się o co jej chodzi. Szybko ją podniosłem i zacząłem kręcić.
-O, jak ty mnie dobrze znasz.- powiedziała gdy postawiłem ją na ziemi.
-Wiem.
     W końcu doszliśmy do drzwi wejściowych. Inne pary też zaczęły się schodzić. Weszliśmy do środka. Słychać było stłumioną muzykę. Popatrzyłem na Charlottę. Miała wielki uśmiech z czego bardzo się cieszyłem. Chyba się na nią za patrzyłem, bo powiedziała:
-Co? Makijaż mi się rozmazał?
-Nie, księżniczko.
-To co się stało?
-Jesteś taka piękna, że oczu nie mogę od ciebie oderwać.
-Wiesz co? Ja od ciebie mogę.
-Złamałaś mi serce.- udawałem, że mnie to zabolało. Dotknąłem miejsca tam gdzie jest moje serce.
-Oj, nie bądź taki. Sam wiesz, że jesteś najprzystojniejszym chłopakiem na świecie.
-Wiem.
-I takiego cię uwielbiam.
    Przy wejściu na salę musiałem wręczyć kolesiowi nasze wejściówki. Czułem, że będziemy się dobrze bawić. Ale gdzieś w mojej podświadomości wiedziałem, że coś niechcianego się stanie.

_______________________________________________
Elo Kochani,
Jeżeli długo czekaliście to sorry 😀😀
I wielkie dzięki za 551 wyświetleń!!!
                              Wasza (ulubiona<3) _GENOWEFA_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro