7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oglądaliśmy jakiś thriller. Dziękowałam w myślach, że nie horror. Panicznie się boję horrorów. W większości którą oglądałam (dużo ich nie było) zawsze się krzyczy żeby ktoś nie otwierał tych drzwi. A ten ktoś je otwiera. Można przy tym oszaleć. Nagle oczy zaczęły mi się kleić. Oparłam się o ramię Erica. A on mnie przytulił ramieniem i oparł swoją głowę o moją. Obraz przede mną robił się coraz mniejszy. To pewnie przez moje opadające powieki. Potem poczułam, że czyjeś ręce mnie podnoszą, a później kładą na łóżku. Jeszcze, jeszcze potem przykrywają kołdrą. Słyszałam, że kroki się oddalają, a po chwili są coraz głośniejsze. Znaczyło to, że ktoś podchodzi. Obok mnie materac się zapadł i poczułam sierść Terrorysty. Kochany wtulił się we mnie. I kroki znów były coraz cichsze.

   Usłyszałam strzał z pistoletu. Szybko się podniosłam. Psa obok mnie nie było. Wybiegłam z domu i zamarłam. Eric leżał zakrwawiony na ziemi, niedaleko niego Terrorysta. Ktoś stał obok chłopaka z bronią w dłoni. Obrócił się w moją stronę. Wtedy już kolana się pode mną ugięły. Steve. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się szyderczo.
-Proszę, proszę. Moja kochana siostrzyczka.- powiedział sarkastycznie. Zaczęłam płakać.
-Coś ty zrobił?- wyszlochałam.
-Powiedzmy wyrównuję rachunki.- zaczął do mnie podchodzić. Nie uciekałam. Nie miałam siły.
-Nie rozumiem.
-W końcu zrozumiesz.- podniósł pistolet w moją stronę.
-Nie rób...- zobaczyłam jak Eric się trochę podniósł. Mój brat się odwrócił i znów oddał strzał. Chłopak upadł.
-Nie!- moje łzy zamieniły się w istny wodospad.- Proszę, jeżeli chcesz to strzelaj we mnie.- gdy to powiedziałam wyglądał na zaskoczonego. Przekszywił głowę w bok.- I tak mi wszystko zabierasz. Prawie nic tu nie mam.
-Jesteś dzielna.
-Gówno mnie to obchodzi. Nic cię nie interesuje. Jesteś psychopatą. Nie wiem jak mogłam chcieć cię znaleźć.
-Co?- rękę z pistoletem opuścił.- Ty mnie szukałaś?
-Tak, a tu się zachowujesz jak seryjny morderca.
-Brawo!
-Co?
-Już wiesz kim tak naprawdę jestem.- podniósł broń w moją stronę i pociągnął za spust.
    

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro