Rozdział 23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od ekscesu z Marco i Pedro minęły już dwa dni. Po tym jak ich wykorzystałam do zaspokojenia mojego ciała,  po prostu wystawiłam ich za drzwi. Czy zachowałam się wobec nich zbyt okrutnie? Być może tak, ale szczerze nie miałam okazji w tamtej chwili okazji się zamartwiać.

Sami do mnie przyszli. Liczyli na sex i go dostali.

To, że ja zamiast nich, którzy mnie dotykali. Wyobrażałam sobie kogoś innego to już inna sprawa.

Oni zaspokoili swoje fantazje, a ja ciało. Wszyscy powinni być zadowoleni.

Marco i Pedro po naszym spektakularnym akcie seksualnym, chcieli spędzić ze mną te noc. Byli gotowi poczekać aż skącze pracę, żeby udać się ze mną do mojego mieszkania.  Bez żadnych podtekstów.  Pragnęli po prostu chwilę ze mną pobyć,  porozmawiać.  Upewnić się czy wszystko  między nimi a mną jest w porządku.  Zapewniłam ich, że nie mają się o co martwić.  Już dawno przeszła mi złość na nich.  Ulżyło im. Jednak nie zamierzałam tamtej nocy kontynuować  spotkania, więc ich wykopałam za drzwi.  Ich rozkojarzone miny były bezcenne.

W chwili gdy dostrzegłam jak Pedro przyczepia niepostrzeżenie niezidentyfikowane urządzenie na framugę drzwi, udając, że niby się o nią opiera. Postanowiłam ich przetestować.  Sprawdzić jak daleko mogą się posunąć.

Byli zbyt naiwni skoro pomyśleli, że tak łatwo mogą mnie przechytrzeć. Często zwracam uwagę na szczegóły.  Cały czas udawałam,  że nie wiem o tym, że najprawdopodobniej całe nasze spotkanie się nagrywa. Musiałam wszystko sobie sprawdzić. 

Teraz jednak szykuję się do kolejnej imprezy w moim klubie.  Zawsze organizuje je z pełną pompą. W niczym się nie ograniczam. Chcę zapewnić gością odwiedzających DemonsAngel noc niezapomnianych wrażeń.  Wszystko po to, aby podbić Miami.

Przekraczając próg klubu trafisz do nieba albo piekła. Wszystko zależy od tego czy chcesz zostać demonem czy aniołem.

Jestem głęboko przekonana o tym, że tej nocy klub może zarobić nawet sto tysięcy dolarów.  Na różnych portalach społecznościowych już ponad pięćdziesiąt tysięcy osób potwierdziło swoją obecność tej nocy.

Jestem dumna z tego, że mój klub stał się  tak rozpoznawalny. Popularność jego stała się głównym tematem tabloidów.

Wcześniej zadzwoniłam do Meddy upewniając się,  czy dobrze się czuję i czy ma siłę przyjść do pracy.  Jest moją najlepszą barmanką. Potrafi ustawić sobie ludzi. Nie dawała klientom wejść sobie na głowę.

Personal DemonsAngel nie będzie dla ciebie miły, patraktuję cię tak jak na to zasługujesz.

Medison powiedziała,  że wszystko z nią w porządku.  Poukładała sobie na spokojnie myśli.  W klubie ma pojawić się razem z Jackiem.

Właśnie dokańczam robienie makijażu.  Dzisiaj postawiam na makijaż z akcentem na usta.  Maluję je szminką w kolorze czerwonego wina,  dodając trochę złotego akcentu błyszczykiem. Powieki przyozdabiam delikatnym, brązowym cieniem,  a rzęsy przeciągam czarnym tuszem.

Przyglądając się swemu odbiciu w lustrze, sprawdzam jak się prezentuję. Mam na sobie efektowną czerwoną sukienkę z nietuzinkowym rozcięciem na dekolcie. Plecy są pokryte delikatnym tiulem. Zapinana jest na dwa małe guziczki z tyłu.  Sukienkę zdobi na kołnierzyku mała łezka.  Kreacja ta bardzo eksponuję moje ponętne ciało. Podkreślając moje największe atuty: biust, pośladki i nogi. A propo nogów na dzisiejszy wieczór zakładam sobie zamszowe czarne czułenka na słupku z paskiem. Na ramię zawieszam małą kopertówkę z czarnym blingiem na złotym łańcuszku. Włosy sobie rozpuściłam.

Efekt był onieśmielający. Na bank tym strojem przykuję uwagę wszystkich. Czy lubię być w centrum uwagi? Oczywiście,  że tak. Uwielbiam jak ludzie mnie podziwiają i mi zazdroszczą.

Przyglądam się w lustrze ostatni raz, aby zobaczyć czy dzisiejszy outfit nie ma żadnych mankamentów. Uśmiecham się dumnie  Jestem gotowa  pomyślałam.

Jazda limuzyną upłynęła bardzo szybko.  Nawet mnie to w pozytywny sposób zaskoczyło.  Po wyjściu z niej tak jak się spodziewałam, wzrok osób stających w kolejce zostaje skierowany na mnie.

Ostętacyjnie przewracam oczami i prycham ignorując tłum. Pewnym siebie krokiem ruszam przed siebie. Przecież jestem królową tego miejsca, oni jedynie podwładnymi, którym pozwalam przekraczać próg swego królestwa.

Zbliżając się do głównego wejścia, zauważam Jacka. W garniturze wygląda jak oswojony niedźwiedź.  Jego wkurwiona mina mówi lepiej ze mną nie zadzieraj. Ludzie po prostu się go boją.  Dlatego w klubie mało kiedy zdarzają się bójki. Widząc mnie Jack nieznacznie się uśmiecha i jak na dżentelmena przystało otwiera mi drzwi.

Będąc już we wnętrzu klubu pierwsze co zrobiłam to przeszłam się po wszystkich salach. Chcę się upewnić czy wszystko wygląda nieskazitelnie.

Oglądając ostatnią salę poczułam  czyjąś dłoń na moim tyłku.  Automatycznie uderzam w twarz mężczyznę,  który ośmielił się mnie tknąć.

Okazało się,  że jest to Demon.  Jego zielone oczy patrzą na mnie wyzywająco.  Nie spodobał mu się ten policzek. Wygląda tak jakby miał się na mnie za chwile rzucić. Wiem jednak, że nie zrobi mi krzywdy.

Nie wiem dlaczego,  ale przy nim czuję się bezpieczna.

Demon ma na sobie czarne, eleganckie spodnie, koszulę w kolorze jego ciemnozielonych oczu i czarne, eleganckie półbuty.  Jest wręcz zabójczo przystojny. Dwudniowy zarost dodaję mu seksapilu.

- Bardzo miłe powitanie Angel- mruknął zachrypniętym głosem. Gdy tylko  otworzył usta, poczułam odór alkoholu.

- Piłeś- oskarżam go zdziwiona.

Z tego co wiem Shadow nigdy nie sięgał po alkohol.  Bardzo mnie ten fakt zaskakuje, a jednocześnie zaniepokaja. Przynajmniej wyjaśnia się to dlaczego klepnął mnie w tyłek.  Nie był po prostu sobą.

- Zabronisz mi?!- pyta wyzywająco.

- Rób co chcesz!!- odwracam się na pięcie.

Jednak Demon  mocno mnie szarpie, tak, że z impetem uderzam placami o jego klatkę piersiową.  Na pośladkach czuję jego erekcje. Mimowolnie jęknęłam, przymykając przy tym powieki.

- Czujesz co ze mną zrobiłaś mała diablico?- mruczy mi do ucha, pocierając  się swoim zwodem o moje ciało. Przygryza delikatnie płatek mojego ucha.

- Możesz sobie co najwyżej na ręcznym pojeździć- odpowiadam nie co zbyt ostro.

Demon odpowiada mi śmiechem, a po chwili odwraca mnie przedem do siebie.

- Dlaczego nie chcesz obojgu nam ulżeć?- pyta się mnie, patrząc mi głęboko w oczy.

- Nie interesujesz mnie- kłamię,  uciekając wzrokiem od jego spojrzenia.

- Bardziej okłamujesz samą siebie niż mnie Angel- wzdycha.

- Zbyt wiele sobie wyobrażasz- prycham.

- Twoje ciało mówi samo za siebie- Demon kieruje wzrok na moje sterczące sutki.

- Pieprz się- pyskuje mu.

- Tylko z tobą Angel.  Zdecydowanie tylko z tobą- mruczy i niespodziewanie mnie całuję, gryząc mnie w język i zasysając moją krew.

Wyrywam mu się i mocno go odpycham od siebie. Chcę coś powiedzieć,  ale mu przerywam.

- Kurwa co ty odpierdalasz?!! Upijasz się i mnie atakujesz- wrzeszcze wściekła.

- Angel wybacz sam do końca nie wiem co się ze mną dzieję.  Opętałaś mnie.  Inaczej nie potrafię tego wytłumaczyć. Od naszego ostatniego spotkania myślę tylko o tym, aby się z tobą kochać.  Kochać rozumiesz? Nie zerżnąć. Zasługujemy na coś więcej niż przygodny sex. Pragnę otoczyć cię swoją ochroną- wyznaje mi podkreślając każde wypowiedziane przez siebie słowo.

Czy on właśnie po pijaku wyznał mi miłość?
Nie odpowiadam. Tym wyznaniem mnie szokuje.  Zdecydowanie działam na niego tak jak on na mnie. Nie wiem czy powinnam się z tego powodu cieszyć,  czy raczej martwić. 

W mojej głowie panuje zbyt duży chaos. Boję się,  że nie wierząc w miłość, zakocham się w tym mężczyźnie. Niszcząc przy tym jego i siebie. Nie mogę do tego dopuścić. To zbyt wielka odpowiedzialność. Dobrze wiem, że gdy wylądujemy razem w łóżku nie będzie już odwrotu. Zatracimy się w sobie.  Nie będzie to zwykły seks, w grę będąc wchodzić nieporządane przez mnie uczucia.  Nie potrafię narażać go i swojego serca na rozczarowanie. Ja stanowczo nie nadaję się do tworzenia związku.  Dodatkową sprawą jest to, że  Demon powinien myśleć o swoich młodszych siostrach Daicy i Dianie, które dorastają.  One bardziej go potrzebują niż ja.

- Demon dobrze wiesz,  że nie możemy tego zrobić.  To może nas oboje zniszczyć- przyznaję w końcu to głośno.
- Dlaczego musisz być taka niemożliwa? Dam ci czas. Miej na uwadze to, że Ci nie odpuszczę.  Musimy być razem i będziemy. Masz na to moje słowo.  Nie wiem co sobie ubzurałaś, ale nie poddam się.  Przy tobie kurwa odżyłem. Rozumiesz co to znaczy?- mówi to z pewnością siebie w głosie

Mam zamiar już mu coś odpowiedzieć.  Dodać jakiś sarkastyczny komentarz,  kiedy oboje słyszymy jakiś hałas podobny do płaczu zza ściany. Ruszamy w jego kierunku. Na korytarzu stał Nigeryjczyka Jason Lewis. Milioner słynący z braku szacunku do kobiet. Gdy tylko o nim myślę,  czuję wstręt. 

Obok niego stoi zapłakana z rozciętą wargą ciemnoskóra młoda kobieta.  Nie wygląda na więcej niż osiemnaście lat. Ma odcień skóry w kolorze mlecznej czekolady,  duże czekoladowe oczy, przypominały oczy bambi.  Jej włosy są długie, czarne z naturalnym skrętem. Pełne usta, nadają jej twarzy charakteru. Mimo widocznych na jej ciele śladów pobicia, dziewczyna jest po prostu piękna. Ubrana jest w srebną sukienkę,  wykonaną z mieniących się cekinów, oraz szare szpilki.

- Ztargaj mi lache- Jason rozkazuje swojej towarzyszce w bolesny sposób,  przewracając ją na kolana.

- Spierdalaj pojebie- odpowiada nieznajoma.

Już ją polubiłam.  Na wszelki wypadek włączyłam nagrywanie w telefonie.
Klub posiadał monitoring, ale niestety istnieją tak zwane martwe pola. 

Jason mocno uderza dziewczynę z pięści w twarz, wybijając jej przy tym kilka zębów i najprawdopodobniej łamiąc jej przy tym nos. Biedna przewraca się na podłogę,  a ten pod wpływem furii niepohamowanie zaczął okładać ją po całym ciele.

- Ty nic nie warta szmato myślisz,  że możesz mi odmawiać?! Nadajesz się tylko do ruchania. Twoja murzyńska pizda powinna przyjmować tylko ostre pierdolenie- Lewis krzyczy na biedną dziewczynę,  która błaga go, aby przestał

Chowam telefon z nagraniem do torebki  i rzucam się skurwielowi na plecy, odciągam go od kobiety. Mam w sobie tyle adrenaliny i wściekłości,  że nie zwracam uwagi na nic. Jednak gdy Jason w brutalny sposób zrzuca mnie na ziemie jestem już przygotowana na cios, który nie nadszedł.

Widzę jak Demon,  który w tej chwili wygląda jak bóg wojny z impetem miażdży o ścianę na miazgę nos Nigeryjczyka. Nie mogąc się powstrzymać podchodzę do Jasona i z wszystkich sił kopię mężczyznę prosto w przyrodzenie. Odsuwam się pozwalając zrobić Demonowi z nim wszystko co będzie chciał.

Demon spuszcza skurwielowi królewski wpierdol.  Traktuje jego ciało jak worek termingowy. Mam wrażenie, że każdy kolejny cios staję się mocniejszy.

Obserwując Demona w tym szale staję się kompletnie mokra. Jestem chyba jakaś niereformowalna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro