-11-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kazali nam teraz wejść na korytarz pod stadionem ponieważ ludzie będą się zbierać i za 15 minut będziemy robić to wielkie wejście. Nie wiedząc co ze sobą zrobić usiadłam na podłodze opierając się o ścianę i grałam w gry na komórce. Gdy owe 15 minut minęło stanęliśmy w dwóch rzędach a na samym przodzie jakaś dziewczyna trzymająca flagę z logiem naszego zespołu. Zaczęła grać muzyka i słychać było krzyki ludzi na trybunach. Powoli zaczęliśmy wychodzić a ja oczywiście musiałam nadepnąć Markowi na piętę. 

-Brawo ty -Odezwał się głosik w mojej głowie

Cichaj szatanie. Nie odzywaj się przez następne 3 godziny. Z jednej strony wychodziliśmy my a z drugiej liceum zeusa. Trzymali jakieś śmieszne szklaneczki w których chyba była woda. Ciekawe tylko czemu do cholery piją z eleganckich szklaneczek a my z butelek?! Stanęliśmy na przeciwko siebie, Mark zamienił pare słów z Aphrodim i obie drużyny zebrały się na naradę. Ja, jak to ja nic nie słuchałam bo i tak nigdy nie trzymam się tej strategii. Druga drużyna zamiast obmyślać plan zderzyli się swoimi szklaneczkami i wypili ciecz znajdującą się w środku po czym każdy rozbił swoje naczynie o ziemię. Marnotrastwo. Kto to będzie sprzątał? Po naradzie ustawiliśmy się na swoich pozycjach. Jako, że nie słuchałam zupełnie nie wiedziałam gdzie gram.

-Axel, gdzie gram? Bo nie bardzo słuchałam...

-W ataku -Odparł chłodno

No i karuzela spierdolenia ruszyła... Pierwszy mecz w życiu i gram na ataku! Zajebiście! Po chwili usłyszeliśmy gwizdek na rozpoczęcie meczu.

-Time skip 20 minut-

Po około 20 minutach cała nasza drużyna leżała na murawie. Wynik? 3-0... Jak ja tu zaraz zemre! Żadna nasza technika nie była skuteczna a ta Aphrodi Tfu! Ten Aphrodi, to mocny facet. Ugh... Próbowałam wstać ale na nic. A co to? Cała drużyna zeusa schodzi z boiska? Czemu? Ja rozumiem, że są mocni ale żeby przerywać grę w środku meczu? 

-Po co piją tyle wody? -Spytał Max

-Właśnie też się zastanawiam. Ta woda jest pewnie jakimś cheatem! (Cheat (Język graczy) - Oszustwo, haxy)

-Możliwe...

Znowu biją niewinne szklaneczki. Szatany! Kurde... Nie będę tu jak ciota leżeć! Wstałam, ciężko ale wstałam. Po mnie zrobił to Axel, też pewnie żeby nie wyjść na ciote. Po  chwili na boisku pojawiła się drużyna zeusa.

-Jeszcze trzymacie się na nogach? -Spytał Aphrodi

-A i owszem -Potwierdziłam -To mój pierwszy mecz i nie zawiodę! -Upadłam po czym szybko wstałam -Żyje!

-Ojej widzę, że naprawdę chcecie tutaj zginąć.

-Zginąć? Phi! Można co najmniej połamać kości. Dobra, to nie czas na pogaduszki!

Podbiegłam do Aphrodiego który aktualnie miał piłkę.

-Więzienie! -Krzyknęłam po czym on przeskoczył nade mną. Skubany. -A wy jeszcze leżycie? Wstawać wstawać nie ma czasu! -Krzyczałam do obrony i pomocników którzy jeszcze leżeli na murawie. Ugh... Dobra, Aiko przejmuje kontrolę! Pobiegłam za kapitanem zeusa, mam takie szczęście, że jestem od niego szybsza. Stanęłam przed nim próbując go jakoś zatrzymać. -Nie przejdziesz niszczycielu szklanek!

Nim się obejrzałam a pod Aphrodim leciał Nethan robiąc wślizg. Aniołek upadł tracąc piłkę.

-Dobra robota -Pochwaliłam niebieskowłosego

-Wiem

Spoglądając w stronę bramki przeciwników spostrzegłam iż cała nasza drużyna już trzyma się na nogach. Brawo my. Nagle usłyszeliśmy gwizdek oznaczający koniec pierwszej połowy. No cholera jasna w takim momencie?! Ruszyliśmy na ławkę, dopiero teraz ogarnęłam się, że zapomniałam butelki. Poszłam do szatni po mój napój. Wracając odkręciłam butelkę i napiłam się z niej. Kurcze coś mi się kręci w głowie, ekran wiruje. Czy ja jestem w niebie? Nie no dobra koniec żartów, zaczynamy panikę. Co się kurwa odpierdala?! Halo mózgu! E! Co ty tworzysz?! Uspokój się! Kurde tracę łączność ze światem! Nie umieraj! Aiko! Żyj! Kurwa! Zemdlałam.

I takim oto miłym akcentem kończymy ten rozdział. Niestety wyszedł trochę krótki no ale cóż. Kiedyś Sramelka wymyśliła coś takiego więc postanowiłam to wykorzystać. To tyle. Bayo!



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro