Rozdział 28

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zaczerpnęłam więcej powietrza, kiedy jego wzrok spoczywał na moich odsłoniętych piersiach. Nie oddycham przez nos, a przez usta. Zresztą - przez te wszystkie emocje nie dam rady oddychać przez nos. Ja wariuje, szaleje, gorączkuje się cała w ciele. Chcę go, chcę Williama poczuć, to dziwne? To popierdolone.

Popchnął mnie gwałtownie na ścianę, a mebel obok mnie aż się zatrząsł. Wydałam z siebie głośny jęk, tylko bardziej z podniecenia niż bólu. Jego dłonie objęły mnie wokół, a miękkie usta zaczęły obdarowywać mnie mnóstwem mokrych i podniecających pocałunków na szyi, dekolcie, mostku, ale za to omijał piersi. Wplotłam dłonie w jego puszyste włosy i sapnęłam, przegryzając przy tym usta. Chcę go, tak bardzo go chcę i chcę już więcej. Chcę go poczuć, chcę Williama. Strasznie go pragnę. 

Byłam tak podniecona i domagałam się tylko jednej rzeczy, że nie miałam siły stać o własnych siłach na nogach. Jego jedna dłoń mnie utrzymywała, bo druga zaczęła błądzić po moich gołych plecach, później talii, aż w końcu dotknął brzucha i zjeżdżał w górę. Zadrżałam, kiedy w tym samym czasie jego pocałunki zjeżdżały niżej, zaczynając od wrażliwego miejsca za uchem, a kończąc na prawej piersi. 

Jedną ręką ujął moją pierś i zaczął delikatnie ściskać w swojej dłoni, jednocześnie kciukiem napierać na nabrzmiałego sutka. Wydałam z siebie dość głośny jęk podniecenia, kiedy mokry i ciepły język przyssał się do mojego kolejnego sutka. Pociągnęłam za końcówki jego włosów dość ostro, gdzie on przy tym wydał z siebie ciche syknięcie. Ledwo co staję na nogach, a na dodatek czuje własne soki na bieliźnie. Cała płonę z podniecenia i rozkoszy, którą daje mi William. William mi ją daje. 

Zasysał go, jakby robił malinkę, co jeszcze bardziej doprowadzało mnie do skrajności. Cały czas pojękiwałam, przegryzając przy tym wargę i przymykając oczy. Podniosłam nogę w górę i owinęłam ją wokół jego bioder, a swoje biodra uniosłam w górę. Zetknęłam się z jego kroczem, które jest twarde, które jest wypukłe, nabrzmiałe, które po prostu jest cholernie podniecone. Podnieciłam Williama. On chce tego samego co ja. William chce mnie, a ja chcę go.

- Will, proszę... - sapnęłam i jeszcze bardziej napierałam kroczem na jego męskość. 

Jestem pewna, że czuje moje mokre wejście, moją wilgoć spowodowaną przez jego wyczyny.

- Tęskniłem za tobą.

Zamknęłam oczy i wydałam z ciebie przeciągłe westchnięcie. Mów do mnie, proszę. Mów tak do mnie, Will. Zakochałam się w tobie, czemu nie mogę ci tego powiedzieć? Czemu zakazane rzeczy tak słodko smakują? Najlepiej smakują. William, jaki ty jesteś piękny. Jak ty słodko smakujesz.

Zaczął podgryzać mi sutka, którego nawilżał swoim mokrym językiem. To było okropnie podniecające, to były dla mnie katusze w postaci masakrycznego podniecenia, skrajności, padam przez to. Zassał go ponownie, na co aż chciałam krzyczeć. Jego spoczywająca dłoń na mojej drugiej piersi cały czas bawiła się z nią. Sprawdzał jędrność, wielkość, badał je z dokładnością. 

Oderwał się od mojej piersi i zaczął obdarowywać mój brzuch pocałunkami, gdzie przy tym powoli wjeżdżał w górę. Jego obie dłonie ujmowały moje cycki, które pieścił, badał, bawił się cały czas, a kciuki przy tym spoczywały na sutkach, które drażnił. 

Czuje już jego miękkie i idealne usta na moim mostku. Wjeżdżał coraz wyżej - obdarował moją szyję mokrymi pocałunkami, a przy tym zrobił kolejną malinkę. Oznaczył mnie. To malinka Williama. Oznaczył i pokazał, że tu był, ale kto będzie wiedział, że to od niego? Cieszę się, że ja wiem. 

- Też za tobą tęskniłam... - wydusiłam z siebie po dłuższej chwili. 

Pocałował mnie. Czule, namiętnie, troskliwie i jakby z oddaniem, podziękowaniem. Oddałam od razu pocałunek i wciągnęłam więcej powietrza przez nos. Zakochałam się w nim, tak bardzo się w nim zakochałam...

Jego dłonie powędrowały prosto na moje policzku, które ujął i w żaden sposób nie pozwolił oddalić się moim ustom od jego. Pocałunek jest leniwy, ale z każdą chwilą nabiera tempa i jeszcze większej czułości. Dlaczego on jest tak bardzo czuły? Pragnął tego tak samo jak ja? Pragnie mnie tak samo jak ja go? 

Jęknęłam, kiedy jego jedna dłoń wzdłuż moich gołych pleców zsunęła się w dół, a przy tym opuszki placów sprawiały mi przyjemne dreszcze. Aż drgnęłam ciałem, kiedy poczułam jego dużą i ciepłą dłoń nad materiałem moich spodenek. Dotykał dołeczków, a ja wręcz oszalałam i prawię się zgięłam z przyjemności. Znowu jęknęłam mu w usta, gdzie on od razu dorwał się do mojego języka i zaczął prowadzić wojnę, do tego badał cały czas mój kolczyk. Podniecał się nim, wiedziałam o tym.

Cały czas opuszkami palców dotykał mnie w sposób przyjemny i delikatny po dołeczkach na plecach. Jest to kolejne miejsce, które wraz z szyją i karkiem dla mnie jest intymne w dotyku. To było bardzo podniecające. Znowu czuje spływające soki, znowu czuje cholerną wilgoć. Zacisnęłam dolną partię, kiedy jego dłoń w powolnym tempie zniżała się w dół, aż w końcu dotknęła moich pośladków, które ścisnął i znowu badał jak piersi. 

Obie jego dłonie pracowały, a o synchronizującym się języku z moim nie wspomnę. Działał cuda. William działał cuda, działa, okropnie na mnie działa. Dotyka moją szyję, karku, dekoltu i cały czas powtarzał ruchy, a moją pupę ściska. Już mam dość, dość już mam, cała się gotuje w środku.

Jego nagi tors napiera na mnie, a ja dłońmi błądzę po jego ramionach, bicepsach, klatce piersiowej, kaloryferze i badam wszystko. Mruknął mi w usta, jakby z zadowolenia i satysfakcji, a ja od razu przegryzłam jego dolną wargę i znowu połączyłam nasze usta. Jest umięśniony i podniecający. Strasznie mnie William podnieca i dopiero teraz zauważam, jak naprawdę mocno on jest umięśniony. Teraz jest mój. 

Schodzę coraz niżej i zauważa dokąd już zmierzam. On także robi kolejny krok i chwyta za mój materiał od spodenek. Nie ściągnął od razu - kiedy nie sprzeciwiłam się, dopiero po kilku sekundach zsunął ze mnie powoli spodenki. Dotknęłam jego V na miednicy i zachwycałam się tym, to jest boskie. Nie, William jest boski, William jest piękny.

Chwytam za jego pasek od spodni i zaczynam odpinać, gdy nagle moje dłonie zostały gwałtownie chwycone przez jego. Jakby osłupiał, jakby się przeraził. Nawet na mnie nie spojrzał, a oparł swoje czoło o moje.

- Jane, będziesz żałować - wymruczał zmachany. Był podniecony, czułam to, widziałam, słyszałam. Chciał tego jak ja, ale czemu się powstrzymywał? Bał się czegoś?

- Nie. Nie mów tego... - jego uścisk na moich dłoniach zmniejszył się. Wyswobodziłam się z jego rąk i dłońmi przejechałam po całym jego ciele. Powtarzałam te czynności w spokojny i delikatny sposób i słyszałam, jak wciąga więcej powietrza, jak jego klatka piersiowa się unosi.

- Naprawdę tego chcesz? - dotknął mojego brzucha. Niepewnie, delikatnie i tak, jakby nie chciał mnie skrzywdzić, przestraszyć. Drgnęłam, kiedy mnie dotykał i wjeżdżał do góry. Nie sprzeciwiałam się. 

- Chcę tego... - złączyłam nasze usta w czułym i krótkim pocałunku. - Z tobą, Will... - szepnęłam.

- Tak bardzo za tobą, Jane, tęskniłem...

Powiedział to w taki sposób, jakby się łamał. Dlaczego to sprawiło mi motylki w brzuchu, ale nie z tego podniecenia, które między nami jest, a po prostu... Znowu to uczucie, znowu to milutkie i ciepłe, rozchodzące się po całym ciele. William za mną tęsknił i mi to wprost powiedział. Rozpływam się.

Jego usta spoczęły na moich i z żarliwością mnie pochłaniał. Z żądzą podniecenia, prawdziwego erotyzmu i dominacji. Poddawałam się temu, prawie pozwalałam mu prowadzić, ale z trudem nadążałam za nim. Czuje znowu spływające soki i uścisk w kobiecości przez podniecenie. Jego dłonie same zajęły się paskiem i zrobił to tak szybko, że nawet nie zdążyłam pomóc, a tak bardzo chciałam odpiąć mu pasek i wiedzieć, że naprawdę mu go odpięłam, że to nie są żarty.

Za to zsunęłam z niego czarne spodnie, które opadły luźno na podłogę. Ja mu je ściągnęłam, ściągnęłam mu spodnie. Williamowi ściągnęłam ubrania. Złapał mnie za pośladki i podniósł, a ja od razu oplotłam go wokół i nie przestawałam całować chociaż na moment. Po chwili poczułam materac mojego łóżka. Zawisł nade mną, a ja byłam pod nim. Byłam w samej bieliźnie tak samo jak on. Jestem pod Williamem w samych majtkach.

Nie karmie się teraz jego cierpieniem, jego żalem, złością, złym humorem, który zawsze mu sprawiałam. Nie pałam do niego nienawiścią - ja się w nim zakochałam. Karmie się jego szczęściem, uśmiechem, radością, jego dotykiem, pocałunkiem, bliskością. Chcę go. Pragnę go. Marzę wręcz o nim. Chcę Williama.

Oderwał się od moich ust i spojrzał na mnie z góry. Jego błękitne tęczówki patrzą intensywnie w moje oczy. Widzę pożądanie i podniecenie w jego spojrzeniu. Nie zabrakło także namiętności i tej tajemniczości, którą chciałabym odgadnąć. Jego spojrzenie skanuje mnie całą, gdy ja - zmachana, z unoszącą się klatką piersiową co kilka sekund, pełna podniecenia, głodna jego osoby i pragnąca wreszcie go całego - patrzę mu niewinnie w oczy, ale zarazem kusząco, uwodzicielsko, namiętnie. 

Nachylił się nade mną i obdarował czułym pocałunkiem. Odsunął się i pocałował mój dekolt, a po tym zaczął obsypywać mnie krótkimi pocałunkami po całym ciele. Jęknęłam i wplotłam dłonie w jego włosy tak samo, jak uniosłam biodra ku górze. Jestem cała mokra, przeszkadza mi już moja bielizna i chcę, żeby mi ją zdjął. Chcę, żeby William mi ją zdjął.

Westchnęłam głośno i przegryzłam wargę, kiedy zaczął całować moją szyję. Jego pocałunki były tak czułe, tak namiętne i takie pełne delikatności. Nigdy w życiu nie czułam się tak jak teraz. Nigdy w życiu mnie nikt tak nie całował jak William. Czuje się tak... miło, przyjemnie, zupełnie inaczej przy nim się czuje niż na przykład przy James'ie.

Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i poprowadziłam na sam dół. Przez bokserki złapałam jego twardą męskość, na co mnie ugryzł i aż warknął z podniecenia, a ja jęknęłam cicho. 

- Co ty ze mną robisz... - szepnął i jego dłoń dłoń zjechała niżej. Zaczął pieścić mi brzuch i jednocześnie zjeżdżać coraz niżej.

Proszę, dotknij mnie tam. 

- Pytanie, co ty ze mną robisz... - sapnęłam i uniosłam biodra w górę. - Will, proszę...

- O co mnie prosisz..? - mruknął kusząco i zaczął całować mi szczękę i szyję.

Nie byłam w stanie tego nawet wydusić z siebie. Przegryzłam wargę i ścisnęłam jego męskość, na co on ponownie wgryzł się we mnie z syknięciem pod nosem. Jęknęłam i uniosłam biodra w górę. Proszę, dotknij mnie tam.

- Will...

Wiedział o co mi chodzi, a specjalnie mnie torturuje. Jego ręka przejechała obok mojego materiału bielizny, a nawet palcami już zahaczał o nią. Przeszedł mnie dreszcz, kiedy w wolnym tempie powtarzał te czynności, a jednocześnie jego usta wylądowały na moim sutku, którego zasysał, lizał i podgryzał. Czuje się taka mokra, kurwa mać.

- Jane, o co mnie prosisz..? - szepnął, a nagle jego usta stykały się z moimi. 

Chciałam go pocałować, ale cały czas oddalał się, a kiedy przybliżał - kusił w ciągu dalszym. Jego ciepłe, miękkie i idealne usta podgryzają moje, bawią się nimi. Dotykają i delikatnie całują. Mój brzuch doznaje cały czas skurczy, które aż bolą od tego podniecenia. To boli, naprawdę, ale jednocześnie jest to przyjemny ból.

- Dotknij mnie... Will, proszę, dotknij mnie - wydusiłam z siebie i przymknęłam oczy.

Nie musiałam długo czekać, bo to chyba on zbyt długo czekał na pozwolenie - od razu położył rękę na mojej kobiecości. Jego dotyk wysłał prąd do mojej cipki, która dawała mi znaki, że potrzebuje go. Teraz. W tej chwili. W tej sekundzie chce go, pragnie go. Williama chcę.

Jęknęłam, kiedy przejechał palcami wzdłuż mojej kobiecości. Sama zaczęłam poruszać dłonią, kiedy ujęłam jego penisa. Duży, cholernie duży, czuje to, kurwa mać. William ma dużego, twardego, o mój boże. Dlaczego to mnie dziwnie... dziwnie podnieca jak jakąś dziewice? O matko.

- Jesteś cała mokra - mruknął i obdarował mnie czułym pocałunkiem w usta. - I cała dla mnie.

O mój boże.

Jestem cała twoja, Will.

Zakochana.

Chciałam go już. Tak bardzo go już pragnę, kurwa mać. Chwyciłam za skrawek materiału jego bokserek i zaczęłam zsuwać. Robiłam to niepewnie, wstydziłam się, ale zarazem mogłabym to zrobić za jednym ruchem, jednak... Jednak to William. 

- Jane, naprawdę tego chcesz? - spytał i nie przestawał pieścić mojej koleżanki. Jednocześnie nawet nie sprzeciwiał się, kiedy zsuwałam z niego bokserki.

- A ty chcesz? - otworzyłam oczy i przed sobą miałam jego piękny, błękitny wzrok wbity we mnie. 

Pełen tajemniczości, pożądania, namiętności i aż wypalającej we mnie dziurę intensywności. Wciągnęłam więcej powietrza przez usta, kiedy jego dłoń - znajdująca się dotychczas na mojej kobiecości - powędrowała w górę w powolnym tempie, a jego usta nachyliły się nade mną. Przejechał dłonią przez moje piersi, gdzie przy jednym się zatrzymał na kilka sekund dłużej, aż w końcu ujął mój policzek i pocałował mnie czule w usta. Miękkie, ciepłe, idealne usta stykają się z moimi. Czuje go, on jest taki wspaniały... Dalej jego usta są połączone z moimi, ja pierdole, ja wariuje.

- Chcę... - wyszeptał w moje usta i po chwili znowu obdarował je pocałunkiem. - Bardzo chcę... - znowu się oddalił.

- Ja też chcę... - wydusiłam z siebie. - Bardzo chcę, Will...

- Jane, ale... - zrobił tutaj chwilową pauzę i spojrzał na mnie. - Nie mam prezerwatywy.

- Biorę tabletki - zapewniłam go.

Nie odezwał się, a gwałtownie wpił w moje usta, które znowu zaczął pożerać. Ledwo co nadążałam, ale po kilku sekundach pocałunek stał się jednością. Zsunęłam z niego bokserki i poczułam, jak o udo obił się jego sztywny penis. Do mojej kobiecości ponownie przepłynął prąd. 

Niepewnie złapałam go za przyrodzenie, na co on od razu się spiął i wciągnął więcej powietrza, widziałam to i cieszyło mnie to. Jęknął mi w usta, kiedy poruszyłam ręką, a już po chwili nabrałam rytmu i przyspieszałam. Poczułam jego dłoń wędrującą prosto do kobiecości. Tym razem to ja jęknęłam mu w usta, kiedy wsunął we mnie swoją rękę.

Uniosłam biodra ku górze, a jego palce poczułam przy moich płatach, a kciuka na łechtaczce. Znowu jęknęłam, gdy przyspieszył swoje ruchy i stymulował moją pulsującą i mokrą od własnych soków cipkę. Było mi dobrze, cholernie dobrze z Williamem. 

Jego wolna ręka chwyciła za skrawek mojej bielizny i zaczął ją zsuwać ze mnie. Chciałam to już mieć za sobą. Chcę już go pieprzyć, o mój boże, ja chcę już pieprzyć się z Williamem. Tak, chcę go pieprzyć, a żeby on pieprzył mnie. Żeby William zrobił to ze mną.

Kurwa.

Uniosłam znowu biodra w górę i pomogłam mu z moją bielizną. Po kilku sekundach byłam już naga wraz z Williamem. Ja i Will jesteśmy nadzy, obok siebie, pieszcząc siebie nawzajem. Znowu czuje ten prąd na kobiecości i podbrzuszu, cholera jasna, to takie podniecające i przyjemne. 

Zanurzył we mnie palec, gdzie z moich ust od razu wydobyło się sapnięcie i odchyliłam głowę do tyłu, a on dorwał się do mojej szyi. Całował, ssał, lizał, podgryzał, zasysał, wszystko - sprawiał mi przyjemność i rozkosz. Pragnęłam go.

- Tak bardzo za tobą tęskniłem, Jane - szepnął.

Mów tak do mnie, błagam.

- Też za tobą tęskniłam... - przejechałam dłońmi wzdłuż jego klatki piersiowej, aż w końcu owinęłam ręce wokół jego ramion.

Chyba już rozpoznał gest, jaki wykonałam. Wyciągnął ze mnie swoje palce i złapał za biodra. Podniósł mnie delikatnie i przesunął w górę, stając tym samym między moimi nogami. Zamknęłam oczy i zaczerpnęłam więcej powietrza, kiedy o wewnętrzną część moich ud obił się jego penis. On jest przy samym wejściu, czuje to.

- Jane... - chwycił za moje ręce i umieścił je po bokach mojej głowy. 

Oplotłam nogi wokół jego bioder i czekałam, mając dalej zamknięte oczy. Pragnęłam tego, ale teraz... czuje strach przed tym. Czemu? Ja chcę tego, cholernie tego chcę, ale boje się otworzyć oczu. Co ze mną? 

- Jane, spójrz na mnie.

Niepewnie otworzyłam oczy i zetknęłam się z błękitnymi tęczówkami, które wpatrują się we mnie z troską i namiętnością. Boże, jak ja chcę, żeby patrzył tak na mnie codziennie. Chcę Williama.

- Nie zamykaj oczu, patrz na mnie - nakazał i jego jedna dłoń powędrowała niżej.

Wciągnęłam więcej powietrza, kiedy jego ręka zetknęła się z moją mokrą i wygłodniałą kobiecością. Był już gotowy do wejścia, a ja chciałam zamknąć oczy, ale nie mogłam. 

Przerabiałam to kilka razy, uprawiałam seks kilka razy, a czuje się jak za pierwszym razem. Czuje się przy nim jak dziewica. Dlaczego się tak czuje? Bo to William? Bo to przy nim... czuje się tak wyjątkowo i zupełnie inaczej? Bo to ktoś, kto dla mnie jest zakazanym owocem? Z kim nienawidziłam się? A teraz jestem w nim zakochana po uszy? 

- Nie zamykaj oczu.

Pokiwałam tylko głową i przegryzłam wargę, nie spuszczając z niego wzroku, kiedy on także go nie spuszczał ze mnie. Raz spojrzał w dół, ale po chwili powrócił do kontaktu wzrokowego. 

I nagle poczułam go, wsuwającego się we mnie. Zacisnęłam się na moment, ale po chwili rozluźniłam i pozwoliłam mu wejść. Sapnęłam, kiedy wchodził powoli, jakby nie chciał mnie skrzywdzić, zranić. Był taki słodki, taki kochany, kurwa mać. 

Splótł obie nasze dłonie, a ja już mogłam poczuć go całego w sobie. Naparł na mnie, a z moich ust wydobył się cichy jęk rozkoszy. Czułam go całego, gorącego, pulsującego, ogromnego. William ma dużego penisa... O mój boże! 

Zaczął we mnie wchodzić coraz szybciej i sprawniej, a przy tym nie spuszczał ze mnie wzroku. Znowu jęknęłam, kiedy napierał mocniej, jakby chciał się dobić do końca. Przymknęłam oczy, kiedy poczułam przyjemność, rozkosz, która opanowuje całe moje ciało. A to wszystko dzięki Williamowi. 

Odchyliłam głowę do tyłu i sapnęłam, a on wgryzł się mi w szyję, nie przestając oczywiście wchodzić. Jego ruchy z każdą sekundą były sprawniejsze, dokładne i stanowcze. Przyspieszał, a ja zaczęłam pojękiwać mu nad uchem i już miałam gdzieś tą grę wyuzdanej dziewicy przy nim. Pieprzyć to, a pieprzyć Williama.

Wyswobodziłam się z naszym splecionych dłoni i owinęłam go wokół pleców. Zaczęłam jęczeć i wbijać paznokcie w jego plecy. Było mi cholernie przyjemnie, każda moja komórka w organizmie doznawała rozkoszy, słodyczy. Jego ruchy stały się bardziej gwałtowniejsze - napierał na mnie coraz szybciej i już nie delikatnie, a po prostu mnie pieprzył. 

W pokoju słychać tylko nasze ciała wprawione w ruch, moje pojękiwania i od czasu do czasu jego sapania. Czułam coś wilgotnego pod paznokciami i to musiała być krew. Wbijam paznokcie tak, że leci mu już krew. Przestaje to robić i jęczę, a także zwijam się z rozkoszy pod nim. Wplątuje dłonie w jego włosy i ciągnę od czasu do czasu za końcówki, gdy ten ma schowaną głowę w zagłębieniu mojej szyi i całuje mnie i podgryza. Jest mi zajebiście przyjemnie. Z Williamem. William sprawia mi tą przyjemność, którą z nikim tak nie miałam, nie doznawałam takiej rozkoszy, nie odczuwałam jej.

Zaczynam dochodzić. Czuje przypływające fale rozkoszy, które zaraz przejmą nade mną kontrolę. Jęczę mu do ucha i skomlę z przyjemności. Czuję go całego w sobie, napierającego na mnie Williama. Uprawiam seks z Williamem, ja z nim uprawiam seks. Tak bardzo go chciałam... i już mam.

- Dojdź dla mnie - zauważył, że jestem już na skraju.

Zacisnęłam się na nim i jęknęłam zbyt głośno. Jebać to, będę głośna. Zaczęłam jęczeć i zwijać się pod nim z przyjemności. Doznałam orgazmu, którego jeszcze nigdy w życiu nie odczuwałam. Pierwszy raz czuje takie spełnienie, pierwszy raz czuje się taką rozkosz, a to wszystko dzięki Williamowi, którego pragnęłam najbardziej. 

Zwolnił ruchy i pozwolił mi szczytować w spokoju. Znowu położyłam ręce na jego plecach i wbiłam pazurki niczym zadowolony kotek. Cała się zaciskam na nim i czuje jego gorącego i pulsującego kutasa tkwiącego we mnie. 

Wszystko to, czego chcę, daje mi William. On jest tym zakazanym owocem, a jednocześnie moim źródłem. Chcę go. Najbardziej na świecie.

William

Ja w niej jestem. Mój kutas jest w cipce Jane. Jestem w środku jej wilgotnej, pulsującej, mokrej i rozpalonej cipce. Naprawdę mało brakuje, a zaraz spuszczę się do jej środka. Wystarczy, żebym tylko spojrzał w jej piękną twarzyczkę, która dochodzi dla mnie.

Uprawiam seks z Jane, ja się z nią pieprzę w jej łóżku. Tego chciałem, chciałem jej. Nie tylko w ten sposób, ale ogólny. Chciałem ją słyszeć, poczuć wreszcie, dotknąć, przytulić i pocałować. Miesiąc i tydzień, to dla mnie była męka, katusze, ciernie. Nie widziałem jej przez ten długi czas i wcale na tych wakacjach się dobrze nie bawiłem. 

Nie było jej, a tak bardzo ją chciałem. Teraz przecież ją mam. Mam ją tylko dla siebie. Jest moja, Jane jest moja i tylko moja. Przychodząc tutaj naprawdę się nie spodziewałem, że będę z nią uprawiać seks, ale kiedy zdjęła ze mnie kurtkę... Już wiedziałem, że chce tego tak samo jak ja. Jane chce tego pomimo, jak często jej się pytałem - ona zawsze potwierdzała. Ona chciała tego ze mną. Jane chce uprawiać ze mną seks.

Zaczynam znowu na nią napierać, kiedy jej jęki ucichły, choć dalej jej klatka piersiowa się unosi i idealne, piękne, jędrne i duże piersi obijają się o moją. Jej cycki są takie zajebiste. Mógłbym cały czas je całować, lizać, ssać i dotykać. Jest moja, Jane jest już moja.

Czuje, jak jej paznokcie obdarły ze mnie skórę na plecach, że na długo pozostaną ślady po niej, ale się cieszę. To jest seksowne, oznaczyła mnie, mam jej ślady na plecach i czuje spływającą krew. Jest jej przyjemnie i to mnie satysfakcjonuje, to mnie zadowala. Jane jest taka słodka i piękna.

Znowu pojękuje mi do ucha, a ja się tym karmie. Nie jej płaczem, jej smutkiem, jej cierpieniem, a jej podniecającymi jękami, które to ja sprawiam. Sprawiam jej przyjemność, którą od dłuższego czasu chciałem sprawić. Wije się pode mną, doznaje rozkoszy, jestem cholernie podniecony. 

Napieram na nią szybciej i czuje, jak się zaciska na moim kutasie, który z trudem przedostaje się przez jej ścianki. Jest taka mokra dla mnie. 

Znowu czuje, jak się na mnie zaciska, ale niestety i ja nie wytrzymuje. Wytrysnąłem do jej środka i opadłem na jej ciało zmachany i spełniony. Ona cały czas mi pojękuje. Tak słodko, seksownie i kusząco pojękuje. Aż chcę ją pocałować i uciszyć, ale chcę się dalej tym nakarmić. Całuje jej szyję i znowu robię malinkę, ale tym razem mocno zasysam skórę. 

Czuje się taki spełniony z nią. Moja Jane. Chcę jej powiedzieć, że jest moja. 

Tkwiłem w niej dość długo, aż w końcu po unormowaniu oddechu mojego i jej wyszedłem z jej ciasnej cipki. Opadłem dosłownie obok niej i przyciągnąłem nagie ciało dziewczyny do siebie. Chcę ją obok siebie, już jej nie wypuszczę. Dość już miałem czekania - jebany miesiąc i tydzień nie widziałem tej istoty.

Zaskoczona moim zachowaniem na razie nie reaguje, a tylko czuje, jak jej piersi obijają się o moją klatkę piersiową. Jej oddech znowu przyspieszył, czuje go na skórze. Całuje jej ramiona i na moment nie wypuszczam z objęć. Obdarowuje ją mnóstwem pocałunków, bo wiem, że to lubi. Wiem, że Jane też ma czułe miejsce na swoich dołeczkach na plecach, gdzie właśnie zjeżdżam tam ręką. Dużo o niej wiem. 

- Will..? - szepnęła niewinnie. Jej głos jest taki słodki.

- Hmm..? - mruknąłem i schowałem głowę w jej zagłębieniu szyi. Wiem, że to na nią działa. Całuje jej szyję i od czasu do czasu podgryzam.

- Czy my naprawdę uprawialiśmy seks? - spytała rozbawiona.

Uniosłem się i spojrzałem na nią. Była taka słodka i niewinna. Leżała dosłownie na przeciwko mnie, oddalona o kilka centymetrów. Jej oczy były wgapione we mnie, a od czasu do czasu zjeżdżała na klatkę piersiową, którą dotykała swoimi drobnymi dłońmi. Jej dotyk naprawdę sprawiał, że znowu twardnieje. Lubię, jak mnie dotyka.

- Chyba tak - odparłem z uśmieszkiem i przyglądałem się jej.

Była taka piękna.

- Dlaczego nasze kontakty... się tak zmieniły? - spytała niepewnie i spojrzała mi w oczy.

Nie odwracając ode mnie tego kuszącego spojrzenia zsunęła się na plecy i dalej spoglądała mi w oczy. Widziałem jej piersi, których chyba już się nie wstydziła mi pokazać. Od połowy ciała zasłaniała nas już jej biała pościel, a chciałbym, żeby w ogóle jej nie było.

- Nie wiem - położyłem się obok niej i wystawiłem rękę w jej stronę. Zacząłem zataczać kółka na jej skórze na ramieniu. Jej klatka piersiowa się uniosła, a powietrze z nosa wypuściła przeciągle.

Naprawdę nie wiem dlaczego. Dlaczego? Dlaczego ją tak pragnę? Ach, no tak, przecież jestem w niej zakochany. Jestem w niej po uszy zakochany, kurwa mać.

- To źle? - spytałem i spojrzałem w jej piękne, czekoladowe oczy, które i tak dostrzegam w tej panującej ciemności.

- Źle dla nas czy dla innych?

- Dla nas - odpowiedziałem od razu, choć miało to brzmieć bardziej na pytanie.

Nie odezwała się przez chwilę. Wiem, że ona wie o tym, jak daleko nasze kontakty zaszły, ale jestem pewien tego, ze ona chce tego tak samo jak ja. Nie wycofam się, nie odejdę już z tego. Mam gdzieś zdanie innych. Chcę ją. Chcę Jane dla siebie i mam w dupie wszystkich.

Ale czy ona zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo jej pragnę?

- Nie... - usłyszałem jej mruknięcie po dłuższej chwili. 

Spojrzałem na nią, gdy się nagle unosi i nie spuszczając ze mnie tego seksownego i uwodzicielskiego spojrzenia, usiadła na mnie. Siedziała dosłownie swoją cipką nad moim kutasem. Znowu chcę ją poczuć.

Oparła drobne rączki o moją klatkę piersiową i spojrzała mi w oczy z góry. Jej piersi mam dosłownie na przeciwko, tak samo jak cipkę niżej. Jezu, jest taka seksowna. Położyłem dłonie na jej biodrach i gładziłem w dół i górę. Podoba się jej to, wiem o tym.

- Nie jest źle... - szepnęła i nachyliła się nade mną. Mi naprawdę zaraz stanie, ona mnie podnieca. - Will, tęskniłam za tobą... - wymruczała w moje usta, które delikatnie musnęła.

Ona też za mną tęskniła. Tęskniła jak ja za nią. 

Jane, proszę, bądź moja.

- Też za tobą tęskniłem - ująłem jej policzek. - Bardzo - szepnąłem w jej usta, które po chwili złączyłem.

~~








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro