Rozdział 1: Czysta nienawiść

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Louise Smith od zawsze nienawidziła Lucasa Greena.

Był aroganckim zapatrzonym w siebie kretynem. Co z tego, że był najprzystojniejszym chłopakiem w szkole? Pochodził z bogatej i wpływowej rodziny, zawsze dostawał to, co chciał. Był najpopularniejszym uczniem. Jego rodzice oczekiwali od niego, że zwiąże się z równie bogatą panną, najlepiej Angielką, taka była rodzinna tradycja. Rodzina Greenów nie mieszali się z plebsem. Byli arystokratami i Anglikami. Dopiero Charles i Patricia Green wyjechali za granicę, do Stanów, by tam zamieszkać i rozszerzyć rodzinne interesy na Amerykę.

Natomiast Louise mieszkała z matką i ojcem w małym domu w Nowym Jorku, co prawda ojciec był policjantem, ale jej matka od dawna chorowała na raka. Większość pieniędzy szła na jej leczenie. Louise więc nie nosiła markowych ubrań, nie jeździła na szkolne wycieczki, raczej nie udzielała się towarzysko. Skupiała się na nauce, była jedną z najlepszych uczennic w szkole. Lucas i Louise mieszkali w tym samym mieście od dzieciństwa, chodzili do tych samych szkół, a on od zawsze, już od czasów podstawówki ciągle jej dokuczał. Ciągnął za warkoczyki, psuł jej zabawki czy wyzywał od kujonek. Z czasem i ona zaczęła mu odpowiadać na wyzwiska, z czego powstawały awantury. Aż w końcu w liceum wszyscy tego od nich oczekiwali. W końcu słynna para wrogów Green— Smith istniała od zawsze.

Nienawidziła Lucasa Greena.

Nadszedł w- f. Louise nienawidziła tego przedmiotu. Była niska i drobna więc naprawdę w żadnej grze zespołowej nie była dobra. Całkowicie wdała się w swoją mamę, podobnie jak ona miała długie, platynowe loki i zielone oczy. Nawet charakter miała po niej.

Na myśl o matce dziewczyna nieco posmutniała i na chwilkę straciła kontakt ze światem. Przebrała się pospiesznie w strój i poszła do sali gimnastycznej razem z resztą klasy jakby w transie. Nie zauważyła, jak nauczycielka kazała podzielić się na dwie drużyny, aby mogli zagrać w koszykówkę. Przestała rozmyślać o chorej, umierającej matce dopiero wtedy, gdy dostała piłką w tył głowy. Krzyknęła cicho z zaskoczenia, ale i z bólu i pospiesznie odwróciła się na pięcie.

Ujrzała za sobą Justina patrzącego na nią jakby gdyby nigdy nic.

— Podaj piłkę, Smith.

Blondynka gniewnie zmrużyła swoje szmaragdowe oczy i wskazała na niego oskarżycielsko palcem.

— Ty! — warknęła. — Przeproś! Specjalnie to zrobiłeś. Rzuciłeś we mnie piłką.

Chłopak tylko uniósł nonszalancko brew niezrażony jej wybuchem gniewu.

— Trzeba było patrzeć co się dzieje wokół ciebie, Smith. Głucha i ślepa? Wołałem, że piłka leci. Miałaś ją odebrać, niezdaro.

Miał trochę racji, ale nie zamierzała się do tego przyznać, broń Boże. Wtedy jego ego byłoby wielkie jak Mount Everest.

— Miałam zamiar się odwrócić, kretynie, ale nie zdążyłam — odparła i pochyliła się po piłkę.

Czuła jak tył głowy pulsuje bólem. Jak nic będzie miała ogromnego siniaka, była tego pewna. Podeszła do niego wściekła, prawie tupiąc i z całej siły z bliskiej odległości rzuciła piłką w jego tors. W ostatniej chwili zdążył ją złapać.

— Łap! — zawołała ironicznie po fakcie i już miała zamiar się odwrócić, gdy Lucas pokonał dzielącą ich odległość jednym krokiem i złapał ją za ramię.

— Nie tak szybko, Smith. — Odparował i wolną ręką rzucił piłkę do kumpla ze swojej drużyny.

Gra toczyła się dalej. Nauczycielka nie zwróciła uwagi na tę dwójkę uczniów zbyt zajęta opieprzaniem grupki dziewcząt, które jak zwykle po raz kolejny zgłosiły brak stroju.

Louise spojrzała na Lucasa, czuła jak jej serce zamarło. Czy to z bólu bądź bliskości. Był naprawdę przystojny, nie mogła zaprzeczyć. Nie była ślepa, na miłość Boską!

— To boli, debilu. Puszczaj — mruknęła, próbując wyrwać swoją rękę spod jego uścisku.

W końcu zdesperowana wbiła paznokcie drugiej ręki w jego dłoń, ale on nawet nie drgnął za bardzo rozbawiony jej staraniami.

— Powiedziałam, puść mnie, ty skończony idioto — syknęła, czując coraz większą złość.

Dalej patrzył na nią bez słowa z tym swoim kpiącym uśmieszkiem. Potem nagle zrobił coś zupełnie niespodziewanego. Louise otworzyła szeroko oczy i wstrzymała na chwilę oddech.

________________________

Postanowiłam podzielić opowiadanie na części, ponieważ jest za długie "na raz", na Wattpad nie ma zakładek i nie wygodnie się czyta :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro