Rozdział III: Zapomniany projekt

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cała trójka stała zszokowana po tym co zobaczyła i usłyszała. Pierwszy, ciszę przełamał Whooves.

- Musimy mu jakoś pomóc.

- Yyyy... czy ja wiem... - Odparł dragonequus.

- Discord. - Zganiła go Luna.

- Oj, dobra, dobra, idę przecież. - Marudził Władca Chaosu, pstryknął orlim szponem i zniknął w blasku światła.

- Doctorze, ty zostań tutaj i pilnuj, aby nikt tu nie wchodził, dobrze?

- Jasne. - Przytaknął ogier.

Księżniczka Nocy podeszła do torby i zajrzała do niej. To co zobaczyła przekroczyło jej najśmielsze oczekiwania. Spodziewała się zobaczyć tysiące przedmiotów zawieszonych w przestrzeni. Myliła się na całej linii. Znajdowała się w ogromnym magazynie, którego ścian nie była w stanie dojrzeć.

- Imponujące, prawda. - Powiedział nagle Discord podziwiając ogrom pomieszczenia. Luna podskoczyła kompletnie zaskoczona.

- Discord. Nie strasz mnie tak. - Przyłożyła kopytko do klatki piersiowej.

- Wybacz. Może szklankę mleka czekoladowego? Uspokaja. - Zapytał trzymając w łapie szklankę z brązowym płynem.

- Chyba podziękuje. - Odparła Luna rozglądając się dookoła.

- Twoja strata. - Przystawił ją do ust, ale zamiast wypić jej zawartość, wypił samo naczynie. Sam napój wyrzucił za siebie, chwilę później dało się usłyszeć mały wybuch. - No co? - Spytał dziwnie się na niego patrzącą Lunę.

- Nawet nie będę tego komentować.

Zaczęli poszukiwania szarego pegaza. Po około piętnastu minutach znaleźli się przed wielkim malunkiem na filarze. Miał jakieś trzy na cztery metry. To była mapa. Dopiero teraz zorientowali się jakie to miejsce jest wielkie. Jednak z tym malunkiem było coś nie tak. Znajdowały się na nim dwie malutkie kropki stojące obok siebie. Brązowa i granatowa. Była jeszcze jedna kropka. Szara.

- Wiemy gdzie go szukać. - Nagle za nimi w oddali dało się słyszeć głośne brzęczenie. - Musimy się śpieszyć. - Dodała Pani Nocy i rozłożyła skrzydła.

- Po co ten pośpie... - Wypowiedź Discord'a przerwała krótka seria wystrzałów, która przeleciała obok jego głowy. - Masz rację. Ale mam lepszy pomysł. - Wziął Lunę na ręce i zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, pstryknął swoim białym frędzlem na ogonie.

***

Przy błysku światła pojawili się przy kolejnym filarze. W podłodze obok niego znajdował się jakiś metalowy właz. Discord odstawił granatowego alikorna i przyjrzał mu się badawczo.

- Nigdy więcej... tego nie rób. - Powiedziała Luna próbując zatrzymać wirujący obraz.

- Nie przesadzaj, aż tak źle chyba nie było. - Odparł nie odwracając wzroku od zejścia niżej. Spróbował go otworzyć. Z marnym skutkiem. Spróbował ponownie, tylko wkładając w to więcej siły. Właz ani drgnął. Przeczesał orlim szponem swoją białą bródkę. Na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek. Pstryknął palcami, a cały właz został pokryty materiałami wybuchowymi. On sam wraz z Luną ukrył się za tą samą tarczą co przy pokazie mocy broni szarego pegaza.

- Jesteś pewien, że wiesz co robisz? Takie działanie nie ma większego sensu. - Granatowy alikorn podał pod wątpliwość działania swojego towarzysza. Discord zaśmiał się krótko.

- Sens, co w tym zabawnego? - Zapytał i nacisnął czerwony przycisk na pilocie, który nagle znalazł się w jego łapie. Kula ognia pochłonęła właz, a czarna sadza osadziła się wokół i na dużej części filara.

- To się nazywa bombowe wejście. - Luna tylko spojrzała na niego poważnie. - No co, ten tekst idealnie pasował do tej sytuacji. - Dalej na niego patrzała. - Dobra, niech ci będzie. Spoważnieje. Zadowolona?

- Tak. - Odparła wesoło Pani Nocy. Podeszli do powstałej dziury. - Trochę przesadziłeś. - On tylko wzruszył ramionami. Spojrzeli w dół. Długa metalowa drabina prowadziła głęboko pod ziemię.

- Niżej się nie dało? - Zapytał zirytowany Discord. Westchnął, znów wziął granatowego alikorna na ręce i pstryknął ogonem.

***

Znajdowali się na samym dole zejścia. Dragonequus ponownie odstawił Lunę, która zaczęła chybotać się na boki, a wokół jej głowy kręciły się ledwo widoczne sierpy księżyca.

- Jeszcze raz... tak zrobisz... a nie odpowiadam... za swoje kopyta. - Wydyszała Pani Nocy.

- To nie moja wina, że w taki sposób reagujesz na moją teleportację. - Odparł na swoją obronę Discord.

- Wykryto nieautoryzowane jednostki. Procedury obronne aktywowane. - Z głośników wydobył się głos Past'a, tylko jakiś taki... mechaniczny.

- Mamy problem. - Powiedziała Luna przełykając głośno ślinę. W metalowych ścianach powoli zaczęły otwierać się przejścia, z których wydobywały się czerwone wskaźniki laserowe oraz głośne brzęczenie. Discord pstryknął palcami, lecz nic się nie stało. Spróbował ponownie z takim samym efektem. Luna przygotowywała czar teleportacji, ale magia wokół jej rogu rozproszyła się jak pękająca bańka mydlana.

- Mamy poważny problem. - Poprawił ją dragonequus.

Na końcu długiego korytarza, w którym się znajdowali, były zamykające się stalowe drzwi. Ruszyli w ich kierunku ile sił w kopytach i nogach. Za ich plecami dało się usłyszeć strzały, a wokół drzwi pojawiły się czerwone kropki i wgniecenia. Wykonali szybki wślizg pod drzwiami, które zamknęły się tuż za nimi.

- Uff, było blisko. - Discord przetarł czoło lwią łapą. Przed jego nosem, w ścianę wbiła się metalowa strzała. - No to są chyba jakieś żarty. - Kolejna strzała leciała w ich stronę. Luna zdążyła złapać ją magią, która po chwili znów zniknęła.

- To miejsce w jakiś sposób blokuje każdy rodzaj magii. - Powiedziała ruszając do kolejnych zamykających się drzwi.

- Akurat to zdążyłem zauważyć. - Odparł biegnąc obok niej. Zręcznie unikali wszystkich strzał. Ponownie przelecieli pod drzwiami i znaleźli się w dosyć dużym pomieszczeniu. Na ścianach znajdowały się dziwne urządzenia. Panele z setkami przycisków i przełączników. Na samym środku, otoczony takimi panelami stał pegaz, cały zrobiony z metalu i jakichś kabli.

- A jednak udało wam się tutaj dostać. - Kucyk przemówił tym samym głosem, który słyszeli przy drabinie. - Wiem po co tutaj przybyliście, i powiem wam od razu, że go nie odzyskacie. Jest mi coś winien. - Odwrócił się w ich stronę i ukazał swoje czerwone "oczy".

- Powiedz nam gdzie on jest. - Granatowy alikorn powiedział stanowczo.

- Eee... Luna. - Discord wskazał, aby spojrzała w górę. Gdy to zrobiła zobaczyła szarego pegaza przywiązanego do sufitu.

- Poinformowałem go, że kiedy postanowi jednak dotrzymać swojej obietnicy, zostanie uwolniony. - Oni jednak dalej patrzyli na Past'a. Szarpał się on niemiłosiernie. Nagle spod skrzydła wypadł zegarek kieszonkowy, który Discord złapał. Pegaz jakimś cudem zdjął chustę z twarzy i krzyknął.

- Wciśnijcie czarny przycisk, szybko!? - Dragonequus otworzył urządzenie i zobaczył trzy czarne guziki.

- Który? - Zapytał. Metalowy kucyk zaczął się poruszać w ich kierunku, a z jego boków wysuwały się dwa urządzenia o kilku lufach.

- Ten najbliżej środka!? - Odpowiedział Past.

- Ani mi się wa... - Discord szybko wcisnął odpowiedni przycisk. Stalowy pegaz zatrzymał się w pół kroku, lufy przestały się kręcić, a więzy trzymające szarego pegaza, puściły. Past zaczął spadać, ale dragonequus złapał go na czas.

- Co to było? - Zapytała Luna.

- Dzieło mojego życia. - Odparł smutno pegaz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro