Rozdział V: Odpowiedzi na pytania

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zobaczył, że nieznany mu kucyk podnosi kopytko.

- Kim jesteś i jakie jest twoje pytanie? - Powiedział Past wychodząc ze swojej torby.

- Jestem Starlight Glimmer. Przyjaciółki wszystko mi wyjaśniły, ale... jak wytrzymałeś tyle lat będąc Jej więźniem? - Spytał jednorożec szurając kopytkiem po podłodze.

- Dobre pytanie. Szczerze jestem zdziwiony, że nikt wcześniej go nie zadał. No, może poza księżniczkami. One wiedzą. - Wskazał na dwa alikorny. - Więc, wytrwałem tak duży okres czasu z dwóch powodów. Pierwszy, nadzieja. Że kiedyś się wydostanę, i będę mógł chociaż spróbować przemówić Krysi do rozumu, że jest inne wyjście, że można żyć inaczej. Drugi, wiara. Wiara, że mi się to uda. Był jeden przypadek, który dał mi więcej wiary, że podmieńcy mogą być dobrzy. Ale to był chyba wyjątek potwierdzający regułę. - Odparł pegaz spuszczając lekko głowę. - Co był, minęło. Jakie następne pytanie? - Zobaczył, że Fluttershy nieśmiało podnosi skrzydło. - Tak?

- Um... Discord powiedział mi... że się znacie. Jak wyglądała... wasza relacja... w przeszłości?

- Kiedyś byliśmy wrogami. Tak samo tutaj próbowałem przekonać go, że można inaczej. Ale on siał chaos gdzie popadnie. Podczas tego "ataku" doszło do pewnego wypadku. Od tamtego momentu za wszelką cenę chciałem go pokonać. Koniec końców został zamieniony w kamień. -  Maślany pegaz mógł zauważyć, że na twarzy Discorda malowało się poczucie winy, które próbował ukryć. - Ale nie można żyć przeszłością, prawda? Kto następny? - W górę powędrowało lawendowe kopytko. - Słucham.

- Gdyby większość kucyków, które znam przeżyła to co ty, zapewne próbowałaby się mścić. A ty? Czy ty będziesz szukał zemsty, na przykład na Chrysalis? - Twilight zadała doskonałe pytanie.

- Rzeczywiście chciałbym się zemścić. Ale na chęciach się kończy. To nie w moim stylu. Nie chowam do nikogo urazy. Przynajmniej zazwyczaj. Chęć zemsty jest jak rozdrapywanie ran. Im bardziej to robimy, tym wszystko staje się gorsze. - Mimowolnie spojrzał na Władce Chaosu. Zobaczył, że Whooves ma pytanie. Skinął głową, aby mówił.

- Skoro możemy porozmawiać na spokojnie to... interesuje mnie jakie wymiary odwiedziłeś w drodze tutaj.

- Na to pytanie ciężko będzie mi odpowiedzieć, ale spróbuję. Większość z nich mogłeś widzieć osobiście. Światy spowite wojną. Zarówno ludzi między ludźmi jaki ludzi między kucykami. Doctor chyba wytłumaczył wam kim są ludzie prawda?

- Mniej więcej. - Odparli wszyscy.

- Tyle wystarczy. - Kontynuował. - Druga Wojna Światowa, FOL walczący z POZ. Byłem też w Aperture Laboratories, w wymiarach, w których panowały apokalipsy i tak dalej i tak dalej. Mógłbym tak wymieniać bez końca, ale szkoda waszego czasu... i mojego gardła. - Zakończył patrząc na Lunę, która od dłuższego czasu chciała coś powiedzieć. - Mów.

- Czy było tam coś co cię zaintrygowało?

- Było coś takiego. Ludzie, kuce, wszyscy których spotkałem na swojej drodze byli na swój sposób intrygujący. Ich zachowanie podczas zagrożenia, ich wierzenia, światopogląd. To wszystko pokazało mi, że nawet teraz mogę się czegoś nauczyć. - Zaskoczyło go to, że tym razem to Celestia miała pytanie.

- Skoro o innych wymiarach mowa... to trafiłeś do przeszłości, przyszłości? Co się tak właściwie z tobą działo?

- Byłem zarówno w przyszłości jak i przeszłości, ale nie takiej jaką znacie. Istnieje wiele alternatywnych wersji Equestrii i innych światów. Jedne lepsze, drugie gorsze. Teraz pewnie myślicie, skąd wiedziałem, że tamte Equestrie to nie moja Equestria. Sam nie potrafię tego wytłumaczyć. Coś w środku mówiło mi, że to nie tu. Jeszcze nie. Aż trafiłem tutaj, trochę w bolesnych okolicznościach, ale przynajmniej w domu. - Znowu Doctor miał uniesione kopyto.

- Może to głupie pytanie... ale co robiłeś przez te sześćdziesiąt lat?

- No wiesz, walczyłem o życie, próbowałem przetrwać i jakoś wrócić do domu. Standardowe rzeczy. - Szary pegaz wzruszył skrzydłami. - Tak Twilight?

- Jak to było znać StarSwirl'a osobiście? - Zapytała podekscytowana.

- Był utalentowanym jednorożcem. Bardzo inteligentnym. Czasem niepotrzebnie komplikował niektóre kwestie, ale nie dziwię mu się. Lubił mieć wszystko wypisane na papierze. Był moim prawdziwym przyjacielem. Jednym z niewielu. - Oko Past'a zaszkliło się lekko. - Ogólnie miło wspominam te czasy. Był wspaniałym kucykiem. Bardzo.

- A jak wyglądały wasze relacje? - Pytała dalej klacz.

- To były takie typowe relacje między dwoma kucykami. Obustronna współpraca, on pomagał mi, ja mu. Czasem chodziliśmy na kawę, rozmawialiśmy na różne tematy, wymienialiśmy się opiniami. Taka typowa przyjaźń.

- Skoro o przyjaźniach mowa, to kiedy i gdzie poznałeś się z Whooves'em? - Zapytała Pani Nocy.

- Można powiedzieć, że przypadek odgrywa ważną rolę w moim życiu. - Past zaśmiał się krótko. - Odwiedzałem właśnie mojego przyjaciela, kiedy kilkaset metrów dalej w towarzystwie głośnej eksplozji wylądowała niebieska budka znana jako Tardis. Kiedy się do niej zbliżaliśmy, drzwi się otworzyły i wydobyły się przez nie ogromne ilości dymu, a wraz z nimi ten oto ogier. - Wskazał kopytem na Doctor'a. - Wyjaśnił nam po krotce na czym polegał problem, a my powiedzieliśmy, że chyba jakoś dy radę pomóc. Było to jeszcze zanim poznałem Celestię i Lunę. Czyli dosyć dawno. Jakieś cztery i pół tysiąca lat temu, tak?

- Hola, hola, aż tak mnie nie postarzaj, mam dziewięćset trzydzieści lat. - Odparł dumnie Whooves.

- Ach, ty i te twoje cholerne podróże w czasie. Kiedy się spotkaliśmy po raz pierwszy mówiłeś, że masz siedemset. Nie mów, że postarzałeś się tylko o dwieście trzydzieści lat.

- Kto się starzeje ten się starzeje. Ja dojrzewam. - Bronił się brązowy ogier.

- Twoje wyjaśnienia są coraz ciekawsze. - Pegaz pokręcił głową. - Ale wracając, jeszcze jakieś pytania? - Starlight podniosła kopytko. Jako jedyna. - Wygląda na to, że twoje będzie ostatnie.

- Powiedziałeś jak się poznaliście. Ciekawi mnie dlaczego staliście się przyjaciółmi.

- Tutaj sprawa jest chyba dosyć prosta. Kiedy naprawialiśmy jego statek, mieliśmy dużo okazji, i czasu, żeby porozmawiać. Okazało się, że mamy ze sobą więcej wspólnego niż by się wydawało. Przy okazji ulepszyłem trochę jego Tardis, dodając kilka dosyć dużych pomieszczeń. - Pegaz lekko się uśmiechnął.

- Nic mi o nich nie mów. Przez twój basen miałem ostatnio powódź.

Wszyscy zaczęli się śmiać. Nawet Doctor się przyłączył. Słońce powoli wychodziło zza horyzontu.

- Zapomniałbym. Macie, miałem wam to przekazać. - Past podszedł do księżniczek i wręczył im klucz oraz kopertę. - Nie pytajcie mnie do czego to jest bo sam nie wiem.

- Dobra, zastanowimy się nad tym później. Za kilka godzin przybędzie do nas ważny gość. - Powiedziała Luna.

- Czy mówisz o... - Zapytała Twilight, ale Celestia jej przerwała.

- Tak. Mamy spotkanie dyplomatyczne z Królem podmieńców Thorax'em. - Szary pegaz słysząc to otworzył szczękę tak mocno, że prawie uderzyła o podłogę.

- Chwila. Thorax!?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro