3. Prolog cz. 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Co? Skąd wiedział, przecież nie mógł... Nawet jeśli tamta wampirzyca powiedziała mu o magach, to nie miał prawa wiedzieć, że ona też ma moc. Sama dowiedziała się ledwo parę tygodni temu.

– No, nie bądź taka zdziwiona, w końcu kto jak nie ja powinien mieć pojęcie, co się dzieje w tym kraju, nie? Miałem być szczery, więc teraz na poważnie: po prostu się domyśliłem. O wampirach zwykle wiedzą dwa typy ludzi: byli lub obecni niewolnicy albo magowie. Żaden wampir nie ośmieliłby się uznać cię za swoją własność, więc zostaje ta druga opcja. No i – dodał po chwili – magiczki chyba mają w zwyczaju naskakiwać na mnie z dokładnie tego samego powodu. Jesteś trzecia.

To jakaś szalona noc. Co tu się w ogóle działo? Klaudia miała mniejszy mętlik w głowie już chyba tamtego dnia, w którym zaczepił ją ten dziwny koleś i oznajmił, że jest czarodziejką.

– Ja... na razie jeszcze nie umiem zbyt wiele, nie opanowałam pełnej kontroli – postanowiła odpowiedzieć na pierwsze pytanie, pomijając resztę wypowiedzi Piotra.

– Nauczysz się. – Spróbował ja pocieszyć. – Volt nie wziąłby cię na szkolenie, gdybyś nie miała odpowiedniego talentu.

– Jego też znasz?

Prawie nie zdziwiła się już, że król zna Voltaliusa, przywódcę magów Królestwa.

– Tak, trochę lepiej niż by sobie tego życzył – odpowiedział z wieloznacznym półuśmieszkiem. – Powiedz mi, uczy cię tylko Volt, czy też ktoś inny? Może mag o imieniu Adrian?

– Na razie tylko Voltalius, nie poznaliśmy jeszcze nikogo więcej. Ale mieliśmy dopiero cztery spotkania i nie wiem, jak to będzie dalej wyglądać.

– Dobrze. I co, teraz mam opowiedzieć, skąd o tym wszystkim wiem?

– Pewnie – rzuciła szybko i dość entuzjastycznie. Mimo wszystko była ciekawa.

– Może od początku. Pierwsza o was powiedziała nam tamta wampirzyca. Długo nic z tym nie robiłem, ale po koronacji odnalazłem Volta i przekonałem go do współpracy. Teraz jest tajnym członkiem mojej Rady.

– Nic o tym nie mówił.

– Chyba wiesz, co znaczy słówko „tajny"? W końcu by powiedział, ale na razie musicie skupić się na jak najszybszym opanowaniu mocy, co nie?

– No... Ostatnio próbowałam zapalić świeczkę, a podpaliłam całą podłogę w kręgu – stwierdziła ponuro. Ale tak w sumie dobrze było móc z kimś o tym porozmawiać.

Piotr zrobił dziwną minę i chyba próbował ją ukryć, kolejny raz poprawiając włosy. Nie chciał słuchać o czarach? Czyżby miał aż tak złe doświadczenia z tamtymi magiczkami? Spytała o nie: odpowiedział, choć nie wymienił imion ani nie podał szczegółów.

– Jedna z nich ma bardzo radykalne antywampirze poglądy i nie podoba jej się to, jak interpretuję Porozumienie. Ma pretensje do Volta i do mnie, że niby je łamiemy. Chciałem o tym pogadać i zaprosiłem ją na audiencję, a ona rzuciła się na mnie z łapami. Wylądowała w areszcie, żeby w spokoju mogła popracować nad trzymaniem nerwów pod kontrolą – prychnął.

– A łamiecie? Porozumienie?

– Nie, ale rozumiem, dlaczego ona tak myśli. Bo widzisz, ja zatrudniam kilku wampirów. Przysięgają mi tak jak ludzie, muszą wyzwolić wszystkich niewolników, jeśli jakichś mieli, nie mogą zabijać. Mogą zrezygnować ze służby, ale dopóki tego nie zrobią, muszą słuchać rozkazów jak każdy. I absolutnie nie ma mowy, żeby któryś z moich wampirów choćby przez chwilę grzebał mi w głowie, Volt tego pilnuje. A w Porozumieniu chodzi między innymi o to, żeby nie próbowali przejąć władzy, nie?

– Chyba tak. No... ja się na tym nie znam, Voltalius coś opowiadał, ale zapomniałam – przyznała z rozbrajającą szczerością.

– Masz czas, nauczysz się wielu rzeczy. Była jeszcze druga magiczka, która myślała podobnie radykalnie, no i zrobiła coś tak głupiego, że przez chwilę chciałem ją zabić. Okazało się jednak, że to nie była do końca jej wina, więc teraz po prostu musi żyć ze świadomością... popełnionej głupoty. To chyba będzie wystarczająca kara, tak myślę.

Klaudia wciągnęła nogi na ławkę, objęła kolana rękami. Było trochę zimno, ale Piotr jeszcze nie zaproponował, by wrócili do środka. Zresztą rozmowa stawała się coraz ciekawsza. Musiał jej ufać, skoro opowiadał o takich rzeczach.

– Ciągle nie mogę uwierzyć, że wiesz o wszystkim – westchnęła.

– Nie powiedziałbym ci, gdybyś nie wyskoczyła nagle z krwiopijcami. Niewiele osób wie. Rada, moja żona, ci agenci Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy pracują z magami albo wampirami.

– Magowie też dla ciebie pracują?

– Taa, razem z Voltem pięcioro. O, właśnie, mam pomysł. Zadzwonimy do niego i trochę nastraszymy... Bo wiesz, ja nawet lubię to robić – wyszeptał konspiracyjnie i wyjął telefon.

Zanim wybrał numer, zdążyła zauważyć godzinę: 00:47. Trochę późno na dzwonienie do ludzi, ale król zdawał się tym nie przejmować.

Włączył głośnik i położył smartfon na ławce pomiędzy nimi. W ciszy dźwięk nawiązywania połączenia niósł się bardzo wyraźnie.

– Teraz się budzi... Przytomnieje i szuka telefonu – Piotr komentował kolejne sygnały. – Sprawdza, czy to nie ja i odbierze mniej więcej... teraz.

Pomylił się tylko odrobinę. Dosłownie sekundę później z głośnika dobiegł zaspany głos szefa magów:

– Tak, mój panie? – spytał oficjalnie.

– Po pierwsze nic się nie stało, tak tylko dzwonię, pytanie mam.

Po drugiej stronie rozległo się stłumione westchnięcie, a potem nieco zrezygnowane:

– Słucham, mój panie.

– Dlaczego nie powiedziałeś mi, że moja kuzynka jest magiczką? – Piotr znów zabrzmiał bardzo poważnie.

– Słucham? Ale ja nie... Nic na ten temat nie wiem, mój panie.

– Okej, wystarczy tych tytułów. Klaudia Jaroszyńska, jedna z twoich nowych uczennic. Teraz już wiesz? – Zmienił ton na lżejszy.

– Klaudia? Tak, jest magiczką, ale o tym, że jest twoją kuzynką, nie wiedziałem. Nic nie powiedziała. Nazywacie się inaczej.

– Volt, i ty niby jesteś historykiem, tak? – zaśmiał się król, a i Klaudia musiała powstrzymać się od parsknięcia.

– Tak, ale specjalizuję się w historii osadnictwa miejskiego na Górnym Śląsku – odrzekł szybko. Nawet przez telefon było słychać, że czuje się odrobinę urażony.

– No dobra, niech ci będzie. W szkole wszyscy muszą zakuwać o moich bezpośrednich przodkach, potem już nikomu nie chce się zagłębiać w boczne gałęzie drzewa genealogicznego.

– No chyba że dziennikarzom z plotkarskich gazet... – mruknęła dziewczyna.

– Klaudia? Ty też tam jesteś? – spytał Volt.

– Taa... – przytaknęła.

– Mówiłem przecież na ostatnim spotkaniu Rady, że jadę do rodziny i wracam w niedzielę wieczorem, co nie? – dopowiedział król.

– A ja myślałem... Zresztą nieważne. Przepraszam, że nie powiedziałem o Klaudii, po prostu jakoś tak wyszło i nie miałem świadomości, że jest z tobą spokrewniona.

– Zaraz powie, że ma za dużo pracy i jest przemęczony – król zwrócił się do kuzynki konspiracyjnym szeptem.

– Tak to jest jak się zasuwa na trzech etatach. Pamiętaj, Klaudia, nie daj się w to wszystko wkręcić.

– Na razie musi skończyć parę szkół, twoją też – Piotr bezceremonialnie przerwał magowi. – O właśnie, w temacie szkoły. Nie wiem co planujesz, ale nie chcę, żeby uczył ją Adrian.

– A w naszych sprawach miałem mieć pełną autonomię... – Westchnął mag.

– To nie rozkaz, to prośba – uściślił Piotr. – Po prostu wolałbym, żeby ktoś o takich poglądach trzymał się z daleka o młodzieży. Uważam, że potraktowałeś ich obu zbyt łagodnie, ale, jak sam mówiłeś, masz pełną autonomię.

– Mam braki kadrowe, myślałem o Adrianie.

– A gdybym tak porozmawiał z Andrzejem?

– Mówi, że jest na emeryturze, jest mu tam dobrze i mam dać mu spokój.

– Porozmawiam z nim i poproszę, pewnie wróci. Widzisz, Volt, ludzie mnie lubią i zwykle robią to, o co poproszę.

Klaudia wyłączyła się z rozmowy już jakiś czas temu. Wymieniane imiona nic jej nie mówiły, nie miała też pojęcia, dlaczego Piotrowi nie pasował Adrian, kimkolwiek on był. Była noc, nie chciało jej się już nad tym wszystkim myśleć. Ziewnęła, z opóźnieniem zakrywając usta, i dopiero to zwróciło uwagę króla.

– Okej, Volt, pogadamy o tym następnym razem – uciął rozmowę. – Klaudia się nudzi, wykluczyliśmy ją jak ostatnie chamy.

– Ee, spać mi się tylko zachciało.

– Słyszysz, będziemy kończyć, nie ma co męczyć młodej damy – stwierdził Piotr.

Mag po drugiej stronie słuchawki natychmiast życzył im obojgu dobrej nocy. Pożegnali się szybko i teraz król zamyślił się na chwilę, siedząc bez ruchu z wygaszonym telefonem w dłoni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro