Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Podszedł do mnie szybko i niebezpiecznie. Dlatego odsunęłam się szybko w inną stronę, żeby nie natrafoć na jego zębiska. Warknął niezadowolony.

W pewnym momencie zostałam mocno przyciśnięta do ściany.

- Błagam, nie!

- Muszę cię oznaczyć.

Zaczęłam sztucznie płakać, a on się na to nabrał.

- Proszę... Nie teraz!

- To kiedy?!

- Kiedy... Kiedy... Coś do ciebie poczuję. Jakieś uczucie... Będziesz mógł mnie oznaczyć!

~ Ty chyba nigdy do niego nic nie poczujesz oprócz nienawiści.

- Zgadłaś.

- Na pewno?

- Na pewno.

- Ale muszę zosatwić na tobie swój zapach.

Żeby mieć to za sobą złączyłam nasze usta. Warknął zadowolony, a jego wilk zawył. Dobrze było mi z nim. Ale z drugiej strony nie...

Oderwałam się od niego szybko. Niech nie wyobraża sobie za dużo. Ciekawe co tam jest w jego głowie. Na pewno nie ma tam mózgu...

- Gdzie śpię?

- Jak to gdzie?

- Wiesz, podczas mojej wędrówki już spałam w sypialnii Alfy...

- Chodzi o mnie?

- Nie!!! O Alfę z innej watahy.

- Spałaś z kimś?!

- W jednym pokoju.

- Jak mogłaś?!

- Wiesz jak mnie plecy bolą?!

Teraz był wściekły. Ale specjalnie urzyłam takich słów.

- Spanie na podłodze jest niewygodne.

- Co?

- No, spałam na podłodze.

- Uff... A już myślałem...

Nie będę mu mówić o tym, że całowałam się z innym...

- A jak tam u was?

- Czemu u nas?

- Jeszcze nie przywróciłeś mnie do tej watahy.

- Ale przywrócę.

- Nie. Nie zgadzam się na to w najbliższym czasie. Muszę przyzwyczaić się do otoczenia.

- Co tak długo to będzie trwało?

- Trochę będzie...

- Mam zamiar się trochę o tobie dowiedzieć.

- Aha...

- Ile masz lat?

- Siedemnaście, a ty?

- Dwadzieścia dwa.

- Serio? A już siwy jesteś.

- Co? To jest naturalny kolor moich...

- Wiem, wiem...

- Ulubiony kolor?

- Biały. Chyba łatwo się domyślić.

- Miałaś chłopaka?

- No, nie...

- Kochasz mnie?

Co to za pytanie?! Jak powiem, że go kocham, będzie to kłamstwem. Jak powiem, że tak trochę, też będzie kłamstwem. Muszę mu powiedzieć prawdę. Tylko boję się jego reakcji.

- Yyy... A ty mnie kochasz?

- Nie, ale się zakochuję...

- W kim?

- W tobie... Odpowiesz na tamto pytanie?

- Słuchaj... Nie kocham cię, nie zakochuję się i raczej się nie zakocham.- spuściłam głowę.

Myślałam, że Alan się zdenerwuje, zacznie krzyczeć i mnie oznaczy. Ale tak się nie stało. On tylko podniósł mój podbrudek do góry, popatrzył czule w oczy i wyszeptał:

- Masz czas...

Właśnie nie... Czas się już skończył... Przynajmniej dla nas....

- Mogę iść spać?

- Jasne, ale śpisz ze mną.

- Chyba śnisz!

- Nie...

- Śpię na kanapie, albo już mnie więcej nie zobaczysz!

- I tak wyczuję twój zapach!

- A jak dam oznaczyć się komuś innemu?

- Nawet nie próbuj!

- Nie próbuję tylko mówię, więc jak?

- Dam ci kołdrę...

Znowu wygrałam z Alfą! Tak to.się robi.

- Ale...

- Żadnych ale...

- Posłu...

- Chicho.

Umyłam się, zjadłam coś, przebrałam w ciuchy (niestety Alana) i położyłam się wygodnie na szarej kanapie. Ten kolor mnie przytłacza. Za dużo go jest!

- Dobranoc...

- Dobranoc...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro