rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tris

Co 3 miesiące przywożą więźniów z każdego miasta po kolei, by nie wywoływać zamieszek. Tym razem są więźniowie z Chicago. Chodzę jak na szpilkach. Nie wiem, kogo mogę się spodziewać. Kto tam może być i czy mnie zna.

3 miesiąc ciąży. Narazie nikt się nie zorientował, ale wkrótce ktoś może. Rita nieustannie daje mi wskazówki, jak ukryć brzuch i powoli pojawiające się wahania nastroju.

-Tych, co trafili do szpitala ja wypuszczę, a ty tych, co są w więzieniach- mówi Rita, a ja kiwam głową- ale uważaj na siebie.

Wychodzę z domu i obok Rity idę w stronę centrum miasta. Rozdzielamy się, kiedy ulice zaczynają robić się coraz bardziej zaludnione. Dziewczyna idzie w swoją stronę, ja w swoją. Dochodzodzę do aresztu. Serce podchodzi mi do gardła. Mam ochotę zwymiotować. W uszach mi bębni, nogi mam jak z waty, ciało jak z galatery. Przekraczam próg wejścia i idę prosto do szatni, gdzie zmieniam strój a włosy spinam w kucyka.

Idę w stronę cel. Jest w nim wiele osób, które dostały się tam nie bez przyczyny. Ale jedna cela jest dla ,,więźniów europejskich" i co 3 miesiące jest tam kilka osób. Ja jestem pierwszym takim więźniem z Chicago. Rita z Texasu. Tom jest pierwszy z Bostonu, Liliana jest pierwsza z Południowej Europy w której panuje pokój od wielu stuleci. A Oscar jest pierwszy z Hollywood i pierwszy z nas wszystkich. Trafił tu 2 lata temu i starał się wypuszczać jak najwięcej osób. Większość mu się udało, ale nie wszystkich. Na przykład nie dał rady uwolnić Ritę, Toma, Liliany i mnie. Teraz my mu pomagamy, dzięki czemu jest mu łatwiej, ale nigdy nie damy rady wypuścić wszystkich. Zawsze ktoś zostanie.

Przechodzę między celami i staję naprzeciw celi dla więźniów europejskich. Moim oczom ukazują się dobrze znane mi osoby.

To się wkopałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro