Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Alan długo nie pospał. Brakowało mu jej. Musiał poczuć jej zapach, zobaczyć ją, dotknąć jej. Bał się, że się przestraszy. Nie wiedział jak zareaguje, ale nie mógł bez niej wytrzymać. Kiedyś nie miał zamiaru biegać za nią... A teraz, nawet gdyby uciekła, znalazłby ją. Dostał totalnego świra na jej punkcie.

Wyskoczył z łóżka i zbiegł szybko po schodach. Ujrzał Ivy, śpiącą na kanapie. Wyglądała tak słodko.

Schylił się i przejechał nosem po jej szyi, zaciągając się jej pięknym zapachem. Mruknęła zadowolona.

~ Oznacz ją...

Już miał to zrobić, gdy sobie coś przypomniał.

- Nie.- powiedział stanowczo- Słuchaj mnie futrzaku. Gdybym zrobił to bez jej zgody, uciekłaby i już nigdy nie wybaczyła.

~ Słuchaj... Myślisz, że ona da się oznaczyć?

- Sama tak powiedziała.

~ Ty jej wierzysz?

- Tak...

~ N...

- Cicho.

Alan chciał, żeby spała z nim w pokoju.

Wziął ją powoli na ręce. Jęknęła niezadowolona, co go jeszcze bardziej podnieciło.

Wszedł z nią po schodach i położył na swoim łóżku. Przykrył kołdrą i sam położył się obok niej. Objął ją ramieniem. Była taka ciepła...

- Alan?- spytała zaskoczona.

- Ciii... Śpij kochanie...

- Co ja tu robię?!- spytała ostrzej.

- Leżysz...

- Wiem! Przecież miałam spać na kanapie?

- Co poradzę na to, że cholernie mi się podobasz?!

- Nie wiem...

- Proszę...

- Co?

- Mogę?

- Ale co?!

- Oznaczyć cię...

Te słowa docierały do niej. Była strasznie zaspana.

- Tak.- wypaliła nieświadomie.

- Co?

- Możesz...

Mężczyzna odwrócił Ivy w swoją stronę i pocałował jej szyję. Zbliżył swoje kły do jej skóry i kiedy miał wbić swoje zębiska, poczuł mocne uderzenie nogą w brzuch. Odsunął się niechcętnie i złapał za obolałe miejsce. Omega wstała i doszło do niej co przed chwilą zrobiła. Teraz było jej smutno. Sprawiła mu ból. Co z tego, że minimalny, bo był Alfą silnym i dobrze zbudowanym... Podeszła do niego i mocno przytuliła. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Dlaczego to robi. Po co to robi...

~ Jest twoim mate... Dlatego się o niego troszczysz i martwisz.

- Ale ja nie chcę.

~ Jeszcze zmienisz zdanie...

- To dasz mi się oznaczyć?

- Nie.

- Dlaczego? Przecież się zgodziłaś.

- Tak, ale zrobiłam to przez przypadek. Nie chciałam się na to zgadzać.

- Musiałaś mnie tak mocno uderzyć?

- A co? Boli?- zaśmiała się do niego szczerze, pierwszy raz.

- Trochę...

- Mogę wiedzieć, co ja tu robię?

- Gdzie?

- W twojej sypialnii. Jak się tu znalazłam?

- Przyniosłem cię tutaj...

- Ciekawe...

Położyła się na łóżku i przykryła kołdrą. Szaro włosy zrobił to samo. Lecz przez to, że nie mógł bez niej wytrzymać, położył rękę na jej talii. Omega z początku czuła się dziwnie, ale potem przyzwyczaiła się do tego. Zetknęła się plecami z jego torsem. Biło od niego ciepło. Przy nim czuła się bezpiecznie. Chciała mu wszytko opowiedzieć! Jak się czuła, gdy go nie było... Co wtedy robiła... O tym, że całowała się z innym, by nie wspomniała. Byłoby to zbyt ryzykowne. Chciała mu jeszcze powiedzieć, o tym, że dużo osób o nim mówi, ale wolałaby go nie martwić. O ile coś go to obchodzi...

Nie myśląc dłużej zasnęła...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro