Rozdział 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ivy przeciągnęła się na łóżku i pierwsze co zobaczyła to Alana bez koszulki.

Wczoraj, gdy obudziła się w nocy, była tak zmęczona, że niemal od razu zasnęła.

Spróbowała wstać, ale silna ręką jej na to nie pozwalała.

- Puszczaj mnie!

Alfa otworzył lekko oczy i spojrzał na nią niezrozumiale.

- Co?

- Mógłbyś mnie puścić?

- A będzie coś w zamian?

- Śniadanie.

Wstał i pomógł dziewczynie podnieść się z łóżka.

- Jak się spało?

- O co chodzi?

- Ty nic nie pamiętasz?!

- Nie?- założyła jego inną koszulkę.

- Jaki miły widok...

- No co?

- Moja mate ubiera się w moje rzeczy...

- Weź przestań! Gadaj o co chodzi!

- Wczoraj, błagałaś mnie, żebym cię oznaczył itp...

- Co?! Szczerze wątpię, że byłam to ja,- uniosła oczy do góry i podkreśliła te słowa, żeby jej wilczyca wszystko słyszała- tylko moja wilczyca.

- Możliwe. Popatrz na swoją szyję.

- Oznaczyłeś mnie?!

- Nie...

- Jak to zrobiłeś...

- Nie zrobiłem...

- Uff...

~ Zadbałam o to, żeby do tego nie doszło.- wtrąciła wilczyca.

- Potem mi wszystko opowiesz...

Dziewczyna weszła do łazienki i spojrzała w lusterko. Odchyliła głowę na bok i odchyliła materiał czarnej koszulki.

To co zobaczyła, zszokowało ją. Raz, dwa, trzy, cztery... Cztery malinki! Co się musiało wczoraj dziać?! Czemu nic nie pamięta?!

- Ty to zrobiłeś?!

- Tak...

- Dlaczego?

- Nie chciałem cię oznaczyć, ale przez chwilę chciałem, a potem sobie przypomniałem, żeby tego nie robić.

Kiedy Omega to usłyszała, była w wielkim szoku. Posłuchał jej. Nie oznaczył. Teraz mogła mu zaufać. Ale i tak nie powie o przystojnym szatynie.

- Dzięki...

- Za co? Hm?

- Że mnie nie oznaczyłeś...

- Aaa... Nie ma za co. Przecież zawsze możesz liczyć na swojego mate.

- Dowiem się w reszcie co się działo tej nocy? I dlaczego to cię tak bawi?

- Najpierw muszisz zrobić mi śniadanie...- parsknął śmiechem.

- A co Szanowny Alfa sobie życzy?- spytała ze sztucznym przejęciem.

- Na śniadanie?

- Tak...

- Całusa od swojej partnerki.

- Niestety nie ma czegoś takiego na śniadanie.

- To wielka szkoda, bo chyba chcesz wiedzieć co się działo, prawda?

Omega wywróciła oczami i wyszła z łazienki. Położyła ręce na karku Alfy i złączyła ich usta w powolnym pocałunku. Alan powoli podniósł ją rękami, a ona oplotła jego biodra swoimi nogami. Chłopak nie chciał, aby Ivy się coś stało, więc ostrożnie położył ręce na jej spodenkach od "piżamy". Nie chciał, żeby spadła. Przycisnął ją lekko do ściany, ale kiedy dziewczyna poczuła, że Alan zamiast zębów ma wilcze kły odsunęła się od niego i stanęła na nogach. Po chwili oznajmiła, że na śniadanie będą naleśniki z cukrem pudrem. I nawet jeśli nie będzie mu smakowało, ma zjeść. Alfa był troszeczkę zakłopotany, ale cieszył się, że Omega zostanie z nim tu. W jego domu.

- Gotowe!- krzyknęła z dołu.

Szarowłosy zbiegł do kuchni i zobaczył jednego naleśnika na talerzu.

- Jako samiec muszę jeść więcej.- stwierdził.

- Ale musisz schudnąć.

- Jestem chudy! Ty musisz trochę przytyć.

- Ja? Jestem szczupła!

- O wiele za chuda... To doczekam się śniadania?

Omega usmażyła jeszcze kilka naleśników i podała je partnerowi, który musiał przyznać, że były pyszne. Mógłby mieć takie śniadania codziennie! Nie chodzi o to samo danie, tylko o Ivy. Mógłby codziennie dostawać śniadanie od niej. Mógłby codziennie patrzeć jak je przyrządza i zastanawia się czy mu posmakuje...

- Opowiadaj.

I wtedy zaczął opowiadać jej o tym co się działo w tę noc. Jak chciała, żeby ją oznaczył itp. Jak go całowała i podobno nie była zmęczona, a jak tylko przykrył ją kołdrą zasnęła...

Tak cały dzień rozmawiali o tym samym. Późnym wieczorem poszli spać...

Może następny rozdział będzie o tym co się wtedy działo? Dajcie znać w komentarzach! Pozdrawiam!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro