Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Michael
Dopakowałem ostatnią już rzecz i z westchnieniem zapiąłem walizkę. Nadal nie wiedziałem, jakim cudem zostałem wciągnięty w to bagno bez własnej wiedzy. Że też akurat ja musiałem zostać wyznaczony na zastępstwo, tak jakby nie było innego nauczyciela w tej szkole. Już myślałem, że będę miał światy spokój od trzecich klas, a tu okazało się, że było jeszcze gorzej.
Nie zwlekając już dłużej, wstałem i narzuciłem na siebie jeansową kamizelkę, która leżała na oparciu kanapy, po czym wyszedłem z domu. Podszedłem do samochodu i niezbyt delikatnie wrzuciłem walizkę do bagażnika, będąc złym na cały świat. Najgorsze było to, że kiedy przyjadę na autobus będę musiał udawać, że ta wycieczka mnie naprawdę cieszy. Świetnie - pomyślałem.
Mimowolnie kiedy usiadłem za kółkiem, przez moją głowę przebiegła myśl, że byłoby miło gdyby samochód nie zapalił, a ja miałbym idealną wymówkę, żeby zostać w domu. Niestety jednak silnik bez problemu odpalił, więc musiałem niechętnie wyjechać na prawie pustą drogę.

Alan 
Wyszedłem na zewnątrz zaskakująco wcześnie jak na mnie i postawiłem obok siebie walizkę. Przez to, że Hunter obudził mnie wcześniej, niż planowałem, nie miałem problemu z zebraniem się do wyjścia. Co wcale nie znaczyło, że miałem być na czas na zbiórce. Umówiłem się z Ryanem, że po mnie podjedzie, bo nie miałem ochoty tłuc się z walizką w pociągu. Chociaż przez to, że jechałem z nim, wiedziałem, że znowu będzie mi docinał, że nie miałem prawa jazdy. A zdecydowanie nie miałem na to ochoty. Oprócz tego byłem pewien, że się spóźni, więc tak czy tak nie byłbym na czas. 
Westchnąłem, patrząc na zegarek i widząc, że do zbiórki zostało zaledwie dziesięć minut, a jego nadal nie było. Jedynym pocieszeniem było to, że chociaż pogoda była na tyle ładna, że siedziałem tylko w czarnej bluzie, a niebo było praktycznie bezchmurne. Przez następne parę minut czekałem z niecierpliwością, myśląc tylko o tym, że niepotrzebnie wstałem tak wcześnie. 
Zaczynałem już być naprawdę zirytowany, gdy nagle zauważyłem czarny samochód Ryana, który właśnie jechał moją ulicą. Wstałem ze schodków, na których usiadłem podczas czekania, i ruszyłem w jego stronę. Auto zatrzymało się przede mną, a przez okno zobaczyłem uśmiechniętego przyjaciela. Posłałem mu spojrzenie spod przymrużonych powiek, obchodząc samochód, po czym wrzuciłem walizkę do bagażnika i wsiadłem do środka. 
- Dłużej się nie dało? - rzuciłem, siadając w fotelu, a w odpowiedzi usłyszałem jego śmiech.

Michael
Nieśpiesznie skręciłem w ulicę prowadzącą na parking szkoły i zaparkowałem obok czerwonego Jeepa Sarah. Nadal się zastanawiałem skąd ona go wytrzasnęła i zdecydowanie nigdy bym nie pomyślał, że taka osoba jak ona, jeździ takim samochodem. No cóż, pozory mylą.
Kiedy spojrzałem w stronę miejsca zbiórki, zobaczyłem, że większość uczniów oraz dwie nauczycielki czekały już z walizkami. 
Ze zdziwieniem zauważyłem, że razem z Sarah stała również Keyla - nieco dziwaczna pedagog szkolna. Część osób twierdziło, że jest bardziej pokręcona niż dzieciaki, które przychodziły do niej, aby porozmawiać o swoich problemach. Mimo to cieszyła się dużą popularnością w szkole i uczniowie często do niej wpadali, co było dla mnie ciągle niemożliwą do rozwiązania zagadką. Lecz nie tylko jej charakter był nieco dziwny. 
Miała długie, ciemne, kręcone włosy oraz karnację koloru kawy z mlekiem i zawsze ubierała się w kolorowe, przypominające hipisowskie ubrania oraz okrągłe okulary przeciwsłoneczne, które nawet w zimie nosiła oparte na czubku głowy.
Westchnąłem cicho, czując, że tę wycieczkę będę pamiętał jeszcze długo po jej zakończeniu, po czym ciągnąc za sobą walizkę, ruszyłem w stronę czekających osób.

Alan
Po jakichś dziesięciu minutach podjechaliśmy pod miejsce zbiórki, które było parkingiem pod naszą szkołą, a Ryan zahamował ostro, tak że opony samochodu wydały cichy pisk. Reszta uczniów stała kawałek dalej, ale i tak zauważyłem, że niektórzy spojrzeli w naszą stronę. Zanim wysiadłem, zerknąłem jeszcze na zegarek, żeby się przekonać, że spóźniliśmy się trzynaście minut. 
- Jak zwykle spóźnieni - rzuciłem z lekkim rozbawieniem, otwierając drzwi samochodu i wychodząc na zewnątrz. 
- Pewnie i tak się tego spodziewali. - Usłyszałem odpowiedź Ryan'a, który właśnie wyjmował nasze walizki z bagażnika. 
Chwyciłem szybko swoją i bez zastanowienia ruszyłem w stronę reszty klasy. Usłyszałem, jak przyjaciel zatrzaskuje bagażnik i już po chwili stanęliśmy niedaleko naszej wyraźnie zirytowanej nauczycielki. Obok niej od razu zauważyłem Michaela, który, mimo że do końca wcześniej w to nie wierzyłem, naprawdę przyszedł. Moje spojrzenie zatrzymało się na nim trochę za długo, żeby było to normalne, ale gdy tylko zwrócił głowę w naszą stronę, odwróciłem wzrok, jakbym wcale na niego nie patrzył.

Michael
Czemu mnie to nie dziwiło, że na miejscu zbiórki wszyscy byli o czasie, oprócz Alana i Ryana? Spojrzałem ze zniecierpliwieniem na zegarek, widząc, że spóźnili się prawie piętnaście minut.
- Następnym razem tym dwóm trzeba podać wcześniejszy czas zbiórki niż reszcie - mruknęła z lekką irytacją Sarah stojąca obok mnie.
- Ja mam pewien pomysł - powiedziała wesoło Kayla i ruszyła żwawym krokiem w ich stronę. 
Przywitała się z chłopakami, co dzięki temu, że stali blisko, mogliśmy usłyszeć i oparła ręce na ich ramionach.
- Doceniamy, że postanowiliście się jednak pojawić i w nagrodę za to jeden z was usiądzie z panią Jensen, a drugi z panem Cravenem - oznajmiła im radośnie.
Na te słowa od razu odwróciliśmy się z Sarah, patrząc na nią ze zdziwieniem. Co to za głupi pomysł? I w dodatku wciągnęła w to nas, podczas gdy ona będzie mogła sama się rozłożyć na dwóch siedzeniach? - pomyślałem z oburzeniem.

Alan
Gdy tylko usłyszeliśmy co powiedziała, obydwoje spojrzeliśmy na nią w szoku. 
- Że co?! - spytałem nieco głośniej niż planowałem, na co w naszą stronę zerknęła trójka najbliżej stojących uczniów. Nie wyobrażałem sobie siedzieć ponad czterech godzinu z nauczycielem. Nawet jeśli to miał być Michel, z którym teraz jeszcze na dodatek starałem się nie rozmawiać. 
Ryan natomiast odezwały się dopiero po chwili, do tej pory gapiąc się w lekkim osłupieniu na dwójkę nauczycieli, z którymi mieliśmy siedzieć.
- Bardzo śmieszne pani profesor - powiedział takim tonem, jakby to naprawdę był tylko żart. - Wystarczająco nas pani wystraszyła, więc teraz już na pewno będziemy grzeczni i pójdziemy sobie zająć miejsca - dodał zanim zdążyła odpowiedzieć, po czym chwycił mnie za łokieć, zbierając się do odejścia. 

Michael
Patrzyłem jak Ryan i Alan starają się to wszystko obrócić w żart, mając nadzieję, że im się to uda, a Kayla odpuści. Jednak ta nie dała im za daleko odejść i chwyciła ich za kołnierze, ciągnąc spowrotem do tyłu.
- Nie tak szybko, ja mówiłam poważnie - zapewniła ich, nie przestając się uśmiechać.
Jak widać chyba świetnie się przy tym bawiła, tylko szkoda, że ona była jedyną osobą, którą ta sytuacja cieszyła.
- Może wam się odechce następnym razem spóźniać. Pamiętajcie, że jest jeszcze droga powrotna i jeśli będziecie grzeczni, to wrócicie sobie razem. - Poklepała ich pocieszająco po ramionach.

Alan
Patrzyliśmy na siebie cierpiętniczo, wiedząc, że ona nie odpuści, bo zawsze była uparta, a dyskusje z nią nic nie dawały. Po chwili odwróciliśmy się w jej stronę. Na parę sekund zapadła cisza, podczas gdy ja czułem się coraz bardziej zirytowany i zrezygnowany jednocześnie. Piękny początek wycieczki. 
- To ja w takim razie zaklepuję panią Jensen - odezwał się po chwili Ryan, głosem, jakby mimo wszystko go to trochę bawiło. 
Podniosłem na niego wzrok z oburzeniem, słysząc, jak łatwo odpuścił. W odpowiedzi on tylko wzruszył ramionami, patrząc na mnie kątem oka. Zaraz jednak przeniosłem wzrok na Michaela i naszą wychowawczynię. Dlaczego to ja zawsze miałem takiego pecha?

Michael
No pięknie - pomyślałem ze zrezygnowaniem, widząc, że klamka już zapadła, a ja będę całą drogę skazany na niezręczne milczenie z Alanem. Jakim cudem do tego doszło? Naprawdę miałem wrażenie, że życie chciało sobie ze mnie zażartować na każdym kroku.
- Dobra, pakujemy się do środka, nie opóźniajmy tego jeszcze bardziej - westchnęła Sarah, która również nie wyglądała na zachwyconą takim obrotem spraw, po czym odwróciła się w stronę autokaru. - Zachciało mi się jechać z tą nieobliczalną idiotką na wycieczkę, no i mam, co chciałam - dodała zdecydowanie ciszej i chyba nie było to przeznaczone dla niczyich uszu. 
Jednak ja zanim zdążyłem się powstrzymać, cicho parsknąłem śmiechem w głębi ducha się z nią zgadzając. Ona na to tylko spojrzała przez ramię, przyłożyła wskazujący palec do ust, nakazując mi milczenie i również lekko się uśmiechnęła.

Alan
Ramiona lekko mi opadły ze zrezygnowaniem, gdy wszyscy skierowali się do środka autokaru. Większość klasy już siedziała na swoich miejscach. Wrzuciliśmy z Ryanem swoje walizki do bagażnika, a kierowca go zatrzasnął. W tym czasie wszyscy już weszli i zostaliśmy na parkingu na chwilę sami z kierowcą. 
- Jeszcze mamy szansę uciec - powiedziałam do Ryana, patrząc na niego ze znurzeniem. 
Przyjaciel zatrzymał się z jedną nogą już na schodkach, a kierowca go minął, kierując się do przednich drzwi. Chłopak rozejrzał się po parkingu z miną jakby naprawdę się nad tym zastanawiał. 
- Chodź, nie marudź - odparł z końcu z rozbawieniem. - Może uda mi się wciągnąć, psor Jensen w jakąś ciekawą rozmowę - dodał, patrząc na mnie znacząco. 
Przewróciłem oczami, czując że odrobinę poprawił mi się humor.
- Prędzej zacznie żałować, że w ogóle wsiadła do tego autokaru - odpowiedziałem na co Ryan, zerknął w stronę wnętrza pojazdu, po czym wzruszył ramionami. 
Bez dalszego zastanawiania się wszedł do środka. 

Michael
Stanąłem przy jednych z miejsc z przodu autokaru i rzuciłem plecak na podłogę. Westchnąłem cicho, po czym opadłem ciężko na siedzenie pod oknem, licząc na to, że podróż nie będzie ciągnąć się zbyt długo.
Przeczesałem nerwowo palcami włosy, sam nie widząc dlaczego w ogóle byłem taki niespokojny. Przecież to był tylko wkurzający dzieciak, więc czemu ciągle o nim myślałem?
Spojrzałem w bok, kiedy usłyszałem obok siebie jakieś poruszenie i mimowolnie poczułem lekki ścisk w żołądku, gdy zobaczyłem obok siebie Alana z naburmuszoną miną. Odwróciłem głowę spowrotem w stronę okna, żeby nie wyszło, że się na niego gapię, mając coraz większą pewność, że naprawdę było ze mną coś nie tak.

Alan
Humor wcale mi się nie poprawił, gdy zobaczyłem, że Ryan siedzi aż trzy siedzenia za mną, więc nie było szans żebym z nim chociaż porozmawiał. 
Usiadłem obok Michaela, który wpatrywał się w okno. Też odwróciłem głowę, patrząc na miejsca, które znajdowały się równoległe do naszych. Siedziała tam pani pedagog i właśnie rozwalała się z zadowoleniem na dwóch miejscach. Zauważyłem też, że siedzące z nią Lara i Jenny patrzą na mnie z rozbawieniem, najprawdopodobniej dlatego, że musiałem siedzieć z nauczycielem. Chociaż mogłem się założyć, że przynajmniej jedna z nich wcale by nie marudziła, gdyby znalazła się na miom miejscu. Zresztą do niedawna też by mi to w ogóle nie przeszkadzało. Odwrociłem od nich wzrok, zjeżdżając trochę niżej po oparciu i opierając kolana o miejsce przede mną.
Tak dziwnie było mi go ignorować, kiedy siedział tuż obok mnie. Zaczynało mnie to już naprawdę męczyć, ale nie chciałem teraz przerwać tego, co sobie wcześniej postanowiłem. 

Michael
Nie za bardzo wiedząc co ze sobą zrobić, wyciągnąłem książkę z plecaka i otworzyłem ją na ostatnio czytanej stronie.
Przez chwilę walczyłem jeszcze z natrętnymi myślami, ale w końcu udało mi się zagłębić w lekturę.
Niespodziwanie ze świata toczącego się śledztwa dotyczącego tajemniczych zbrodni, wyrwał mnie głos Kayli wołającej mnie po imieniu.
- Hm? - spytałem, zakładając zakładkę i spoglądając na nią.
- Mówiłam, że musisz jeszcze podpisać się na jednym papierze - mruknęła widocznie niezadowolona, że musi coś powtarzać.
Uniosłem jedną brew i wyciągnąłem rękę w jej stronę. Myślałem, że załatwiłem już wszystkie formalności.
Kayla również wyciągnęła dłoń z kartką w moją stronę, ale z racji, że siedziała na siedzeniu pod oknem z nogami wyłożonymi na dwóch siedzeniach, brakowało jakieś pół metra, żebym zdołał jej dosięgnąć.
- No weź, postaraj się choć trochę. - Uśmiechnęła się do mnie bezczelnie i nawet nie ruszyła z miejsca.
Przewróciłem tylko oczami i pochyliłem się w jej stronę, zmniejszając dzielącą nas odległość. Jednak kartka papieru nadal znajdowała się poza moim zasięgiem.
Wyciągnąłem się jeszcze trochę, starając się ją dosięgnąć, ale niezbyt to pomagało. 
Nagle ze zdziwieniem poczułem czyjś oddech na policzku i dopiero wtedy sobie uświadomiłem, że zaraz obok mnie znajdował się Alan. Musiałem użyć całej siły, żeby nie zerknąć w jego stronę.
- Może ty też się trochę wysilisz? - zaproponowałem Kayli z wyrzutem w głosie, widząc, że moje starania nic nie dają.

Alan 
Na początku przyglądałem się, jak Michael wyciąga się w stronę pani pedagog, bez większego zainteresowania, jednak on znajdował się coraz bliżej mnie. Myślałem, że da sobie spokój, ale w końcu znalazł się policzkiem prawie przy mojej twarzy i dalej nie dawał za wygraną. Co prawda mogłem mu to podać, ale po co miałem mu to ułatwiać? Za to do głowy przyszedł mi pewnien pomysł. Widziałem, że miałem się do niego nie zbliżać, ale nie mogłem się powstrzymać.
Po chwili odwrociłem głowę, tak że dla pani pedagog, wyglądało to najpewniej, jakbym spojrzał w okno, jednak nadal byłem blisko Michaela, który wyglądał jakby nic nie zauważył. Czułem, że mimowolnie się uśmiecham i po chwili polizałem go po płatku ucha, ciekawy jak na to zareaguje.

Michael
Prawie podskoczyłem, kiedy nagle poczułem jego język na moim uchu. Niestety nie udało mi się całkowicie opanować i lekko drgnąłem, nagle zupełnie tracąc zainteresowanie kartką.
- Coś się stało? - spytała z zaniepokojeniem Kayla, która do tego czasu radośnie potrząsała mi papierem przed nosem.
Poczułem ukłucie strachu, że nie będę wiedział, jak wytłumaczyć swoje zachowanie, ale mój mózg na szczęście nie odmówił całkowicie posłuszeństwa i posunął mi rozwiązanie.
- Tak, tylko załapał mnie skurcz w plecach przez te twoje cholerne zabawy - odparłem się, cofając się i kątem oka widząc zadowolony uśmiech Alana.
- Oj, chyba za dużo kawy się piło - skomentowała uspokojona już nauczycielka i znowu się uśmiechnęła.
- Trudno, gdyby nie kawa, już dawno straciłbym zdolność wstawania przed południem - mruknąłem, po czym dodałem: - Później podpiszę ten papier.
Na to Kayla tylko się zaśmiała i znowu wyciągnęła przed siebie rękę.
- Alan, byłbyś tak miły i podał biednemu panu Crevenowi tę kartkę? - spytała, a mi odpadły ramiona.
Nie mogła tak od razu?

Alan
Zerknąłem na Michaela kątem oka z rozbawieniem, nawet nie próbując ukrywać uśmiechu. Jego wymówka mnie śmieszyła, a drażnienie się z nim prawie na oczach pani pedagog jeszcze bardziej mi się podobało. Widziałem, że mimo wszystko to, co zrobiłem wytrąciło go z równowagi. 
Po chwili chwyciłem wyciągniętą w moją stronę kartkę między palec wskazujący i środkowy, zaraz podając ją nauczycielowi siedzącemu obok mnie. 
- Proszę - mruknąłem wciąż rozbawiony, podnosząc na niego wzrok z niewinnym uśmiechem. 

Michael
- Dziękuję - mruknąłem, wiedząc, że Kayla nadal na nas patrzy, choć najchętniej za nic bym mu nie dziękował.
Umilkłem na chwilę i zacząłem czytać kartkę, czekając aż kobieta straci nami zainteresowanie. 
Kiedy wreszcie odwróciła się, żeby pogadać z dziewczynami siedzącymi za nią, pochyliłem się lekko w stronę Alana.
- Do reszty cię pogięło? Co jakby zauważyła? - spytałem szeptem, sam nie wiedząc co o tym myśleć.
Przecież on był na mnie obrażony, więc czemu to zrobił? Już udało mi się w miarę poukładać myśli w głowie, a on wszystko to teraz zburzył, znowu tworząc jeden wielki bałagan.

Alan
Mimowolnie uśmiechnąłem się bardziej, gdy usłyszałem, co powiedział. Od razu zauważyłem, że najwyraźniej bardziej zdenerwowało go to, że nauczycielka mogła to zauważyć, a nie to że w ogóle to zrobiłem. To mu chyba w tym momencie nie przeszkadzało, mimo że jeszcze niedawno byłby tym oburzony. 
- Nie zauważyłaby, bo byłem odwrocony, a poza tym wiedziałem, że kłamanie idzie ci łatwo, więc coś wymyślisz - odpowiedziałem po chwili też ściszonym głosem, wciąż będąc rozbawiony cała tą sytuacją. Szczególnie, że nadal wyglądał na odrobinę wytrąconego z równowagi i najpewniej w ogóle się tego nie spodziewał, przez to, że ostatnio trzymałem się z daleka. Jednak nie mogłem się teraz zmusić, żeby znowu odezwać się do niego nie na "ty" i już wcześniej zaczynałem mieć tego dość. Co wcale nie znaczyło, że znowu wykonałbym pierwszy krok, gdybym miał taką okazję.

Michael
Ze zdziwieniem zauważyłem, że zwrócił się do mnie na "ty" zamiast jak dotychczas per "pan". Nagle mu wszystko przeszło, jakby tamta sytuacja w ogóle się nie zdarzyła?
Kompletnie tego nie rozumiałem i miałem coraz większy mętlik w głowie. Czemu ten chłopak musiał być taki skomplikowany? Nigdy nie wiedziałem co siedziało mu w głowie. A myślałem, że tylko kobiety są trudne do rozgryzienia.
Przewróciłem oczami na jego beztroski ton.
- Jasne, skąd mogłeś mieć pewność, że nie wygląda to podejrzanie? Co jak jednak nic bym nie wymyślił? - drążyłem dalej.
On chyba nie zdawał sobie sprawy, co by było, gdyby ktoś się o tym dowiedział.
W tej samej chwili uświadomiłem sobie, że wcale nie przeszkadzało mi, że on to zrobił, tylko to, że mógł nas ktoś zobaczyć.
Czy mogło być ze mną jeszcze gorzej?

Alan
Popatrzyłem na niego przez chwilę, w zamyśleniu, dopiero teraz wyobrażając sobie, co mogłoby się stać. Jednak z panią pedagog nie mogło być aż tak źle. Zresztą nie zrobiłem znowu nic takiego, przecież go nie pocałowałem. Chociaż mogłaby i tak zacząć coś podejrzewać, ale zawsze można było wymyślić jakąś wymówkę. 
- Szczerze mówiąc, to w ogóle o tym nie pomyślałem - odpowiedziałem po chwili beztroskim tonem. 
Skoro nic się nie stało, to nie chciało mi zastanawiać, co mogło się zdarzyć. Nie widziałem w tym żadnego sensu.

Michael
Znowu poczułem jak opadają mi ramiona, kiedy usłyszałem jego odpowiedź, chociaż niezbyt mnie ona zdziwiła.
Ciekawe czy tak samo by się tym nie przejmował, gdyby ktoś jednak zaczął coś podejrzewać. I znając życie, to ja musiałbym wymyślać na to jakąś wymówkę, podczas gdy on w ogóle by sobie tym nie zawracał głowy.
Zrezygnowany oparłem się spowrotem o oparcie i cicho westchnąłem.
- Jesteś niemożliwy - mruknąłem pod nosem, jednak wiedziałem, że to usłyszał, bo kącik jego ust lekko uniósł się do góry.

Tym razem trochę dłuższy rozdział ^^, mamy nadzieję, że się spodobał i do zobaczenia w następnej części ♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro