Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Michael
Popatrzyłem z niedowierzaniem w górę, nie mogąc zrozumieć jakim cudem to światło zapaliło się akurat w najmniej odpowiednim momencie. Chociaż z drugiej strony może i mnie to uratowało, bo naprawdę nie wiedziałem co byłbym w stanie zrobić, gdyby coś nam tego nie przerwało.
Nagle winda ruszyła, wznawiając swoją przerwaną drogę w dół.
- No to chyba czas się troszkę ogarnąć - powiedziałem, z rozbawieniem patrząc na jego zarumienioną twarz.
Cały czas czułem dziwną satysfakcję z tego, że udało mi się doprowadzić to do takiego stanu. Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek go takiego zobaczę.
Zaraz po tym spojrzałem na jego odsłonięty brzuch i wziąłem z niego rękę, muskając palcami jego skórę po raz ostatni.

Alan 
Popatrzyłem na niego z lekką frustracją, słysząc jego komentarz i będąc świadomy, że nadal miałem całe czerwone policzki. 
Po chwili zabrałem ręce z jego karku i włosów, a przy okazji rzuciła mi się w oczy jedna rzecz. 
- Spójrz lepiej na swoją szyję - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem, wciąż patrząc na dosyć sporą, różową plamę, która zaczynała się robić coraz ciemniejsza. 
Nie miałem pojęcia, jak zamierzał to teraz zakryć, ale bawiło mnie to coraz bardziej. Szczególnie, że była w takim miejscu, że mogło to być naprawdę trudne, o ile nie miał plastrów przy sobie. 

Michael
Moja ręka automatycznie powędrowała na szyję i zaraz uświadomiłem sobie, o co chodziło Alanowi. Wstałem znad niego i podszedłem do lustra na ścianie windy, patrząc na malinkę z niezadowoleniem.
I co ja niby miałem z tym zrobić? Była na tyle wysoko, że nie było szans, żeby udało mi się zakryć ją kołnierzem. A jeśli ktoś zobaczy, że nagle pojawiła się ona po naszym przymusowym pobycie w windzie, to bez problemu doda dwa do dwóch i domyśli się do tutaj się wydarzyło.
- Naprawdę musiałeś zrobić ją akurat w tym miejscu? - spytałem z wyrzutem, spoglądając przez ramię na Alana, który zdążył się już podnieść do pozycji siedzącej, ale nadal miał lekko zarumienione policzki.

Alan
Przyglądałem mu się z lekkim uśmiechem, widząc jego niezadowoloną minę, gdy patrzył na malinkę. 
Sam nie wiedziałem, co powinien z tym zrobić, jak już znajdziemy się na dole. A nie mogło to trwać zbyt długo, bo byliśmy wcześniej tylko na czwartym piętrze. Kątem oka zauważyłem też, że jesteśmy już na drugim. 
Szybko podniosłem się z podłogi, wiedząc, że drzwi zaraz się otworzą, a moje serce nadal biło szybciej niż zazwyczaj. Po chwili wziąłem jeszcze głęboki wdech, próbując się uspokoić i bojąc się, że gdy tylko znajdziemy się na dole, ktoś będzie na nas czekał zaraz przy wyjściu. 
Jednak kiedy winda w końcu stanęła, a drzwi się rozsunęły się z cichym piskiem, zobaczyłem przed sobą jedynie pusty korytarz. 

Michael
Miałem wrażenie, jakby moje serce na chwilę stanęło, kiedy winda zatrzymała się na parterze. Od razu zakryłem dłonią malinkę na szyi, nie mając lepszego pomysłu co z nią zrobić.
Na szczęście jednak nie czekał na nas żaden komitet powitalny. Zrobiłem niezbyt pewny krok na zewnątrz, rozglądając się czy na pewno nikogo nie ma.
W sumie sam nie wiedziałem za bardzo, co teraz zrobić. Iść do swojego pokoju, jak gdyby nigdy nic, czy może iść do Sarah, aby pokazać jej, że jesteśmy cali i zdrowi? Spojrzałem przez ramię na Alana, ale w tym samym momencie usłyszałem czyjeś kroki na schodach, co skutecznie odwróciło moją uwagę od niego.

Alan
Zobaczyłem, że Michael odwrócił głowę w stronę schodów i po chwili również usłyszałem dobiegające stamtąd dosyć szybkie kroki. Wyszedłem z windy za nauczycielem, nie odwracając wzroku od wejścia do klatki schodowej.
Po chwili wypadł stamtąd Ryan, a zaraz za nim wyszła nasza wychowawczyni. Oboje mieli nadal lekko zaniepokojone miny, a gdy na nas spojrzeli, odmalowało się na nich zaskoczenie. Widząc to, szybko zerknąłem na Michaela i z lekką ulgą zobaczyłem, że jedną ręką trzyma się za szyję w miejscu, gdzie zrobiłem mu wcześniej malinkę. 
W tym czasie tamci zdążyli już do nas podejść.
- Dzięki Bogu, jesteście - westchnęła po chwili nauczycielka, stając przed nami. - Nawet nie wiecie ile stresu się przez to najadłam - dodała, patrząc na Michaela ze zmęczeniem. 
- Już myślałem, że nigdy stamtąd nie wyjdziecie - odezwał się do mnie nieco ciszej Ryan, który przystanął niedaleko mnie. Zaniepokojenie, które jeszcze przed chwilą u niego widziałem, całkiem zniknęło, zastąpione przez lekkie rozbawienie. 

Michael
Miałem nadzieję, że trzymając tak rękę na szyi nie wyglądałem zbyt podejrzanie.
Że też akurat teraz ten dzieciak musiał wpaść na tak idiotyczny pomysł, gdzie pochodzenie mojej malinki było aż zbyt oczywiste. 
- Nie tylko ty się stresowałaś - odparłem, zwracając się do Sarah, chociaż w moim przypadku było to kłamstwo.
Szczególnie w ostatnich minutach przed powrotem prądu. 
Spojrzałem kątem oka na przyjaciela Alana, ale na szczęście tamten był skupiony na rozmowie z nim i nie patrzył w moją stronę. Widziałem, że był sprytnym chłopakiem i gdyby zobaczył mój ślad na szyi, bez problemu od razu by się domyślił, kto był jego autorem.

Alan
Popatrzyłem na Ryana spode łba, gdy usłyszałem, co powiedział. Mimo że teraz to wydawało się zabawne, to przez większość czasu, kiedy byliśmy tam zamknięci, wcale tak nie było. 
- Ja też, to się ciągnęło w nieskończoność - odpowiedziałem z westchnieniem, słysząc, jak Michael mówi coś do wychowawczyni. 
Ryan, zanim odpowiedział, patrzył się na mnie przez kilka sekund w milczeniu. 
- A czemu ty jesteś taki czerwony? - spytał nagle, a ja poczułem nagłe ukłucie niepokoju i ścisk z żołądku. 
Zawahałem się sekundę, zaskoczony jego pytaniem, jednak szybko przybrałem obojętny wyraz twarzy. Nie spodziewałem się, że cokolwiek mogło jeszcze po mnie widać. 
- Wyobrażasz sobie, jak duszno było w takiej windzie, kiedy byliśmy tam zamknięci tyle czasu? - odparłem, powstrzymując się z trudem od zerknięcia na Michaela. 

Michael
Słuchałem słów Sarah jednym uchem, a tak naprawdę skupiałem się na rozmowie dwóch chłopaków. Na szczęście kłamstwo Alana zabrzmiało bardzo przekonująco i nieco zmniejszyło niepokój, który poczułem po pytaniu Ryana.
- Dobra, jak uważasz - mruknął ze średnim przekonaniem, najwyraźniej nie mając ochoty ciągnąć dalej dyskusji.
Kiedy spojrzałem w ich stronę, aby zobaczyć, czy Alan rzeczywiście nadal ma rumieńce na twarzy, ze zdziwieniem zauważyłem, że Ryan uważnie mi się przygląda. Nasze oczy się spotkały, a ja nie odwróciłem wzroku. To byłoby jak przyznanie się do tego, że czuję się w jakiś sposób winny. A to było ostatnie, co chciałbym, żeby on sobie pomyślał.

Alan
Patrzyłem w lekkim napięciu, jak Ryan wpatruje się w przez chwilę w nauczyciela i w rękę, która Michael nadal trzymał się za szyję. Czyżby wydawało mu się to podejrzane? 
Wychowawczyni, która zauważyła nasze chwilowe milczenie, również zerknęła na mojego przyjaciela i podążyła za jego wzrokiem, zatrzymując się na dłoni mężczyzny. W tej samej chwili na jej twarzy odmalowało się lekkie zdziwienie. Widząc to, poczułem nagły ścisk w żołądku i zacząłem mieć wątpliwości, czy zrobienie mu tej malinki było dobrym pomysłem. Co jeśli teraz wszystko by się wydało?
- Stało ci się coś w szyję? - spytała po kilku sekundach, a w jej głosie pobrzmiewał niepokój. 

Michael
Wiedziałem, po prostu wiedziałem, że będą z powodu tej malinki same problemy. Miałem ochotę spojrzeć oskarżycielsko na Alana, ale powstrzymałem się z wiadomych powodów. Jeszcze tylko tego brakowało, żebym naprowadził na odpowiedź Ryana, jakimś nieprzemyślanym czynem.
Moje myśli natychmiast przyspieszyły swój bieg, szukając prawdopodobnej wymówki.
- Nic mi się nie stało, chyba przysnąłem na chwilę w tej windzie i teraz kark mnie boli - zaśmiałem się, starając, aby zabrzmiało to naturalnie.
Cały czas czułem na sobie uważny wzrok Ryana, który wyglądał, jakby chciał prześwietlić wzrokiem moją dłoń i zobaczyć co pod nią chowałem.

Alan
Patrzyłem w lekkim napięciu na Ryana, który po dosyć realistycznej wymówce Michaela, nadal przez kilka sekund na niego patrzył. Jednak po chwili lekko się uśmiechnął i odwrócił wzrok, wracając nim do mnie. Nie byłem pewien czy jego podejrzenia zniknęły, ale wyglądał, jakby na razie chciał dać temu spokój. W każdym razie to, że wydało mu się to wszystko podejrzane trochę mnie zaniepokoiło. Zdecydowanie wolałem, żeby nie wiedział o tym, co działo się między mną a nauczycielem, bo mógł nawet przez przypadek się jakoś wygadać. 
W tym samym czasie usłyszałem, że wychowawczyni cicho odetchnęła z ulgą. 
- No dobrze. W każdym razie, kiedy was nie było, kazałam uczniom rozejść się do swoich pokojów, żeby nie musieli tu bezczynnie czekać - odpowiedziała i przerwała, jakby ją coś zastanawiało. - I teraz sama nie wiem co z nimi zrobić, przecież nie zdążymy już na tamto wejście - dodała po chwili ze zmartwieniem w głosie. 

Michael
Już myślałem, że Ryan nigdy nie przestanie się na mnie gapić, jednak w końcu odwrócił wzrok.
Obróciłem głowę spowrotem w stronę Sarah, która patrzyła na mnie wyczekująco, najwyraźniej czekając na moją radę. Westchnąłem cicho, zastanawiając się nad możliwościami rozwiązania tego problemu.
- Może po prostu pójdziemy na plażę i damy dzieciakom czas wolny? Skoro i tak na to nie zdążymy, to nie ma sensu siedzieć w hotelu i nic nie robić - stwierdziłem w końcu, wiedząc, że ten pomysł na pewno spodoba się uczniom.
Nie wiedziałem tylko co miałem zrobić z tą malinką. Przecież nie mogę cały czas siedzieć z ręką na szyi i udawać, że to całkowicie normalne - pomyślałem, mając ochotę po raz kolejny westchnąć z bezsilnością, czując, że będę miał przez to ciągłe problemy przez najbliższy tydzień.

Alan
Poczułem ulgę, gdy rozmowa zeszła na inny temat, a Ryan też zaczął się jej przysłuchiwać. Miałem tylko nadzieję, że już nie będzie do tego wracać. 
Wychowawczyni patrzyła na Michaela przez chwilę, wyglądając, jakby się nad tym zastanawiała, a po chwili pokiwała głową.
- Możemy tak zrobić, nic lepszego nie wymyślimy - odparła, podnosząc wzrok na Michaela. - To przejdę się po pokojach, żeby im powiedzieć, a wy na razie możecie wrócić do swoich. Ustalę zbiórkę na za pół godziny - dodała po chwili, zerkając też na nas. 
Słysząc to, pierwsze o czym pomyślałem, to o jedzeniu, które było u góry. Zaczynałem już naprawdę umierać z głodu i dopiero teraz zaczęło mi się to dawać bardziej we znaki. 

Michael
- Okej - stwierdziłem, już zastanawiając się już nad sposobami ukrycia malinki. - To ja pójdę do swojego pokoju przygotować się do wyjścia - mruknąłem, wiedząc, że powinienem jej zaproponować pomoc w ogłoszeniu uczniom naszej decyzji, ale nie zamierzałem chodzić po pokojach, ciągle nienaturalnie trzymając się za szyję. Musiałem koniecznie coś wymyślić.
Sarah od razu się zgodziła, twierdząc, że powinienem trochę odsapnąć po stresie, jaki pewnie przeżyłem tam w windzie, a ja nie zamierzałem wyprowadzać jej z błędu.
- To widzimy się na zbiórce - rzuciłem, ruszając w stronę schodów.
Ustawiłem się tak, żeby Sarah i Ryan nie widzieli strony szyi z malinką, po czym opuściłem rękę i żwawym krokiem zacząłem wspinać się na schody.

Alan
Słuchałem ich rozmowy bez większego zainteresowania, po czym, gdy Michael ruszył w stronę schodów, podążyłem za nim, mając zamiar wrócić do swojego pokoju. Kątem oka zauważyłem, że Ryan też odwrócił się, żeby odejść, kiedy nagle usłyszałem głos nauczycielki:
- Ryan, mógłbyś mi pomóc? Samej zajmie mi to za dużo czasu. - Odwróciłem się w jej stronę, patrząc na reakcję przyjaciela, który westchnął cierpiętniczo. 
Nauczycielka zerknęła na mnie najprawdopodobniej, zastanawiając się czy mnie też powinna poprosić o pomoc. Zanim jednak zdążyła się namyślić, bez zastanowienia odwrociłem się i ruszyłem przed siebie, żeby mnie też w to nie wciągnęła. Wbiegłem kilka schodów w górę, prawie doganiając Michela i zwolniłem, gdy już zniknąłem wychowawczyni z oczu. 

Michael
Spojrzałem z niepokojem przez ramię, słysząc doganiające mnie kroki, ale natychmiast się rozluźniłem, kiedy zobaczyłem przez ramię idącego za mną Alana. Nie wyglądał na zbyt zmartwionego sytuacją, która przed chwilą się zdarzyła.
- Przez tę twoją malinkę będę mieć teraz same kłopoty - mrukąłem pod nosem, kiedy się ze mną zrównał. - Jak niby mam ją zakryć? - dodałem, patrząc na niego z lekką irytacją. 
Nie dość, że tego nawet pod ubraniem nie byłem w stanie schować, to na plaży nie było szans, żebym cały czas siedział ubrany od stóp do głów. Ugotowałbym się już po chwili i wyglądałoby to bardzo nienaturalnie. A Ryana na pewno by to bardzo zainteresowało.

Alan
Gdy usłyszałem jego słowa, podniosłem wzrok na malinkę, która już teraz zaczęła się robić sina i lekko uśmiechnąłem się z rozbawieniem. Nie było mowy, żeby ktoś mógł ją przegapić. Jednak też nie miałem pomysłu, jak mógł ją ukryć. Zupełnie o tym nie myślałem, kiedy mu ją robiłem. A ta plaża dodatkowo wszystko komplikowała. 
- Nie mam pojęcia - odpowiedziałem po chwili, zastanawiając się, czy na pewno nic nie dało się z tym zrobić. - Gdybym był dziewczyną, to pewnie mógłbym ci pomoc ją jakoś ukryć, ale niestety jednak nie wolisz kobiet tak, jak na początku mówiłeś - dodałem po chwili z uśmiechem, nie mogąc się powstrzymać, żeby tego nie powiedzieć. 

Michael
Posłałem mu karcące spojrzenie, kiedy usłyszałem jego kąśliwą zaczepkę. Super, że jego to bawiło, ale mnie nie było teraz ani trochę do śmiechu.
To nie on mógł mieć problemy, jeśli jego przyjaciel, który wcale nie był głupi, domyśli się co stało się w tej windzie i że łączyło nas coś więcej niż relacja nauczyciel-uczeń. A jeśli jeszcze stwierdzi, że warto byłoby się się podzielić tym z resztą świata, to już w ogóle byłbym skończony.
- Wystarczyłoby tylko, gdyby mój uczeń nie był idiotą, który robi malinki w najmniej odpowiednim miejscu i momencie - odparłem, mimowolnie lekko się uśmiechając i dając mu sójkę w bok.

Alan
Przewróciłem oczami, słysząc jego odpowiedź i czując jak uderzył mnie lekko łokciem w bok. 
- To nie było planowane - odpowiedziałem po chwili, patrząc na niego kątem oka. - Samo tak wyszło - dodałem zanim zdążył odpowiedzieć i zatrzymując się, gdy doszliśmy w końcu na nasze piętro. 
Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek będę prowadzić z Michaelem taką rozmowę, podczas gdy on nie był na mnie zdenerwowany z tego powodu. Sam fakt, że zrobiłem mu malinkę najwyraźniej mu zupełnie nie przeszkadzał, a jedynie to, że ktoś mógł to zobaczyć. Mimo że nie chciałem tego przed sobą przyznawać, to ta myśl była w jakiś sposób przyjemna. 

Michael
Parsknąłem śmiechem, słysząc jego odpowiedź. Samo tak wyszło, dobre sobie. 
- Jeszcze mi powiedz, że to było przez przypadek - powiedziałem, również przystając obok niego. 
Już widziałem, że zbiera się do jakiejś chamskiej odzywki, dlatego też zrobiłem krok w jego stronę i chwyciłem go w pasie, druga ręką zasłaniając mu usta.
Widać było, że tego się nie spodziewał bo w ogóle nie próbował mnie przed tym powstrzymać.
- Przeżyję, jeśli nie dowiem się co chciałeś powiedzieć - mruknąłem, patrząc się na niego z uśmiechem.

Alan
Moje serce odrobinę przyspieszyło, gdy Michael się do mnie nagle przysunął i poczułem jego dłoń na swoich ustach. Na początku zmarszczyłem brwi, ale gdy usłyszałem co powiedział później, na moją twarz też mimowolnie wypłynął lekki uśmiech. 
Przewróciłem oczami w odpowiedzi i po chwili chwyciłem go za rękę i odciągnąłem ją od swojej twarzy. Po tym, skoro byłem już tak blisko, podniosłem się trochę na palce i, kładąc mu jedną ręką na karku, pocałowałem go. 
Naprawdę zadziwiało mnie to, że nawet po tym, co stało się w windzie, nadal cały czas miałem ochotę być blisko niego. 

Michael
Ze zdziwieniem poczułem jego usta na swoich, ale od razu odpowiedziałem pocałunkiem, nawet nie zastanawiając się czy ktoś nas przypadkiem nie zobaczy. W którym momencie aż tak straciłem dla niego głowę?
Bez myślenia przysunąłem go do siebie bliżej i pogłębiłem pocałunek.
Widziałem jednak, że w każdej chwili na korytarz mógł wpaść któryś z uczniów, a wtedy to nigdy byśmy się z tego nie wyplątali.
Z ociąganiem wypuściłem go z objęć i zacząłem się od niego odsuwać, pamiętając, że nie powinienem prowokować losu, który jak wiemy nie był dla mnie zbyt łaskawy.

Alan
Z lekkim niezadowoleniem w końcu się od niego odsunąłem, nie odrywając od niego wzroku. Wiedziałem jednak, że nadal byliśmy na korytarzu i ktoś nas mógł z łatwością zobaczyć. Westchnąłem cicho, robiąc krok w tył.
- Wymyśl co zrobić z tą malinką - rzuciłem i nie czekając na odpowiedź, ruszyłem w stronę swojego pokoju. 
Gdy kawałek od niego odszedłem, zerknąłem jeszcze na niego przez ramię i zobaczyłem, że on też się na mnie patrzył, stojąc z założonymi rękami i wyglądając na zamyślonego. Po sekundzie nasze spojrzenia na chwilę się spotkały i zobaczyłem, że po jego ustach nadal błądził lekki uśmiech.

Po długiej nieobecności powróciłyśmy wraz z nowym rozdziałem! Mamy nadzieję, że Wam przypadnie do gustu i że na następny nie będziecie musieli czekać tak długo :3.
Do zobaczenia w następnym rozdziale ♡.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro