Rozdział 20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tym razem rozdział po trochę dłuższej przerwie, ale za to jest dwa razy dłuższy niż ostatnie, bo nie chciałyśmy znowu wam robić paskudnego Polsatu, żebyście nas nie znienawidzili XD Doceńcie kochani!
Przy okazji chciałyśmy też wam bardzo podziękować za wszystkie kochane komentarze, które motywują nas, żeby pisać dalej to opowiadanie i też was wszystkich kochamy ❤️
No, ale dosyć tego słodzenia i zapraszamy do czytania rozdziału!

Alan
Obudziłem się nagle wyrwany ze snu, gdy usłyszałem jakieś poruszenie w pokoju. Od razu też poczułem ten cholerny ból głowy, taki sam jak poprzedniego ranka. Picie dwa dni z rzędu jednak nie było wcale takim dobrym pomysłem, jak wydawało mi się to wczoraj. Nie pamiętałem też, jak położyłem się spać. Film mi się urwał mniej więcej w trakcie picia z Ryanem, kiedy wyszedłem już z łazienki. Nie miałem też pojęcia, czemu leżałem w samych bokserkach. Czyżby Ryan tym razem mi z tym pomógł przed położeniem się, żebym znowu nie obudził się w ubraniach z poprzedniego dnia?
Dopiero po chwili zebrałem się na to, żeby otworzyć oczy i od razu poczułem ścisk w brzuchu ze strachu, gdy nie poznałem pokoju, w którym się właśnie znajdowałem.
W wystroju był podobny do tego, który zajmowaliśmy z Ryanem, ale był nieco mniejszy i zamiast dwóch łóżek stało tu jedno dwuosobowe. Reszta mebli, na które składały się: beżowy fotel, stolik oraz komoda z ciemnego drewna i szafka nocna, wyglądały prawie tak samo. Przynajmniej mogłem być pewny, że byłem w naszym hotelu, co mnie odrobinę uspokoiło, ale dalej moje serce biło w przyspieszonym tempie. Co do cholery wczoraj się stało?
Rozejrzałem się po pomieszczeniu z lekką paniką, próbując sobie cokolwiek przypomnieć, ale w pamięci miałem wielką czarną dziurę. Ku mojemu zdziwieniu nie zauważyłem w pokoju nikogo, ale nie mogłem być tu sam, skoro przed chwilą słyszałem jakieś poruszenie.
Nagle z moich gorączkowych rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi, a ja odruchowo przykryłem się kołdrą po szyję, gdy w tym samym momencie z łazienki wyszedł Michael. Był bez koszulki i wycierał właśnie włosy ręcznikiem. Przez to w jakim szoku byłem, nawet nie zlustrowałem go wzrokiem, tylko wgapiałem się w niego, próbując zrozumieć, co tu się stało.

Michael
Wychodząc z łazienki ze zdziwniem zauważyłem, że Alan już nie spał.  Myślałem, że po tym w jakim stanie był wczoraj, znowu będzie miał problemy ze wstaniem.
Spojrzałem na jego rozczochrane blond włosy i lekko podkrążone oczy. Zdecydowanie było widać, że był po ostrym chlaniu. Po jego minie i tym, jak się na mnie patrzył, wywnioskowałem, że chłopak nie miał pojęcia co się działo i tak jak przewidywałem, urwał mu się w pewnym momencie film. Pytanie w którym.
- Jak tam śpiąca królewno? - zaśmiałem się, kończąc wycierać włosy i zarzucając sobie ręcznik na szyję.

Alan
Nawet gdy się odezwał, dalej przez chwilę patrzyłem na niego w osłupieniu, nie mogąc sobie nic przypomnieć.
- Co się stało? Dlaczego spałem w twoim pokoju? Czy my w nocy... - wydusiłem z siebie i urwałem w pół zdania, czując ukłucie niepokoju, że może nie pamiętam jeszcze więcej, niż mi się wydawało na początku. Ta myśl bardzo mnie zestresowała, bo nie chciałem, żeby moje relacje z Michaelem zaszły tak daleko, a ja miałbym niczego z tego nie pamiętać. Obawiałem się, że mogło tak być dlatego, że obudziłem się w samych bokserkach, a nie wiedziałem, jaki mógł być inny powód. Miałem nadzieję, że jednak się myliłem, ale i tak zrobiło mi się gorąco na samą myśl o tym.

Michael
Najwidoczniej jego mózg w obecnej sytuacji nie był w stanie poskładać wydarzeń z wczorajszego wieczoru w całość. Z jednej strony było mi go żal, jak widziałem jaki był zestresowany, ale z drugiej sam się doprowadził do takiego stanu, że aż nie pamiętał co robił, co mnie nieco bawiło.
- Może najpierw powiedz mi, ile pamiętasz z tamtego wieczoru - odparłem po chwili, podchodząc do swojego łóżka i siadając na jedną z jego krawędzi.
Spojrzałem na niego wyczekująco, licząc, że był jednak świadomy większości rzeczy, które robił wczoraj.

Alan
Westchnąłem z frustracją, gdy nie odpowiedział na żadne z moich pytań, ani trochę nie zmniejszając coraz bardziej opanowującego moje ciało stresu. Nie znosiłem, kiedy nie pamiętałem, co robiłem po alkoholu, bo zawsze miałem przed oczami najczarniejsze scenariusze.
To tyle jeśli chodziło o obietnice Ryana, że nic nie odwalę. Może nie obudziłem się w innym mieście, ale za to w pokoju swojego nauczyciela. Już ja sobie z nim pogadam, jak tylko wrócę - pomyślałem.
Znowu spróbowałem sobie przypomnieć jak najwięcej z poprzedniego wieczoru, ale spełzło to praktycznie na niczym. Jedyne co miałem przed oczami to drinki pite z przyjacielem, a potem mgliste obrazy, że znalazłem się na zewnątrz. Nie miałem jednak pojęcia gdzie i dlaczego.
- Ostatnie co pamiętam, to jak zacząłem pić po wyjściu z łazienki, a później jakieś zamazane obrazy, że chyba byłem poza barem - stwierdziłem ze zrezygnowaniem, wiedząc, że raczej więcej wspomnień już nie wróci. - Czy teraz odpowiesz mi na moje pytania? - dodałem, chcąc jak najszybciej dowiedzieć się, czy nie posunąłem się wczoraj za daleko i czemu spałem w tym pokoju.

Michael
Poczułem ulgę, kiedy usłyszałem, że pamięta wszystkie wydarzenia, które się działy w łazience, bo przez chwilę zastanawiałem się czy napewno był wtedy tak przytomny, jak mi się wydawało.
- Okej, to może najpierw powiem ci coś, co cię najbardziej uspokoi - zacząłem po chwili zastanowienia, jak mu przekazać wszystkie wydarzenia, których nie pamiętał.
- Nie, nie uprawialiśmy wczoraj seksu. Nie jestem nekrofilem - powiedziałem z lekkim uśmiechem, przypominając sobie stan w jakim był Alan, kiedy trafił do mojego pokoju.

Alan
Odetchnąłem cicho z ulgą, że jednak nic takiego między nami nie zaszło, gdy nie byłem tego świadomy. Jednak już miałem obawy, jak zachowałem się wczoraj, skoro porównał mnie do zwłok. Wciąż też nie miałem pojęcia, co w takim razie się stało.
- To czemu jestem prawie bez ubrań? - spytałem, nie do końca pewien czy naprawdę chcę usłyszeć na to odpowiedź. - I do tego w twoim pokoju? - dodałem, zanim zdążył się odezwać, jednocześnie rozglądając się po pomieszczeniu za jakąś wodą. Miałem tak sucho w ustach, jakbym nie pił od co najmniej kilku dni. Po chwili dojrzałem półtoralitrową butelkę na szafce nocnej i od razu po nią sięgnąłem, nie wychodząc spod kołdry.

Michael
W jego głosie słychać było nutę zawahania, tak jakby nie do końca wiedział, czy chce zadawać te pytania.
- Próbowałem cię przetransportować do twojego pokoju, ale ty się uparłeś, że nie chcesz tam spać, bo wtedy cię zostawię i sobie pójdę - odparłem, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
To było całkiem urocze, nawet jeśli były to słowa osoby, która ledwo kontaktowała z rzeczywistością.
- Oczywiście nie chciałem się zgodzić, bo widziałem, że mogą być przez to problemy, ale jak próbowałem cię wepchnąć do pokoju to zapierałeś się rękami i nogami o framugę, tak, że nic nie mogłem zrobić, a nie chciałem, żeby twoje krzyki wszystkich pobudziły. Nie wiem skąd wtedy wziąłeś tę siłę - dodałem, zerkając na niego, żeby zobaczyć jego reakcję na moje słowa.

Alan
Słuchałem jego słów z rosnącym niedowierzaniem i prawie zakrztusiłem się pitą właśnie wodą. Ciężko mi było w to wszystko uwierzyć. Nie chciałem, żeby mnie widział w takim stanie. Jak mogłem do tego dopuścić? Dlaczego dałem się wtedy namówić Ryanowi na dalsze picie? Gdyby nie to, wróciłbym do swojego pokoju, nie robiąc takiego cyrku. Gdy tylko skończył mówić, schowałem twarz w dłoniach, czując napływającą falę zażenowania, gdy sobie wybraziłem to, o czym opowiadał.
- O Boże - powiedziałem tylko, nie będąc w stanie inaczej tego skomentować.
Miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Gdyby to wszystko stało się przy Ryanie, to nawet nie byłoby mi wstyd. On już widział mnie nie raz w dużo gorszym stanie. Ale to, że zachowywałem się tak przy Michaelu, było dla mnie nie do zniesienia.
- A gdzie wtedy był Ryan? Czemu to on nie szedł ze mną do pokoju? - zapytałem, gdy już trochę przetrawiłem słowa nauczyciela, ale dalej nie odsłaniałem twarzy.

Michael
Przysunąłem się bliżej i poczochrałem dłonią jego blond włosy. Nie chciałem, żeby był aż tak załamany sobą, ale też nie uważałem za dobry pomysł, żeby go okłamywać, że nic się nie stało.
- Szedł razem ze mną i z tobą, tylko problem w tym, że poszedł przodem i zaraz padł trupem na łóżko. Nic go nie obudziło, kiedy szarpałem się z tobą - odparłem, przypominając sobie, jak chłopak usiadł na łóżku, teatralnie splótł ręce na piersi, po czym odchylił się do tyłu i zasnął. Dosłownie wyglądał, jakby można było go od razu włożyć do trumny i zakopać.

Alan
Rozchyliłem palce, spoglądając przez chwilę spomiędzy nich na Michaela, po czym całkiem opuściłem ręce. Byłem świadomy, że pewnie jestem trochę zarumieniony, ale nie mogłem przecież cały czas trzymać dłoni przy twarzy.
Westchnąłem ciężko, analizując to wszystko, co mi powiedział nauczyciel i powtarzając sobie w głowie, że więcej nie będę pił, co oczywiście robiłem po każdej podobnej sytuacji po alkoholu.
- A dlaczego nie mam koszulki ani spodni? - zapytałem po chwili, mając nadzieję, że najgorsze co zrobiłem, już wiem.

Michael
Uśmiechnąłem się, widząc jego urocze rumieńce na twarzy. Widywałem ludzi w gorszych stanach, a jego wczorajsze zachowanie mnie jedynie bawiło i nie zmieniło w żaden sposób mojego poglądu na niego.
- Po tym jak przyszliśmy do pokoju, ciągle mówiłeś, że ci gorąco i zacząłeś się rozbierać. Muszę przyznać, że ci przy tym zbytnio nie przeszkadzałem - odparłem, łapiąc z nim kontakt wzrokowy, kiedy wreszcie od dłuższego momentu odważył się na mnie spojrzeć.

Alan
Popatrzyłem na niego przez chwilę w osłupieniu, słysząc to. Czyli jednak mogło być gorzej. Dlaczego nie mogłem po prostu pójść sobie do łóżka i umrzeć jak Ryan? Czując, że znowu robi mi się gorąco, odwróciłem się i położyłem twarzą w poduszce. Nie chciałem tego wszystkiego wiedzieć, ale chyba jeszcze gorzej czułbym się, pozostając w niewiedzy.
- Robiłem jeszcze coś dziwnego? - spytałem po chwili przytłumionym głosem, licząc, że nie usłyszę już nic bardziej żenującego.

Michael
Zamyśliłem się na chwilę, zastanawiając się, czy na pewno chciałem mu dowalać jeszcze jeden powód do wstydu.
Ale w sumie skoro zapytał, to chyba musiałem mu powiedzieć, żeby nie żył w niewiedzy.
- No samo twoje zniknięcie było dziwne - odezwałem się w końcu. - Kiedy wyszedłem z łazienki, ciebie nie było. Ryan zagadał się z jakimś facetem i nie miał pojęcia, gdzie poszedłeś. Nieźle nas nastraszyłeś. Nie odbierałeś też telefonu, więc poszedłem cię szukać. W końcu znalazłem cię na plaży leżącego plackiem na plecach i kiedy spytałem co tu robisz, to powiedziałeś, cytując: "Ej Michael, bo gwiazdy tak dziwnie zapierdalają po niebie i nie wiem, o co chooozi" - powiedziałem, naśladując jego niewyraźne mówienie po alkoholu.

Alan
Przekląłem w poduszkę, gdy dotarły do mnie jego słowa. A ja głupi się łudziłem, że to już koniec żenujących rzeczy z mojej strony. I trochę się przeliczyłem.
- Możesz mnie już teraz zabić? - zapytałem błagalnie, decydując się, żeby nie dociekać, co wczoraj jeszcze zrobiłem. Po prostu wolałem nie wiedzieć, jeśli jeszcze coś się stało.
Było mi wstyd za to wszystko i do tego jeszcze miałem kaca, ten ranek nie mógł być lepszy. Nie miałem ochoty ruszać się z łóżka jeszcze bardziej niż poprzedniego dnia.

Michael
Przesunąłem wzrokiem po jego nagich plecach, karku i włosach. Chyba po usłyszeniu tego wszystkiego totalnie się załamał. Nawet jego uszy były w tym momencie zaczerwienione z zawstydzenia.
Po chwili namysłu przysunąłem się, tak że siedziałem zaraz obok niego.
- No nie przesadzaj, przecież nie ma powodu, żebym cię zabijał. To co robiłeś było głównie zabawne, więc jedynie się trochę pośmiałem i nic innego z tego nie wyniknęło - powiedziałem, próbując go trochę pocieszyć, po czym pochyliłem się nad nim i pocałowałem go delikatnie w odsłonięty kark.

Alan
Usłyszałem, że się do mnie przysunął, ale nie zareagowałem, dopóki nie poczułem jego oddechu na swoim karku. Przeszedł mnie dreszcz i zagryzłem lekko dolną, jeszcze zanim dotknął ustami mojej skóry. Już dawno zauważyłem, że to miejsce miałem bardzo wyczulone, do tego stopnia, że nie byłem w stanie zasnąć, jeśli ktoś leżał za mną i czułem wydychane przez tę osobę powietrze na swojej szyi.
Jego słowa jednak sprawiły, że poczułem się odrobinę lepiej i przesunąłem głowę w bok. Zresztą i tak ciężko mi już było oddychać z głową w poduszce.
- Szkoda, że mi nie było tak do śmiechu, kiedy przyszedłem do ciebie, jak byłeś podpity - odparłem po chwili z lekkim uśmiechem, zerkając na niego kątem oka i chcąc w końcu zmienić temat z moich wczorajszych wyczynów.

Michael
Z zadowoleniem zauważyłem, że lekko zadrżał, kiedy pocałowałem go w szyję. Zaraz jednak spojrzałem na jego twarz, kiedy w końcu zdecydował się nie ukrywać jej dłużej w poduszce i lekko się skrzywiłem, kiedy wspominał o wieczorze, w którym przyszedł po moim piciu z Natanielem.
Dalej trochę dziwnie czułem się z tym, że się wtedy tak do niego przystawiałem.
- Do śmiechu nie było, ale nie powiesz, że robiłem to całkiem wbrew twojej woli - odpowiedziałem w końcu, zastanawiając się, czy była to próba przypomnienia mi, że nie tylko on potrafił robić głupie rzeczy po alkoholu.

Alan
Położyłem ręce pod głową, dalej leżąc na brzuchu i patrząc na niego kątem oka w lekkim zamyśleniu. Dalej był bez koszulki, a ja dopiero teraz miałem głowę do tego, żeby mu się przyjrzeć i musiałem przyznać, że wyglądał bardzo pociągająco. Po chwili, gdy już zlustrowałem jego ciało, mój wzrok zatrzymał się na małym tatuażu, który miał zaraz pod lewym obojczykiem, a były to litery układające się w napis "poison" i od razu zastanowiło mnie, jakie mogło być jego znaczenie. Zaraz potem zauważyłem podłużną, wyglądającą na starą bliznę. Znajdowała się na jego piersi po prawej stronie i szła po skosie w górę, długa na parę centymetrów. Zakodowałem sobie w pamięci, żeby kiedyś go zapytać o te dwie rzeczy.
Kiedy tak na niego patrzyłem, przyszła mi do głowy myśl, że sugerując się tylko jego wyglądem i nie mając pojęcia kim jest, raczej większość osób nie pomyślałaby, że był nauczycielem. Jego styl ubierania się i to, że miał w uszach małe tunele, nie pasowało za bardzo do wizerunku osoby w takim zawodzie.
- Na początku robiłeś, jak chciałem iść do domu - stwierdziłem po chwili z rozbawieniem. - Ale potem już rzeczywiście nie było to wbrew mojej woli - dodałem zgodnie z prawdą.
Teraz ta sytuacja wydawała mi się dziwnie odległa, tak jakby minęło od niej bardzo dużo czasu. Był to też w sumie pierwszy raz, kiedy Michael zbliżył się do mnie z własnej woli. Chociaż nie był wtedy też zbyt trzeźwy. 

Michael
Widziałem, jak przyglądał mi się dokładnie, najprawdopodobniej zastanawiając się nad odpowiedzią. Po chwili zacząłem mieć wątpliwości, czy aby napewno nie gapi się na mnie bezmyślnie, bo jego wzrok cały czas był utkwiony w moim torsie, ale jednak w końcu się odezwał.
Już otwierałem usta, żeby mu odpowiedzieć, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.
- Michael, wstałeś już? Późno jest i Sarah mnie prosiła, żebym sprawdziła czy żyjesz. - Zza drzwi dobiegł głos Kayli, a ja natychmiast poczułem ścisk w żołądku. - Mogę wejść? - dodała po chwili.
Spojrzałem na Alana ze zdenerwowaniem, zastanawiając się co z nim zrobić. W jego oczach również mogłem dostrzec lekką panikę. Przecież jakby Kayla zastała mnie w łóżku z moim uczniem, to chyba nigdy bym się z tego nie wytłumaczył.
- Poczekaj chwilę, proszę! - krzyknąłem w stronę drzwi, po czym zwróciłem się prawie szeptem do chłopaka:
- Chowaj się pod łóżko. - O Boże, nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek na poważnie wypowiem te słowa, pomyślałem.

Alan
Gdy tylko po pokoju rozległo się pukanie i głos nauczycielki, serce podskoczyło mi do gardła. Jednak słysząc, co powiedział Michael, rzuciłem mu spojrzenie pełne oburzenia.
- Czemu nie mogę wejść po prostu do łazienki? - spytałem również szeptem. Jego pomysł ani trochę mi się nie spodobał, nie wiadomo co i kiedy było na tym dywanie, który był pod nami.
- A co jeśli będzie chciała stamtąd skorzystać? Wolę nie ryzykować - odparł szybko, marszcząc lekko brwi ze zdenerwowania.
Przewróciłem teatralnie oczami, wiedząc że prawdopodobnie tak nie będzie, ale wolałem się teraz z nim o to nie kłócić. Bez dłuższego myślenia zerwałem się na równe nogi, przy czym moja głowa zaprotestowała falą ostrego bólu i położyłem na dywanie, żeby wczołgać się pod to nieszczęsne łóżko. Nie miałem nawet czasu, żeby się w końcu ubrać. Mówiłem już, że ten ranek nie mógł być lepszy?

Michael
Również szybko wstałem i zacząłem zbierać z podłogi ubrania Alana, których wcześniej nie miałem zbytnio ochoty sprzątać, po czym wrzuciłem je do swojej walizki, żeby Kayla na pewno nie zwróciła na nie uwagi. Kątem oka z rozbawieniem obserwowałem chłopaka wchodzącego pod moje łóżko. Nawet pomimo stresu, który czułem z powodu nauczycielki czekającej pod moimi drzwiami, uznałem, że warto zapisać ten widok w pamięci.
- Dobra, możesz wejść - powiedziałem głośno, ubierając na siebie pierwszą lepszą koszulkę, bo raczej nie miałem ochoty, żeby zastała mnie połnagiego.

Alan
Jedynym plusem było to, że przynajmniej łóżko było dosyć wysoko zawieszone, więc nie było pod nim jakoś przeraźliwie mało miejsca. Mimo to, ta sytuacja mnie denerwowała i w dalszym ciągu czułem ścisk w brzuchu ze stresu, tym bardziej, że leżałem w samych bokserkach pod łóżkiem swojego nauczyciela. Miałem nadzieję, że pani pedagog przynajmniej nie będzie tu długo przebywać, chociaż najlepiej by było, gdyby w ogóle tu nie przychodziła.
Usłyszałem, jak otwierają się drzwi do pokoju i odruchowo cofnąłem się jeszcze odrobinę bliżej ściany, żeby na pewno mnie nie zauważyła. Nie chciałem sobie nawet wyobrażać, co by się stało, jakby mnie tu znalazła. Zaraz po tym usłyszałem ciche kroki i w polu mojego widzenia zobaczyłem stopy, na których znajdowały się różowe crocsy, po czym usłyszałem kobiecy, rozbawiony głos:
- Widzę, że jednak jesteś cały i zdrowy. Już myślałam, że padłeś nam na zawał albo coś, bo raczej nie zdarza ci się spóźniać.

Michael
Zaśmiałem się na jej słowa, jednocześnie na wszelki wypadek dyskretnie wkopując buty Alana pod łóżko. Miałem tylko nadzieję, że go nimi nie trafiłem, bo nie wiedziałem gdzie dokładnie leżał.
- Spokojnie, zapomniałem tylko sobie włączyć budzik i tak jakoś wyszło, że zaspałem - odparłem, przeczesując palcami jeszcze nieco mokre włosy.
- Aaa, rozumiem - odparła, po czym nagle pociągnęła nosem. - Piłeś coś przed spaniem? Bo strasznie tu czuć wódą albo czymś w tym stylu. Jeśli tak, to hańba ci, że się z nami nie podzieliłeś! - dodała po chwili i pogroziła mi palcem.
Brzmiała prawie, jakby była na mnie zła, gdyby nie fakt, że uśmiechnęła się przy tym zaczepnie. Mimowolnie moje spojrzenie na chwilę uciekło w stronę łóżka, kiedy o tym wspomniała, bo prawdopodobnie to właśnie od Alana było czuć alkohol z racji tego, że ja już zdążyłem się umyć.
- Czyżbyś chował alkohol pod łóżkiem? - spytała z zainteresowaniem, podążając za mną wzrokiem.
Cholera, zdążyłem tylko pomyśleć, kiedy Kayla zaczęła się schylać.

(I w tym właśnie miejscu autorki, poczuły dziki zew do popełnienia Zbrodni Polsatowej, ale jakimś cudem udało im się wrócić na ścieżkę światła i pisać dalej rozdział)

Alan
Gdy Michael wkopał moje buty pod łóżko, lekko uderzył mnie nimi w rękę, którą zaraz odsunąłem, marszcząc brwi i posyłając niezbyt miłe spojrzenie jego stopom, które jako jedyne były dla mnie widoczne. Później przysłuchiwałem się ich rozmowie ze znudzeniem, marząc tylko o tym, żeby pedagog w końcu sobie stąd poszła. Jednak, gdy tylko wspomniała o alkoholu chowanym pod łóżkiem, moje serce ponownie przyspieszyło ze stresu. Jakim cudem pomyślała o czymś takim? Czyżby Michael jakoś dał po sobie poznać, że coś tu ukrywał?
Zaraz potem zobaczyłem, że nogi kobiety, zaczęły się powoli uginać i zamarłem w  bezruchu, wstrzymując oddech. Już miałem przed oczami wyobrażenie, jak zaraz skończy się ta sytuacja i nie pozostało mi nic innego niż modlić się, że nauczyciel jakoś ją jednak podtrzyma, zanim oboje będziemy mieć poważne kłopoty.

Michael
W panice chwyciłem Kayle za ramiona i ją wyprostowałem, bo nie miałem lepszego pomysłu co zrobić w tej sytuacji. Ona natomiast popatrzyła na mnie ze zdziwieniem, najwyraźniej nie mając pojęcia, dlaczego to właśnie zrobiłem.
- Hej, spokojnie, coś ty taka ciekawska? - spytałem, udając rozbawienie, żeby moje zachowanie nie wydało jej się aż tak podejrzane. - Żadnego alkoholu tu nie mam, wczoraj po drodze kupiłem sobie setkę jakiejś wódki, żeby łatwiej mi było zasnąć, bo ostatnio trochę cierpię na bezsenność - dodałem, puszczając ją.
Chyba brzmiało to całkiem wiarygodnie, jak na to, że było to kłamstwo wymyślone na poczekaniu.
- Hę? - Przyłożyła palec do brody w zamyśleniu. - Czyli codziennie coś pijesz przed spaniem, żeby zasnąć? - zapytała, podnosząc jedną brew i patrząc na mnie z lekkim rozbawieniem. - Skończysz jako alkoholik.
- No co ty, zapomniałem z domu tabletek na sen, więc muszę sobie radzić. - Wzruszyłem ramionami z uśmiechem, ciesząc się, że uwierzyła moim słowom.

Alan
Gdy tylko Michael powstrzymał nauczycielkę, wypuściłem najciszej, jak potrafiłem powietrze, które do tej pory wstrzymywałem w płucach, chociaż miałem ochotę głośno odetchnąć z ulgą. Po raz kolejny też pochwaliłem w myślach jego umiejętność kłamania, która dosyć często ostatnio się przydawała. Byłem pewien, że już po nas i wszystko się wyda, kiedy kobieta zaczęła się schylać. Raczej nie zareagowałaby dobrze, gdyby zobaczyła ucznia swojego kolegi z pracy, leżącego u niego pod łóżkiem prawie bez ubrań. Nie bylibyśmy w stanie się z tego wytłumaczyć. Miałem już zdecydowanie za dużo stresu jak na jeden dzień.
- Okej, w takie wytłumaczenie mogę uwierzyć - odparła po chwili ze śmiechem. - W takim razie doprowadź się do porządku i zejdź do nas na dół na śniadanie i żebym nie musiała tu znowu po ciebie przychodzić - dodała, zanim nauczyciel zdążył się odezwać.
Zobaczyłem, że jej nogi odwracają się i w końcu ruszyła w stronę wyjścia z pokoju. Poczułem, że moje serce zaczyna się uspokajać i powoli schodził ze mnie stres ostatnich kilku minut.
- Jasne, zaraz przyjdę. - Usłyszałem odpowiedź Michaela, który podszedł zamknąć drzwi za panią pedagog.
Gdy zostaliśmy sami w pomieszczeniu, pozwoliłem sobie na westchnięcie pełne ulgi, ale zaczekałem jeszcze kilkanaście sekund w bezruchu, żeby być pewny, że kobieta nie ma zamiaru po coś wrócić. Kiedy nic takiego nie nastąpiło, wyczołgałem się w końcu z mojej kryjówki i podniosłem się na nogi. Od razu mój wzrok skierował się na Michaela, który stał po drugiej stronie łóżka bez słowa, z ręką przyłożoną do twarzy. Chyba jeszcze przeżywał to, co się tu przed chwilą stało.
- Żyjesz? - spytałem po chwili ciszy.

Michael
Lekko drgnąłem, kiedy zostałem nagle wyrwany z zamyślenia przez głos Alana.
Dopiero teraz zacząłem czuć, jak stres nagromadzony przez całą tę sytuację powoli opuszcza moje ciało, a moje mięśnie zaczęły się rozluźniać. Wcześniej nawet nie zauważyłem, że aż tak się spiąłem podczas rozmowy Kaylą.
Oderwałem rękę od mojej twarzy i odwróciłem się w stronę chłopaka. Chwilę mi zajęło przetworzenie jego pytania, bo starałem się najpierw opanować burzę myśli, która cały czas szalała w mojej głowie.
- Ta, żyję - odparłem z lekkim uśmiechem, patrząc na niego, stojącego przede mną w samych czarnych bokserkach.
Nie ukrywam, że ten widok skutecznie odwrócił większość moich myśli od tego, co się stało i biorąc przykład z Alana, kiedy za pierwszym razem zobaczył mnie bez koszulki, po prostu bezczelnie się na niego gapiłem.

Alan
Dopiero po chwili zauważyłem, że Michael odpowiadając mi, wcale nie patrzył mi w oczy, tylko przesuwał wzrokiem po moim ciele. Widząc to poczułem pewną satysfakcję. Zastanawiało mnie czy mój widok wydawał się dla niego równie pociągający, co jego dla mnie. Może nie byłem tak umięśniony jak on, ale starałem się dbać o to, żeby nie wyglądać jak patyk, jak to było jeszcze parę lat temu. Nie chciałem, żeby ktokolwiek znowu skomentował mój wygląd jako "prawie sama skóra i kości", mimo że wtedy nigdy się nie głodziłem i zawsze jadłem dosyć sporo. Byłem też wtedy nieśmiały i zamknięty w sobie. Większość osób, które znały mnie teraz, nie mogła w to uwierzyć, ale prawda była taka, że pozbyłem się tych cech charakteru głównie dzięki Ryanowi, który zawsze był bardzo charyzmatyczny i otwarty na świat. Poznawał mnie z nowymi ludźmi, nawet jeśli nie bardzo miałem na to wtedy ochotę, żebym nauczył się swobodnie rozmawiać z innymi. Naprawdę dużo mu zawdzięczałem. Starałem się brać z niego przykład, żeby też się tak wszystkiego nie wstydzić i chyba teraz, gdy byłem do tego przyzwyczajony, zdarzało mi się z tym przesadzać, szczególnie biorąc pod uwagę moje pierwsze korepetycje z Michaelem. Nie czułem się wtedy ani trochę onieśmielony, chociaż kiedyś byłoby to dla mnie nie do pomyślenia. Jednak nadal, mu mojemu niezadowoleniu, nauczycielowi nie raz udawało się mnie zawstydzić.
- Jeśli już się napatrzyłeś, to może powiesz mi gdzie są moje ubrania? - odezwałem się po chwili, zakładając ręce na piersi i patrząc się na niego z zadowoleniem.

Michael
Zaśmiałem się cicho, słysząc jego słowa i przesunąłem jeszcze raz wzrokiem po jego ciele, zanim popatrzyłem mu w oczy.
Zastanowiłem się chwilę nad jego słowami, ponieważ bardzo miałem ochotę go dotknąć i wykorzystać to, że był prawie bez ubrań, choć jednocześnie wiedziałem, że Alan powinien jak najszybszej wracać do swojego pokoju, żeby nauczycielki nie zauważyły jego braku. Z moim pechem naprawdę nie powinienem kusić losu.
- Nie tak szybko - odparłem w końcu, nie mogąc się powstrzymać i podszedłem bliżej niego.
Co prawda nie mogłem iść na całość, ale raczej za dużo to nie zmieni, jeśli tylko na chwilę dłuzej go tu zatrzymam, prawda? - pomyślałem, po czym schyliłem się i go pocałowałem.

Alan
Patrzyłem na niego podejrzliwie, gdy zamiast odpowiedzieć na pytanie, ruszył w moją stronę. Pomimo tego, że byłem miło zaskoczony tym, że mnie pocałował, to kiedy był tak blisko, a ja miałem na sobie tylko bokserki, poczułem się trochę niepewnie, a moje serce przyspieszyło. Chociaż w życiu bym się do tego nie przyznał. Nie wiedziałem dlaczego, ale było w nim coś onieśmielającego, gdy robił coś ze swojej inicjatywy, nie reagowałem tak nigdy na obecność innej osoby.
Zaraz jednak odpowiedziałem na pocałunek, pogłębiając go i przysuwając się nieco bliżej Michaela, po chwili też obejmując go za szyję. Nawet gdybym chciał, nie byłbym w stanie zrobić nic innego. Za bardzo potrzebowałem jego dotyku.
- A nie miałeś przypadkiem zejść do nauczycielek? - spytałem po chwili, gdy odrobinę się od niego odsunąłem. Uśmiechnąłem się przy tym prowokująco i w dalszym ciągu nie zabierałem rąk, nie mając zamiaru się odsuwać. Byłem jedynie ciekawy, co mi odpowie.

Michael
Spojrzałem mu w oczy z lekkim niezadowoleniem, kiedy się ode mnie odsunął. Z jego słów wynikało jasno, że powinienem to przerwać, ale jego figlarny uśmiech i fakt, że cały czas trzymał mi ręce na szyi, temu zaprzeczały. Czyżby mnie tylko prowokował?
Przez chwilę zastanawiałem się, czy rzeczywiście powinienem posłuchać jego słów, choć wydawało mi się, że Alan byłby bardzo niepocieszony gdybym to zrobił, a do tego stanu raczej nie zamierzałem go doprowadzać.
- Miałem i zejdę - odparłem, obejmując go rękami w pasie. - Za chwilę - dodałem z uśmiechem, po czym ugryzłem go delikatnie w płatek ucha.

Alan
Zadrżałem lekko pod wpływem tego, co zrobił, czując też jego ręce na swoich plecach. To jak się teraz zachowywał, było aż zadziwiające w porównaniu do tego, co działo się jeszcze niedawno, kiedy zapierał się, że nie może do niczego dojść między uczniem a nauczycielem. Jednak była jedna rzecz, która zaprzątała moje mysli od wczoraj. Obawiałem się trochę tego, co zaczynałem do niego czuć.
- Byle żebyś zdążył, zanim podagog tu wróci - odpowiedziałem z rozbawieniem, wciąż czując jego oddech na swoim uchu.
Gdy tylko znowu odsunął się na tyle, że nasze twarze były ponownie naprzeciwko siebie, musnąłem jego usta swoimi, po czym lekko przygryzłem jego dolną wargę.

Michael
Na to, co naprawdę mam ochotę w tym momencie zrobić, zdecydowanie nie starczyłoby czasu zanim by wróciła - pomyślałem, po czym zacinąłem trochę mocniej palce na jego skórze, kiedy poczułem jego zęby na swoich ustach. Uśmiechnąłem się lekko, czując gwałtowny przypływ pożądania i przysunąłem się bliżej niego, zmuszając go do cofnięcia się o krok tak, że oparł się plecami o ścianę.
- Hmm, mówisz takie rzeczy, a potem robisz coś, co zadziała w zupełnie drugą stronę. Dostaję sprzeczne sygnały - odparłem, spoglądając mu w oczy, po czym chwyciłem jego ręce za nadgarstki i przycisnąłem je do ściany po bokach jego głowy.

Alan
Serce zabiło mi mocniej częściowo z zaskoczenia, gdy Michael unieruchomił mi ręce przy ścianie i przysunął się blisko mnie. To co zrobił, sprawiło, że od razu w mojej głowie pojawiły się wspomnienia z nocy, kiedy przyszedłem do niego po telefon. Sytuacja wyglądała wtedy dosyć podobnie, chociaż niektóre rzeczy się różniły. Na przykład wtedy miałem na sobie ubrania.
- Nie przyzwyczaiłeś się jeszcze do tego? Sam mówiłeś, że mnie nie rozumiesz - przypomniałem z uśmiechem, pod którym starałem się ukryć lekkie zdenerwowanie, wciąż niechcące ustąpić. Nie chciałem jednak dać tego po sobie poznać.

Michael
Westchnąłem cicho, słysząc jego słowa i widząc, że jak zwykle nie zamierzał mi niczego ułatwiać. Miałem wrażenie, że jego oddech trochę przyspieszył, kiedy unieruchomiłem jego ręce, więc chyba wcale nie był tak spokojny, na jakiego wyglądał. Czyżby podobało mu się bycie zdominowanym? - pomyślałam z lekkim rozbawieniem.
- Liczyłem, że w końcu będzie łatwiej cię zrozumieć - odparłem z udawanym rozczarowaniem i przyciągnąłem jego nadgarstki do siebie tak, że zetknęły się ze sobą nad jego głową.
Następnie chwyciłem je jedną ręką i pochyliłem się lekko nad Alanem, żeby spojrzeć mu w oczy, po czym musnąłem palcami drugiej ręki jego brzuch.

Alan
Poczułem nagły ścisk w brzuchu, gdy Michael przytrzymał moje nadgarstki jedną dłonią, po części ze zdenerwowania, ale jednocześnie było to w jakiś sposób podniecające. Gdy tylko dotknął mojego brzucha, odruchowo spróbowałem ruszyć rękami, ale nauczyciel chwycił je na tyle mocno, że prawie nie przyniosło to efektu.
- Może kiedyś w końcu ci się uda - odpowiedziałem po chwili, czując lekkie ciepło na policzkach i starając się uspokoić przyspieszony rytm serca.
Cały czas wpatrywał się we mnie swoimi prawie złotymi oczami i w tej sytuacji z jakiegoś powodu ciężko mi było wytrzymać jego spojrzenie. Powstrzymałem się jednak przed odwróceniem od niego wzroku, co wcześniej zdarzyło mi się już parę razy.

Michael
Z zadowoleniem zauważyłem, że się lekko zarumienił zaraz po tym, kiedy go dotknąłem. Czyli nadal to na niego działało.
Spodziewałem też, że ucieknie gdzieś wzrokiem, tak jak zazwyczaj to robił, ale tym razem dzielnie wytrzymał moje spojrzenie mimo zawstydzenia.
- Zobaczymy - odpowiedziałem, po czym przysunąłem się bliżej jego twarzy.
Jego oczy zdecydowanie wyrażały lekkie zniecierpliwienie, jakby już nie mógł doczekać się, aż go pocałuję.
Widząc jego wyraz twarzy i wpatrując się w jego jasnozielone oczy, zaczynałem rozumieć, czemu ten dzieciak tak bardzo zwrócił mi w głowie.
Nie mogąc się dłużej powstrzymać, w końcu połączyłem nasze usta w pocałunku, jednocześnie kładąc wolną rękę na jego karku, jakbym chciał przyciągnąć go jeszcze bliżej siebie. Potem powoli zacząłem przesuwać swoją dłoń na jego ramię, minąłem jego obojczyk, klatkę piersiową, aż w końcu dotknąłem palcami krawędzi jego bokserek i przejechałem palcami po jego brzuchu wzdłuż niej, czując, jak Alan przy tym zadrażał.
No coż, na razie tyle musi mi wystarczyć - pomyślałem, jakimś cudem utrzymując resztki rozsądku i z niezadowoleniem się od niego odsuwając. Zdecydowanie nie chciałem ryzykować, że Kayla mogłaby nagle wparować tu wkurzona na mnie, że nie zszedłem na śniadanie, mimo obietnicy.

Alan
Podczas tego co robił Michael, kilkukrotnie miałem ochotę ruszyć rękami, żeby też przyciągnąć go bliżej siebie, ale nie miałem takiej możliwości, gdy wciąż mnie trzymał. Nie chciałem też mu się wyrywać, bo coraz bardziej mnie to nakręcało. Nie wiedziałem, dlaczego tak na mnie działał, ale sprawiał, że z każdą sekundą pragnąłem go coraz bardziej.
Kiedy nagle się ode mnie odsunął, puszczając mnie, poczułem jednocześnie zaskoczenie i rozczarowanie, ale wiedziałem, że przerwał w obawie przed powrotem pani pedagog. Nie skomentowałem więc tego i odetchnąłem głośno, starając się uspokoić po tym, co się stało.
- To gdzie są w końcu moje ubrania? - spytałem po chwili, podnosząc na niego wzrok, gdy moje serce zaczęło powoli wracać do normalnego rytmu.
W tym samym momencie uświadomiłem sobie coś, o czym wcześniej w ogóle nie pomyślałem. Przecież miałem zaraz wrócić do pokoju, w którym był Ryan, a on na pewno był świadomy mojej nieobecności w nocy. Wiedziałem, że będę musiał mu się z tego wytłumaczyć. Tylko jak?

Znowu zakończenie takie trochę polsatowe, ale niestety nie dało się inaczej, bo rozdział i tak wyszedł dosyć długi. Także mamy nadzieję, że nie będziecie mieć mam tego za złe i do zobaczenia w następnym rozdziale, kochani. ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro